Minął zaledwie tydzień od zaprezentowania przez francuski rząd Karty Sekularyzmu, która ma zawisnąć w każdej publicznej szkole w kraju, a przedstawione w niej zasady mają być wprowadzone i respektowane. Minister edukacji Vincent Peillon, podczas ceremonii odsłonięcia Karty w jednej ze szkół pod Paryżem stwierdził, że służyć ona będzie dbaniu o rozdział pomiędzy Kościołem a państwem oraz zapewnieniu pełnej wolności sumienia. Czy powinno nas interesować co się dzieje we Francji i we francuskim szkolnictwie? Otóż, moim zdaniem tak. I Karta Sekularyzmu, pomimo że nie jest tworem idealnym, to stanowi świetny przykład zarówno celu do jakiego powinno się dążyć w ramach rozdziału Kościoła od państwa jak i możliwych sposobów jego realizowania. Karta stała się tworem kontrowersyjnym na długo zanim powstała i została ogłoszona przez Vincenta Peillona. Atakowana była zarówno przez przedstawicieli różnych religii jak i przez prawicową opozycję we Francji. Opozycja wskazywała, że ta Karta, to żaden ruch w obronie sekularyzmu i typowe lewicowe rozmywanie problemu, zamiast podjęcia prawdziwe działania. Trudno było za to uzyskać od opozycji rządowej odpowiedź na pytanie, jakie miałyby to być „prawdziwe działania", bo przecież nie przymusowe apostazje wszystkich uczniów szkół publicznych. Wśród grup religijnych najgłośniejsze głosy krytyki przyszły ze strony muzułmanów oraz sikhów, których we Francji jest ponad 30,000. Zgodnie z wierzeniami sikhów, mężczyźni już od bardzo młodego wieku muszą zakrywać włosy na głowie. Do tej pory szkoły publiczne pozwalały młodych chłopcom nosić tzw. rumal — nakrycie głowy przypominające materiałem chusteczkę, ale zakazywały noszenia turbanów. Pojawiły się głosy, że i to może ulec zmianie, a ponadto, że efektem zakazu noszenia w szkole turbanów przez chłopców będzie szybsze rezygnowanie z edukacji, a nie przyswojenie sobie zasad sekularyzmu, którym hołduje Francja. Jednak krytyka ze strony sikhów blednie w porównaniu z krytyką środowisk muzułmańskich. Wielu przedstawicieli muzułmanów we Francji potępiło wywieszenie Karty Sekularyzmu, często podkreślając, że samo jej utworzenie było „wymierzone" w muzułmanów i islam. Tak właśnie wyrażał się o tej inicjatywie ministerstwa edukacji m.in. Dalil Boubakeur, nowy przewodniczący Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego (Conseil Français du Cult Musulman — CFCM), organizacja, która uznana jest przez rząd Francji za oficjalnego reprezentanta francuskich muzułmanów. Boubakeur stwierdził wprost, że „doskonale widać, w kogo wymierzona jest ta Karta" oraz, że obawia się, „iż muzułmanie we Francji będą stygmatyzowani (...) i [zasady z Karty] zostaną uznane za zbyt brutalne". Najwyraźniej zdaniem niektórych przedstawicieli religijnych młodzież szkolna nie powinna być wystawiona na świecką „indoktrynację", gdyż to może prowadzić do...? Przyznam, że w tym miejscu się gubię. Rozumiem paranoiczne (i nieuzasadnione) obawy przed masowymi falami apostazji, ale to, co mnie zastanawia najbardziej to zdziwienie i oburzenie części religijnych mieszkańców Francji, gdy ich rząd przypomina obywatelom o: Liberté, égalité, fraternité, o zasadach, na jakich republika francuska została ufundowana. Zadziwiające jest, że przypomnieć o oczywistościach wychowania młodych obywateli musiał Luc Chatel, były minister edukacji, obecnie przedstawiciel opozycji. Zwrócił