Zagadki Ludwiga Wittgensteina
Autor tekstu:

Przedstawimy w tych rozważaniach różne problemy związane z działaniami na polu filozoficznym Ludwiga Wittgensteina. Był filozofem, którego dokonania nie są oceniane jednoznacznie. W omówieniach jego dorobku pojawiają się pewne zagadki, które czekają na wyjaśnienia.

Zagadka pierwsza

W różnego typu omówieniach dorobku wspomnianego na wstępie filozofa pojawia się ocena — opinia, że był największym, najbardziej znaczącym filozofem XX wieku. Jednak niezwykle rzadko wraz z taką opinią pojawia się jej uzasadnienie. Ci, którzy omawiają jego dokonania, realizują dosyć dziwne stanowisko wobec swoich czytelników: macie przyjąć na wiarę fakt, że był największym filozofem XX wieku. Dlaczego ? To nieważne! Ilość takich omówień dorobku Wittgensteina jest zaskakująco duża.

Czy twierdzenie o wyjątkowej roli w filozofii XX wieku omawianego tu filozofa jest słuszne? Pierwszym krokiem, który ma to potwierdzić, jest ocena „Traktatu logiczno-filozoficznego" [1], jako najwybitniejszego dzieła filozofii XX wieku. Ale w związku z tym pojawia się pytanie będące kolejną częścią zagadki: dlaczego właśnie to dzieło zostało tak wysoko ocenione? I znowu bardzo trudno natrafić na uzasadnienie takiej pozytywnej oceny. Nie do końca bowiem wiemy, jakimi kryteriami kierują się ci, którzy wysuwają taką opinię… Można jednak pokusić o przedstawienie argumentacji, która by popierała taką ocenę. Wspomniany „Traktat" jest swoistym podsumowaniem wysiłków Fregego i Russela w tworzeniu zasad logiki matematycznej mającej także znaczenie w analizach filozoficznego języka. Wnioski z niego wypływające inspirowały filozofów działających w Kole Wiedeńskim. W ten sposób Wittgenstein odegrał ważną rolę w filozofii pierwszej połowy XX wieku.

Jego kolejne, nie opublikowane za jego życia "Dociekania filozoficzne"[2] odegrały znaczącą rolę w filozofii drugiej połowy XX wieku. Zainspirowały Richarda Rorty’ego do tworzenia zwrotu lingwistycznego. Wpłynęły na zainteresowanie językiem codziennym i stworzenie aktów mowy przez Austina, Searla i ich kontynuatorów. Określiły kluczowy zakres filozoficznych działań Willarda Van Ormana Quine’a i Deridy.

Widzimy więc, że znaczenie i oddźwięk filozoficznych działań Wittgensteina było znaczne, co potwierdza i uzasadnia jego ważną, a może nawet kluczową rolę w filozofii XX wieku. Jest zagadką, dlaczego tego typu uzasadnienia i wyjaśnienia jego roli są przedstawiane tak rzadko.



Zagadka druga

Inną zagadką, która możemy obserwować w różnych omówieniach twórczości filozoficznej Wittgensteina jest sprawa gier językowych. Przedstawiliśmy wcześniej w rozważaniach „Ludwig Wittgenstein gry językowe", jak można wykorzystać różne twierdzenia tego filozofa do stworzenia pewnej hipotetycznej ich teorii. W aneksie do swojej książki Marta Wołos [3] zebrała wszystkie opublikowane w Polsce wypowiedzi Wittgensteina, w których użył on terminu: gry językowe.

Wśród tych wypowiedzi kilkakrotnie napotykamy na twierdzenia, że sam filozof nie potrafi przedstawić ich definicji. To prawdziwa zagadka. Skoro posługiwał się dosyć często wspomnianym terminem, jak mógł nie znać jego znaczenia?

Bardzo znamienna jest w tej sprawie opinia Michaela Dummeta, znaczącego filozofa brytyjskiego działającego na przełomie XX i XXI wieku. W swojej książce „Natura i przyszłość filozofii" [4] wielokrotnie odwołuje on do różnych poglądów i wypowiedzi Wittgensteina, ale nigdzie nie nawiązuje do jego gier językowych. Dla niego ich teoria nie istnieje, nie zasługuje na jakąkolwiek polemikę. Głos i opinia Dummeta nie jest odosobniona.

