Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.828.786 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 384 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Wspólnie żywione wątpliwe domniemania bywają podtrzymywane przez całe lata lub nawet stulecia tylko dlatego, że każdy zakłada, iż ktoś inny zna jakieś dobre powody, aby ich nie kwestionować, więc nikt nie ośmiela się tego uczynić.
 Biblia » Nowy Testament » Jezus - człowiek i mit

Jezus jako egocentryczny schizotymik [5]
Autor tekstu:

„Taki obraz psychiki wiernego byłby doskonale dopasowany do misji Pomazańca jak forma gipsowa do modela. Model był najpierw i stwarzał sobie swój negatyw słowem i czynem. Pośród ludzi spokojnych o swój los, zajętych życiem zewnętrznym, pogodnych, zadowolonych, Jezus nie miałby żadnego pola do działania. Jego poczucie wielkości i gotowości do walki ze złem, do sądzenia i odpuszczania grzechów, do tworzenia królestwa Boga — to wszystko domagało się u słuchaczów poczucia małości, splamienia, natrętnych obaw, poddania się i zaufania w nim. Trudno było takie środowisko znaleźć gotowe. Jezus je stwarzał w Galilei przy pomocy uczniów, rybaków" (Witwicki 1958, 241). [ 11 ]

Witwicki wskazuje, że Jezus nie traktuje ludzi podmiotowo, lecz jako środki do celu (czyli uznania jego posłannictwa). Na przykład gdy chce przebywać z dziećmi, to nie ze względu na czułość dla nich samych, lecz aby wskazać na przykładnych poddanych królestwa. Podobnie gdy oświadcza: „coście uczynili jednemu z braci moich, z tych najmniejszych, mnieście to uczynili" (Mt 25, 40; przeł. W. Witwicki), wówczas czyni ludzi biednych „tylko nieświadomym narzędziem", przez które człowiek zdobywa zasługę u Boga albo się mu naraża. W komentarzu do tego wersetu słyszymy propagatora etyki świeckiej:

„Wypowiada się w tym ujęciu znowu egocentryczne nastawienie Jezusa. Postawa etyczna wiernych, uświadomionych teraz, musiała się stawać pod wpływem tych słów christocentryczna, żeby się tak krótko wyrazić. W punkcie widzenia ich uwagi oraz ich usiłowań musiał być nie człowiek biedny sam przez się, tylko służba Jezusowi i własne zbawienie — za pomocą opieki nad ubogim" (Witwicki 1958, 353).

Nieodłącznie związaną z takim postrzeganiem ludzi cechą Jezusa, jest — według Witwickiego — wyniosłość, obecna także w charakterystyce typu schizotymicznego. Badacz dostrzega ją już na pierwszym etapie działalności mesjańskiej, gdy Chrystus dobiera sobie uczniów spośród rybaków, obiecując uczynienie ich „rybakami ludzi": „Jest w tym porównaniu spojrzenie na ludzi z góry — bardzo z góry. Ludzie to nawet nie owce, to ryby, które daremnie pływają w morzu, a może w nich być wielki pożytek" (Witwicki 1958, 213). O poczuciu wyższości dobitnie świadczy epizod z Chanaanką, nie-Żydówką prosząca o uzdrowienie, której Jezus nie chce pomóc. Kobieta ta w końcu przekonuje nazareńskiego cudotwórcę, lecz nie poprzez dowody swej wiary, a, jak czytamy w komentarzu, przez zaspokojenie jego wysokiego samopoczucia jako Pana, Pomazańca i Żyda. Przemawia mu do ambicji, pozwalając mu równocześnie poniżać się jako nie-Żydówkę. „Dopiero przyjęcie poniżenia bez protestu i uznawanie jego mocy dobroczynnej i godności mesjańskiej, mimo jego chłodu i odtrącania i deptania — to dopiero okazało się motywem skutecznym i to skłania Jezusa do cudu" (Witwicki 1958, 298-299).

Jedną z cech osobowości schizotymicznej była także, jak pamiętamy, „mimozowata drażliwość" oraz potencjalne okazanie gwałtownych uczyć pod wpływem jakiegoś wydarzenia. Również i tę cechę odnajduje u Jezusa Witwicki. Najbardziej jaskrawym przykładem jest tu oczywiście wypędzenie kupców z dziedzińca świątyni, które Witwicki wyraziście zilustrował, ale też — szerzej — gniew Jezusa na faryzeuszy jako konkurentów w walce o „rząd dusz" i przeszkody na drodze do władzy. Jego reakcje określa jako „wielki wybuch skrajnej niechęci, chociaż i to za słabe słowo" (Witwicki 1958, 338). Pisze o Jezusie, że wszelki opór wywoływał u niego gniew i powodował miotanie różnych gróźb i przekleństw: „nieufnych i opornych czeka piekło. To samo powtórzy później Jezus o miastach, w których go nie uznano. Oporu nie znosił" (tamże, 247); „na opory reaguje niechęcią, pogardą, karą, którą wymierza" (tamże, 283). Daje się ponosić emocjom, choć są to zrywy bardzo krótkotrwałe: „Jezus jest tu skrajny. Jest w afekcie. [...] ten wybuch przynosi ulgę" (tamże, 277); „uważa się za łagodnego i pokornego, choć przed chwilą prażył miasta ogniem i deszczem siarczystym" (tamże, 272).