on uwagę na to, iż „zawsze, gdy umożliwia się dzieciom dowiedzenie się czym jest Republika i jakie reprezentuje wartości, to jest to coś dobrego". Najwyraźniej znajomość idei i prawd, na których chce opierać się państwo nie jest „dobrem" dla motywowanych religijnie krytyków Karty Sekularyzmu. Choć wpajanie najmłodszym religijnych mitów, prawd objawionych, zasad religijnych to już „absolutnie podstawowe prawo, które nie może być zakłócane przez żadne inne elementy, takie jak np. nauki ścisłe, czy historia kraju, w którym się żyje". Vincent Peillon podczas prezentacji Karty Sekularyzmu Czy jednak rwetes wokół Karty jest uprawniony? Czy rzeczywiście jest ona tak radykalna? A może cała dyskusja na jej temat jest niepotrzebna, gdyż nie wnosi ona nic nowego do dyskursu na temat relacji pomiędzy kościołem a państwem? Przyjrzyjmy się owej karcie [ 1 ]
Czy obawy osób religijnych we Francji są uzasadnione? I tak, i nie. Wydaje mi się, że nawet Francuzi zapomnieli już o tym, na czym polega rozdział Kościoła od państwa i stąd te 15 punktów może brzmieć dla nich jako ostre słowa mające na celu dyskryminację wierzących. Jednak Karta nie uderza w wierzących, stara się jedynie zabezpieczyć przestrzeń publiczną przed obecnością, wpływami oraz starciami różnych (i najczęściej sprzecznych) ideologii religijnych. Przeświadczenie o „dyskryminacji" może pochodzić jedynie z nieuzasadnionego poczucia, iż państwo ma mniejsze prawo niż jednostka do propagowania idei na których funkcjonuje (nazwałbym do „wychowaniem do obywatelstwa"). I właśnie w tym miejscu dochodzimy do odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule artykułu: czego możemy się nauczyć od Francji? Otóż możemy z pełną premedytacją „pożyczyć" Kartę Sekularyzmu, by na jej podstawie stworzyć podobny dokument, który mógłby się stać fundamentem starań, by i w Polsce przypomnieć o rozdziale Kościoła od państwa. I choć zdaję sobie sprawę, że idea ta wydaje się obecnie utopijna, by nie powiedzieć próżna zważywszy na obecność w szkole lekcji religii opłacanych z budżetu państwa, znaczenia religii w polskim życiu publicznym oraz kulturze to czy powinniśmy pozwolić sobie na uznanie takich idei jak: Państwo zapewnia separację Kościoła od państwa; Państwo jest neutralne wobec przekonań religijnych i duchowych; Nie ma religii państwowej za nieosiągalne nad Odrą i Wisłą? Szczerze wątpię. To, na czym powinniśmy się przede wszystkim skupić i o co walczyć to idee wyrażone w punktach 12-14, które najkrócej można podsumować jednym zdaniem: „zajęcia szkolne są świeckie". I warto zadbać o to, by "żaden temat nie był a priori wykluczony z badań naukowych i edukacji" ze względu na czyjeś przekonania religijne, albo naciski przedstawicieli którejkolwiek religii. To, że w Polsce jeszcze nie zaistniał problem nauczania kreacjonizmu w szkołach nie oznacza, że wkrótce to się nie stanie i warto się przygotować na taką ewentualność. A najlepszym zabezpieczeniem przed zastępowaniem edukacji bajkami o potopie jest utrzymanie (lub uzyskanie, jak w przypadku Polski) świeckiego charakteru edukacji publicznej. Przypisy: [ 1 ] Nigdzie nie znalazłem pełnego tekstu w języku polskim (ani w angielskim),
więc jest to tłumaczenie autorskie dokonane z pomocą osoby obeznanej z językiem
francuskim. | |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,9285) (Ostatnia zmiana: 18-09-2013) |