Kiedy termin — gry językowe — pojawił się w wypowiedziach Wittgensteina? Najwcześniej w nie opublikowanym za jego życia „Brązowym zeszycie". Twierdził w wykładach w nim spisanych, że: „Systemy komunikacyjne [chodzi o wypowiedzi między pracownikami na budowie związane z dostarczaniem odpowiednich materiałów]...będziemy określać jako gry językowe. Są one w mniejszym lub większym stopniu pokrewne temu, co nazywamy grami w zwykłym języku. Za pomocą takich właśnie gier uczą się swojego pierwszego języka dzieci, a opisywane tutaj gry posiadają nawet ów właściwy sobie charakter rozrywki." [5]

We wspomnianych wcześniej „Dociekaniach filozoficznych" , ten filozof przedstawił najbardziej obszerne przykłady wypowiedzi, które nazwał grami językowymi. Były to częściowo takie, które my także uznalibyśmy za gry /zabawy :

Pierwszy zestaw

"- wymyślić historyjkę; i czytać ją;

  • odgrywać coś jak w teatrze;

  • śpiewać w korowodzie tanecznym;

  • odgadywać zagadki;

  • powiedzieć dowcip;

  • opowiadać."

Ale obok nich pojawiły się inne;

Drugi zestaw

"- rozkazywać i działać wedle rozkazu;

— opisywać przedmiot z wyglądu albo według pomiarów;

— sporządzać przedmiot wedle opisu (rysunku);

— zdawać sprawę z zajścia;

— snuć domysły na temat zajścia;

— wysunąć hipotezę i sprawdzać ją;

— przedstawiać wyniki eksperymentu za pomocą tabel i wykresów;

— rozwiązywać zwykłe zadania rachunkowe;

— przekładać z jednego języka na inny;

  • prosić;

  • dziękować;

  • przeklinać;

  • witać;

  • modlić się" [6]

W drugim zestawie trudno byłoby się dopatrzeć przykładów, które można by określić jako pokrewne do gier w zwykłym języku.

Powstaje tu problem porównania różnych językowych działań, które wspólnie w Wittgensteinem określilibyśmy jako gry / zabawy z innymi, które grami językowymi nazwał sam Wittgenstein, które jednak ani grami ani zabawami byśmy nie nazwali. Jak rozwiązać ten problem? Przecież ten filozof, jak już zauważyliśmy wcześniej, nie sformułował nigdzie jakiejś pełniejszej definicji językowych gier. Ale przedstawione wyżej zestawienie zachęca do podjęcia choćby próby takiego zdefiniowania. Z opowieści współpracowników Wittgensteina wynika, że wpadł on na pomysł gier językowych, oglądając jakieś zawody sportowe. Zauważył, że takimi grami rządzą określone reguły. Ta myśl pojawia się w jego rozważaniach "O pewności: " Naprawdę chcę powiedzieć, że gra językowa jest możliwa tylko wtedy, gdy na czymś polega (nie powiedziałem, gdy można na czym czymś polegać. " [7]

Fakt realizacji reguł sportowej gry skłonił go do przekonania, że wypowiedzi językowe są także realizacją pewnych reguł realizowanych przy pomocy języka. I wypowiedzi zarówno pierwszego, jak i drugiego przykładowego zestawu są przykładami realizacji różnych reguł. W pierwszym zestawie przypominają one gry i zabawy, a w drugim nie. Używanie tego terminu wskazuje, że zgodnie z jego obserwacją muszą na czymś polegać. Lepiej poznamy jej wartość, gdy natrafimy na takie wypowiedzi językowe, które w opinii omawianego filozofa nie są grami językowymi. Są to działania polegające tylko na nazywaniu.

