Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.194.609 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 308 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Musiała już minąć pierwsza pięciolatka po upadku komunizmu. Toczyły się wielkie spory o to czy zwycięstwo było klęską, czy klęska zwycięstwem. Tak wiele trzeba było zmienić, żeby kolejna generacja wybrańców mogła robić to co poprzednie – żyć kosztem najsłabszych w głębokim przekonaniu, że ich utrzymują? Kiedy nie dało się już dłużej być uczciwym i dobrym komunistą, trzeba było zacząć być..
 Biblia » Nowy Testament » Jezus - człowiek i mit

Jezus jako egocentryczny schizotymik [5]
Autor tekstu:

„Taki obraz psychiki wiernego byłby doskonale dopasowany do misji Pomazańca jak forma gipsowa do modela. Model był najpierw i stwarzał sobie swój negatyw słowem i czynem. Pośród ludzi spokojnych o swój los, zajętych życiem zewnętrznym, pogodnych, zadowolonych, Jezus nie miałby żadnego pola do działania. Jego poczucie wielkości i gotowości do walki ze złem, do sądzenia i odpuszczania grzechów, do tworzenia królestwa Boga — to wszystko domagało się u słuchaczów poczucia małości, splamienia, natrętnych obaw, poddania się i zaufania w nim. Trudno było takie środowisko znaleźć gotowe. Jezus je stwarzał w Galilei przy pomocy uczniów, rybaków" (Witwicki 1958, 241). [ 11 ]

Witwicki wskazuje, że Jezus nie traktuje ludzi podmiotowo, lecz jako środki do celu (czyli uznania jego posłannictwa). Na przykład gdy chce przebywać z dziećmi, to nie ze względu na czułość dla nich samych, lecz aby wskazać na przykładnych poddanych królestwa. Podobnie gdy oświadcza: „coście uczynili jednemu z braci moich, z tych najmniejszych, mnieście to uczynili" (Mt 25, 40; przeł. W. Witwicki), wówczas czyni ludzi biednych „tylko nieświadomym narzędziem", przez które człowiek zdobywa zasługę u Boga albo się mu naraża. W komentarzu do tego wersetu słyszymy propagatora etyki świeckiej:

„Wypowiada się w tym ujęciu znowu egocentryczne nastawienie Jezusa. Postawa etyczna wiernych, uświadomionych teraz, musiała się stawać pod wpływem tych słów christocentryczna, żeby się tak krótko wyrazić. W punkcie widzenia ich uwagi oraz ich usiłowań musiał być nie człowiek biedny sam przez się, tylko służba Jezusowi i własne zbawienie — za pomocą opieki nad ubogim" (Witwicki 1958, 353).

Nieodłącznie związaną z takim postrzeganiem ludzi cechą Jezusa, jest — według Witwickiego — wyniosłość, obecna także w charakterystyce typu schizotymicznego. Badacz dostrzega ją już na pierwszym etapie działalności mesjańskiej, gdy Chrystus dobiera sobie uczniów spośród rybaków, obiecując uczynienie ich „rybakami ludzi": „Jest w tym porównaniu spojrzenie na ludzi z góry — bardzo z góry. Ludzie to nawet nie owce, to ryby, które daremnie pływają w morzu, a może w nich być wielki pożytek" (Witwicki 1958, 213). O poczuciu wyższości dobitnie świadczy epizod z Chanaanką, nie-Żydówką prosząca o uzdrowienie, której Jezus nie chce pomóc. Kobieta ta w końcu przekonuje nazareńskiego cudotwórcę, lecz nie poprzez dowody swej wiary, a, jak czytamy w komentarzu, przez zaspokojenie jego wysokiego samopoczucia jako Pana, Pomazańca i Żyda. Przemawia mu do ambicji, pozwalając mu równocześnie poniżać się jako nie-Żydówkę. „Dopiero przyjęcie poniżenia bez protestu i uznawanie jego mocy dobroczynnej i godności mesjańskiej, mimo jego chłodu i odtrącania i deptania — to dopiero okazało się motywem skutecznym i to skłania Jezusa do cudu" (Witwicki 1958, 298-299).

Jedną z cech osobowości schizotymicznej była także, jak pamiętamy, „mimozowata drażliwość" oraz potencjalne okazanie gwałtownych uczyć pod wpływem jakiegoś wydarzenia. Również i tę cechę odnajduje u Jezusa Witwicki. Najbardziej jaskrawym przykładem jest tu oczywiście wypędzenie kupców z dziedzińca świątyni, które Witwicki wyraziście zilustrował, ale też — szerzej — gniew Jezusa na faryzeuszy jako konkurentów w walce o „rząd dusz" i przeszkody na drodze do władzy. Jego reakcje określa jako „wielki wybuch skrajnej niechęci, chociaż i to za słabe słowo" (Witwicki 1958, 338). Pisze o Jezusie, że wszelki opór wywoływał u niego gniew i powodował miotanie różnych gróźb i przekleństw: „nieufnych i opornych czeka piekło. To samo powtórzy później Jezus o miastach, w których go nie uznano. Oporu nie znosił" (tamże, 247); „na opory reaguje niechęcią, pogardą, karą, którą wymierza" (tamże, 283). Daje się ponosić emocjom, choć są to zrywy bardzo krótkotrwałe: „Jezus jest tu skrajny. Jest w afekcie. [...] ten wybuch przynosi ulgę" (tamże, 277); „uważa się za łagodnego i pokornego, choć przed chwilą prażył miasta ogniem i deszczem siarczystym" (tamże, 272).

