W prasie europejskiej znajdujemy nadal wiele artykułów na
temat greckiego kryzysu ekonomicznego Media nie szczędzą greckim politykom
krytyki, rzucając oskarżenia i wyciągając daleko idące wnioski.
Głównie w niemieckiej prasie roi się od zarzutów na temat
lenistwa, łapówkarstwa i braku
rzetelności Greków. Wśród tych zarzutów przewija się również motyw związany z relacjami państwo-kościół, który przez greckich czytelników tej prasy
odbierany jest często jako drażliwy, ale znaczna część greckiego społeczeństwa
jest w warunkach kryzysu coraz bardziej krytycznie nastawiona do kościoła.
Xristos Tagarakis — dziennikarz grecki mieszkający na stałe w Niemczech pisze:
Ostatnimi czasy pojawiają się w niemieckich środkach masowego przekazu
różne wzmianki na temat kryzysu ekonomicznego w Grecji. W niektórych
przypadkach prawdziwe wiadomości mieszają się z błędnymi informacjami i z antygrecką
propagandą. Pojawiają się również obraźliwe karykatury i komentarze, które w końcowej analizie okazują się obraźliwe zarówno dla Greków, jak i dla Niemców.
Ponadto obciążają tradycyjną i autentyczną przyjaźń pomiędzy Grekami i Niemcami, którzy żyją w obydwu państwach w harmonii.
Ostatnio rozpowszechniane są przez niemieckie środki masowego przekazu dodatkowe błędne informacje, które
uderzają w prawosławny kościół
grecki (kościół ten jest również systematycznie, mimo, że nie ponosi
odpowiedzialności za kryzys, celem ataku greckich środków masowego przekazu).
[ 1 ]
Istotnie, prasa grecka coraz częściej zamieszcza karykatury
uderzające w kościół:
Czego nie
płaci kościół:
·
podatku od posiadania dużych
nieruchomości
·
podatków od darowizny
·
podatków od schedy
·
podatków od wpływów
·
wynagrodzeń jej pracowników
(księży)
Ostatni podpunkt wymaga wyjaśnienia. W Grecji duchowieństwo nie jest opłacane
przez kościół — duchowni mają status pracowników państwowych, zatem
wynagrodzenia pobierają
od państwa. Ponadto istnieje duża różnica jeśli chodzi o Φ.Π.Α,
czyli podatek od wartości dodanej
towarów i usług — odpowiednik polskiego VAT — u. Przeciętny Grek prowadzący własną działalność jest zmuszony
zapłacić podatek w wysokości 23 % uzyskanego dochodu, podczas gdy duchowieństwo
greckie płaci ten sam podatek, ale w wysokości 4%, lub w niektórych
przypadkach jest całkowicie z niego zwolniona. W tej sytuacji trudno
się zgodzić z Xristosem Tagarakisem, że kościół nie ma swojego udziału w winach za ten
kryzys. Cyfry mówią same za siebie.
Xristos Tagarakis broni kościoła greckiego przed tymi zarzutami odwołując się
do historycznej tradycji.
W mocno zniesławiający sposób i bez poprawnego przedstawienia
rzeczywistości pisze się, że:
·
duchowieństwo jest opłacane
przez państwo
·
kościół prawosławny nie płaci
podatków
Autor tekstu poczuwa się do obowiązku poinformowania czytelnika o rzeczywistej relacji pomiędzy państwem a Kościołem w sferze ekonomicznej i podatkowej.
Jest powszechnie wiadomo, że w Niemczech, zarówno katolicy, jak i protestanci są zobowiązani do płacenia podatków kościelnych. Zwalniani są z obowiązku płacenia tego podatku tylko w przypadku, gdy oficjalnie oświadczają,
że zaprzestają bycia członkami instytucji religijnej, do której należą
(kiedy porzucają katolicyzm lub protestantyzm).
W Grecji mamy do czynienia z odmienną sytuacją:
Prawosławni chrześcijanie nie są zobowiązani do płacenia podatku
na Kościół.
Kościół prawosławny od jego założenia (przed 2.000 lat) opiera się całkowicie
na darach swych wiernych. Dotyczy to prawosławnych na całym świecie.
