"Wrogie" wypowiedzi na temat poznańskiego czerwca 1956
Autor tekstu:

"Wrogie" wypowiedzi ludności Pomorza Gdańskiego na temat poznańskiego czerwca 1956 r. w dokumentach aparatu bezpieczeństwa.

Jak do tego doszło?

28 czerwca 1956 r. doszło do pierwszego w dziejach PRL buntu społecznego, który przybrał formę strajku robotników na tle ekonomicznym. Załogi zakładów poznańskich (80 % załogi Zakładów Metalowych im. Józefa Stalina w Poznaniu (ZISPO), cała załoga Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego (ZNTK) w Poznaniu — łącznie tłum zebrany około godz. 9.00 na placu im. Stalina liczył około 100 tys. osób — czyli blisko jedną trzecią ówczesnej liczby mieszkańców Poznania) protestowały m. in. przeciwko zawyżaniu norm, złym naliczaniu tzw. podatku akordowego oraz złym warunkom pracy. Żądało również wypłaty pieniędzy należnych za przepracowane nadgodziny, skrócenia czasu pracy do sześciu godzin w soboty oraz poprawy warunków bezpieczeństwa, higieny i organizacji pracy. Jak podkreśla J. Eisler mimo faktu, że podstawowymi przyczynami protestu były postulaty ekonomiczne i społeczne, to jednak bardzo szybko pojawiły się również postulaty natury politycznej Według Ł. Jastrzębia badacze tematyki poznańskiego czerwca 1956 r. nie są w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to, dlaczego właśnie w Poznaniu doszło do „tąpnięcia" systemu. Sugeruje on, że najprawdopodobniej powodem tej sytuacji była wyjątkowo trudna ówczesna sytuacja ekonomiczna stolicy Wielkopolski w porównaniu z innymi miastami Polski. Do spięć na tle ekonomicznym, społecznym i płacowym w największych poznańskich zakładach pracy — tj. Zakładach im. Józefa Stalina Poznań — ZISPO — czyli Zakładach Przemysłu Metalowego im Hipolita Cegielskiego) dochodziło już od 1953 r, a pierwszy milczący protest załogi miał miejsce w 1954 r. Delegacje z poznańskich zakładów miały jeździć do Warszawy już od wiosny 1956 r. próbowały przeforsować swoje postulaty w centralnych ministerstwach, a w trakcie jednego z takich wyjazdów w maju 1956 r. zasugerowano, że wypadku braku realizacji robotniczych postulatów, wyjdą oni na ulicę.

Rozmowy ostatniej szansy...

26 czerwca 1956 r. w Warszawie odbyły się rozmowy ostatniej szansy pomiędzy przedstawicielami poznańskich zakładów a czynnikami decyzyjnymi w Warszawie, które zakończyły się niepowodzeniem, a to oznaczało decyzję o rozpoczęciu protestów. W. Duch stwierdza, że "władze tak naprawdę nie chciały dogadać się z robotnikami, tylko przeciągnąć negocjacje do czasu, gdy w Poznaniu zakończą się XXV Międzynarodowe Targi Poznańskie, Wiedząc o tym pracownicy poznańskich zakładów w dniu 27 czerwca 1956 r. zdecydowali się na przeprowadzenie w następnym dniu strajku i manifestacji.

Zaczęło się w „Cegielskim" ...

Rankiem 28 czerwca 1956 r. około godz. 6.30 z Cegielskiego wyszedł kilkunastotysięczny pochód robotników i skierował się w stronę centrum Poznania. Stopniowo do tej demonstracji zaczęli dołączać manifestanci z innych zakładów pracy. Robotnicy nieśli transparenty z takimi hasłami jak: „Chleba i wolności", „Żądamy chleba", „Chcemy jeść" oraz biało-czerwone sztandary. Następnie demonstranci, których liczbę szacuję się nawet na 100 tysięcy ruszyli pod gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Po drodze tłum opanował więzienie na ulicy Młyńskiej, skąd uwolniono więźniów. Obok haseł społecznych i ekonomiczno-gospodarczych, zaczęły się także pojawiać hasła antyradzieckie, takie jak „Śmierć zdrajcom", „Precz z ruską demokracją", „Precz z komunistami" a nawet "Żądamy wolnych wyborów pod kontrolą ONZ". Wśród demonstrantów było bardzo dużo osób nastoletnich i dwudziestoparoletnich.


Manifestacja na ul. Czerwonej Armii (obecnie Święty Marcin). źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Pozna%C5%84ski_Czerwiec

Idziemy pod UB...

Następnie tłum ruszył w kierunku siedziby Wojewódzkiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego w Poznaniu przy ul. Kochanowskiego. Tam demonstranci „zderzyli się" z blokadą armatek wodnych. W reakcji na to strajkujący zaczęli rzucać kamieniami i kostką brukową w gmach poznańskiej bezpieki. Demonstranci wtargnęli do rządowych gmachów i zaczęli wyrzucać akta. Dodatkowo, z gmachu poznańskiego ZUS-u zostało usunięte urządzenie zagłuszające sygnał zachodnich radiostacji — BBC, „Wolnej Europy" i „Głosu Ameryki". Wówczas z gmachu WUdsBP w kierunku demonstrantów padły strzały co doprowadziło do zaostrzenia sytuacji. Część z demonstrantów zdobyła broń w więzieniu przy ulicy Młyńskiej i w odwecie zaczęli strzelać do funkcjonariuszy UBP. J. Eisler wskazuje, że wówczas w wielu punktach miasta rozpoczęła się regularna bitwa z wykorzystaniem butelek z benzyną oraz broni palnej, którą udało się wynieść demonstrantom z różnych punktów w mieście (poza wiezieniem przy ul Młyńskiej, było to m. in. Studium Wojskowe przy Wyższej Szkole Rolniczej, Politechnice Poznańskiej, Akademii Medycznej oraz z mniejszych posterunków i komisariatów MO. Dodatkowo, w promieniu kilkunastu kilometrów od miasta grupy młodych ludzi, którzy dysponowali samochodami ciężarowymi i zdobytą poprzednio bronią rozbrajali posterunki i komisariaty milicji, zabierając stamtąd za każdym razem od kilku do kilkunastu sztuk broni. Według oceny Milicji Obywatelskiej i Urzędu Bezpieczeństwa — w rękach protestujących znalazło się ostatecznie około 200 sztuk broni palnej nadającej się do użytku. Większość z niej została odzyskana przez „organa prawa i porządku" w następnych dniach. W stosunku do 94 osób sformułowano później zarzut ataku z użyciem broni palnej.

