Szaman wiecznie żywy
Autor tekstu:

Wszelkie media, w większości przypadków, oprócz realizowania statutowej polityki dezinformacji i propagandy, spełniają także, rolę naszego „okna na świat" w aspekcie kulturowym.

To dzięki nim, my, zwykli zjadacze chleba, możemy „ubogacić się" egzotyką, odmiennym, a niedosiężnym krajobrazem i dowiedzieć się jak egzystują rasy odmienne od lokalnej. Nabieramy, jako takiego pojęcia o tym, jak czesze się Indianin, jak pląsa Pigmej i czy Eskimos używa pidżamy. Oglądając barwne zdjęcia w magazynach geograficznych, lub dokumentalne i fabularne filmy spoza naszego klimatu, nie wspomnę o zanikającym czytaniu, nie kryjemy jednak swego zniesmaczenia, poznając zwyczaje bardziej dzikich, w naszym mniemaniu, plemion.

Pobłażliwie przymykamy oko na ich stroje, niezrozumiałą muzykę, akrobatyczne tańce i konsumpcję świństw, po których zwymiotowałby nawet nasz dostawca pizzy, ale prawdziwy wstręt budzą, w niektórych z nas, ich obrzędy religijne. Jakże odrażający wydaje nam się skośnooki arat, namaszczający niemowlę kobylim mlekiem i na dodatek wędzący je nad kadzidłem z końskiego łajna. Ciemnoskóry dzikus z kółkiem w nosie i w gaciach z pierza, który opluwa swych wniebowziętych braci jakąś cieczą, nabieraną do ust z tykwy, wywołuje w nas, dla odmiany, grymas obrzydzenia. Biczownicy i amatorzy krwawego peelingu są jeszcze do strawienia bez dreszczy, ale tylko dla nielicznych już masochistów z czarnobiałymi telewizorami.

Całe to bractwo aż się prosi o wyprostowanie mu kręgosłupa, bo jedynie my, w naszej jedynie słusznej wierze, wiemy jak powinny wyglądać kanony liturgii, egzorcyzmy, obrzędy, procesje, pokropki, pochówki, śluby, bierzmowania i chrzty. Mamy jeszcze na szczęście, gotowych do poświęceń i wyświęceń szamanów — agentów, którzy za garść manioku i biret złota mogą nieść kaganiec, choćby i wiary.

Niezależnie od szerokości geograficznej, istnieją jednak, w tym szaleństwie, pewne podobieństwa, gdyż spektakle organizowane są przez tę samą grupę zawodową. Wszystkim tym obrzędom regulaminowo towarzyszą zawodzenia, mamrotania, mantry i litanie; mniej lub bardziej chóralny, psychodeliczny i ogłupiający śpiew. Instrumenty muzyczne muszą być jak najgłośniejsze, najlepiej, jeśli są ogłuszające. W cenie są bębny, trąby i wynalazek prawie tak stary jak profesja szamana; organy. Jeśli dzwonki, to jak mamucie jaja. Muszą stawiać na nogi, nawet głuchych, o dowolnej porze. Już dawno temu połapano się w odmóżdżających właściwościach infradźwięków. Tłuste gęby szamanów ledwo widać spod skór i piór, klejnotów i muszelek, masek i tiar, peruk i makijażu. Ich pawi majestat budzi szacunek pomieszany z grozą, a zaklęcia są podwójnie przerażające, bo artykułowane martwym językiem wtajemniczonych. Otacza ich wieniec klakierów, przybocznych ścieraczy prochu i adeptów. Im młodszych i dorodniejszych tym lepiej: nie tylko piękno ducha liczy się na szamańskim rynku. Scenografia skrzy się od totemów, fetyszy, talizmanów i szkaplerzy. Szata, w tradycji szamańskiej, też musi być jedyna, niepowtarzalna i przepyszna. Już od paleolitu miała za zadanie odróżniać szamana od trzody.

Na ręce wodzirejów tych spektakli składa się nieodmiennie przeróżne błagalne, dziękczynne i oczyszczające ofiary; od kury, po bawołu, od owoców, po kruszce. Zasada jest uniwersalna; szaman nigdy nie odchodzi z pustymi rękami od koryta, którym może być kamień ofiarny, ołtarz, chrzcielnica czy stos. Szamani się ostatecznie po to, aby żyć i to żyć możliwie najlepiej. Każdy szaman kocha dobrze szamać.

Nim damy nurka przez szkielet jakiejś drewnianej ryby, nim rozsypiemy płatki róż pod nogi szamana, skrapiającego za pomocą miotełki z wiórek, przystanek kolejowy lub stację benzynową, nim scałujemy kolejny szczep bakterii
z szamańskiego pierścienia, i o ile zdążymy przed posmarowaniem nam czoła podejrzanym tłuszczem — zastanówmy się.

Zastanówmy się, czy jesteśmy lepsi od naszych egzotycznych braci, było nie było, w rozumie. Niezależnie od tego, jaki kolor skóry obnoszą. I ich, i nasi, na nasze nieszczęście, ewoluują razem z nami, choć mentalnie pozostają o całe wieki w tyle.


Źródło:sherdog.net

Wiktor Kris
Publicysta.

 Liczba tekstów na portalu: 2  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,8358)
 (Ostatnia zmiana: 18-09-2012)