Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.496.736 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 336 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Jedna z najsmutniejszych lekcji płynących z historii ludzkości brzmi: Jeśli oszukiwano nas przez wystarczająco długi czas, to mamy tendencję do odrzucania jakichkolwiek dowodów na występowanie tego oszustwa. Nie jesteśmy zainteresowani odnalezieniem prawdy. Oszustwo nas pochłonęło. Po prostu zbyt bolesne byłoby przyznanie się nawet przed samym sobą, że zostaliśmy oszukani."
 Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze

Ciemnogród po polsku (kolejna odsłona)
Autor tekstu:

Nadejdzie dzień kiedy mistyczne spłodzenie Jezusa
przez Boga Ojca w łonie dziewicy będzie zaliczone do takiej
samej bajki jak spłodzenie Minerwy w głowie Jupitera

Thomas Jefferson (w liście do Johna Adamsa)

Gdy patrzę i słucham w pierwszy weekend lipca AD'2013 polskich mediów, które niemalże live informują o zgromadzeniu na Stadionie Narodowym w stolicy jednego z krajów Unii Europejskiej prawie 60 tys. ludzi na rekolekcjach i uzdrowieniach prowadzonych przez ks. dr. teologii i psychologa Johna B. R. Bashoborę z Ugandy (jak przekazywały bezkrytycznie i apologetycznie polskie media), traktując tę imprezę jako coś wyjątkowego (w wymiarze realnym i normalnym) i szczególnego w Polsce, to nie wiem gdzie jestem. Bo kim jest ks. Bashobora ? W jaki sposób zdołał zgromadzić takie tłumy na Stadionie Narodowym? Dlaczego pierwszy z brzegu szaman, magik, intelektualny szalbierz potrafi w Polsce XXI wieku spowodować takie zainteresowanie pospolitymi czarami i oszustwem kupić takie tłumy? Jak to się dzieje, że super-gwiazda pop-kultury Madonna (wszędzie na świecie show Luizy Veronici Ciccone jest imprezą super-dochodową — tylko nie w Polsce) przynosi deficyt swym koncertem na tym Obiekcie gdzie swoje gusła odprawiał John B.R.Bashobora, jednocześnie sprawiając, iż pospolity czarownik, prestidigitator i kuglarz staje się gwiazdą wszystkich telewizji i środków masowego przekazu w tym kraju? Dlaczego nad Wisłą i Odrą rozum śpi jak rycerze zaklęci w kształcie Giewontu widzianego z Zakopanego? Tego typu dylematy na kanwie tego smutnego, a zarazem komicznego, widowiska się mnożą.

Można ostatecznie zrozumieć, że biedni, pozbawieni nadziei, samotni często ludzie (w swym ubóstwie i chorobie, w swym zwątpieniu czy cierpieniu, defetyzmie bądź jednostkowym upadku moralno-etycznym) łapią się każdej nadarzającej się okazji aby poczuć się lepiej, aby (przynajmniej na chwilę) być ważnym i odczuwać wspólnotę tysięcy — takich jak oni — ludzi. Choć dla mnie, jako racjonalisty i religioznawcy, z płaszczyzny praktyki życiowej i personalnych wartości jest to nie do zaakceptowania, nie do przyjęcia jako codzienność mojego państwa, mojego kraju, mojego społeczeństwa. Rozumiem (kierowany właśnie racjonalizmem i wiedzą) mechanizmy i entourage: historyczny, kulturowy, cywilizacyjny, mentalny, ekonomiczny (też) powodujące taki właśnie stan rzeczy. Ale za Janem Husem chce się równocześnie zakrzyknąć: "O, sancta simplicitas!. Przypomnę, że okrzyk ten wydał ów czeski dysydent podczas niezwykłego happeningu jaki miał miejsce w Konstancji w dniu 6 lipca Roku Pańskiego 1415, widząc staruszkę przynoszącą drwa i podkładającą je pod przygotowany stos, na którym miał za chwilę z wyroków hierarchów Kościoła rzymskiego spłonąć.

Nie od rzeczy przywołałem jako motto do niniejszego tekstu fragment listu Tomasza Jeffersona do innego z Ojców Założycieli USA Johna Adamsa. To wizja która powinna przyświecać wszystkim stronnikom epoki Oświecenia. Epoki, która zapoczątkował wstąpienie ludzi (na początek w Europie) z ery „niemowlęcej" w czasy „młodzieńczej dojrzałości".

Wielka księga demonów polskich — znakomita antologia naszej rodzimej demonologii autorstwa Barbary i Adama Podgórskich (wyd. 2005) - definiuje magię jako "system wierzeń i praktyk wynikających z przekonania o istnieniu sił nadprzyrodzonych, którymi człowiek jest władny kierować za pomocą zaklęć i specyficznych obrzędów stosowanych przez odpowiednie osoby w określony sposób, w sprzyjającym czasie" (s. 281). W XVIII wieku uważno ją za "kunszt czarodziejski czyniący rzeczy nad siły ludzkie w możność nadprzyrodzoną" ([za]: Ignacy Krasickim, Zbiór potrzebnych wiadomości, wyd. 1781). Tak wiec jak widać pojęcie magii od wieków ma ten sam, anty-racjonalny, nie-rzeczywisty, trochę kuglarski, trochę prestidigitatorski wymiar. Tu ocena, opinia, definicja się nie zmieniają. I wydźwięk tego terminu jest zawsze taki sam: irracjonalizm, nierzeczywistość, rozbuchane emocje, niekontrolowane afekty i zachowania, obskurantyzm, bigoteria.