Organa „prawa i porządku" biorą się do akcji...

Ostatecznie do akcji wkroczyło wojsko, ale nie posiadało ono zgody na strzelanie do ludzi, dlatego też doszło do ich rozbrojenia, a część żołnierzy nawet zaczęła się bratać z robotnikami. W związku z tym, że strajk przerodził się w regularną bitwę wydarzenia Poznańskiego Czerwca, są często określane mianem powstania poznańskiego. Walkom towarzyszyły grabieże sklepów i kiosków, a na Dworcu Głównym PKP w Poznaniu tłum zlinczował kaprala UBP — Zygmunta Izdebnego. Ostatecznie w wyniku zamieszek zbrojnych tłumionych przez milicję i wojsko zginęło lub zmarło z ran 49 osób cywilnych, czterech żołnierzy, trzech funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i jeden milicjant. Zdecydowana większość ofiar śmiertelnych była przypadkowa i nie brała udziału w zajściach. Całościowa liczba rannych prawdopodobnie wynosiła nie więcej niż 600 osób. Natychmiast po stłumieniu robotniczej rewolty rozpoczęły się zatrzymania i aresztowania. W wyniku rozruchów aresztowano 658 osób, zaś 323 osoby były poddane torturom po stłumieniu oporu. Ostatecznie przygotowano 51 aktów oskarżenia dla 131 osób.

Proces „trzech", proces „dziewięciu", proces „dziesięciu"...

Na skutek zmian społeczno-politycznych związanych z „odwilżą październikową" łącznie odbyły się tylko trzy procesy. Pierwszy z nich, określany jako „Proces Foltynowicza i innych" (tzw. proces trzech) rozpoczął się w Sądzie Wojewódzkim w Poznaniu 27 września 1956 r.. Tego samego dnia rozpoczął się również „Proces Urbanka i innych"(tzw. proces dziewięciu). Ostatni z planowanych procesów rozpoczął się 5 października 1956 r. — był to "Proces Kulasa i innych" (tzw. proces dziesięciu). Na skutek zmian polityczno-społecznych wywołanych „odwilżą październikową" 1956 r. został on zawieszony, a akta zostały zwrócone do prokuratury w celu ich uzupełnienia. Wyrok w tym procesie nie został już nigdy ogłoszony.

Procesy poznańskie spotkały się z ogromnym zainteresowaniem mediów, nie tylko w Polsce, ale również i za granicą i były omawiane przez dziennikarzy najważniejszych gazet i światowych agencji prasowych.

Fala ulotek, napisów na murach po poznańskim Czerwcu...

Wydarzenia „poznańskiego Czerwca" były szeroko omawiane w kraju. W zakładach pracy odbywały się na ten temat masówki i zebrania, a nie rzadko dochodziło do przestojów w pracy. Według Ł. Jastrzębia „Po Poznańskim Czerwcu Polskę zalała fala ulotek, napisów na murach. Ulotki wkładano do butelek, wrzucano do skrzynek pocztowych, przypinano do drzew, podkładano w koszarach, zakładach pracy, na dworcach, w ubikacjach". Efekty wydarzeń poznańskich były oczywiście przedmiotem zainteresowania aparatu bezpieczeństwa.


źródło: https://ipn.gov.pl/pl/archiw/archiwalia/archiwalia-1/31594,Poznanski-Czerwiec-1956-na-archiwalnych-fotografiach.html

Słabe echa Poznania '56 w Gdańsku?

W wypadku samego Trójmiasta i Pomorza Gdańskiego natrafiono tylko na stwierdzenie, że „w ślad za PAP podawano również aż do 18 października 1956 r., bez komentarza redakcyjnego, informacje o przebiegu procesów poznańskich". W innych opracowaniach monograficznych nie podejmowano tej tematyki, a Rafał Raczyński zauważa, że „[...] władze KW były zdezorientowane i bez szczegółowych wytycznych z KC nie wiedziały, jakie zająć stanowisko wobec wydarzeń poznańskich".

„Wrogie" wypowiedzi dot, Poznania '56 na Pomorzu Gdańskim...

Celem niniejszej publikacji jest zaprezentowanie głównych tematów „wrogich" wypowiedzi ludności Pomorza Gdańskiego na temat tzw. wypadków poznańskich" w czerwcu 1956 r. określanych przez władze komunistyczne jako tzw. „prowokacja poznańska", jakie odnotowywał aparat bezpieczeństwa szczebla powiatowego w województwie gdańskim w sprawozdaniach do kierownictwa WUBP w Gdańsku za III kwartał 1956 r., oraz próba odpowiedzi na pytanie jak bezpieka województwa gdańskiego starała się rozwiązać problem „wrogich wypowiedzi" na temat poznańskiego czerwca 1956 r. — które najczęściej były zaliczane do kategorii tzw. „wrogiej propagandy".

Żołnierze odmawiali walki, oddawali broń o bratali się z tłumem...

Analiza dostępnych źródeł pozwala na stwierdzenie, że jednym z najczęściej powtarzanych motywów w komentarzach mieszkańców Pomorza Gdańskiego na temat wydarzeń poznańskiego czerwca 1956 r. było stwierdzenie o tym, że żołnierze biorący udział w tłumieniu wystąpień robotników w Poznaniu, odmawiali walki i bratali się z tłumem oraz oddawali broń robotnikom. W doniesieniu informatora ps. „Maria" z 3 lipca 1956 r. do wejherowskiego PUds. BP podawano, że „pracownik Fabryki Obuwia w Wejherowie Henryk Maliński opowiadał, że jego ojciec był w Poznaniu, jak była prowokacja Poznańska i widział na własne oczy, że żołnierze którzy brali udział w tłumieniu prowokacji odmówili walki oddając broń ludności cywilnej".