„Nazywanie i opisywanie nie leżą w jednej płaszczyźnie. Nazywanie jest przygotowywanie opisu. Nazywanie nie stanowi jeszcze żadnego ruchu w grze językowej — tak samo ustawienie figury szachowej nie jest jeszcze ruchem szachowym." [8]

Przedstawimy teraz pewną hipotetyczną sytuację związaną ze wspomnianą wyżej grą w szachy. Wyobraźmy sobie obserwatora poczynań dwóch szachistów, który w nigdy w szachy nie grał i nie zna reguł tej gry. W pierwszym etapie obserwuje przebieg dziesięciu gier. Czy zdołałby się bez słownych objaśnień zorientować, na czym wspomniana gra polega? To raczej wątpliwe. Załóżmy następnie, że w drugim etapie obserwowałby 100 kolejnych gier. Można przypuścić, że może w takim wypadku zacząć się orientować w niektórych ważniejszych zasadach i regułach tej gry. Czy pozna je lepiej, gdy zobaczy w trzecim etapie 1000 takich gier? A jaki stopień znajomości tej gry osiągnie, gdy na czwartym etapie obejrzy takich gier 10 000? Zapewne znaczny.

Przejdźmy teraz do sytuacji małego dziecka, które zdobywa umiejętność posługiwania się językiem. Zastanawiali się nad tym liczni językoznawcy na czele z Noamem Chomskim. Zagadką dla nich był fakt posługiwania się przez małe dziecko nie tyle usłyszanymi u dorosłych słowami, lecz pewną wiedzą o zasadach języka, która pozwala dzieciom następnie na konstruowanie poprawnych językowo wypowiedzi, z użyciem zasłyszanych słów. Przedstawione wcześniej omówienie zdobywania przez obserwatora wiedzy o szachach jest jedną z możliwych hipotez, która może zbliżyć nas do rozwikłania wspomniany wyżej problemu.

Małe dziecko obserwuje i słucha używanie przez dorosłych w ich obecności języka. Następnie traktuje sam ten fakt jako grę lub co jeszcze bliższe jest jego mentalności — zabawę, w którą grają dorośli i której reguły byłoby dobrze poznać. Zauważył to Wittgenstein w cytowanym wcześniej fragmencie „Brązowego zeszytu". I po usłyszeniu 100, 1000, czy 10000 dorosłych wypowiedzi, w miarę rozwoju swojego mózgu, zaczyna się orientować, jakie istnieją reguły ich użycia. Podobnie jak równie łatwo uczy się reguł zabaw, w które bawi się z innymi dziećmi.

Należy w tym miejscu zwrócić uwagę na fakt, że zdobywana umiejętność posługiwania się językiem przez małe dzieci odbywa się w okresie, którego dziecko po osiągnięciu 7-mego roku życia nie pamięta. Nie może więc opisać, jak taką językową sprawność osiągnęło. Jest to jedna z większych tajemnic, którą nasz mózg przed naszą świadomością starannie ukrywa.

Zastanówmy się w tym miejscu nad początkami ludzkiego języka. Nie będziemy przedstawiać różnych związanych z tym problemem hipotez, wskażemy tylko na jedno zjawisko. Rozwój ludzkiego mózgu, ale i innych części ludzkiego organizmu, odbywał się i nadal odbywa etapami. Próbując je wyśledzić zauważono, że bardziej rozwinięte sprawności powstawały często poprzez wykorzystanie wcześniejszych, bardziej prymitywnych. Można posłużyć się tu porównaniem, że te najnowsze powstały w wyniku stania na barkach tych starszych. Powstanie i rozwój języka odbyło się z wykorzystywaniem mechanizmów ludzkich zachowań, które miały miejsce znacznie wcześniej, przed jego powstaniem. Jedną z form takich zachowań były gry i zabawy. Mózg sterujący naszymi kontaktami z otoczeniem, widząc skuteczność w takich działaniach języka, wykorzystał do jego usprawnienia, mechanizm leżący u podstaw gier i zabaw, by następnie dodać do nich inne funkcje, które zaczął potem spełniać bardziej rozwinięty język. Jednak wspomniane wcześniej gry/zabawy istotne w rozwoju dzieci, które zdobywały, a i obecnie nadal zdobywają przy ich pomocy językową sprawność, nie zostały w miarę pojawiania się innych funkcji z języka całkowicie usunięte. Można tu przedstawić hipotezę, że zauważył to Ludwig Wittgenstein, a powstanie terminu — gry językowe — jest tego skutkiem.

