Status kobiety w najważniejszym kodeksie prawnym hinduizmu  Manusmriti
Autor tekstu:

Manusmriti, czyli kodeks Manu, jest najstarszym kodeksem prawnym hinduizmu, należącym do bogatej kolekcji poświęconej tej tematyce śastr. Religijna legenda powiada, iż jego autorem był sam bóg Brahma, jedno z bóstw indyjskiej trójcy — Trimurti, odpowiedzialne za tworzenie światów i związanych z nimi praw. Jedno z drugim, światy i prawa, nazywają hinduiści dharmą, wierząc w ich nierozerwalny związek, to znaczy, iż zły uczynek może spowodować trzęsienie ziemi, zły moralnie władca — zarazę w kraju etc. Dharma jest bardzo ważnym elementem religijności, albowiem od jej przestrzegania lub nieprzestrzegania zależy, zdaniem hinduistycznej teologii, zyskiwanie pozycji w kolejnych wcieleniach i wreszcie moksza, ostateczne wyzwolenie z kręgu wcieleń. Mówiąc w skrócie, indywidualną dharmę nazywa się karmą. Płeć i kasta są oczywiście ważnymi elementami indywidualnej karmy. Łamanie ról z nimi związanych oznacza zawsze zaburzenie ładu, nawet jeśli ktoś chciał dobrze — na przykład wieśniak dowodzący obroną wioski i ratujący swoich robi źle, bowiem jest wieśniakiem, a nie wojownikiem, kobieta pełniąca męską funkcję (na przykład pracująca dla utrzymania rodziny w „męski sposób") — czyni źle, w stosunku do jej karmy lepsze by było — zdaniem ortodoksyjnych hinduistów — żebranie.

Manu był, w świetle religijnej legendy, synem mentalnym Brahmy, który spisał to, co mu powiedział mentalny ojciec. Mentalny, znaczy tyle, co „zrodzony z myśli", bowiem również hinduistyczni teologowie nie lubią babrać się materią, jak wiadomo mającą moc budzenia ze złudzeń i przesądów… Manu jest często uważany za pierwszego człowieka w danym cyklu wszechświata (wedle hinduizmu wszechświat rodzi się, trwa i ginie i tak w kółko, współczesny hinduizm przyjmuje często koncepcję wielu tak zachowujących się wszechświatów - zatem w każdym z nich, co jakiś czas zjawia się Manu, który spisuje prawa).

Prawdziwą datę spisania kodeksu, jak to już zawsze w Indiach bywa, niezwykle trudno ustalić. Przyjęte jest na przykład datowanie na czas pomiędzy 200 r. p.n.e. a 200 r. n.e. Wydaje się w każdym bądź razie, iż kodeks należy jeszcze do epoki starożytnej, nie zaś do indyjskiego średniowiecza. Maria Krzysztof Byrski, którego tłumaczeniem się posłużę, przenosi datę powstania kodeksu zdecydowanie po roku 200 r. n.e.

O ile niektóre elementy kosmologii hinduistycznej mogą się wydawać całkiem inspirujące (wielość wszechświatów, następstwo zniszczenia i tworzenia, pewna ewolucyjność procesu przemian, choć bardziej mentalna, niż materialistyczna etc.), o tyle przy większym zbliżeniu ukazują nam się przerażające zabobony, które niszczyły życie wielu ludzi na przestrzeni wieków. Hinduizm nie jest tu wyjątkiem, można to powiedzieć o każdym systemie religijnym. Cóż na przykład Manusmriti uważa za zaburzenie dharmy, któremu należy przeciwdziałać? Nakazuje choćby wlać roztopiony ołów do uszu siudry (przedstawiciela najniższej grupy społecznej), gdy ten usłyszy hymn wedyjski. Nie jest dla Manusmriti istotne to, czy ów siudra nie usłyszał owego hymnu przez przypadek, ani też to, iż z pewnością nie mógł go zrozumieć (mało kto rozumie język wedyjski). Obecnie hymny wedyjskie, jako newageowska, pseudoterapeutyczna mruczanka, są dostępne w każdym większym sklepie z mediami. Obok niskich kast największymi ofiarami Manusmriti i ogólnie hinduizmu są oczywiście kobiety. Zanim przejdę do omawiania poświęconych im ustępów, w kolejności zasugerowanej przez indyjski portal ateistyczny Nirmukta, a w tłumaczeniu Byrskiego, chciałbym zwrócić uwagę na fakt, iż Manusmriti jest i tak — na swój sposób — życzliwy wobec płci pięknej, albowiem nie zna jeszcze prawa sati, które zalecało palić żywcem wdowy po śmierci ich mężów.

