Dzień Wszystkich Świętych okiem ateistki
Autor tekstu: Martyna Kaproń

1 listopada. Dzień zadumy, w którym ludzie tłumami kroczą na cmentarz. Idą z ogromnymi zniczami, o różnych kształtach. Niosą sterty kwiatów i wieńców, co by je na grobach zostawić. Narzekają, że coraz to droższe takie rzeczy, że tyle pieniędzy ich kosztowały.

Kroczą na cmentarz całymi rodzinami. Pięknie ubrani, uczesani, umalowani. Podjeżdżają lśniącymi w jesiennym słońcu samochodami, specjalnie przygotowanymi na dzisiejszy dzień.

Mnie wśród nich nie ma.

Byłam na cmentarzu ostatniego dnia października. Poszliśmy ze znajomymi, ponieważ oni chcieli zapalić lampki na grobach swoich bliskich. Poszłam z nimi. Jednak długo nie musiałam kroczyć cmentarnymi alejkami, żeby poczuć złość.

Po obu stronach piękne i jeszcze piękniejsze pomniki. Cena jednego takiego pomnika to od 5 tys. do 12 tys. złotych.

Pamiętam, kiedy moja babcia po śmierci dziadka musiała wziąć kredyt, aby postawić pomnik na jego grobie. Pożyczkę spłaca do dziś, a dziadek umarł jakieś 5 lat temu.

„To żałosne" — pomyślałam. Pieniądze, które ci wszyscy ludzie wydali na pomniki dla zmarłych na pewno przydałyby się na coś innego, bardziej praktycznego. Na przykład na wymianę okien czy pieca do centralnego ogrzewania, czy choćby na nowszy, sprawniejszy samochód. Zresztą, zapewne 70% (przynajmniej) tych grobów „jest zadłużonych".

A pożyczki będą spłacane jeszcze przez wiele lat.

Po co zmarłym te pomniki? Przecież i tak ich ciała pochłonie ziemia oraz robactwo tam żyjące. Nie rozumiem tego.

Ja po swojej śmierci chciałabym, aby wykopano dół na odludziu pod jakimś drzewem. Zakopano bez żadnej ceremonii, bez żadnych krzyży, a tym bardziej pomników. Ewentualnie z tabliczką "Tu spoczywa ciało (i tu imię i nazwisko)". Tyle.

Kiedy przechadzałam się po cmentarzu widziałam pomniki, na których były wyryte napisy: „Pomnik ufundowali bracia z Ameryki", albo „Stanisław prosi o modlitwę" (w sensie ten zmarły). A skąd ktoś może wiedzieć, czy on prosi czy nie prosi? Litości.

Poza tym ludzie spotykający się dziś na cmentarzach mają wspaniałą okazję spotkać się z rodziną, ze znajomymi z drugiego końca kraju. Zapytać wujka jak prosperuje firma. Może nawet o etat w niej zapytać, w końcu jest okazja.

Dzisiejszy świat charakteryzuje popęd za pieniędzmi, za życiem na wyższym poziomie. Życie dla większości osób to dbanie o (jak dla mnie) przyziemne rzeczy, typu wygląd, posiadanie wspaniałego samochodu, domu, pracy. Niby większość jest katolikami (tudzież chrześcijanami), a tylko jednostki czytają Biblię i chcą zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi w tej całej religii.

Na szczęście mnie to nie dotyczy. Dla mnie Dzień Wszystkich Świętych to dzień wspaniały, bo wolny od pracy. Może wspomnę bliskich nieżyjących, może nawet zapłaczę nad ich brakiem. Jednak na pewno się za nich nie pomodlę.


 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,719)
 (Ostatnia zmiana: 03-11-2010)