Zastanówmy się teraz na czym polega posługiwanie się językiem. Przedstawiamy tu hipotezę, że na umiejętnym łączeniu czterech różnych elementów.

Pierwszy i drugi, określa je poprawność ściśle językowa, sprawne posługiwanie się gramatyką jakiegoś języka. Wybitni językoznawcy Ferdinand de Saussure i Jan Niecisław Baudouin de Courtenay określili taką sprawność, jako orientację w systemie języka (langue), która umożliwia konkretne jednostkowe wypowiedzi (parole).

Trzeci — merytoryczny teoretycznie. To znalezienie sposobu, struktury wykorzystania języka do wyrażania myśli, które się chce przy jego pomocy przekazać. To zasady, przepisy, które istnieją w każdej grze / zabawie. Skutek obserwacji tego, jak to określa Wittgensteina „na czym ta gra polega".

Czwarty — merytoryczny praktycznie. Efektem jego realizacji są trafne wypowiedzi, potwierdzone przez odbiorców, które poświadczają pełną świadomość realizacji ich celu. A więc praktyczny sprawdzian wiedzy o wszystkich rządzących językiem regułach.

Dziecko, które potrafi opanować cztery opisane wyżej funkcje, staje się w swoich wypowiedziach zrozumiałe dla ludzi dorosłych, nawiązuje z nimi bliższy kontakt. Jest to dla niego zysk wynikający z faktu poznania gry językowej, którą posługują się dorośli. Taką umiejętność może potraktować ze swojego punktu widzenia, jako udaną zabawę. Język pomaga mu efektywnie poznawać świat i korzystać z dorobku w tym zakresie, jaki zgromadzili ludzie dorośli.

W rozważaniach, o których wspomnieliśmy wcześniej wskazaliśmy, że mogą się one odbywać na trzech poziomach: mikromodelu, makromodelu i poziomie społecznych „form życia". Na każdym z nich winniśmy dostrzec reguły danej gry. Zwróciliśmy też uwagę na teorię aktów mowy. Zgodnie z nią perfomatywy Austina i deklaratywy Searla przy pomocy języka kreują rzeczywistość. Małe dziecko w swoich zabawach także używa języka do kreowania rzeczywistości. Przypisuje swoim zabawkom cechy przedmiotów oglądanych poza domem. W zabawach klocki mogą grać rolę czy to lokomotywy, czy samochodu. Mamy tu oczywiście do czynienia z kreowaniem świata zabawowego, ale mechanizm używania języka do celów kreacji, pozwoli działać na polu językowym aktywnie gdy dziecko dorośnie.

Winniśmy w tym miejscu się zastanowić, jaka istnieje relacja między grami językowymi w rozumieniu Wittgensteina, a innymi grami i zabawami. Istnieją w tej sprawie olbrzymie nieporozumienia. Na sam pomysł określenia — gry językowe — wprawdzie sam Wittgenstein wpadł, jak już wspomnieliśmy, obserwując jakieś zawody. Jednak tylko jeden element gry sportowej był tu istotny. Były to reguły danej gry, które są realizowane w trakcie zawodów. I właśnie te reguły zaczął zauważać w językowych działaniach. Jednak oprócz ich istnienia. niezbyt wiele łączy gry językowe z innymi grami i zabawami.

Przy pomocy języka realizujemy wiele różnych i innych od rozrywkowych funkcji. Pewną ich część w teorii aktów mowy opisali Austin, Searl. czy Griece. Ich ilość jest znaczna. A obok tego niesłychanie zróżnicowana. Podstawą tworzenia reguł realizowanych w mikromodelu i makromodelu są krótkie, niezbyt rozbudowane wypowiedzi. W przypadku szeroko rozumianych „form życia" społecznego mamy do czynienia z podstawami dla tworzenia reguł czasem bardzo rozbudowanymi. W przypadku religijnej gry językowej opisującej chrześcijaństwo, ważną część stanowi tekst Biblii, a obok niej niemal cały dorobek teologii, która ją omawia. Podobnie jest w przypadku innych religii opierających swoje reguły na świętych księgach.