W rozdziale 2 księgi, w ślokach 212 i 213 — MS (2, 212 — 213), czytamy:

"Bo naturą jest niewiasty
Mężów wieść na zatracenie
I dlatego czarodziejkom
Oczarować się nie dają
Ci wśród mężów, co są mądrzy.
Lecz się zdarza na tym świecie,
Że wie taka czarodziejka
Jak sprowadzić na manowce
I mądrego, i nieuka,
Którym gniew i żądza włada.

Kobieta jest w powyższym fragmencie przedstawiona jako kusicielka związana z prakriti, materialnym światem. Jej przyrodzoną rolą jest zwodzenie mężczyzn, którym przyświeca „wyższe przeznaczenie", czyli purusza, niematerialny, osiągany przez medytację i podążanie drogą dharmy pierwiastek „najwyższego bytu", „wyzwolenia" itp. Oczywiście nie każdy hinduista zgadza się z tą teologią, zwłaszcza wyznawcy bogiń mają na ten temat nieco inne zdanie, choć oczywiście i im wygodnie jest zazwyczaj dyskryminować zwykłe kobiety. Dalej mamy kolejne dwie śloki (MS 2, 214 — 215)

Niech samotnie nie przebywa
Z matką swoją, siostrą, córką,
Bo potężny zmysłów hufiec
Nawet mędrcem zachwiać może.
Młodzian żony mistrza młode
Niech pozdrawia na tej ziemi,
Jeśli wola, w myśl reguły
„Oto jam jest" — mówiąc do nich.

Dwie rzeczy zwracają uwagę w tym fragmencie. Po pierwsze, iż w pogardzie są nawet kobiety z rodziny danego mężczyzny. Nawet przed nimi trzeba się chronić, oczywiście „nie ze swojej winy…" Druga rzecz, to dziwaczne powitanie „oto jam jest", rzucane na zasadzie łaski czyhającym na wyższe, męskie byty materialnym kobietom. Otóż dla kobiety w Indiach, w myśl wielu szkół ortodoksyjnego hinduizmu, mężczyzna jest bogiem. Jest przejawem brahmana i jedynym sposobem, aby przebywający w „niegodnej postaci kobiety" atman mógł się w następnym wcieleniu wcielić w coś lepszego. Jeśli kobieta — zdaniem hinduizmu — z pokorą będzie znosić swoją niską rolę społeczną, wtedy będzie mogła liczyć na nagrodę, jaką będzie przyjęcie w przyszłym wcieleniu formy męskiej. Podobnie ktoś z niskiej kasty może liczyć na odrodzenie się z wyższym statusem społecznym, zaś wierny pies może stać się człowiekiem. Ta logika bazująca na fałszywych przesłankach (główną z nich jest wiara w reinkarnację, do tego sterowaną moralnością hinduizmu — podobnie zresztą jest w buddyzmie) pozwala utrzymywać się mrożącym krew w żyłach nierównościom społecznym, gdyż wiele pobożnych ofiar nie walczy o poprawę swego losu.

Kolejny fragment pochodzi z księgi 3 Manusmriti, dotyczy rad i przepisów związany z wyborem małżonki. (MS 3, 7)

Niech nie bierze albinoski
Ni tej, co ma więcej członków,
Ani chorej, ani łysej
Czy nadmiernie owłosionej
Ani takiej co pomstuje,
Lub czerwonym łypie okiem.

W tradycyjnym hinduizmie ślub jest aranżowany przez rody. Więcej ma do powiedzenia ród pana młodego. To oni dają „lepszy towar". Przyszli małżonkowie przeważnie się nie znają. Współczesna technika zbrutalizowała ów proceder od czasów kodeksu Manu, albowiem mamy teraz zdjęcia. Zanim dojdzie do jakichkolwiek rozmów, ogląda się zdjęcie potencjalnej panny młodej. Niekiedy do wstępnego wyboru żony dochodzi tylko za pośrednictwem zdjęć przedstawianych przez profesjonalnych swatów, gazet, lub — coraz częściej — Internetu. Kobiety, które mają coś nie tak z twarzą (zwykle zdjęcie pokazuje tylko twarz), są często skazane na los starych panien, co często owocuje silnym ostracyzmem społecznym (w myśl ortodoksyjnego hinduizmu kobieta bez dzieci jest nic nie warta). Czasem starczy zwykła wysypka skórna, aby całe życie legło w gruzach. Czytamy dalej (MS 3, 8 — 10):