Radzieckie czołgi rozpędzają robotników...

Inna wersja „wrogich" wypowiedzi podawała, że dopiero wojsko radzieckie z czołgami, które brało udział w tłumieniu wystąpień robotników, było w stanie rozpędzić tłumy robotników (Dzierzgońskie Zakłady Żelbetowe w Dzierzgoniu). Niektóre z meldunków bezpieki odnotowujące reakcje społeczeństwa Wybrzeża na poznański czerwiec podkreślały, że zatwardziali „wrogowie obecnej rzeczywistości" mieli „ubolewać, że prowokacja za szybko skończyła się, z tego powodu nie mogła ona rozprzestrzenić się na cały kraj"("Zamech"- Elbląg), a jeszcze inni „wrogowie" mieli czelność w wypowiedziach wśród swoich znajomych „zupełnie odwrotnie naświetlać tą sprawę, jak to mówiły nasze komunikaty prasowe"("Zamech" — Elbląg).

Po „prowokacji" poznańskiej wzmocni się UB...

Należy zwrócić uwagę, że bardzo często powtarzającym się motywem w komentarzach ludności Wybrzeża na temat wypadków poznańskich były twierdzenia, że głównym „efektem" wydarzeń w Poznaniu będzie wzmocnienie pozycji UB. W taki sposób miał wypowiadać się na ten temat zarówno fryzjer z Kartuz, jak i kierownik Kasy Spółdzielczej z Kartuz — niejaki Okonek, który miał dodać, że „jedno dobre", które z tego wyniknie to fakt, że „uwolni się wiele instytucji od kierowników ubistów, jednak zapewne tych najgorszych kierowników ubistów właśnie nie zechcą ponownie wcielić w szeregi UB". Jeszcze inni "wrogowie" stwierdzali, że to właśnie z winy pracowników UB doszło do użycia broni w Poznaniu, gdyż "robotnicy nie mieli w ogóle zamiaru użycia broni"(Skarszewy).

"Jak chcecie to ja wam mogę zrobić drugi Poznań"...

Odrębną grupę wypowiedzi związanych z wydarzeniami poznańskimi z czerwca 1956 r. były wypowiedzi uzyskane przez agenturę od osób będących pod wpływem alkoholu, które z jednej strony miały „pochwalać wypadki poznańskie" ale z drugiej strony wypowiadały się „będąc w stanie podpitym", że „jak chcecie to ja wam mogę zrobić drugi Poznań" (Kwidzyn). Podobna sytuacja miała miejsce w Spółdzielni Produkcyjnej w Piaskach, gdzie członek tej spółdzielni ob. Wójcik Marian będąc w stanie nietrzeźwym miał „wystąpić wrogo" do przewodniczącego spółdzielni i odgrażał mu się, że „zrobi z nim to co zrobiono z tymi w Poznaniu".

To wszystko przez „Wolną Europę", „BBC" i "Głos Ameryki"...

Częstym motywem pojawiającym się w komentarzach na temat wydarzeń w Poznaniu, były stwierdzenia, iż były one inspirowane przez Amerykę lub „imperialistyczną" opinię zachodnią. Według doniesienia inf. ps. „Szybki", członek Rady Parafialnej z Kartuz w rozmowie z nim miał stwierdzić, że „manifestacje na miarę w Poznaniu były zaplanowane i w innych miastach o czym już uprzednio przestrzegały radiostacje państw kapitalistycznych nadające audycje w języku polskim, by ludność polska nie dała się wciągać do tychże prowokacji". Wyciągano stąd ogólny wniosek, że głównym inspiratorem prowokacji poznańskiej była wyłącznie Ameryka. Źródłem tych informacji dla ludności województwa gdańskiego były informacje pochodzące ze słuchania polskojęzycznych „zagranicznych audycji państw kapitalistycznych" tj. BBC i Głosu Ameryki.

8 lipca 1956 r. Józef Pobłocki z Kartuz miał „wypowiedzieć się" do informatora miejscowej bezpieki, że „przed chwilą słuchał audycji radiowej w języku polskim z zagranicy, i zagranica jest ogromnie wzburzona wypadkami poznańskimi". Dlatego też kapitalistyczne Związki Zawodowe miły domagać się od władz państw zachodnich „wysłania do Polski adwokatów dla zaznajomienia się z całokształtem sprawy".

Zamach robotników Poznania jest bardzo pozytywny i nadszedł czas by się zmieniło...

Należy podkreślić, iż w wypowiedziach ludności Wybrzeża na temat wypadków poznańskich odnotowanych przez bezpiekę pojawiały się tezy, że wystąpienie robotników było słuszne, i podawano na to różne uzasadnienia. Po pierwsze — argumentowano, że „sytuacja jaka była w Poznaniu powinna być we wszystkich miastach polskich, to dopiero mogłyby się poprawić warunki bytowe" (PGR Klecewko), po drugie — robotnicze protesty w Poznaniu w czerwcu 1956 r. miały przekonać gości z zagranicy o tym „jaka krzywda dzieje się ludności w Polsce, bo za dwa lata robotnik to wywiesi swój żołądek na płocie" (Spółdzielnia „Dobrobyt" w Wejherowie), po trzecie — zauważano, iż „zamach robotników Poznania jest bardzo pozytywny i nadszedł czas by się zmieniło"(gromady Więckowy i Czarnocin w powiecie kościerskim). W wypowiedzi pracownika elbląskiego "Zamechu" (członka PZPR) — „wychwalającego okres do 1939 r." — argumentem przemawiającym za „słusznością" wydarzeń poznańskich miało być to, że dzięki nim powszechna stała się wiedza o tym, że „Rząd morzył głodem robotników".

Autochtoni precz z Polski!...

Jeszcze inni „wrogowie" (Brusy, pow. chojnicki) starali się wykorzystać zamieszanie w kraju, związane z „prowokacją poznańską" do zachęcania ludności autochtonicznej Pomorza do opuszczenia Polski i wyjazdu do Niemiec zachodnich, obiecując nawet znaczną sumę pieniędzy na zagospodarowanie się na nowym miejscu. Należy zaznaczyć, że takie „wrogie" wypowiedzi, były przez organy BP z automatu traktowane jako „rewizjonistyczne".