Pomimo to (sytuacja, która jest niepojęta w niemieckich warunkach, czyli dla
niemieckiego sposobu życia i myślenia), Kościół prawosławny podczas dwóch
tysięcy lat trwania przezwyciężył i przetrwał wszelkiego rodzaju kryzysy (
wyprawy krzyżowe, wojny, 400 — 500 lat jarzma tureckiego w Grecji, przemoc
islamską, prześladowanie chrześcijan w byłych państwach komunistycznych i inne ).
Po wyzwoleniu Grecji spod tureckiego jarzma powstało nowe greckie państwo.
Walki o wyzwolenie rozpoczęły się w 1821 roku i państwo zostało odbudowane dzięki
ogromnej pomocy prawosławnych mnichów i duchownych. Walki trwały około 80 — 90
lat ( do momentu wyzwolenia północnej Grecji). Prawosławny Kościół oddał
dobrowolnie greckiemu państwu w różnych okresach czasu dużą część
swojego majątku ( majątek ten pochodzi wyłącznie z darów wiernych). Kilka
dziesięcioleci później, pomiędzy 1900 i 1930 rokiem i w okresie katastrofy w Azji Mniejszej powstała potrzeba przyjęcia w Grecji ponad 1.500.000 uchodźców.
Większa część greckiej społeczności z dzisiejszej północnej Turcji (pontos) i zachodniej Turcji (Azja Mniejsza) została ponownie zmuszona do porzucenia ich
miejsca zamieszkania. Ponad 1.500.000 zostało wydalonych i straciło cały swój
majątek. Zezwolono na pozostanie w Turcji głównie Grekom chrześcijanom, którzy
przeszli na islam. Te prześladowania określa się ładnymi słowami
„wymiana ludności pomiędzy Grecją i Turcją". Wypędzeni Grecy przybyli
do dzisiejszej Grecji. Prawosławny kościół Grecji podarował im ogromną część
swojego majątku. Została stworzona dla uchodźców przestrzeń do zamieszkania i pod uprawę. Majątki te należały do klasztorów, kościołów parafialnych
i kościołów katedralnych, które z nich korzystały (do przybycia uchodźców), żeby się utrzymać. Ta
rzeczywistość jest przemilczana przez środki masowego przekazu, lub dla wielu
nieznana. [ 2 ]
Jest sporo prawdy w tym opisie działań Kościoła w pierwszym okresie o wyzwoleniu, chociaż ten opis jest dość jednostronny, a o
owej dobrowolności można by dyskutować. Jakie
jest jednak obecne stanowisko Kościoła wobec problemu kryzysu? Główny sekretarz
religijny rządu Jorgos Kalandzis odpowiada:
Sytuacja, w jakiej znajduje się nasze państwo, przypomina sytuację
wojny. Jeśli Grecja powróci do drachmy, będzie to porażką strategii.
Potrzebujemy jedności i opanowania, dlatego szczęśliwym zbiegiem zbiegiem okoliczności
jest fakt,
że Kościołowi przewodzi
Makariotatu Ieronimu, indywidualność ze zdolnościami i talentami. Dokonał bardzo ważnych rzeczy dla wsparcia społecznej
spójności i wyciszenia konfliktów, i jest ważne, że robi to bez obracania tego w towar.
Tę postawę winni jesteśmy wszyscy uważać za wartościową
i szanować ją [...]. Kościół
jest zatem tutaj silny, skuteczny, blisko naszego ludu i wierzący w jego misję.
Gdyby wszyscy podążali w ślad za przykładem Makariotatu, wówczas ci, którzy
systematycznie obracają się przeciwko Kościołowi nie mieliby argumentów.
Usta bezbożnych byłyby milczące.
Kalandzis podsumowuje swój wywód:
Kryzys jest ogólnonarodowy i tylko jeśli go przezwyciężymy, możemy
przetrwać. Przesłanie prawosławia dotyczące konieczności pozostawienia
"ja" i przejścia do "my", któż może to podać lepiej niż Kościół?
Tak, jak każdy patrzy, czy nie płonie jego dom i pilnuje wody, by móc
ugasić płomienie, gdy dotrą do miejsca, gdzie się znajduje, inaczej spłoniemy
wszyscy, ponieważ wody jest niewiele, a ogień wielki. [ 3 ]
Polski czytelnik zna tę frazeologię aż nadto dobrze. Według Kalandzisa
Kościół płaci tyle, ile żąda prawo, jednak
czasopismo greckie "ΤΟ
ΒΗΜΑ" (Trybuna)
jest odmiennego zdania. Grigoris Kalfelis pisze dla
ΤΟ ΒΗΜΑ o
kryzysie i reakcji Kościoła
greckiego w tych trudnych dniach:
Majątek Kościoła jest jeszcze jednym tabu w Grecji. Tak pisała francuska
gazeta „Le
Monde" (21/09/2011), kiedy stało się jasne, że kościoły i mnisi nie płacą — DEH — strasznego
haraczu nałożonego na nieruchomości, który został narzucony przez rząd dla
uniknięcia bankructwa państwa.
