Czy tajemnica jest nam dzisiaj potrzebna w życiu społecznym?
Autor tekstu:

Video meliora proboque, deteriora sequor*
Owidiusz (Metamorfozy)

Wszelkie rozważania o in vitro, badaniach nad komórkami macierzystymi postępie i rozwoju ludzkości itp. zagadnieniach — w perspektywie nauki Kościele i wszechobecnej ponoć, immanentnej jednostce tajemnicy — rozbijać się muszą o stosunek owej instytucji w przeszłości (i nadal) do podstawowych pojęć określających ewolucję myśli (i działanie) człowieka, a także o dogmatyczność i feudalno-kontrreformacyjną mentalność najwyższej, watykańskiej hierarchii. Wszelkie nowinki myśli ludzkiej, tu w Europie, Kościół zawsze oprotestowywał, nakładał interdykty, wyklinał i zabraniał…… By nie mówić (gdy mógł to czynić skutecznie) o jawnych prześladowaniach.

Cóż to jest tajemnica? Zwłaszcza tajemnica postrzegana teologicznie, teistycznie, jako swoiste sacrum. To zawsze prawda religijna której nie można ogarnąć ludzkim rozumem. Tylko bowiem bóg objawiać może treści i sens owych prawd. Tu m.in. mieści się istota i zasada potęgi (bo — przynajmniej teoretycznie — sekretność czy tajemniczość jest zawsze intrygującą bądź zagadkową dla człowieka) spowiedzi dousznej praktykowanej w Kościele rzymsko-katolickim.

W tej perspektywie rozważań mieści się to, w jaki sposób np. G.Marcel dokonuje rozróżnienia pomiędzy problemem oznaczającym niezrozumienie obiektywne (można je wytłumaczyć i w jakikolwiek sposób zanalizować), a tajemnicą której niepojętość ma charakter całościowy, aprioryczny, niedefiniowalny. Problem pozostaje więc zawsze określony, doczesny, ziemski — a tajemnica odczuwalną, mentalną, mistyczną i transcendentną. To wyraźnie pozostałość manichejska — czyli dualizm świata pozostaje ciągle żywą tradycją chrześcijańskiej doktryny.

K.Rahner — może największy teolog katolicki drugiej połowy XX wieku — uważa, iż tajemnica to pra-aspekt rzeczywistości i rozważać ją można tylko w kontekście religijnego aktu traktowanego sui generis. To niezwykle dobitne i jednoznaczne ujęcie.

Jeśli jesteśmy przy tajemnicy jako takiej, to od razu przywołane zostać winno znaczenie słowa — łaska. Łaska bowiem jest kompatybilna z pojęciem tajemnicy tak ujmowanej. Tylko bowiem w przestrzeni traktowanej sakralnie i związanej z religijnymi wierzeniami jednostka wewnętrznie doskonaląc się bądź cnotliwie postępując — asceza (to są wyznaczniki doktryny katolickiej), ewentualnie traktując łaskę jako przeznaczenie czyli godząc się z ustalonym odwiecznie i a priori porządkiem wszech rzeczy (protestantyzm i jansenizm) może dostąpić łaski boskiej. Znając więc taki zakres owych pojęć w języku teologiczno- religijnym można dojść do tak jednoznacznych konkluzji, a wołania o powrót do tajemnicy i przywrócenie temu znaczeniu we współczesnej rzeczywistości właściwego miejsca potraktować trzeba (na podstawie minionych, historycznych doświadczeń) niezwykle poważnie — jako swoiste memento dla dotychczasowego dorobku Oświecenia, modernizmu i wszelkiego progresizmu.

Łaska jest więc czymś wybiórczym, czymś dowolnym, czymś na co człowiek (a przynajmniej nie każdy) nie zasłużył, coś co dostał w prezencie od boga, od siły sprawczej, od absolutu. Ten dar nie zależy od niego czyli osoba ludzka staje się nie-wolna, uzależniona, niesamodzielna.

Tajemnica to z greki — mysterion, a z łaciny — misterium. Jak pisze o. J.Salij (OP) sens religijny tajemnicy wiary wynika zawsze z faktu ograniczoności zdolności ludzkiego umysłu i ducha. Czyli z zakładanej ułomności osoby ludzkiej wobec potęgi absolutu, jakiego - nieważne. Z „gorszości", niepełnej wartości, wadliwości, upośledzenia. Kościół i elity rządzące zawsze na tym fakcie bazowały w historii. W myśl dewizy — wy nie wiecie, my wam powiemy, a wy nas słuchajcie.....

W świetle takich założeń i objaśnień dość dwuznacznie mogą wyglądać nawoływania do zwiększenia czy powrotu znaczenia tego pojęcia — TAJEMNICY — w życiu codziennym Europejczyków, we współczesności kultury Zachodu.