O wiele więcej ofiar niż podawano w gazetach...

W niektórych wypowiedziach ludności Wybrzeża odnotowywanych w związku z wydarzeniami poznańskimi „wróg" w przebraniu księdza informował, że „liczba ofiar wypadków poznańskich jest o wiele większa aniżeli podaje prasa i radio, gdyż sięga ona wraz z rannymi do 4 tysięcy"(ks. Leon Armatowski i ks. Konrad Łubiński z Kartuz). Kolejny "wróg" wywodzący się z rodziny kułackiej z Kartuz — leśniczy Wardyn miał w swoich wypowiedziach poruszać niewygodne kwestie dla władz w związku z wydarzeniami z czerwca 1956 r. m. in. że „jak dotychczas nie wyjaśniono co do pociągających sprężyny do działania, kto właściwie kierował całością akcji wystąpień w Poznaniu".

Przedwojenna policja nie strzelała do ludzi...

Inny „przeciwnik obecnej rzeczywistości" (pracownik umysłowy Powiatowego Przedsiębiorstwa Remontowo-Budowlanego w Kartuzach, przedwojenny policjant granatowy) mówiąc o wypadkach poznańskich wypowiedział się do informatora bezpieki, że „przedwojenna policja umiała sobie w takich wypadkach jak w Poznaniu lepiej radzić bez uciekania się do strzałów w ludzi", dodatkowo stwierdzał, że do strzelania do robotników doszło na skutek nieudolności władz poznańskich, które miały wystarczająco dużo czasu na opanowanie sytuacji, która „przecież przez kilka godzin była pokojową i bez wypadków". W elbląskim „Zamechu" niektórzy „wrogowie" w swoich wypowiedziach na temat Poznania w swoich wypowiedziach „szczególnie" przeciwstawiali się komunikatom prasowym i „winę za wypadki starali się zrzucić na pracowników UB". Kolejny"oporny" pracownik Zamechu miał według materiałów bezpieki w korespondencji przesyłanej do USA poza szkalowaniem ustroju PRL „w pełni solidaryzować się z wypadkami poznańskimi". Dodatkowo, miał on sugerować w swoich listach do USA, w jaki sposób Amerykanie powinni przeprowadzić nad terytorium ZSRR i Krajami Demokracji Ludowej „akcję ulotkową" w sprawie wydarzeń poznańskich oraz „zaoferował" "powołanie ludności do pospolitego ruszenia" w tej sprawie.

W Elblągu i Starogardzie Gdańskim zrobili interes na wypadkach poznańskich...

Ciekawym aspektem wypowiedzi na temat wydarzeń Poznańskiego czerwca 1956 r. odnotowanych przez bezpiekę województwa gdańskiego, był fakt, że załogi niektórych dużych zakładów na Wybrzeżu starały się wykorzystać zamieszanie i niepokój władz partyjnych i państwowych wywołane wydarzeniami poznańskimi, do zrealizowania swoich własnych postulatów płacowych. Taka sytuacja miała m. in. miejsce w elbląskiej Fabryce Urządzeń Kuziennych (EFUK) i i w Starogardzkich Zakładach Przemysłu Spirytusowego w Starogardzie Gdańskim.

Według materiałów elbląskiej bezpieki w EFUK w maju 1956 r. nie doszło do wykonania planu i w związku z tym pracownikom nie wypłacono premii, natomiast po wydarzeniach poznańskich — zapewne w celu uspokojenia nastrojów załóg — wydano odgórne zarządzenie, aby wypłacić premię w wysokości 100 % za miesiąc maj, i wówczas „na zakładach miały miejsce odgłosy stwierdzające, że stało się tak dzięki prowokacji poznańskiej". W Starogardzkich Zakładach Przemysłu Spirytusowego w lipcu 1956 r. — jak odnotowało kierownictwo Powiatowej Delegatury ds. Bezpieczeństwa Publicznego w Starogardzie Gdańskim — zaczęło się pogłębiać niezadowolenie wśród załogi na skutek niewłaściwego wprowadzenia w życie zarządzeń władz centralnych, ponieważ w 1950 r. w przemyśle spirytusowym zostały zniesione deputaty wódki w ilości 4 litry w stosunku miesięcznym, a w zamian za wódkę wypłacano robotnikom równowartość pieniężną wg cen wódki w 1950 r. W związku z faktem, że cena wódki uległa kilkakrotnej podwyżce w okresie do 1956 r., a załoga dalej otrzymywała równowartość w wysokości 96 zł — zamiast kwoty 225 zł, której to sumy dyrekcja początkowo nie chciała im wypłacić. Według meldunku bezpieki — „po wypadkach poznańskich zaczęli upominać się o swoje" i skierowali sprawę do sądu, którą ostatecznie wygrali i dyrekcja była zmuszona wypłacić zaległość za okres 3 lat.

W komitecie w Kartuzach wiedzą kto zginął w Poznaniu...

Analiza istniejących źródeł pozwala na stwierdzenie, że w okresie trwania wydarzeń poznańskich i w krótkim czasie po ich zakończeniu wśród osób zabierających głos na temat tego co się stało w Poznaniu funkcjonowała plotka, że Komitet Powiatowy PZPR w Kartuzach dysponował imienną listą osób rannych i zabitych w Poznaniu. O tym, że powyższa plotka musiała mieć silne podstawy świadczy fakt, że w okresie zamieszek w Poznaniu zgłosiła się do miejscowego KP PZPR żona kierowcy samochodowego z Wydziału Zdrowia PRN [Powiatowej Rady Narodowej — przyp. aut.] z kategorycznym żądaniem pokazania jej tej listy, gdyż — według jej słów — jej mąż był tego dnia służbowo w Poznaniu i do chwili obecnej nie powrócił. Kiedy oświadczono jej, że Komitet nie posiada takiej listy, opuściła ona budynek KP PZPR, ale po krótkim czasie, wróciła i ponowiła swoje żądania. Dopiero w wyniku telefonicznej interwencji KP PZPR, ustalono, że jej mąż jest od dwóch dni w Gdańsku i czeka na odbiór służbowego samochodu, żeby nim powrócić do Kartuz. Dopiero wówczas cała sprawa została wyjaśniona, „na skutek czego wersja ta została zlikwidowana".