Niepokojące i koszmarne pytanie jest takie: kiedy biedny, słaby i pobierający małą emeryturę — którzy przeżywają czarne dni — są
zmuszani do płacenia tak strasznych wkładów, pytam dlaczego bogaty Kościół
jest zwalniany od czegoś takiego, kiedy nasze państwo bankrutuje.
Wyrażam te
zastrzeżenia, ponieważ oblicza się, że wpływy z majątków
kościelnych w 2008 roku — według gazety
«Καθημερινή» (Codziennej )
wynosiły 700 milionów euro, lub 2.5 miliarda euro (według
Stefana Mano — [byłego minister ekonomii]). Dlaczego zatem jednostka tak
bogata, w sposób nie do przyjęcia, jest wyłączona z wielkiego podatku, który utrudnia nam wszystkim życie?
Prawdopodobnie rząd nie chciał konfliktu ze zorganizowanym
Kościołem,
dlatego, że duchowni w Grecji mają wpływ na elektorat i politycy łowią głosy
z religijnego stada. [ 4 ]
Kalfelis dodaje, że we współczesnej Grecji
członkowie parlamentu dysponujący dużym majątkiem własnym nie płacą za kryzys, ani
na ratowanie banków, podobnie jak ludzie uchylający się od płacenia podatków, którzy zarobili pieniądze
za granicą. Jeśli idzie o haracz DEH, którego nie płacą duchowni, rząd Grecji milczy. A religijne gazety, takie jak Ιερά
Σύνοδος zamiast jednoczyć naród w sytuacji kryzysu — podżegają.
Monahopoly: Mnich trzyma w ręku gazetę „Kościelna prawda".
Jest
to karykatura nawiązująca do afery, dotyczącej mnicha Efrema
z klasztoru Watopediu, który zawarł nielegalną umowę z jednym z
przedstawicieli
rządu na temat działek budowlanych należących do monastyru.
W efekcie mnich
Efrem trafił do więzienia.
Kalfelis konkluduje:
Jaki jest wniosek z tego wszystkiego? Kościół powinien płacić
podatki, które płacą wszyscy inni greccy obywatele w tych trudnych chwilach,
które przechodzi nasz kraj!
W innym razie nie będzie blisko biednych i słabych, ani nie
przekaże wezwania do solidarności do tych, którzy cierpią!
[ 5 ].
W obawie przed utratą społecznego poparcia politycy milczą w kwestii przywilejów Kościoła, ich kalkulacje mogą okazać się fałszywe,
bo postawy ludzi w warunkach kryzysu ulegają szybkim zmianom, a znaczna część
społeczeństwa zdaje sobie sprawę z tego, że Kościół próbuje przetrwać
trudne czasy ich kosztem.
Bibliografia:
1.
Γρηγόρης
Καλφέλης , Η
εκκλησία δεν
πληρώνει για
την κρίση,TΟ
ΒΗΜΑ,07/10/2011
2.
Ταγαράκης
Χρήστος,
Οικονομική
κρίση: Ελλάδα,
Γερμανία,
Ορθοδοξία.
3.
Γεν.Γραμματέας
Θρησκευμάτων
Γιώργος
Καλαντζής. Główny sekretarz religijny Jorgos
Kalandzis (wywiad)
4. strona internetowa www.kurkouti.gr
Przypisy: [ 1 ] Ταγαράκης
Χρήστος, Οικονομική
κρίση: Ελλάδα,
Γερμανία,
Ορθοδοξία. [ 2 ] Ταγαράκης
Χρήστος,
Οικονομική
κρίση: Ελλάδα,
Γερμανία,
Ορθοδοξία. [ 3 ] Γεν.Γραμματέας
Θρησκευμάτων
Γιώργος
Καλαντζής. [ 4 ] Γρηγόρης
Καλφέλης , Η
εκκλησία δεν
πληρώνει για
την κρίση, "TΟ
ΒΗΜΑ",07/10/2011 |