Podsumowując, psychologiczny wgląd w osobowość Jezusa Chrystusa na podstawie tekstów dwóch pierwszych Ewangelii (w kolejności ich powstawania) prowadzi Witwickiego do przypisania tej postaci silnego egocentryzmu, poczucia wyższości wobec ludzi, traktowania ich przedmiotowo; drażliwości na punkcie własnego statusu jako Boga i braku empatii wobec potrzeb innych ludzi, „oschłości uczuciowej" i trudnościach w kontakcie ze światem. A także — może przede wszystkim — rozdwojenia jaźni, czyniącego zeń typ schizotymiczny (według Kretschmera) czy wręcz schizofreniczny [ 12 ]. Badacz stwierdza przy tym spójność rysującego się w tekście literackim obrazu, co pozwala domniemywać o istnieniu jego odpowiednika w osobie historycznego Jezusa z Nazaretu.

Jan Chrzciciel i apostołowie

Ciekawe są obserwacje Witwickiego dotyczące motywacji do działalności publicznej w wypadku Jana Chrzciciela i apostołów. Ten pierwszy — określony jako „Zanurzacz" — miał należeć do osób bardzo dosłownie i wobec własnej osoby interpretujących czytane teksty. W tym wypadku chodziło o ustęp z Księgi Izajasza: „Głos się odzywa: przygotujcie drogę Panu przez pustynię!" (w tłum. Witwickiego z hebr., Iz 15, 3), w Septuagincie błędnie przełożony jako „Głos tego, co woła na pustyni: przygotujcie drogę Panu!". Jak czytamy w komentarzu:

„Jan odniósł to miejsce do siebie samego i poczuł się tym, co wołać musi na pustyni i został prorokiem Mesjasza. Przybrał nawet wygląd zewnętrzny któregoś z dawnych proroków, znanych z Pisma. [...] Ta rola powołanego wieszcza i ocalacza musiała go podnosić w samopoczuciu bardzo wysoko. Stawał się naczelnikiem grupy ochrzczonych. [...] Na pustyni mógł to robić bezpieczniej niż na miejscu, w Jerozolimie. Nie bał się. [...] Nie był zdolny do kompromisu i do przebaczenia możnym i uczonym" (Witwicki 1958, 195-196).

I dalej:

„Ludzie tego typu nie przeżywają supozycji, gdy czytają poezję, tylko przeżywają przekonania. Gdy się im narzuci bezpośrednio przekonanie, że to o nich mowa, wtedy im nieraz nieodparty głos wewnętrzny każe kreować własnym życiem osobę poznaną z czytania" (Witwicki 1958, 198).

Podobne przekonanie, co do swojej misji, również wywiedzione ze świętych pism hebrajskich, miałby żywić według Witwickiego Jezus, choć nie pisze on o tym wprost. Czytamy jedynie, że „wzmożone poczucie mocy u Jana Chrzciciela i u Jezusa zdaje się tryskać z tekstu Izajasza i z Psalmów" (Witwicki 1958, 205). Wydaje się przy tym, że badacz uważał Jana i Jezusa za kolejnych przywódcy sekty nazareńczyków, przy czym pierwszy miał być dla drugiego pierwowzorem, nauczycielem (tamże, 330).

Apostołowie w przekładzie, komentarzu i na ilustracjach Witwickiego również potraktowani zostali jak podmioty psychologiczne, „po ludzku". Obrazowo mówi o tym Jan Legowicz: „znowu są tylko judejskimi chłopami, ze wszystkimi cechami charakterystycznymi dla rybaków, zwykłych zjadaczy chleba i wiejskich przekupni, są jednostkami niespokojnymi, czasem przesądnymi, samolubami" (Legowicz, w: Witwicki 1958, 11). Zwraca uwagę na przykład taki zwrot z komentarza: „wypuścili go rano bez śniadania" (mowa o Jezusie, tamże, 328). Badacz niejako upomina się o człowieczeństwo apostołów w obliczu sposobu, w jaki potraktował ich — w jego interpretacji — sam Nauczyciel. Chodzi o instrumentalizację powołanych na uczniów młodych mężczyzn, połączone z pewnym wyrachowaniem, które miałoby charakteryzować Jezusa. Według Witwickiego: „odrywa [on] od pracy zawodowej nieuczonych, młodzież rzemieślniczą miejscową, która miała do dyspozycji łodzie. Okoliczność dla pracy misyjnej bardzo ważna. Młodzież robotniczą" (tamże, 212). Jezus chciał bowiem, aby wszyscy — jak on — zapomnieli o konieczności starania o zaspokojenie potrzeb fizycznych, a poza tym — potrzebował łodzi i silnych, pracowitych głosicieli swojej misji.