Również tej, co imię nosi
Gwiazdozbioru, drzewa, rzeki
Lub w pospólstwie spotykane
Albo góry, ptaka, węża
Czy wśród służby używane.
I tej, co ma groźne imię.
Niech za żonę pojmie taką,
Która kształty ma powabne,
Krok łabędzia, albo słonia,
Ciało niezbyt owłosione,
Warkocz długi, imię miłe
Oraz członki delikatne.
Człek rozsądny się nie żeni,
Z tą co brata pozbawiona,
Jeśli ojca jej nie poznał,
Bojąc się, że może ona
Córką być usynowioną.

Tu objaśnienia wymaga szczególnie ostatnia strofa, będąca w tłumaczeniu odpowiednikiem sanskryckiej śloki. Otóż kobiety w ortodoksyjnym hinduizmie nie mają prawa odprawiać większości rytuałów religijnych. Jednym z najważniejszych jest ofiara za przodków. Rodzice, którzy mają same córki, mogą się obawiać tego, iż po ich śmierci nikt nie będzie za nich oprawiał ofiar. Ów pogląd jest starszy od hinduistyczno - buddyjskiej doktryny reinkarnacji. Dawniej wierzono, iż zmarli trafiają do Pałacu Indry, gdzie bawią się dobrze, ale pod warunkiem, iż ich potomkowie składają za nich ofiary (oczywiście, trzeba było mieć potomków, nawet gdy było się ascetą). Obecnie raczej mało kto się nad tym zastanawia i oba systemy - reinkarnacja i Pałac Indry (swego rodzaju „raj") nakładają się na siebie, co czasem usiłują zszyć jacyś indyjscy teologowie. Aby osoby mające tylko córki mogły mieć jakąś nadzieję na Pałac Indry (co jest tak intuicyjnie ważne, iż prawie nigdy nie podważane), można w tym wypadku (i tylko chyba w tym) uczynić córkę wirtualnym synem, który składa ofiary za przodków. Ale wtedy taka żona nie będzie się modlić za rodzinę męża z mężem, co jest złe. Dlatego hinduiści nie lubią brać za żony kobiet nie mających braci. Wariantu, w którym kobieta modli się i za swoją rodzinę i za tą męża teologia hinduistyczna nie przewiduje, bo przecież w religiach nie chodzi o to, żeby było fajnie… Idźmy dalej (MS 3, 10 — 17)

By małżeńskie obowiązki
Dzielić, pierwej się zaleca
Dla podwójnie urodzonych
Dziewczynę wspólnego stanu.
Ci zaś, co się miłowaniem
Chcą kierować, niechaj wybór
W kolejności takiej czynią:
Siudrzyn może brać siudrzynkę.
Wajśa tę i tego stanu,
A kszatrija z obu stanów
Oraz swego, wreszcie bramin
Z wszystkich trzech, a także swego.
Pod pozorem żadnym wszakże
Braminowi i kszatriji
W wyjątkowej nawet biedzie
Nie zaleca się siudrzynki.
Gdy podwójnie urodzeni
Rozpaleni namiętnością
Z podłej kasty żony biorą,
Szybko wtedy sprowadzają
Swą rodzinę i potomstwo
Do niskiego siudrów stanu.
Zgodnie z Atrim i Gautamą,
Kto siudrzynkę jako żonę
Ma — ten z kasty wykluczony.
Śaunaka zaś utrzymuje,
Że wtedy, gdy ma z nią syna.
Natomiast podług Bhrygu,
Gdy z nią w ogóle ma dzieci.
Bo z siudrzynką dzieląc łoże
Bramin marny los wybiera.
gdy syna mu urodzi,
Wtedy swą bramińskość traci.
Do nieba ma drzwi zamknięte,
Bogi bowiem i przodkowie
Nie tkną jego ofiar, które
Ona składa im i gościom.
Nie masz rytu oczyszczenia
Dla takiego, który usta
Ucałować śmiał siudrzynki,
Kto pokalan jej oddechem
I kto sprawił, że poczęła.

