Skup dusz
Autor tekstu:

Skup duszMarcin Kruk

 

W soboty skupują tylko do piętnastej, ceny beznadziejne, a do tego niekończące się kolejki. Zmówili się, jak Boga kocham, u nas tylko dwa punkty skupu, żadnej konkurencji. Podaż za duża. Chociaż w tym przypadku to nie powinno mieć żadnego znaczenia.

Uczciwie mówiąc podejrzewałem, że w kolejce dominować będą starsi mężczyźni. Na mój gust z literatury by tak wypadało, ale faktycznie wszystkie grupy wiekowe były równo w kolejce reprezentowane, włącznie z zarodkami, które pośrednicy reprezentowali, oferując dusze zarodków w hurcie. Ciekawiło mnie, o co tym zarodkom może chodzić, ale jak mi wyjaśniał pośrednik, one nawet wolą piekielny ogień niż zamrażarkę. Pytałem, czy są jakieś różnice w cenie za dusze zarodków, a on skrzywił się tylko i machnął ręką. Powiedział potem, że owszem były, za dusze zarodków z chrzczonych zamrażarek dawali trochę więcej, ale był jakiś przekręt z tym chrzczeniem i się wycofali. Muszę przyznać, że mocno mnie to wszystko zniechęciło, bo w końcu decyduje się człowiek na ważny krok z daleko sięgającymi konsekwencjami, a oni łaskę robią.

Rozmyśliłem się po godzinie, bo kolejka prawie się nie ruszała. Postanowiłem połazić trochę po mieście i poszukać czegoś ciekawszego. Nic mi w oko nie wpadło, więc wróciłem do domu i otworzyłem Internet. Surfuję tu, surfuję tam i nic mnie nie bierze, w końcu na skrzydełku widzę reklamę: „Największy serwis randkowy w kraju", a pod spodem drobniejszymi literami: „Randka z Bozią w ciemno", i dalej — „Spotkaj Jezusa podczas wakacji". Podnieciłem się. Szukam dalej i widzę, że odpust mi proponują w parafii Matki Boskiej Królowej Męczenników. Spodobała mi się ta Matka Boska królowa męczenników, bo to musi być jakaś ostra dziewczyna z ferajny. Zastanowiłem się nawet czy dadzą mi odpust za stanie w kolejce w skupie dusz? Intencję miałem grzeszną i ani chwili bym się nie zastanawiał, gdyby nie ta kolejka.

Z Internetu wynikało, że owszem mogą odpuścić, jak będą chcieli, bowiem „Kościół, który jako szafarz owoców odkupienia rozdaje i prawomocnie przydziela zadośćuczynienie ze skarbca zasług Chrystusa i świętych". Wynikało z tego, że jak dam proboszczowi w łapę to odpuści. Prawda, że jak tam piszą: „Kościół udziela łask i wiąże je z pobożnymi czynami, nawiedzeniami świętych miejsc itp. Zawsze jednak nauczał, że odpust nie jest darowaniem grzechów, bo tego dostępuje się jedynie przystępując do sakramentalnej spowiedzi, lecz - darowaniem kar za grzechy."

Do spowiedzi nie pójdę, bo z szafarzem się nie dyskutuje, a ja znowuż do pokornych nie należę i pewne bym dyskutował. Niech darują karę, a z grzechami jakoś sobie poradzę. Ostatecznie wiadomo, Jezus cię kocha, żebyś wyszedł na swoje jak przyjdzie co do czego. Z tą spowiedzią, to sam już nie wiem, czy potrzebna, bo wyraźnie napisali:

„Twojego grzechu już nie ma — dlaczego? Bo Jezus oddał życie na krzyżu, abyś ty był wolny i zbawiony. Jezus już Cię zbawił - przyjmij dar nowego życia, chcesz tego? Chcesz, aby twoje życie nabrało nowego sensu? Chcesz zaczerpnąć pełną piersią oddechu życia? Oddaj swoje życie w jedyne ręce, które mogą nadać mu właściwy sens."

Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy I w Ostrej świecisz Bramie! — mruknąłem, zastanawiając się, czy sprzedać tę duszę na pniu za psi grosz, czy zgoła przeciwnie? Żeby lekkomyślnie decyzji nie podejmować, przeczytałem „Rozmowę Miłosiernego Boga z duszą w rozpaczy", bo kto jak kto, ale siostra Faustyna Kowalska powinna mi drogę moją oświetlić. A słyszała Faustyna to, czego inni nie usłyszą i spisała głosy w dzienniczku swoim:

Jezus: Duszo w ciemnościach pogrążona, nie rozpaczaj, nie wszystko jeszcze stracone, wejdź w rozmowę z Bogiem swoim, który jest Miłością i Miłosierdziem samym.. — Lecz, niestety, dusza pozostaje głucha na wołanie Boże i pogrąża się jeszcze w większych ciemnościach.

