Chwilowe niezaistnienie
Autor tekstu:

Od dłuższego czasu, kiedy kładę się późną nocą do łóżka, przytłacza mnie to-co-widzę, to, co tkwi przed oczami ukryte w mroku, obraz-będący-wszystkim. Uświadamiam sobie to, co przez cały dzień było uśpione, to, że jestem świadomy i to, że świadomy nie jestem. To, że w danej chwili istnieje tylko JA, że wszystko, co jest, jest właśnie teraz. Poniekąd zatrważa mnie świadomość tego, że ten świat, w którym istniejemy, jest wszystkim — totalnie wszystkim, niczym więcej ponad to, co jest. Niedorzeczność otaczającej płycizny i schematyczności, wszechobecna pustka i niedopełnienie. Cele iluzoryczne. To tak, jakby bohater jakiejś telenoweli lub komputerowej symulacji naraz uświadomił sobie bezsens własnego zachowania, pogoni za wiatrem, poszukiwania czegoś, czego nie ma, motywów, które pchają go by jadł, spał, rozmnażał się, wydawał potomstwo i odchodził w niebyt powołując kolejną generację żywych istot.

Cyrkulacja istnienia, niczym woda, która krąży w przyrodzie wyparowując i odradzając się. Gdyby poszczególne krople miały samoświadomość, byłyby być może przerażone nieuchronnością własnej śmierci, tworzyłyby hipotezy o nadrzeczywistościach, w których trwają dalej po wyparowaniu. Jednak my, patrząc na morze, nie widzimy pojedynczych kropel, lecz pulsującą całość, zmienną, burzliwą, której kolejne stany znikają z minuty na minutę.

Jesteśmy tym, co pamiętamy, tym, co tkwi w naszych umysłach i nami kieruje. Każdej nocy mamy sny, lecz kiedy budzimy się i nie pamiętamy niczego, sen nie miał miejsca, chociaż obiektywnie rzecz ujmując przetoczył się przez ekran świadomości, nie pozostawiając po sobie śladu. Czarna pustka, która mimo wszystko pustką nie jest. Chwilowe niezaistnienie. Bezczasowe przejście pomiędzy zasypianiem a budzeniem się. Stan sprzed narodzin, sprzed wtargnięcia w rzeczywistość iluzji, w iluzoryczność rzeczywistości.

Kiedy odchodzimy w niebyt, odchodzimy totalnie — całe nasze życie ulega wymazaniu. Nie trzeba nawet umierać. Wystarczy niezbyt szczęśliwy wypadek, uderzenie w niezbyt odpowiednią część głowy i oto człowiek, który istniał jeszcze przed sekundą, istnieć przestaje. Pojawia się nowa osobowość nie pamiętająca niczego, co było wcześniej. Pojawia się nowy człowiek i nowe życie. Poprzednie staje się niczym więcej jak tylko niezaistniałym snem, snem, który mimo wszystko warto śnić.

Świadomość kresu zmusza do innego spojrzenia na życie. Każe cenić to, co jest. Zabiegać o jak najlepsze wykorzystanie każdej sekundy. Otwiera umysł. Otwiera na świat, świat, który przestaje kształtować nas i sam staje się masą plastyczną, poddającą się kontroli.

Wszyscy jesteśmy Mefistami. Wszyscy jesteśmy Stwórcami.


Krzysztof Sykta
Zajmuje się głównie biblistyką i religioznawstwem. Prowadzi stronę synopsa.pl. Skończył ekonomię, jest dyrektorem w izbie gospodarczej i redaktorem w Magazynie Przedsiębiorczości i Integracji Lokalnej IMPULS. Był redaktorem naczelnym ezinu Playback.pl
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 102  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2424)
 (Ostatnia zmiana: 06-09-2003)