Zachód popełnia błąd, nie wierząc islamistom
Autor tekstu:

Koniec wielkich narracji, koniec historii — postmodernizm. Jak zwał tak zwał, Zachód stroni od wszelkich ideologii.

Dwie wielkie tragedie XX wieku, u których podstawy legły totalitarne ideologie nazizmu i komunizmu, powodują, że przeciętny mieszkaniec Zachodu nie ma do ideologii zaufania. Ponadto bogactwo różnych i dość często zmieniających się prądów myślowych i kulturalnych powoduje, że od dziesięcioleci wzrastamy w środowisku, w którym ideologia nie jest istotna. I nawet jeżeli przez chwilę ten czy inny pomysł chwyta nas za serce, za następnym rogiem czeka już nowa intelektualna oferta. Za żadną z nich nie podążamy do końca, żadna nie determinuje naszego życia.

W ten sposób, ktoś mógłby powiedzieć, wybijamy kły ideologiom, przestają być dla nas zagrożeniem i nigdy więcej nas nie zniewolą. To optymistyczne założenie mogłoby może być prawdziwe, gdyby zostało przyjęte przez ogół ludzkości. Nie wszyscy jednak, że ten pogląd podzielają. Są ludzie, dla których idee stają się sensem życia. Wyznaczają im jego cel, a nawet i nadają sens i cel śmierci.

Jednym z największych błędów zachodnich społeczeństw jest dziś z jednej strony pobłażliwe, ocierające się o protekcjonalizm traktowanie tych ideologii, a z drugiej strony naiwne do nich podejście.

Zwolennicy politycznego islamu wcale nie kryją się z tym, że ich ideałem jest ogólnoświatowe islamskie państwo, w którym podstawy prawa zostały określone przez Koran i hadisy. I chociaż zapewniają o tolerancji wobec wyznawców innych religii, to nie specjalnie widać, gdzie miałoby być dla nich miejsce. Chyba, że zaakceptujemy status podobny do statusu kobiety w ramach islamskiej równości płci, w której rolą kierownika rodziny został „obarczony" mężczyzna. Jedni islamiści nie mogą się doczekać takiego państwa i chwytają za broń, inni angażują się w działalność polityczną, jeszcze bardziej konserwatywni czekają na bardziej sprzyjające warunki.

Reakcja większości społeczeństw jest taka, jak w przypadku innych ideologii. Wydaje nam się, że nie jest to poważne, że naprawdę chodzi o pieniądze i sławę, że jakoś to się rozmyje w procesie publicznego dialogu, że górę wezmą czynniki ekonomiczne i tak dalej. Sądząc sami po sobie nie wierzymy, że ludzie mogą zaprzedać całe swoje życie realizowaniu ideału państwa islamskiego.

Kilkunastu muzułmanów może wbić się samolotami w potężne biurowce z okrzykiem „Allach Akbar!" na ustach, a my z pobłażliwością stwierdzimy, że czegoś tam nie zrozumieli ze swojej religii. Inni przez całe życie działają politycznie na rzecz oswojenia Zachodu z koncepcją szariatu, a my naiwnie cieszymy się, że oto są kolejni uczestnicy społeczeństwa obywatelskiego, w ramach którego poglądy politycznego islamu ulegną moderacji.

Wojna z terroryzmem, wypowiedziana krótko po zburzeniu World Trade Center, w żadnym razie nie odniosła się do ideologii zamachowców, wspólnej dla islamistów, nawet tych nie akceptujących metod terrorystycznych. Swoją inspirację czerpali z książek ojców islamskiego fundamentalizmu, wydawanych także w Polsce. To, że jedni sięgnęli po przemoc, a inni tą przemocą się brzydzą, nie ma aż tak dużego znaczenia jeżeli chodzi o ich cel — którym jest ogólnoświatowe państwo islamskie. A my, 11 lat po 11 września, w dalszym ciągu nie chcemy im wierzyć.

Tekst ukazuje sie równolegle w Racjonaliście i na portalu Euroislam


Jan Wójcik
Redaktor naczelny portalu Euroislam.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 16  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 1  Pokaż tłumaczenia autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,8335)
 (Ostatnia zmiana: 11-09-2012)