Miejsce projektu Dobrej Nowiny i jego cele

Na tle innych projektów interpretacyjnych tekstu Ewangelii, przeprowadzonych poza obrębem instytucji religijnych, praca Witwickiego sytuuje się jako pionierska — zwłaszcza na gruncie polskim — oraz bardzo odważna. Szmyd określa ją jako „jedyną w swoim rodzaju próbę interpretacji podmiotowej genezy chrześcijaństwa" (Szmyd 1979, 259). Autor ustawia się w niej na pozycji psychologa i filozofa sztuki, starając się brać pod uwagę cechy formalne interpretowanego tekstu oraz odczytując portrety bohaterów, jakie wyłaniają się z niego na poziomie treści. Dobra Nowina ukazała się w Polsce 16 lat po swoim powstaniu, zaś 10 lat po śmierci swego autora. Jednak dopiero w 1992 roku Kościół Katolicki wydał dokument, w którym ustosunkowywał się do hermeneutyki biblijnej opartej na naukach psychologicznych. Znajdziemy w nim zachętę do stosowania aparatu psychologicznego w studiach nad tekstami Biblii:

„Studia z zakresu psychologii i psychoanalizy niewątpliwie wzbogacają egzegezę biblijną, gdyż dzięki nim właśnie teksty biblijne mogą być łatwiej zrozumiałe jako świadectwa pewnych doświadczeń życiowych i norm postępowania. [...] psychologia i psychoanaliza [...] otwierają drogę do wielowymiarowego odczytywania Biblii i pomagają dotrzeć do ludzkiego języka, za pomocą którego zostało przekazane Objawienie" (Interpretacja Pisma św. w Kościele, w: Rubinkiewicz 1999).

Z drugiej strony w dokumencie pojawia się ważne zastrzeżenie:

„Dialog egzegezy z psychologią albo psychoanalizą w celu lepszego zrozumienia Biblii powinien, rzecz jasna, mieć charakter krytyczny; powinien też respektować granice każdej z tych dyscyplin. A już w każdym razie psycholog czy psychoanalityk ateista nie powinien uważać się za zdolnego do oceny danych wiary. Psychologia i psychoanaliza, choć bardzo pomagają określić zasięg ludzkiej odpowiedzialności, nie mają jednak prawa kwestionować rzeczywistości grzechu i odkupienia" (tamże).


1 2 3 4 5 6 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Jezus, którego nie znasz
Nieślubne dziecko Boże

 Zobacz komentarze (10)..   


 Przypisy:
[ 11 ] I dalej: „Kiedy te wskazania praktyczne, życiowe zebrać razem, to wychodzi z nich typ człowieka o nastawieniu egocentryczny, introwersyjnym, oderwany od pracy na utrzymanie, gardzący dobrami doczesnymi, pogrążony w swoim życiu wewnętrznym, zajęty czystością swej duszy i swoim stosunkiem do Boga, raczej autystyczny, oderwany od spraw tego świata, otoczony wrogami, którzy u wciąż grożą splamieniem i zgubą. [...] Jedyny dla niego ratunek to łaska Boga przez Mesjasza" (Witwicki 1958, 241).
[ 12 ] Szmyd w rozdziale swej książki, poświęconym Witwickiemu, wylicza następujące cechy portretu, jaki ten stworzył osobie Chrystusa: subiektywizm („patrzenie na wartości wyłącznie z własnego punktu widzenia i narzucanie ich drugim"), wzmożone poczucie własnej mocy i wyższości nad innymi oraz nietolerancyjny stosunek do religijnych i ideowych przeciwników; egocentryzm (podporządkowywanie sobie innych ludzi); indeterminizm (czynne negowanie praw natury, panowanie nad innymi; sugestywne oddziaływanie); introwersyjność (Szmyd 1979, 256-259).

« Jezus - człowiek i mit   (Publikacja: 10-04-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Karina Jarzyńska
ur. w 1983 r. w Gdańsku. W ramach MISH UJ ukończyła Polonistykę (spec. Wiedza o Kulturze), obecnie kończy Religioznawstwo. Przewodnicząca Międzywydziałowej Grupy Badań nad Mitem i inicjatorka konferencji "Narrare necesse est: o potrzebie i trwałości mitu w świecie odczarowanym" (UJ, maj 2007). Interesuje się zwłaszcza teorią tekstów sakralnych. Mieszka w Krakowie.
 Strona www autora
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5828 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365