Podsumowując, psychologiczny wgląd w osobowość Jezusa Chrystusa na podstawie tekstów dwóch pierwszych Ewangelii (w kolejności ich powstawania) prowadzi Witwickiego do przypisania tej postaci silnego egocentryzmu, poczucia wyższości wobec ludzi, traktowania ich przedmiotowo; drażliwości na punkcie własnego statusu jako Boga i braku empatii wobec potrzeb innych ludzi, „oschłości uczuciowej" i trudnościach w kontakcie ze światem. A także — może przede wszystkim — rozdwojenia jaźni, czyniącego zeń typ schizotymiczny (według Kretschmera) czy wręcz schizofreniczny [ 12 ]. Badacz stwierdza przy tym spójność rysującego się w tekście literackim obrazu, co pozwala domniemywać o istnieniu jego odpowiednika w osobie historycznego Jezusa z Nazaretu.

Jan Chrzciciel i apostołowie

Ciekawe są obserwacje Witwickiego dotyczące motywacji do działalności publicznej w wypadku Jana Chrzciciela i apostołów. Ten pierwszy — określony jako „Zanurzacz" — miał należeć do osób bardzo dosłownie i wobec własnej osoby interpretujących czytane teksty. W tym wypadku chodziło o ustęp z Księgi Izajasza: „Głos się odzywa: przygotujcie drogę Panu przez pustynię!" (w tłum. Witwickiego z hebr., Iz 15, 3), w Septuagincie błędnie przełożony jako „Głos tego, co woła na pustyni: przygotujcie drogę Panu!". Jak czytamy w komentarzu:

„Jan odniósł to miejsce do siebie samego i poczuł się tym, co wołać musi na pustyni i został prorokiem Mesjasza. Przybrał nawet wygląd zewnętrzny któregoś z dawnych proroków, znanych z Pisma. [...] Ta rola powołanego wieszcza i ocalacza musiała go podnosić w samopoczuciu bardzo wysoko. Stawał się naczelnikiem grupy ochrzczonych. [...] Na pustyni mógł to robić bezpieczniej niż na miejscu, w Jerozolimie. Nie bał się. [...] Nie był zdolny do kompromisu i do przebaczenia możnym i uczonym" (Witwicki 1958, 195-196).

I dalej:

„Ludzie tego typu nie przeżywają supozycji, gdy czytają poezję, tylko przeżywają przekonania. Gdy się im narzuci bezpośrednio przekonanie, że to o nich mowa, wtedy im nieraz nieodparty głos wewnętrzny każe kreować własnym życiem osobę poznaną z czytania" (Witwicki 1958, 198).

Podobne przekonanie, co do swojej misji, również wywiedzione ze świętych pism hebrajskich, miałby żywić według Witwickiego Jezus, choć nie pisze on o tym wprost. Czytamy jedynie, że „wzmożone poczucie mocy u Jana Chrzciciela i u Jezusa zdaje się tryskać z tekstu Izajasza i z Psalmów" (Witwicki 1958, 205). Wydaje się przy tym, że badacz uważał Jana i Jezusa za kolejnych przywódcy sekty nazareńczyków, przy czym pierwszy miał być dla drugiego pierwowzorem, nauczycielem (tamże, 330).

Apostołowie w przekładzie, komentarzu i na ilustracjach Witwickiego również potraktowani zostali jak podmioty psychologiczne, „po ludzku". Obrazowo mówi o tym Jan Legowicz: „znowu są tylko judejskimi chłopami, ze wszystkimi cechami charakterystycznymi dla rybaków, zwykłych zjadaczy chleba i wiejskich przekupni, są jednostkami niespokojnymi, czasem przesądnymi, samolubami" (Legowicz, w: Witwicki 1958, 11). Zwraca uwagę na przykład taki zwrot z komentarza: „wypuścili go rano bez śniadania" (mowa o Jezusie, tamże, 328). Badacz niejako upomina się o człowieczeństwo apostołów w obliczu sposobu, w jaki potraktował ich — w jego interpretacji — sam Nauczyciel. Chodzi o instrumentalizację powołanych na uczniów młodych mężczyzn, połączone z pewnym wyrachowaniem, które miałoby charakteryzować Jezusa. Według Witwickiego: „odrywa [on] od pracy zawodowej nieuczonych, młodzież rzemieślniczą miejscową, która miała do dyspozycji łodzie. Okoliczność dla pracy misyjnej bardzo ważna. Młodzież robotniczą" (tamże, 212). Jezus chciał bowiem, aby wszyscy — jak on — zapomnieli o konieczności starania o zaspokojenie potrzeb fizycznych, a poza tym — potrzebował łodzi i silnych, pracowitych głosicieli swojej misji.