Nie chcą by były duże zgrupowania robotników na zakładach pracy...

W materiałach wytworzonych przez powiatowe delegatury ds. bezpieczeństwa publicznego latem 1956 r. w okresie wypadków poznańskich odnajdujemy również informację, że kiedy 29 lipca 1956 r. doszło do zmiany rozkładu jazdy pociągów osobowych odjeżdżających z Kartuz do Pruszcza Gdańskiego, bez uprzedniego powiadomienia mieszkańców powiatu kartuskiego dojeżdżających do pracy do Trójmiasta, w wyniku czego wiele osób nie dojechało tego dnia do pracy, to mieszkańcy Pomorza Gdańskiego i Kaszub interpretowali ten fakt w ten sposób że „dla zapobieżenia podobnym wypadkom jakie miały miejsce w Poznaniu, władze nie chcą by były duże zgrupowania robotników na zakładach pracy".

W „Zamechu" — "nie dziwią się wypadkom poznańskim...

Po wydarzeniach poznańskich w elbląskim „Zamechu" ujawniono złe zabezpieczenie frontu robót — szczególnie na działach obróbki ciężkiej i lekkiej oraz montażu. W związku z tym wśród załogi pojawiły się głosy stwierdzające, że pracownicy tego zakładu „nie dziwią się wypadkom poznańskim, skoro i u nich na zakładzie nie zabezpiecza się frontu robót"

Agenturalna obserwacja „wrogów obecnej rzeczywistości"...

W okresie IV kwartału 1956 r. praca operacyjna wszystkich Powiatowych Delegatur ds. Bezpieczeństwa w województwie gdańskim miała koncentrować się m. in. na „zapewnieniu należytego dopływu informacji w czasie trwania procesów poznańskich, jak i po celem niedopuszczenia do wrogich wystąpień na terenie [danego] powiatu". Dane agenturalne, które otrzymywała bezpieka od swoich informatorów w tym okresie wskazywały, że w okresie wypadków poznańskich szereg osób pochwalało te wypadki i „w związku z odbywającymi się procesami, należałoby poddać je agenturalnej obserwacji przy pomocy posiadanej agentury i innych środków".

"Wroga" wypowiedź autochtona...

Podczas trwania procesów poznańskich w październiku 1956 r. poza „pozytywnymi" wypowiedziami mieszkańców województwa gdańskiego, popierającymi politykę Partii i Rządu w zakresie „prowokacji poznańskiej" aparat bezpieczeństwa odnotował również wiele „wrogich" wypowiedzi miejscowej ludności. W Informacji nr 1 dot. procesów w Poznaniu z 3 października 1956 r. wysłanej przez Wojewódzki Urząd ds. Bezpieczeństwa Publicznego do Gabinetu Przewodniczącego Komitetu do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie — kierownik Wojewódzkiego Urzędu płk E. Kotoń informował, że „Ob. Ohs Leon — autochton, wrogo ustosunkowany do P.R.L., wyrażając zdziwienie, że prasa nasza już nic nie pisze jakoby zajścia poznańskie spowodowali agenci krajów zachodnich, twierdzi że obecnie wersję tą podtrzymuje tylko Związek Radziecki. Odnośnie plądrowania sklepów w omawianych zajściach uważa on, że w kraju w którym panuje głód sytuacja taka jest możliwa. Zdaniem jego oskarżeni otrzymają niskie kary z powodu tego, że na proces patrzy cały świat". Inna osoba zajmująca „wrogą postawę", były oficer Marynarki Wojennej, zatrudniony w C.B.K.O uważa, że „przebieg procesu wskazuje na to, że usiłuje się odwrócić uwagę opinii publicznej od faktycznych przyczyn, tzn. od faktu buntu robotników na tle ekonomicznym, a uwypuklić przesadnie przestępstwa chuliganów i elementów kryminalistycznych. Jest zdania, że proces nie odtwarza rzeczywistości i jest nieco sztuczny". Z kolei adwokat Hirmaniuk z Elbląga wypowiedział się „wrogo", że „proces poznański demaskuje Urząd Bezpieczeństwa, który winien jest za wywołaną prowokację poznańską. Sugeruje poza tym, że przeprowadzający proces "gimnastykują się", aby jeszcze bardziej nieobciążyć siebie". „Wrogie" stanowisko mieli zająć również niektórzy lekarze z Elbląga (Żak, Lux i inni), którzy „uważają, że Rząd P.R.L. obawia się sądzić robotników w związku z czym sądzi chuliganów pomijając właściwych sprawców prowokacji poznańskiej".

Nastąpią nowe fale „powstań" po Poznaniu...

Gdańska bezpieka odnotowała również „wrogą" wypowiedź byłego oficer P.L.O. Zygmunta Tomaszewskiego — który miał stwierdzić, że „Procesy w Poznaniu mogą się nie skończyć, gdyż jego zdaniem nastąpią nowe fale powstań, które położą kres panowania władzy ludowej w Polsce. Pracownik umysłowy Stoczni Gdańskiej Wujec utrzymujący kontakty z marynarzami NRF do swych pracowników wypowiada się, że przebieg rozprawy sądowej wcale nie udowodnił winy oskarżonym za zamordowanie kpr. Izdebnego. Podkreśla, że prawdziwe oblicze wypadków poznańskich wydawała obrona i skład sądu ze zdaniem obrony musi się liczyć. Jego zdaniem podobnie jak oskarżeni postąpił by każdy inny człowiek z wiarą, że w wyniku jego działania nastąpiłaby zmiana ustroju. W dokumencie opublikowanym przez Ł. Jastrzębia odnotowano również "wrogą" opinię Ob. Kozery — pracownika Stoczni Gdańskiej — który miał stwierdzić, że „to bezprawie i niesprawiedliwość stworzył rząd, który odpowiedzialny jest za wypadki poznańskie, a nie pojedynczy ludzie, którym dano możliwość dokonania przestępstw".