Jaką część językowych wypowiedzi moglibyśmy określić, jako posiadającą charakter rozrywki? Nietrudno będzie się nam zorientować, że bardzo niewielką. Gry językowe były zbliżone do innych gier w początkach tworzenia się języka, a aktualnie pomagają małym dzieciom opanować językowe początki. Tymczasem znaczna część rozważań różnych komentarzy o grach językowych Wittgensteina poświęcona jest próbom porównania ich do bynajmniej nie językowych gier i zabaw. Próby takie wydają się w dużym stopniu chybione.

Spróbujemy teraz na jednym charakterystycznym przykładzie przedstawić, na czym opieramy takie twierdzenie. Niedawno w Paryżu miało miejsce dramatyczne wydarzenie, w wyniku które śmierć poniosło 11 — tu dziennikarzy satyrycznego pisma. Można to skomentować, że był to skutek działań redakcji tego czasopisma, która uczyniła z religijnej gry językowej Islamu przedmiot zabawy.

Kluczowe religijne postacie wykreowane przez religijną grę językową tej religii stanowią dla jej wyznawców wartość nie podlegającą żadnym porównaniom do gier i zabaw. Mamy tu w świetle dramatycznego wydarzenia potwierdzenie niezależności gier językowych i ich odrębności od świata gier i zabaw. To elementy rzeczywistości, które tylko w ograniczonym zakresie możemy ze sobą porównywać.

Postaramy się teraz uzasadnić, dlaczego tak się dzieje. Każda dziedzina i każdy rodzaj ludzkiej działalności rozwija się i opiera na tworzeniu własnego opisu takich działań. Odbywa się to poprzez tworzenie różnego typu słów — terminów. Wchodzą one następnie do języka danego narodu, a gdy jakaś dziedzina się bardziej upowszechni, także do języków wielu narodów. Jednak rozwój słownictwa o nowe terminy nie obejmuje ich wszystkich znaczeń, które posiadają w ramach gry językowej, w której powstały. Najlepiej to widać na przykładzie słów istotnych dla różnego typu religii lub różnych ideologii. Istotnym elementem takich znaczeń jest część emocjonalna, którą nie odnotowują żadne słowniki językowe. Wniosek wynikający z tej obserwacji dowodzi, że pełne znaczenie jakiegoś słowa związanego przykładowo z religią, występuje wraz z reakcją emocjonalną związaną z jego użyciem. Dopiero powiązanie sfery emocjonalnej z intelektualną stanowi istotną pełnię znaczeniową. To samo słowo użyte przez czy to ateistę, czy wyznawcę innej religii posiada już inne znaczenie, gdyż w jego użyciu nie pojawi się właściwy dla danej religii element emocjonalny.

To zjawisko było niezwykle istotne dla wspomnianych wcześniej zabitych redaktorów pewnego satyrycznego pisma. Oni w używanej na co dzień grze językowej nie łączyli słów nazywających postacie kluczowe w Islamie z pozytywnymi konotacjami emocjonalnymi, tak jak czynią to wyznawcy tej religii. Dla nich postacie istotne dla niej, jak wynikało z przygotowywanych rysunków, były wyrazem ich negatywnych odczuć emocjonalnych. I właśnie dlatego różnica znaczeń w grach językowych granymi przez nich z jednej strony, a z drugiej przez wyznawców Islamu, którzy z naładowaną bronią pojawili się w ich redakcji, doprowadziła do takich dramatycznych wydarzeń.

