"Najpierw
cicha rozmowa,
Dygnięcie, i już wychodzimy, A potem grzeszkiem nowym Ten stary przekreślimy" Fryderyk Nietzsche
Kapłani chrześcijańscy mieli prawo odpuszczania grzechów od II wieku. Tym niemniej obowiązek spowiedzi rodził się powoli. Jeszcze w VI i VII stuleciu spowiedź przed kapłanem była jedynie zalecana. W roku 1215, na soborze laterańskim, Innocenty III wprowadził dla swych owieczek obowiązkową spowiedź tzw. uszną (przed kapłanem). Od tej pory nie można było swej skruchy kierować bezpośrednio do nieba. Dla przypomnienia podaję formułkę spowiedzi zalecaną przez Kościół: Ja:
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Fajne
to. Skoro Bóg wszystko przebacza, skoro jest Nieskończoną
Miłością, to dlaczegóż miałbym zwracać uwagę na panowanie nad swoją „grzesznością",
skoro pod koniec życia mogę się „szczerze i oddanie nawrócić". Gdy
np. minie mi zewnętrzna młodość. Niebezpieczeństwo śmierci nagłej, w tym
wieku, wielkie nie jest, więc dlaczego miałbym bawić się w zbiorową farsę powszechnej
hipokryzji? Jak powiada Waldemar Łysiak "spowiedź
jest rodzajem masochizmu. … Jest
zresztą czymś gorszym, gdy uwzględnić finał. To najstraszliwszy wymysł
Jezusa albo jego tłumaczy — spowiedź i rozgrzeszenie! Absolutorium,
carte blanche, wolne pole dla każdego łotra. Nawet coś z zachęty do łotrostw.
Bo przecież „więcej radości w niebie z nawróconego
grzesznika"… Kapitalne wyczucie ludzkich potrzeb! Nie każda ludzka
kurwa chce zaraz przestać być kurwą, ale każda chce mieć taką możliwość,
gwarantowaną przez jakiś bank. Na tym prostym spostrzeżeniu paru mądrych Żydów
zbudowało religie i miliony świątyń... | |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1253) (Ostatnia zmiana: 18-07-2002) |