Wersja „wydarzeń poznańskich" według „księdza-rewizjonisty"...

W podobnym negatywnym tonie miał wypowiedzieć się ksiądz Schutz zamieszkały w Sopocie, zaszufladkowany przez gdańską bezpiekę jako — „rewizjonista". Stwierdzał on, że procesy poznańskie idą ostrożnie i przemowy oskarżycieli są łagodne. Według Schutza przyczyną tego stanu rzeczy miała być obecność na procesie dziennikarzy zagranicznych, co stwarzało konieczność „prowadzenia blagierstwa" Kolejnym „wrogiem" okazał się być niejaki Skrzypkowski — pracownik DOKP, który „uważa, że po wypadkach poznańskich Rząd powinien podać się do dymisji, gdyż błędy jego są nazbyt duże, operuje przy tym wrogimi sugestiami pod adresem Związku Radzieckiego".

"Pozytywne" i „wrogie" wypowiedzi gdańskich lekarzy...

We wspomnianym dokumencie odnotowano również „pozytywne" i „wrogie" wypowiedzi. lekarzy Szpitala Wojewódzkiego z Gdańska na temat wydarzeń poznańskich. O ile te pierwsze, stwierdzały, że proces jest prowadzony obiektywnie, i że przyznanie się prokuratora do niedozwolonych metod śledztwa wywołało duży oddźwięk, to te drugie stwierdzały, że „niewłaściwie cała sprawa obraca się wokół morderstwa kpr. Izdebnego i strzelania do gmachu Urzędu ds. BP, a nie szuka się winnych śmierci tylu dziesiątek ofiar. Są zapytania, dlaczego nie mówi się o inspiratorach, którzy jak podawano pierwotnie w komunikatach, byli bezpośrednio inspirowani i kierowani przez zagranicę, a pokazuje się tylko winnych poszczególnych epizodów". Następnym skupiskiem autorów „wrogich wypowiedzi" badanych przez gdańską bezpiekę, byli pracownicy Wojewódzkiego Zarządu Przemysłu w Gdańsku. Zdaniem niektórych z nich „władza ludowa nie chce robić głośnego procesu, ponieważ czuje się winna za wypadki poznańskie i dlatego dopuszczono do obrony oskarżonych różnych profesorów i psychiatrów, którzy starają się przekonać organa sprawiedliwości, że winę za wypadki ponosi ogół ludności,a nie jednostki" — stwierdzał w swoim meldunku do Warszawy mjr L. Dąbrowski — z-ca Kierownika WUdsBP w Gdańsku.

"Wrogie" wypowiedzi o Poznaniu na Stoczni Gdańskiej...

Analiza dostępnych dokumentów pozwala na wyciągnięcie wniosku, że również Stocznia Gdańska była terenem, który władze bezpieczeństwa za pośrednictwem sieci agencyjno-informacyjnej „prześwietlały" pod kątem wrogich wypowiedzi na temat wydarzeń poznańskich. Jedną z takich wypowiedzi odnotowano w Informacji nr 3 dot. procesów w Poznaniu z 5 października 1956 r. przytoczonej przez Ł. Jastrzębia w jego wspomnianej publikacji. Kolejnym autorem „wrogiej" wypowiedzi o wypadkach poznańskich miał być Leon Pioch — pracownik Stoczni Gdańskiej i jednocześnie „rewizjonista", który miał rozpowiadać wśród swoich kolegów z pracy, że „zanim osądzą tych, którzy strzelali, powinni postawić przed sądem "panów oficerów z MO i psów z UB", którzy torturowali i katowali oskarżonych w procesie poznańskim". Czasami autor „wrogiej" wypowiedzi przebierał się w kostium rolnika indywidualnego z Żuław i w rozmowach ze znajomymi miał „solidaryzować się z wypadkami poznańskimi" i „potępiać państwo za sądzenie uczestników tych wypadków" Jego zdaniem — „do podobnych czynów dopuściłby się każdy człowiek w obecnych warunkach".

"Trzeba posłuchać Londynu, to dowie się człowiek całej prawdy"...

Niekiedy osoba „wrogo wypowiadająca się" zajmująca eksponowane stanowisko — wiceprezesa GS-u (Skarszewy) mówiąc o procesach poznańskich stwierdzała, że „my wiemy co tam było, a że zmieni się teraz, bo muszą obchodzić się delikatnie dlatego, że na rozprawie przebywają dziennikarze z innych państw" [...] a następnie osoba z która rozmawiał wiceprezes GS-u miała stwierdzić, że „trzeba posłuchać Londynu, to dowie się człowiek całej prawdy [...]". Inny autor wrogiej wypowiedzi słuchający "audycji zagranicznych państw kapitalistycznych w języku polskim" (magazynier Spółdzielni Inwalidów w Wejherowie) wypowiedział się, że „słucha audycji "Wolna Europa", która bardzo krytykuje procesy Poznańskie, rzekomo oskarżeni mieli się wypowiadać się, że walczyli o chleb, wolność i wolne wybory, dalej mówił, że zagranica podaje, iż dziennikarzom wolno było oglądać cały materiał procesu. „Wolna Europa" podaje również, że gmach sądu otoczony jest milicją i wojskiem i ludzi wpuszczają tylko za przepustkami".

Jak bezpieka rozwiązywała problem „wrogich" wypowiedzi o wydarzeniach poznańskich...