Definicja gier przedstawiona przez Wittgensteina, a polegająca na obserwacji, że istnieje mechanizm posługiwania się regułami, że na czymś one polegają, wydaje się wystarczająca do ich scharakteryzowania. To odbiorca językowej wypowiedzi musi określić ich regułę, którą usłyszy lub przeczyta. Musi się zorientować, w jakim zakresie ma do czynienia z elementami natury intelektualnej, a jakim emocjonalnej? Czy napotykając jakąś wypowiedź potrafi ją ocenić, jako pochodzącą ze świata, w którym żyje? A może ludzie, których napotyka, żyją w zupełnie innych, nie znanych mu światach i grają w nieznaną grę, która nie jest, używając określenia Thomasa Kuhna kompatybilna z grą, w którą on gra? Rozwiązywanie takich zagadek należy każdorazowo do odbiorcy wypowiedzi gier językowych. Niektóre z nich może on znaleźć u Austina, Searla i ich kontynuatorów w teorii aktów mowy. Jak to zauważyliśmy wcześniej mogą być one przydatne przy ocenie gier mini i makro. Jednak trudno je wykorzystać do ocen różnego typu gier realizowanych w ramach ideologii czy to o charakterze politycznym, czy religijnym. Reguły posługiwania się nimi na tym polu należą do najtrudniejszych w interpretacji.

Rola wysiłku poświęconego analizom takich gier winna być znaczna. Niewielu odbiorców na taki wysiłek stać. Przeważnie pozostają oni na poziomie biernych odbiorców różnych teorii i ideologii. W efekcie dają sobie narzucać obraz otaczającego ich świata w czyjejś interpretacji. Nie potrafią dotrzeć do faktycznych reguł podsuwanych im językowych gier. Ich używanie w ramach różnego typu ideologii odbywa się przeważnie na dwóch płaszczyznach. Jedna, to treść podana do nauczenia się. A efektem takiej nauki są działania jej odbiorców — słuchaczy pożądane przez liderów głoszących jakąś ideologię. Jednak zawsze istnieje ich drugie dno, faktyczne znaczenie głoszonych haseł. Idąc tropem Wittgensteina winniśmy szukać w grze, którą obserwujemy, jej reguł, niezależnie, jak starannie byłyby przed nami ukrywane. I na tym polega podstawowa zagadka tego typu gier. Właśnie słowo: gra, wydaje się przy opisie tych językowych zjawisk wyjątkowo trafna!

Bibliografia / Przypisy

[1] Ludwig Wittgenstein Traktat logiczno-filozoficzny Warszawa Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2012

[2] Ludwig Wittgenstein Dociekania filozoficzne Wydawnictwo PWN, Warszawa 2004

[3] Marta Wołos Koncepcja „gry językowej" Wittgensteina w świetle badań współczesnego językoznawstwa Wydawnictwo Universitas , Kraków , 2002 . Aneks s. 75 — 119

[4]Michael Dummet Natura i przyszłość filozofii Wydawnictwo IFIS PAN Warszawa 2010

[5] Ludwig Wittgenstein Niebieski i brązowy zeszyt : szkice do dociekań filozoficznych Wydawnictwo Spacja Warszawa 1998 s.133

[6] Ludwig Wittgenstein Dociekania filozoficzne op.cit. par. 23

[7] Ludwig Wittgenstein O pewności

Fundacja ALETHEIA Warszawa 1993 par 509.

[8] Ludwig Wittgenstein Dociekania filozoficzne op. cit. par. 49


Olgierd Żmudzki
Magister filologii polskiej. Pracował w przeszłości w Bielsku-Białej, m.in. w Beskidzkim Towarzystwie Społeczno-Kulturalnym, jako redaktor, a w byłym FSM-ie, jako kierownik rozgłośni zakładowej. Od 20-tu lat był pracownikiem Działu Zbiorów Specjalnych Książnicy Beskidzkiej (poprzednia nazwa: Wojewódzka Biblioteka Publiczna). W tym czasie prowadził działalność publicystyczną, w kraju m.in. z miesięcznikiem "Opcja na prawo". Za granicą, w Kanadzie, współpracował z "Gazetą", największym prywatnym dziennikiem polonijnym wychodzącym w Toronto (opublikowano tam ok. 200 jego artykułów). Na łamach tego pisma przedstawiono ponadto w odcinkach jego książkę pt. "Uniseks - tabu XXI wieku" - poruszającą problemy kryzysu współczesnej rodziny i różnych odmian feminizmu. Obok działalności pisarskiej jest także fotografikiem. Obecnie na emeryturze.

 Liczba tekstów na portalu: 18  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,9853)
 (Ostatnia zmiana: 22-05-2015)