Miejsce projektu Dobrej Nowiny i jego cele

Na tle innych projektów interpretacyjnych tekstu Ewangelii, przeprowadzonych poza obrębem instytucji religijnych, praca Witwickiego sytuuje się jako pionierska — zwłaszcza na gruncie polskim — oraz bardzo odważna. Szmyd określa ją jako „jedyną w swoim rodzaju próbę interpretacji podmiotowej genezy chrześcijaństwa" (Szmyd 1979, 259). Autor ustawia się w niej na pozycji psychologa i filozofa sztuki, starając się brać pod uwagę cechy formalne interpretowanego tekstu oraz odczytując portrety bohaterów, jakie wyłaniają się z niego na poziomie treści. Dobra Nowina ukazała się w Polsce 16 lat po swoim powstaniu, zaś 10 lat po śmierci swego autora. Jednak dopiero w 1992 roku Kościół Katolicki wydał dokument, w którym ustosunkowywał się do hermeneutyki biblijnej opartej na naukach psychologicznych. Znajdziemy w nim zachętę do stosowania aparatu psychologicznego w studiach nad tekstami Biblii:

„Studia z zakresu psychologii i psychoanalizy niewątpliwie wzbogacają egzegezę biblijną, gdyż dzięki nim właśnie teksty biblijne mogą być łatwiej zrozumiałe jako świadectwa pewnych doświadczeń życiowych i norm postępowania. [...] psychologia i psychoanaliza [...] otwierają drogę do wielowymiarowego odczytywania Biblii i pomagają dotrzeć do ludzkiego języka, za pomocą którego zostało przekazane Objawienie" (Interpretacja Pisma św. w Kościele, w: Rubinkiewicz 1999).

Z drugiej strony w dokumencie pojawia się ważne zastrzeżenie:

„Dialog egzegezy z psychologią albo psychoanalizą w celu lepszego zrozumienia Biblii powinien, rzecz jasna, mieć charakter krytyczny; powinien też respektować granice każdej z tych dyscyplin. A już w każdym razie psycholog czy psychoanalityk ateista nie powinien uważać się za zdolnego do oceny danych wiary. Psychologia i psychoanaliza, choć bardzo pomagają określić zasięg ludzkiej odpowiedzialności, nie mają jednak prawa kwestionować rzeczywistości grzechu i odkupienia" (tamże).


1 2 3 4 5 6 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Jezus, którego nie znasz
Nieślubne dziecko Boże

 Zobacz komentarze (10)..   


 Przypisy:
[ 11 ] I dalej: „Kiedy te wskazania praktyczne, życiowe zebrać razem, to wychodzi z nich typ człowieka o nastawieniu egocentryczny, introwersyjnym, oderwany od pracy na utrzymanie, gardzący dobrami doczesnymi, pogrążony w swoim życiu wewnętrznym, zajęty czystością swej duszy i swoim stosunkiem do Boga, raczej autystyczny, oderwany od spraw tego świata, otoczony wrogami, którzy u wciąż grożą splamieniem i zgubą. [...] Jedyny dla niego ratunek to łaska Boga przez Mesjasza" (Witwicki 1958, 241).
[ 12 ] Szmyd w rozdziale swej książki, poświęconym Witwickiemu, wylicza następujące cechy portretu, jaki ten stworzył osobie Chrystusa: subiektywizm („patrzenie na wartości wyłącznie z własnego punktu widzenia i narzucanie ich drugim"), wzmożone poczucie własnej mocy i wyższości nad innymi oraz nietolerancyjny stosunek do religijnych i ideowych przeciwników; egocentryzm (podporządkowywanie sobie innych ludzi); indeterminizm (czynne negowanie praw natury, panowanie nad innymi; sugestywne oddziaływanie); introwersyjność (Szmyd 1979, 256-259).

« Jezus - człowiek i mit   (Publikacja: 10-04-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Karina Jarzyńska
ur. w 1983 r. w Gdańsku. W ramach MISH UJ ukończyła Polonistykę (spec. Wiedza o Kulturze), obecnie kończy Religioznawstwo. Przewodnicząca Międzywydziałowej Grupy Badań nad Mitem i inicjatorka konferencji "Narrare necesse est: o potrzebie i trwałości mitu w świecie odczarowanym" (UJ, maj 2007). Interesuje się zwłaszcza teorią tekstów sakralnych. Mieszka w Krakowie.
 Strona www autora
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5828 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365