Jak aparat bezpieczeństwa województwa gdańskiego starał się rozwiązywać problem „wrogich" wypowiedzi ludności Pomorza Gdańskiego na temat wydarzeń poznańskich? Analiza źródeł wskazuje na to, że jedną najczęściej stosowanych metod rozwiązania problemów z osobami rozsiewającymi „wrogą szeptaną propagandę" były rozmowy profilaktyczne. Z reguły przynosiły one uspokojenie sytuacji. Tak było ze sprawą Stanisława Skrzypka — pracownika PGR Klecewko, który rozpowszechniał „wrogie" wypowiedzi na temat wypadków poznańskich. Argumentem skłaniającym władze do przeprowadzenia z ww. rozmowy profilaktycznej miała być — „jego bliskość klasowa z nami". Dodatkowo, z każdej informacji przekazanej przez agenturę o rozpowszechnianiu „nieprawdziwych wiadomości" na temat wydarzeń poznańskich była sporządzana notatka, która trafiała do I Sekretarza KP PZPR danego powiatu oraz na biurko kierownika WUdsBP w Gdańsku. Gdy taka „wroga propaganda" o wydarzeniach poznańskich była rozpowszechniana w zakładach przemysłowych, to działanie urzędu w takich sprawach często sprowadzało się do „nastawienia agentury" w celu sprawdzenia czy dana osoba dalej nie rozgłasza takich wiadomości, które mogłyby przyczynić się do zahamowania produkcji. Czasami metody działania aparatu bezpieczeństwa wobec autorów „negatywnych wypowiedzi" polegały na wytypowaniu do werbunku osoby przebywającej w danym środowisku w celu „rozeznania wrogiego elementu" — tak jak miało to miejsce w spółdzielni „Dobrobyt" w Wejherowie. W przypadku osób, które wygrażały w stanie upojenia alkoholowego, że „zrobią komuś drugi Poznań" — zwykle wystarczała rozmowa profilaktyczna, po której dana osoba najczęściej wyrażała skruchę prosząc, aby jej nie karać, gdyż „nie robiła tego z wrogiego nastawienia, a jedynie pod wpływem alkoholu". Wobec osób szczególnie odpornych na sugestie zaprzestania rozpowszechniania „nieprawdziwych" informacji funkcjonariusze operacyjni powiatowych delegatur ds. bezpieczeństwa publicznego zakładali sprawy ewidencyjno-obserwacyjne i pozostawiano ich w stałej „obserwacji agenturalnej"(tak jak miało to miejsce w elbląskim "Zamechu").

Podsumowanie...

Spektrum „wrogich" wypowiedzi na temat wydarzeń poznańskich (zarówno ich przebiegu jak i procesów) zaprezentowanych przez autora, nie wyczerpuje oczywiście tematu niniejszej publikacji. Nie udało się zbadać szczegółowych losów osób zaprezentowanych w cytowanych meldunkach bezpieki i szczegółowych konsekwencji jakie musiały one ponieść za rozsiewanie „wrogich" wiadomości na temat wydarzeń poznańskiego czerwca 1956 r. oraz zakresu ich późniejszej inwigilacji przez powiatowe urzędy aparatu bezpieczeństwa na Pomorzu Gdańskim, i jakim efektem zakończyły się prowadzone w stosunku do niektórych osób sprawy ewidencyjno-obserwacyjne. Nadzieją autora jest, że ten artykuł, podobnie jak publikacja Ł. Jastrzębia, do której odwoływał się w publikacji w kontekście opinii mieszkańców województwa gdańskiego w zakresie procesów poznańskich, stanie się przyczynkiem do pogłębionych badań reakcji mieszkańców województwa gdańskiego na temat samego przebiegu wydarzeń poznańskich w czerwcu 1956 r. oraz późniejszych procesów poznańskich z października 1956 r.

Bibliografia

I. ŹRÓDŁA ARCHIWALNE

Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku

AIPN Gd, sygn. 00/46/199/t. 6, Sprawozdanie kwartalne Powiatowej Delegatury ds. Bezpieczeństwa Publicznego Wejherowo, Wejherowo, dnia 26 IX 1956 r., k. 138-156.

AIPN Gd, sygn. 00/46/184/t. 5, Kwartalne Sprawozdanie z pracy operacyjnej Powiatowej Delegatury ds. Bezpieczeństwa w Sztumie za m-c lipiec, sierpień i wrzesień 56 r., Sztum, dnia 25 IX 56 r., k. 210-219.

AIPN Gd, sygn. 00/46/164/t. 6, Sprawozdanie Powiatowego Urzędu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego w Elblągu za za III-kwartał 1956 r., Elbląg, dnia 29 IX 1956 r., k. 64-74.

AIPN Gd., sygn. 00/46/166/t. 4, Sprawozdanie Powiatowej Delegatury do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego w Kartuzach za okres 1 VII 1956 r. i do 30 IX 1956 r., Kartuzy, dnia 26 IX 1956 r., k. 40-52.

AIPN Gd, sygn. 00/46/168/t. 3, Sprawozdanie Powiatowej Delegatury do spraw Bezpieczeństwa Publicznego w Kościerzynie za III kwartał 1956 r., Kościerzyna, dnia 22 IX 56 r., k. 110-119.

AIPN Gd., sygn. 00/46/78/t. 4., Sprawozdanie kwartalne Wydz. IV-go WU ds. BP w Gdańsku za III kwartał 1956 r., Gdańsk, dnia 1 października 1956 r., k. 115-127.

AIPN Gd, sygn. 00/46/170/t. 5, Plan pracy Powiatowej Delegatury ds. Bezpieczeństwa Publicznego w Kwidzynie na IV kwartał 1956 r., Kwidzyn, dnia 30 września 1956 r., k. 122-125.

AIPN Gd, sygn. 00/46/174/t. 9, Sprawozdanie kwartalne z pracy operacyjnej Powiatowego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego w Starogardzie Gdańskim za III kwartał 1956 r. tj. od dnia 1 VII do dnia 30 IX 56 r., Starogard Gdański, dnia 24 IX 1956 r., k. 58-78.

II. MATERIAŁY ŹRÓDŁOWE PUBLIKOWANE

Biuletyny Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego. Grudzień 1954-listopad 1956, oprac. W. Chudzik, M. Filipiak, J. Gołębiewski, Warszawa 2009.

III. OPRACOWANIA

Albert A., Najnowsza historia Polski 1914-1993, tom 2 (lata 1945-1993), Świat Książki, Warszawa 1995.

Aparat bezpieczeństwa w Polsce. Kadra kierownicza tom I 1944-1956, red. nauk. Krzysztof Szwagrzyk, Warszawa 2005.

Dominiczak H., Organy Bezpieczeństwa PRL 1944-1990. Rozwój i działalność w świetle dokumentów MSW, Dom Wydawniczy „Bellona", Warszawa 1997.