Z duszami nigdy nie wiadomo, jedne usłyszą, a drugie znowuż głuche na wołanie. Kto wie, może taką głuchą to od razu sprzedać i święty spokój. Wątpiłem trochę, czy mnie Faustyna Kowalska do pójścia na odpust przekona, ale czytam dalej:

lęk mnie ogarnia na samo wspomnienie moich grzechów i ta straszna trwoga pobudza mnie do powątpiewania o Twojej dobroci.

Jezus: Wiedz, duszo, że wszystkie grzechy twoje nie zraniły Mi tak boleśnie Serca, jak obecna twoja nieufność; po tylu wysiłkach Mojej Miłości i Miłosierdzia nie dowierzasz Mojej dobroci.

Dusza: O Panie, ratuj mnie sam, bo ginę, bądź mi Zbawicielem. O Panie, resztę wypowiedzieć nie jestem zdolna, rozdarte jest moje biedne serce, ale Ty, Panie...

Jezus nie pozwolił dokończyć tych słów duszy, ale podnosi ją z ziemi, z otchłani nędzy i w jednym momencie wprowadza ją do mieszkania własnego Serca, a wszystkie grzechy znikły w okamgnieniu, miłości żar zniszczył je.

Jezus: Masz, duszo, wszystkie skarby Mojego Serca, bierz z Niego, cokolwiek ci potrzeba.

Wchodzę w to, pomyślałem zachęcony, ale natychmiast przypomniałem sobie czytane artykuły o podstępnych chwytach reklamowych w Internecie. Proponują ci jakiś towar, a potem się okazuje, że albo go wcale nie potrzebujesz, albo towar kiepski, albo w ogóle oszustwo — płacisz i zostajesz z niczym. 

Ciekawe, czy ta rozmowa jest autentyczna i Jezus naprawdę z duszą Faustyny gadał? Kto to może wiedzieć? Surfuję dalej i dowiaduję się, że Watykan opublikował w czwartek dekret, w którym udziela odpustu zupełnego, czyli całkowitego odpuszczenia grzechów, uczestnikom 26. Światowych Dni Młodzieży. Nabrałem się, bo to sprzed roku, czyli jeszcze Benedykt, a w dodatku nie podają do którego roku życia, każdemu przecież nie odpuszczą. Tak czy inaczej, oferta dla mnie spóźniona. 

Spojrzałem na zegarek, a tu już druga, wyjdzie na to, że dziś ani mojej duszy nie sprzedam, ani jej nie zbawię. Zostanę na niedzielę z duszą jak głupi. Faust sprawę załatwił bezpośrednio z Mefistofelesem, uczciwie dobili targu jak mężczyzna z mężczyzną, bez biurokracji i punktów skupu. Ale to były inne czasy, teraz Gminny Punkt Skupu Dusz, Oddział Powiatowy, Zarząd Wojewódzki, jakieś anonimowe piekielne urzędasy, nie tak to w książkach opisywali. Dusza Faustyny rozmawiała bezpośrednio z Jezusem, a Faust dobijał targu bezpośrednio z Mefistofelesem. No chyba, że jedno i drugie gówno prawda, ale przecież nie oszukiwaliby.

 Postanowiłem, że jeszcze zajrzę do tego skupu przed zamknięciem, może mi się uda. Przyjechałem za późno, minuta po trzeciej, ale widzę, że facet jeszcze jest tylko składa jakieś papiery. Spytałem pokornie — czy można, a on spojrzał na mnie i mówi opryskliwie — zamknięte. 

- Przepraszam — mówię — ale bardzo mi zależy, może zrobi pan wyjątek? Roześmiał się i pyta z ironią czy mnie chuć do baby przypiliła. Odpowiedziałem, że przeciwnie, że to raczej metafizyczny ucisk na klatkę piersiową, że gdyby były jakieś kontenery na dusze suche i mokre, to bym wyrzucił, ale nie ma takiej możliwości... 

Podszedł, wyciągnął tę moją duszę ze mnie za uszy i obejrzał pod światło. 

- Nic nie warta — powiedział i rzucił na kontuar. 
- Ale czy weźmie pan — zapytałem. 

Spojrzał na zegarek, wzruszył ramionami i powiedział, że mogę zostawić, tylko żebym nikomu nie mówił, bo mu ludzie spokoju nie dadzą.


Marcin Kruk
Nauczyciel, autor książki Człowiek zajęty niesłychanie

 Liczba tekstów na portalu: 63  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,9147)
 (Ostatnia zmiana: 26-08-2013)