Jestem muzułmaninem. Według mnie zaakceptowanie faktu,
że my muzułmanie mamy swój wkład w szerzenie się „islamofobii" na Zachodzie, pomoże ją wyeliminować. Od redakcji: Przypominamy artykuł Hasana Mahmuda sprzed dwóch lat. Z wielu względów jest on dziś jeszcze bardziej aktualny niż był w momencie jego publikacji. Artykuł Johna Esposito w "Huffington Post" zatytułowany „Islamofobia: zagrożenie dla amerykańskich wartości?" zwala całą winę na „zachodnich komentatorów, twardogłowych chrześcijańskich syjonistów i zachodnich polityków". Nie wspomina nawet jednym słowem o olbrzymim wkładzie społeczności muzułmańskich, jaki mają one w powstawanie tego zjawiska. Esposito ignoruje fakt, że w naszej globalnej wiosce Zachód jest regularnie zalewany doniesieniami o przemocy ze strony środowisk muzułmańskich; tych aktów przemocy dokonuje się w imię islamu, cytując Koran i powołując się na przykład Proroka. Lista jest długa. Oto niektóre przykłady: 1. Zgodnie z wyrokiem sądu szariackiego ukamienowano zgwałconą przez
grupę mężczyzn, niepełnoletnią dziewczynkę. Mając na uwadze takie zjawiska i doświadczenia, czego innego dr Esposito oczekuje od Zachodu, jak nie „islamofobii"? Oskarża on też Zachód o to, że sprzeciwia się budowie meczetu w Strefie Zero (miejsce, w którym stały wieże WTC, przyp. tłum.) Gdyby tylko wiedział, ilu muzułmanów na całym świecie jest przeciwnych zbudowaniu tam ośrodka islamskiego — nie dlatego, że nie chcemy meczetów, ale dlatego, że już sam pomysł budowy meczetu w tym miejscu stworzył „fitna" (podział) i głęboko podzielił cały naród. Esposito całkowicie się myli twierdząc: „Dzisiejszy opór przeciwko budowie meczetów w Nowym Jorku i na Staten Island, opierający się na argumentach, że są one 'pomnikami terroryzmu' i 'komórkami terrorystycznymi', stał się polityczną kwestią sporną nie tylko na poziomie lokalnym, ale także narodowym". Chciałbym mu przypomnieć, że w zeszłym miesiącu otwarto w Nowym Jorku, bez cienia sprzeciwu, nowy meczet Baitul Gaffar, a rządy europejskie wspierają budowę nowych meczetów milionami euro. Tak na marginesie: kobietom nie zezwolono na wzięcie udziału w ceremonii otwarcia meczetu Baitul Gaffar (Dom Stwórcy) w Nowym Jorku. John Esposito, szanowany badacz, w całym artykule używa nieistotnych wyjątków jako ogólnych przykładów. Mimo olbrzymiego poparcia polityków dla muzułmanów, cytuje jedynie kilka niechlubnych wyjątków. Na przykład pisze: „Politycy wykorzystują lęk przed islamem jako element gry politycznej". Twierdzi też, że „sędzia Kagan jest oskarżany o bycie 'sędzią Szariatem'". Oskarżany? Wiedząc o szeroko rozpowszechnionej przemocy sankcjonowanej przez prawo szariatu, dziekan wydziału prawa uniwersytetu w Harvardzie, sędzia Kagan, próbował "promować głęboki szacunek dla prawa islamskiego" przy pomocy saudyjskich pieniędzy. Jeśli taka osoba nie jest „sędzią Szariatem", kto w takim razie nią jest? Czy nie ma islamistów próbujących wprowadzić prawo szariatu do amerykańskich sądów? Plan „sądów szariackich dla Ameryki" został opracowany już w 1993 roku przez organizację TAM (The American Muslims). A kto hoduje naszych własnych terrorystów? Komentatorzy w zachodnich mediach, twardogłowi chrześcijańscy syjoniści, czy może zachodni politycy? Chciałbym, żeby Esposito wspomniał choć słowem o fali nienawiści przeciwko Żydom i Zachodowi przelewającej się przez media i ambony w świecie muzułmańskim, fali osiągającej niebotyczne rozmiary. Jedna kreskówka przeciwko naszemu Prorokowi wywołała kompletny chaos, ale podczas długoletniego pobytu na Bliskim Wschodzie widziałem w mediach dziesiątki o wiele gorszych rysunków i kreskówek skierowanych przeciwko Żydom i ich świętej księdze. Żaden islamski rządtego nie potępił, nie było też rozsądnych muzułmańskich głosów przeciwko tym rysunkom. Esposito twierdzi również: „Wszyscy muzułmanie zostali zredukowani do stereotypów typu: islam przeciwko Zachodowi, wojna islamu z nowoczesnością, wściekłość, ekstremizm, fanatyzm i terroryzm muzułmański", a także: „wszyscy liderzy społeczeństwa amerykańskiego patrzą na muzułmanów podejrzliwie i z uprzedzeniem". To jest gruba przesada. Jestem muzułmaninem. Mieszkam w Kanadzie i często podróżuję do USA — jest odczuwalne pewne zaniepokojenie, ale ogólnie rzecz biorąc muzułmanom powodzi się tutaj doskonale — dobrze żyją i są dobrze traktowani. Wsparcie i ochrona muzułmanów przez zwykłych Amerykanów i przez kościoły po zamachach z 11 września są dobrze udokumentowane, ale niestety często przemilczane. Tak, „my wszyscy [rządy, politycy, media, instytucje oświatowe, przywódcy religijni i przedsiębiorcy] mamy ważną rolę do odegrania w przeciwstawianiu się głosom nienawiści oraz wykluczającym teologiom i ideologiom". Esposito powinien jednak udzielić tej samej rady przywódcom świata muzułmańskiego. Powtarzam raz jeszcze — w naszej globalnej wiosce Zachód jest bez przerwy bombardowany doniesieniami o bezwzględnych aktach przemocy dokonywanych przez muzułmanów i w imię islamu na kobietach, niemuzułmanach oraz muzułmanach mających inne poglądy na islam. To jest główna i całkowicie logiczna przyczyna „islamofobii". Tłumaczenie: Rol John Esposito's Deceptions on Islamophobia Frontpage, 22 sierpnia 2011. Tekst publikowany zarówno na portalu Euroislam jak i w Racjonaliście. | |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,9172) (Ostatnia zmiana: 08-08-2013) |