Moje zdziwienie, zaskoczenie i niesmak budzą jednak sposoby relacjonowania i prezentacji tego przedsięwzięcia (nad którym patronat — jak było widać wyraźnie — objął jeden z wyższych hierarchów Kościoła katolickiego w Polsce arcybp Henryk Hoser, metropolita diecezji warszawsko-praskiej) przez wszystkie elektroniczne media w naszym kraju. Atmosfera niebywałego fenomenu (jakim miała być wizyta księdza z Ugandy), manifestacyjne uduchowienie sprawozdawców i dziennikarzy rozmawiających z uczestnikami tego zgromadzenia, brak jakakolwiek próby wytłumaczenia z płaszczyzny nauki tego typu społecznych zjawisk i personalnych potrzeb (niektórych osobowości). A przecież w tego typu zjawiskach jest tyle samo magii i czarów (o czym świadczą dobitnie przytoczone wcześniej definicje pochodzące z różnych epok), co wyjątkowości (wobec stanu mentalności immanentnej XXI wiecznemu poziomowi nauki, wiedzy i rozwojowi ludzkości) - egzotycznej, fenomenologiczno-kuglarskiej, a przez to nie rzeczywistej, anty-racjonalnej.

To fascynacyjne, irracjonalne, afektywne, by rzec filozoficznie — fenomenologiczne piętno w polskiej umysłowości jest aktualnie, a wśród elit może przede wszystkim, pokłosiem (bezrefleksyjnym, bałwochwalczym i czołobitnym) fascynacji myślą Karola Wojtyły (Jana Pawła II). To jego apologeci w sposób mechaniczny i hagiograficzny wpletli pojęcie fenomenologii do potocznej praktyki i języka nadwiślańskiego ludu. Z greki phainomenon jest tym, co się nam jawi. Więc metoda fenomenologiczna polega na opisie i oglądzie tego, co bezpośrednio jest nam dane. To jednak forma myślenia i poznania świata, która odbiega od codziennych sposobów orientowania się w rzeczywistości. Podejście fenomenologiczne różni się od naturalnego i racjonalnego nastawienia tym, że bodźce zewnętrzne zaleca odbierać bez jakichkolwiek założeń i doświadczeń. W racjonalnym nastawieniu do świata mamy przecież pewne ugruntowane empirycznie założenia, domysły, teorie, spekulacje. Fenomenologia nawołując do ich odrzucenia postuluje tym samym przyjrzenie się światu w formie czystej, niebiańskiej, anielskiej. Wnioskuje więc do powrotu do rzeczy samych w sobie co jest równoznaczne z wzięciem w nawias, z zawieszeniem przekonania o realnym istnieniu świata i poznającego podmiotu. To kolejne wcielenie platonizmu i augustynizmu.

Taka forma relacji przez mainstreamowe media tych zjawisk sprzyja ugruntowywaniu magicznych, paranormalnych, wróżbiarskich i bajkowych sposobów interpretacji procesów w realny świecie przez polskie społeczeństwo. Ale jest egzemplifikacją stanu umysłowego miejscowych elit. Trzeba w perspektywie naszej najnowszej historii stwierdzić, że w ugruntowywaniu takiej świadomości i irracjonalnej mentalności (rzutującej na polską rzeczywistość w każdym wymiarze) miały i mają tzw. nauki Jana Pawła II. No, ale jeżeli Prezydent kraju firmuje ex cathedra powagą swego urzędu procesję ze szczątkami (nazywanych — relikwiami) kanonizowanego Andrzeja Boboli i oświadcza na tych uroczystościach, iż uczestnictwo w tych uroczystościach religijno-państwowych (co to za oksymoron) to hołd dla wolności i niepodległości kraju, to czego wymagać od „gminu".

Niech podsumowaniem tych (i podobnych) wydarzeń oraz związanych z nimi sposobów pojmowania świata przez nadwiślański lud będzie stosunek do fenomenu o. Pio dwóch dwudziestowiecznych papieży — Jana XXIII i Jana Pawła II — którzy ponoć mają być kanonizowani na wspólnej uroczystości kościelnej w końcu bieżącego roku przez obecnego bp. Rzymu Franciszka I: całokształt zamieszania związanego ze stygmatami o. Pio z Pietrelciny oraz atmosferą kiczu im towarzyszącym Jan XXIII w swych zapiskach określał jako "ogromno oszustwo", zaś Jana Paweł II, admirator tego typu pobożności, beatyfikował, a potem - kanonizował kapucyna z wielką pompą i namaszczeniem w Rzymie (16.06.2002).

*O Santa simplicitas — (łac.) o święta naiwności

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (44)..   


« Felietony, bieżące komentarze   (Publikacja: 09-07-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Radosław S. Czarnecki
Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu.

 Liczba tekstów na portalu: 129  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9092 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365