Przełom w kardiologii czy dziura w dnie ignorancji?
Autor tekstu:

Myślałem do przedwczoraj, że niewiele może mnie zaskoczyć w kwestii granic ignorancji. Do tej pory sądziłem naiwnie, że wszystko ma, bo musi mieć, swoje granice. I tu się myliłem dokumentnie.

Diakon Błażej z gdańskiego seminarium duchownego walnął mnie dzisiaj z rana duchowym obuchem w głowę, a właściwie to informacją o wynalezionym przez Niego leku nasercowym o nazwie misericordina. Wspomniany diakon jest z wykształcenia farmaceutą (podobno), więc w środowiskach medycznych może nastąpić przełom, jakiego nie było już ho, ho! Albo i dłużej.

Z pewnością będzie to lek konkurencyjny dla homeopatycznych specyfików choć jeszcze nic nie mówiono na temat jego oficjalnej ceny i czy ta nie będzie miała tendencji zwyżkowych. Na razie odbywa się darmowa dystrybucja znacznej partii tego leku w centrali farmaceuty Błażeja w samym sercu Rzymu. Jednak jest też dostępny, aczkolwiek odpłatnie za jedyne 7,90 PLN, na stronie WWW.ichtis.pl

Wartość tego leku z pewnością podnosi fakt, że kampanię reklamową wraz z promocyjną dystrybucją prowadzi sam naczelny uzdrowiciel Franciszek. Wspomniana misericordina to lek o działaniu zdecydowanie mniej inwazyjnym od znanych dotychczas leków nasercowych, bo działa bezpośrednio na ducha, który to dopiero dawkuje — czyli wpływa na fizyczny stan serca z mocą zależną od siły samego ducha a ta, jak wiemy, zależy od siły wiary.

Na pytanie skierowane do wynalazcy leku, czy specyfik był w jakiś sposób testowany, odpowiedź była wystarczająco wyczerpująca, by uwierzyć w jego skuteczność. Otóż według orzecznictwa samego wynalazcy leku, jego skuteczność potwierdza bezsprzecznie cudowne działanie koronki do miłosierdzia, wizerunek Jezusa miłosiernego jak również świadectwo siostry Faustyny. Czyli składniki testowane z powodzeniem od dawna. Przynajmniej według opinii producenta i dystrybutora. Lek jest zapakowany w niewielkie pudełeczko, o wymiarach 6,5 X 9 cm, a jego zawartość nie budzi wątpliwości, że lek może powodować jakieś skutki uboczne, gdyż nie przyjmuje się go ani doustnie, ani dożylnie. Ani nawet doodby… W każdym razie w żaden inny fizyczny sposób też nie. Każde z tych świadectw osobno ma niewiarygodnie silne działanie. Natomiast potrójnie niewiarygodne działanie musi mieć znaczenie trudne do przecenienia. Jedyne, czego potrzeba do skuteczności leku, to wiara w jego moc sprawczą.

Ale ponieważ lek ma mieć niewiarygodne działanie (jak te trzy elementy) potrzeba będzie naprawdę sporo czystej, nieskażonej żadnymi przebłyskami racjonalności, wiary.

Nie wiem, czy spolszczenie nazwy tego leku na miłosierdzina będzie dopuszczalne ze względu na prawa autorskie czy nie i czy taki dziwoląg językowy mógłby funkcjonować w potocznym słownictwie. Jedno jest w tym wszystkim pewne: ten rodzaj miłosierdzia jest z pewnością mniej drastyczny niż stosowanie misericordii w średniowieczu przez szlachetną brać rycerską jak Europa długa i szeroka a nawet i dalej.

Jedno mnie w tym wszystkim ciekawi: czy z tego tytułu kolejki do lekarzy kardiologów ulegną znacznemu skróceniu i czy Narodowy Fundusz Zdrowia cokolwiek na tym zaoszczędzi?

Bo jeśli tak, to nic, tylko przyklasnąć i prosić o inne cudowne leki, albowiem chorób jest tyle, że trudno zliczyć, więc pole do popisu dla kościelnej farmakologii wielkie.

Więc, jak to mawiał starszy kolega duchownego farmaceuty, alleluja i do przodu!

No i oczywiście sursum corda !


Stanisław Pietrzyk
Ur. 1954. Malarz, działacz polityczny z Trójmiasta.

 Liczba tekstów na portalu: 21  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,9441)
 (Ostatnia zmiana: 20-11-2013)