Eisler J., „Polskie miesiące" czyli kryzys(y) w PRL, Warszawa 2008.

Historia Elblaga, red. A. Groth, t. 5: (1945-1975), cz. 1, Historia polityczna i gospodarcza Elbląga, oprac. M. Golon, Gdańsk 2006

Linek B., „Rewizjonizm niemiecki" — skala, charakter i polityka władz władz bezpieczeństwa [w:] Stalinizm i rok 1956 na Górnym Śląsku, red. A. Dziurok, B. Linek, K. Tarka, Katowice — Opole — Kraków 2007.

Machcewicz P., Polski rok 1956, Oficyna Wydawnicza „Mówią Wieki", Warszawa 1993.

Poznański Czerwiec 1956, red. S. Jankowiak, A. Rogulska, seria: "Konferencje IPN", Warszawa 2002.

Raczyński R., Polski Październik 1956 r. na Wybrzeżu Gdańskim, Bez Porównania, nr 6, 2008.

Wojciechowski M. L.,, Poznański Czerwiec 1956: insurekcja, rewolta czy wypadki? [w:] Poznański Czerwiec 1956, red. S. Jankowiak, A. Rogulska, seria: "Konferencje IPN", Warszawa 2002.

Ziemkowski A., Ofiary i straty ludzie [w:] Poznański Czerwiec 1956, red. J. Maciejewski, Z. Trojanowiczowa, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1990.

IV. INTERNET

Biogram ks. Leona Armatowskiego: http://genepedia.pl/index.php?title=Ks._Armatowski_Leon [dostęp: 08.09.2021]

Biogram Leona Dąbrowskiego: https://katalog.bip.ipn.gov.pl/informacje/124210 [dostęp: 05.09.2021]

Biogram Zygmunta Izdebnego: https://polskiemiesiace.ipn.gov.pl/mie/wszystkie-wydarzenia/czerwiec-1956/ofiary-i-represje/ zabici-funkcjonariusze/113597,Izdebny-Zygmunt.html [dostęp: 05.09.2021]

Biogram Eliasza Kotonia: https://katalog.bip.ipn.gov.pl/informacje/112472 [dostęp: 07.09.2021]

Biogram ks. Konrada Lubińskiego: (Promenada ks. Lubińskiego, https://www.geocaching.com/geocache/GC5R80R_promenada-im-ksiedza-lubinskiego?guid=0314cdc4-9f36-4fc0-b94c-59ce3c9b71d6 [dostęp: 08.09.2021]

Biogram ks. Paula Schütza: http://sopocianie.muzeumsopotu.pl/relacja/ksiadz-pawel-schutz [dostęp: 07.09.2021]

Biogram Feliksa Wardyna: Leśnicy polscy w walce o niepodległość. Baza biogramów, http://bazalesnikow.pl/baza-biogramow/entry/486/ [dostęp: 08.09.2021]

Dr Ptaszyński: Gdy ktoś mówił „zabrali mnie na Małopolską", to było wiadomo, co się za tym kryje, Dzieje. Pl — Portal Historyczny, publikacja z 2 lipca 2015 r., https://dzieje.pl/aktualnosci/dr-ptaszynski-gdy-ktos-mowil-zabrali-mnie-na-malopolska-bylo-wiadomo-co-sie-za-tym-kryje; [dostęp: 08.09.2021]

Duch W., Poznański czerwiec 1956. Pierwszy strajk w PRL, który przerodził się w powstanie poznańskie, Historia. org.pl, 4 lipca 2020 r., https://historia.org.pl/2020/07/04/poznanski-czerwiec-1956-pierwszy-strajk-w-prl/ [dostęp: 08.09.2021 r.]

Jastrząb Ł., Agencje zachodnie o zamieszkach w Poznaniu w dniu 28.06.1956 r., Dziś, 2007, nr 7 (202).

Jastrząb Ł., Opinie mieszkańców województwa gdańskiego o procesach poznańskich w październiku 1956 r. w świetle dokumentów bezpieki, „Zapiski Historyczne", tom LXXVI, rok 2011, Zeszyt I.

Kozłowski K., Od Października '56 do Grudnia '70. Ewolucja stosunków społeczno-politycznych na Wybrzeżu (1956-1970) (Uniwersytet Szczeciński — Rozprawy i Studia, t. 439), (wyd. 1), Szczecin 2002.

Kujawy i Pomorze w latach 1945-1956 od zakończenia okupacji niemieckiej do przełomu październikowego. Materiały z konferencji naukowej zorganizowanej w dniu 11 maja 2000 roku przez Instytut Historii WSP w Bydgoszczy oraz Wydział Humanistyczny WSHE we Włocławku, red. W. Jastrzębski, M. Krajewski, Włocławek 2001.

Okoniewska B., Październik 1956 r. w ośrodku gdańskim, [w:] Październik 1956 r. na Ziemiach Zachodnich i Północnych. Materiały seminarium naukowego Mierki k. Olsztyna, wrzesień 1996 r., red. W. Wrzesiński (Prace Historyczne, XX), Wrocław 1997.

Poznań 1956: Zabić ubowca! Lincz na kapralu Izdebnym, Gazeta Wyborcza z 16 października 2016 r. https://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,109268,20836926,poznan-1956-zabic-ubowca-lincz-na-kapralu-izdebnym.html [dostęp: 07.09.2021]

Przyborowska K., Poznańskie procesy, https://www.poznan.pl/mim/main/poznanskie-procesy,p,58407,58412.html?wo_id=804 [dostęp: 09.09.2021]

Rodaku, gdy przybywasz do Gdańska, publikacja: 29 marca 2017r., https://www.gdansk.pl/historia/rodaku-gdy-przybywasz-do-gdanska,a,74149 [dostęp: 07.09.2021]


Marcin Ślaski
Ur. 1978. Nauczyciel historii, języka angielskiego i WOSu w Szkole Podstawowej. Mieszka w Gdańsku.

 Liczba tekstów na portalu: 3  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10298)
 (Ostatnia zmiana: 19-09-2021)