To był dłuższy fragment, jednakże jego długość była koniecznością, albowiem zawierał dłuższy ciąg ustaleń prawnych, niezrozumiały w inny sposób. Po pierwsze widzimy w nim, iż mężczyzna mógł do pewnego stopnia naginać ustanowienia kastowe i żenić się z miłości, tudzież z interesu (czasem przedstawiciele niższych kast mogli być bogatsi od wyżej urodzonych, lub też mogło brakować wysoko urodzonych kobiet na terenach podbitych). Kobieta nie miała tych samych praw — wyżej urodzona kobieta nie mogła poślubić męża z plebsu. W czasach kodeksu Manu społeczeństwo indyjskie nadal, tak jak w czasach wedyjskich, dzieliło się głównie na cztery warny — kapłańską, czyli braminów; rycerską, czyli kszatrijów; chłopsko — kupiecką, czyli wajsiów i wreszcie niewolniczo, wyrobniczą, czyli siudrów. Poza nawiasem pozostawała warna niedotykalnych, czyli pariasów. Ich status był (i ciągle jeszcze bywa) niższy niż niewolników. Byli oni osobami nieczystymi, których dotknięcie było skalaniem, i których przeganiano zewsząd, tak jak karaluchy etc. Pariasom oferowano (i oferuje się) najgorsze i nieliczne zajęcia, związane z brudem, zwłokami etc. Najczęściej niczego im się nie oferuje, albowiem czego się dotkną, jest skażone. W kraju półpustynnym pariasi mają ogromne problemy z dostępem do wody, albowiem ta, której się tkną, jest skalana. Rząd niepodległych Indii walczy obecnie o ich prawa, mają oni zapewnione specjalne miejsca w parlamencie i państwowych instytucjach. Podwójnie urodzonymi są bramini, kszatrijowie i wajsiowie. Oni, jeśli są mężczyznami, mają prawo do ceremonii religijnych i samostanowienia. Siudrowie nie mają takich praw i de facto wszystkie indyjskie kobiety, w świetle ortodoksyjnego hinduizmu, są na poziomie prawnym siudrów. Tym niemniej siudrowie nie są rytualnie nieczyści, tak jak pariasi, co wiele zmienia. Jeśli zaś kobieta wyjdzie za niższego sobie stanem mężczyznę, wtedy ona, on, i ich dzieci i dzieci ich dzieci etc. stają się pariasami. Sytuacja pariasów jest paradoksalna. Są oni bowiem wytworem hinduizmu, ale nie są hinduistami, bo nie mogą nimi być. Gdy hinduista mówi o swojej wspólnocie religijnej, ma na myśli cztery warny, nie zaś pariasów. Podbite w dawnych czasach przez Ariów ludy Subkontynentu stawały się zazwyczaj siudrami, dlatego też można przypuszczać, iż większość pariasów pochodzi od kobiet, które w zamierzchłych czasach, czy to z własnej woli, czy to na drodze gwałtu, wykroczyły poza system kastowy. Jeśli chodzi o fragmenty odnoszące się do degradacji bramina, który zwiąże się z siudrzynką, nie staje się on pariasem, lecz w najgorszym razie siudrą. W księdze czwartej możemy oddać się podziwianiu pożycia małżeńskiego bramina i jego małżonki (MS 4, 42 — 43)

Niech nie jada wespół z żoną,
Nie przygląda się jedzącej
Lub gdy chrapie, albo ziewa
Czy rozparła się leniwie
Gdy bystrości dla się pragnie,
Niechaj bramin nie podgląda,
Kiedy żona oko krasi
Lub naciera się oliwą,
Gdy jest naga, lub gdy rodzi.

We fragmencie śloki (MS 4, 215) mamy takie oto ostrzeżenie:

Obyś nie spożywał jadła
Tych, którymi rządzą żony,
W czyim domu śmierć gościła
Przed dziesięciu ledwie dniami
I takiego, co wstręt budzi.

W ślokach księgi piątej (MS 5, 149 — 151) mamy takie oto rady dotyczące niewiasty:

Niech nie pragnie się rozłączyć
Z ojcem, mężem, lub synami.
Z nimi bowiem rozłączona
Oba rody białogłowa
Wydaje na łup niesławie.
Niech wesoła będzie zawsze
I zręczna w domowym dziele.
Statki niech ma wyczyszczone,
Niech oszczędnie gospodarzy.
Niech posłuszna będzie temu,
Komu ojciec ją przekazał
Czy brat z ojca przyzwoleniem.
Niech mu służy, póki żyje
A i po śmierci małżonka
Niechaj go nie lekceważy.