Takim przykładem mogą być m.in. refleksje A.Tatarkiewicz („Przegląd" nr 46/568 z dn. 21.11.2010) pt. „O Kościele, in vitro i tajemnicy". Jest to tylko jednostkowy przykład, ale takich głosów, tak stawianych tez i propozycji jest w polskich mediach bez liku. Warto go przywołać jako exempli causa bardziej powszechnego trendu i formy opisywania współczesnej rzeczywistości w polskim dyskursie publicznym.

Autorka odwołuje się w swym materiale (na poparcie swych refleksji o tajemnicy) do A.Malraux i V.Havla, dwóch znamienitych i znaczących myślicieli europejskiej, dwudziestowiecznej tradycji intelektualnej. Francuz miał stwierdzając, iż "wiek XXI będzie wiekiem religii, albo nie będzie go wcale" dać asumpt tradycjonalistom i wszelkiej maści konserwatystom katolickim (zwłaszcza przeciwnikom Vaticanum II) - zwłaszcza w Polsce — którzy poczęli interpretować ten zwrot niezwykle utylitarnie i docześnie (zresztą błędnie, rozmijając się z intencjami i myślą Andre Malraux). Jedynie powrót — ich zdaniem — do „starych, dobrych, sprawdzonych" czasów przed-oświeceniowych oraz do patriarchalnie pojmowanej struktury społecznej Europy zapewnić może Staremu Kontynentowi i światu spokój, porządek i ład moralny. A te explicite zapewnia religia chrześcijańska (vide — katolicyzm). Te tendencje egzemplifikują się też m.in. opracowaniami gloryfikującymi średniowieczne porządki, wybielaniem dokonań Św. Inkwizycji, beletrystyczno-przygodowym omawianiem dorobku wypraw krzyżowych, prezentacją w sposób komiksowy (czyli bezrefleksyjnie) iberyjskiej reconquisty, popularyzacjąhagiograficznych żywotówświętych Kościoła kat. (takich jak Augustyn Aureliusz, Tomasz z Akwinu, Ignacy Loyola i inni).

Innym intelektualistą którego przywołuje w swych rozważaniach A.Tatarkiewicz jest były Prezydent Czechosłowacji i Republiki Czeskiej, dysydent z okresu sprzed „aksamitnej rewolucji", dramatopisarz i eseista, myśliciel i reżyser, Vaclav Havel. On z kolei w refleksyjnym (jak zawsze) tekście pt. „Trzeba się dziwić" („Gazeta Wyborcza"- dodatek: „Świąteczna" — z dnia 30.10./1.11.2010) stwierdza z kolei, iż "żyjemy w pierwszej cywilizacji ateistycznej, która utraciła związek z nieskończonością i wiecznością. To cywilizacja pychy". I ten passus także może być odczytywany przez ortodoksów i różnej maści purytanów religijnych, prawicowców i tradycjonalistów (których wokół nas przybywa coraz więcej, wystarczy się dobrze rozejrzeć) jako zachęta do powrotu w stronę minionego życia zbiorowego opartego o związki wyznaniowe i narodowe (nie obywatelskie i wielokulturowe), gdzie wyznacznikiem jest tradycja, konserwatyzm, stagnacja mentalna, estetyczne skostnienie, absolut i bogoojczyźniana jedność.

Trudno jest wyrokować o jednoznacznej treści i wymiarze wspomnianych tekstów. Intelektualiści mają to do siebie, że czasami się mylą, czasami poddają się heglowskiemu Zeitgeist-owi, czasami działają i reagują w zgodzie z "niewidzialną ręką rynku" albo innego sponsoringu (niekoniecznie materialnego). Ulegają również (jak wszyscy) tzw. political corectness i starają się wpisywać w modne zwłaszcza dziś trendy i preferencje dla pozarozumowych oraz nie empirycznych form oglądu rzeczywistości.

Nie posądzam o niecne zamiary i takież pobudki tak zacnych, wymienionych wcześniej postaci, ale owa krytyka współczesności, odartej z "tajemnicy i wieczności" brzmi dziwnie znajomo i wpisuje się w popularny od 3 dekad (może mimo woli autorów) trend totalnej krytyki modernizmu, nowoczesności, tradycji wartości oświeceniowych takich jak: racje rozumu, realizm poznawczy, empiryzm, naukowość itd.

Te zastrzeżenia pod adresem dzisiejszej cywilizacji i krytyka nowoczesności dziwnie współbrzmią z jednoznacznie realizowanym od dłuższego czasu ostrym i frontalnym atakiem na idee Oświecenia i racjonalizm (łącznie z ich dorobkiem). Środowisko prawicowych i neokonserwatywnych myślicieli — zwłaszcza z Francji: R.Aron, A.Besancon, F.Furet, P.Gueniffey czy F.Rouvilois ale także i zza Oceanu: B.Kristoll, R.Kaplan, M.Ledeen, Ch. Krauthammer czy N.Podhoretz — poprzez takie parabole intelektualne i uzasadnienia minimalizujące rolę rozumu w procesach poznania oraz wyrywania się naszego gatunku "na dorosłość" i do wolności, jednoznacznie tworzy w świadomości opinii publicznej klisze obarczające ową epokę (Oświecenie) za wszelkie potworności, totalitaryzmy, masakry i wypaczenia cywilizacyjne jakie miały miejsce w XX wieku.

Trzeba jednak dodać, że wiek XX, zwłaszcza jego druga połowa, po 1945 roku dla Europy była tzw. "złotym wiekiem" (tak uważa np. znakomity historyk i myśliciel brytyjski E.Hobsbawm): pokój, wzrastający dobrobyt rozkładany mniej więcej powszechnie, stabilność, przewidywalność, bezpieczeństwo socjalne, rosnące poczucie wolności. Oczywiście dotyczy to Zachodu, choć i Europa "zza żelaznej kurtyny" nie mogła narzekać na niektóre elementy tej małej stabilizacji. Ponoć w cieniu setek tysięcy rakiet dwóch super-mocarstw żyło się najbezpieczniej……

Dlaczego współczesny człowiek ma myśleć, ma potrzebować, ma pragnąć "wieczności i tajemnicy", uniwersalnej idei i utopii, jeśli wokoło wszystko (jak mówi znakomity obserwator współczesnego życia prof. Z.Bauman) jest tak chaotyczne, przypadkowe, nieprzewidywalne i niepewne. Te tendencje wzmacniają (oczywiście oprócz innych trendów trapiących współczesność) siłą rzeczy konsumeryzm, zakupizm, doczesne patrzenie na świat i rzeczywistość w kontekście "tu i teraz". Bo człowiek współczesny jest jak nomada na pustyni bez punktu odniesienia wśród piaszczystych wydm, który szuka i potrzebuje wody

"Wieczność i tajemnica" kojarzą się jednoznacznie z jakąś formą wierzeń religijnych. A tym samym z instytucją ją egzemplifikującą. A między religijnością, zwłaszcza tą zinstytucjonalizowaną, a duchowością istnieje kolosalna różnica i dychotomia. Piszą o tym m.in. od dekad polscy religioznawcy (różnych proweniencji): M.Libiszowska-Żółtowska, Z.Stachowski, J.Baniak czy M.Horoszewicz. Mało kto jednak ich u nas słucha. Nad Wisłą religijność, duchowość, transcendencja, mistyka muszą zaraz kojarzyć się z wszechobecnym, wszechmocnym, totalnym Kościołem katolickim.

A jak wiadomo wszystkie instytucje religijne, funkcjonujące i postrzegane w Europie jako tradycyjne, immanentne tej cywilizacji, budujące nieraz jej wymiar i kulturę przeżywają od dekad spory (tak ilościowy jak i jakościowy) kryzys.

Ów uwiąd instytucji religijnych, działających w starym stylu, tradycyjnych, niekompatybilnych z oczekiwaniami współczesnego człowieka (wolnego, żyjącego w demokracji, świadomego swoich wyborów i atakowanego przez nieprzebraną rynkowo ofertę dóbr i usług **) jest również wykorzystywany w dyskusjach nad konduity nowoczesnego (lub jak inni chcą — po-nowoczesnego) człowieka dla pokazania i udowadniania degradacji jakiej w wyniku dorobku Oświecenia poniosła europejska cywilizacja.

Jest to bowiem wygodna zbitka pojęciowa: Oświecenie — racjonalizm -laicyzacja — wolności osobiste jednostki (a stąd już prosta droga ku de-klerykalizacji i desakralizacji — by nie rzec: ateizacji - życia). Ale czy to ateizm może być tylko źródłem owej pychy o której pisze V.Havel? A czy czasem jej genezą nie jest owa "niewidzialna ręka rynku" i ekonomizacja wszelkich dziedzin naszego życia? Czy o to szło w czasie zmian AD'1989/90?

Z wszystkich wolności pozostała współczesnemu człowiekowi made in Europa tylko wolność wymiany i nabywania ciągle nowych dóbr. No i wolność do śmierci.

Dlatego należy podchodzić niesłychanie rozważnie do tego rodzaju krytyk i zastrzeżeń wysuwanych pod adresem współczesnej kultury i dorobku człowieka. Nie chodzi o to, iż w dzisiejszym świecie wszystko jest okay, ale intencje i zamiary krytyków są często nader pokrętne i mają określony cel. Uderzenie w jądro — Oświecenie i rola rozumu w życiu jednostki — dorobku naszej europejskiej kultury to podważenie osiągnięć i negacja jej zasadniczych zrębów: społecznych, intelektualnych, filozoficznych, cywilizacyjnych. Wszelkich możliwych.

*-widzę rzeczy lepsze i pochwalam je, idę jednak za gorszymi.

** — teoria Starka/Bainbridge’a mówi o relacjach rynkowych poszczególnych wyznań i reprezentujących je instytucji, o ich wzajemnych stosunkach, na polu rywalizacji o konsumenta (wyznawcę, członka wspólnoty, wiernego).


Radosław S. Czarnecki
Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu.

 Liczba tekstów na portalu: 129  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,794)
 (Ostatnia zmiana: 02-01-2011)