W tym fragmencie, podobnie jak w kulturze islamu i chrześcijańskiej do niedawna, kobieta istnieje o tyle, o ile jest własnością ojca, męża, czy brata. Uwagi odnoszące się do szacunku wobec męża mającego zachodzić po zgonie tegoż pokazują, iż autor Manusmriti nie znał jeszcze sati. Manusmriti zaleca za to pełne goryczy wdowieństwo, co znajdziemy w ustępie (MS 5, 157):

Niech po śmierci męża swego
Do woli umartwia ciało,
Spożywając czyste kwiaty
Czy owoce i korzenie,
Lecz innego męża nawet
Imienia niech nie wspomina.

W księdze dziewiątej „uroczy" fragment mówi o głównym zadaniu kobiety (MS 9,8):

Mąż się na tym świecie rodzi
W żonę wszedłszy i w płód się w niej
Zamieniając — to jest właśnie
Rodzicielskość rodzicielki,
Że się mąż z niej znowu rodzi.

A propos tego, co kala kobiety, znajdziemy taki ustęp (MS 9, 12):

Sześć spraw kala białogłowy:
Picie, ludzi złych kompania,
Z mężem własnym rozłączenie
Włóczęgostwo, sen nie w porę
Przebywanie w obcym domu.

Tu warto podkreślić, iż picie alkoholu jest tak samo nieczyste, jak przebywanie z dala od męża (nie zależnie od winy w tym kobiety) i przebywanie nie we własnym domu. Albowiem (MS 9, 15):

Chociażby niewiasty były
Jak najczujniej ochraniane,
To mężom się sprzeniewierzą
Przez rozwiązłość i niestałość,
I wrodzony brak uczucia.

Oraz (MS 9, 18):

Oto Zacność (dharma) tak stanowi,
Iż dla niewiast nie ma rytu
Wraz z formułą modlitewną.
Więc bezsilne są niewiasty
Bez formuły modlitewnej
I nieprawdą są wcieloną -
Tak się oto rzeczy mają.

Jak już wspomniałem, kobiety w hinduizmie, podobnie jak wyrobnicy/niewolnicy — siudrowie, nie mają prawa do rytuałów religijnych. Powyżej mogliśmy podziwiać „piękne" uzasadnienie kłamliwości kobiet w oparciu o ten brak wedyjskiego przywileju.

W Manusmriti znaleźć można wiele innych fragmentów odnoszących się do powyższych kwestii. Nirmukta przytacza też cytaty dotyczące regulacji rozwodowych, lecz moim zdaniem wnoszą one niewiele do wiedzy o pozycji kobiety w Indiach, albowiem z biegiem czasu stała się ona jeszcze gorsza, niż w kodeksie Manusmriti. Na przykład w kwestii rozwodów, żona nie może opuścić męża, zaś mąż może opuścić żonę. W czasach autora Manusmriti potrzebne było mimo wszystko jakieś uzasadnienie, najlepszym zaś była oczywiście bezpłodność. Z biegiem wieków doszło do sytuacji, w której mąż mógł opuścić żonę bez podania żadnej przyczyny, kierując się po prostu własnym kaprysem.

Jak wspomniałem na początku, wiele praw związanych z kodeksem Manusmriti szczęśliwie już nie obowiązuje. Nie nalewa się na przykład ołowiu do uszu siudrom, którzy usłyszeli recytację wedyjską. Również jeśli chodzi o sytuację kobiet, co bardziej światli obywatele Indii, w tym wielu polityków, walczą o poprawę pozycji płci pięknej w społeczeństwie i z pewnością w wielu miejscach jest ona lepsza, niż zaleca to Manusmriti, choć daleka od ideału. Relacje damsko męskie, zasady zawierania ślubów, hierarchie w obrębie rodów są w sumie najsilniejszymi elementami religii hinduistycznych. Dlatego też zmiany w drobnych rzeczach potrafią mieć rewolucyjny charakter i są często trudne do wprowadzenia. O tym wszystkim napiszę w którymś z kolejnych artykułów.


Jacek Tabisz
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Historyk sztuki, poeta i muzyk, nieco samozwańczy indolog, muzykolog i orientalista. Publikuje w gazetach „Akant”, „Duniya” etc., współtworzy portal studiów indyjskich Hanuman, jest zaangażowany w organizowanie takich wydarzeń, jak Dni Indyjskie we Wrocławiu.

 Liczba tekstów na portalu: 118  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2187)
 (Ostatnia zmiana: 03-09-2011)