W tym miejscu zakończyła się uczciwa dyskusja. Lecha Rugałę poniosły nerwy, poskutkowało to wysypem inwektyw pod moim adresem, sprytnie też zmanipulował naszą dyskusję — z prywatnego listu skierowanego do niego samego wyciągnął niewielką część, którą upublicznił, pomijające całą resztę dyskusji, której wątków nie podjął. Oto przykład: Wyciągnął moją uwagę krytyczną odnośnie akcji antysektowej we Wrocławiu: "Ale — zdaniem Agnosiewicza — nie należy przeprowadzać akcji uświadamiających o zagrożeniach dla dzieci i młodzieży ze strony sekt (w niewybredny sposób krytykował w swoim poście taką akcję we Wrocławiu), bo są za drogie, nie zakładać organizacji jak RORiJ. Niezły mętlik, nieprawdaż?". Zapomniał jednak dodać, dlaczego tak niewybrednie skrytykowałem tę akcję — nie za to, że sama w sobie jest zła, ale dlatego, że finansowana była z funduszy Dolnośląskiej Kasy Chorych, która łożąc na tę akcję, jednocześnie odmawiała nierzadko funduszy na rzeczywiste potrzeby chorych. Dla Rugały to jednak drobnostka, gdyż uważa on, że ofiary sekt trzeba "leczyć w szpitalach całymi tygodniami, a niekiedy nawet latami". W prywatnym liście do niego napisałem: "Ja oczywiście odczuwam dla takich osób jak Pan współczucie, proszę nie czynić ze mnie ślepego fanatyka swoich racji.", o jego przebojach z nieprawdziwymi doniesieniami tygodnika Nie, pisałem: "Jeśli te fakty, któe Pan podaje są zgodne z prawdą, wówczas ja nie śmiem brać w obronę nierzetelnej gazety, gdyż czuje do tego najwyższy stopień odrazy. Oczywiście rozumiem Pańskie rozgoryczenie i jest mi przykro, że prasa może bezkarnie wpieprzać się z butami w prywatne życie ludzi i poprzez podawanie nieprawdy szkodzenie tym ludziom.". On jednak w publicznej korespondencji pisze: "Dziwne, że Agnosiewiczowi nie przeszkadzają oparte na kłamstwach i manipulacjach artykuły prasowe pisane przez różnej maści popleczników sekt, jak np. w plugawej gazecie "nie", czy paszkwile Joanny Podgórskiej w "Polityce", do których się odwołuje. A może Agnosiewiczowi chodzi właśnie o to, aby te i inne plugastwa czy paszkwile skierowane przeciwko osobom i instytucjom zajmującym się problematyką sekt były materiałem edukacyjnym dla rodziców? Może taką informacją miałaby służyć jego przewrotna strona internetowa: www.agnostyk.obywatel.pl?" Wobec jego manipulacji oraz inwektyw, którymi zaczął obrzucać mnie po moim ostatnim liście, który wyprowadził go z równowagi, postanowiłem zakończyć z taką osobą dyskusję. *** KLEROKRATIA: Szanowni dyskutanci, byłem przez kilka dni
nieobecny wśród Was (co jak wierzę specjalnie Was nie zmartwiło), w tym
czasie p. Rugała zdążył zasypać wszystkich listami z dalszą częścią
swych apeli i nawoływań oraz ...przekleństw kierowanych pod moim adresem.
Zaproponowałem mu aby nie męczyć Was naszą korespondencją i swój list wysłałem
tylko na jego adres. p. Rugała zamęcza Was nadal, najbardziej jednak
zaskoczyło mnie jego nieuczciwe podejście do dyskusji — przyczepił się w idiotyczny sposób do części argumentów (kilku kwestii z kilkudziesięciu),
zupełnie zbywając milczeniem mniej dla siebie wygodne ustępy, których nie
mogliście przeczytać. Tak, panie Rugała, przekonał mnie Pan, żeś jest
niewart dyskusji, zaś ton Pańskiej wypowiedzi mówi o Panu jednoznacznie -
prymityw. Ja nie mam w zwyczaju rozmawiać z jaskiniowcami umysłowymi, tak wiec przykro mi bardzo, nie chcę z Panem kontynuować
dyskusji. Mój list, który tak głupio Pan okroił jak i dotychczasowa rozmowa
zostanie opublikowana w Klerokratii za jakiś czas, aby wszyscy mogli się
przekonać jaki z Pana manipulator i oszołom. Mędrkuje Pan głupio w temacie
mechanizmów prawnych, o których ma Pan jednak mgliste lub fałszywe pojęcie, szczuje pan sekty, nie rozumiejąc lub nie chcąc
zrozumieć, że może się pan mylić. Bredzi pan od rzeczy w wielu kwestiach,
nie chcąc dopuścić do swej głowy jakichkolwiek innych argumentów, chce więc
Pan być krzyżowcem, a hełm który Pan przywdział na głowę kompletnie
utrudnia lub uniemożliwia Panu właściwe postrzeganie świata. Jednocześnie
to mnie zarzuca pan ślepe trwanie przy własnej opinii, co oczywiście jest
kolejnym pana wymysłem. Na dowód Pańskiej ślepoty przytoczę to, że stale
chce ze mnie Pan uczynić poplecznika sekt, gdyż wówczas łatwiej byłoby Panu
szczekać na mnie. To że co jakiś czas staram się prostować i zaznaczać, że
jestem przeciwnikiem sekt, oczywiście nie ma dla pana najmniejszego znaczenia.
Dla Pana życie jest proste jak kawałek drewna — są dobrzy i źli. Pan jako mąż
opatrznościowy galopuje między tymi 'złymi' w Pana mniemaniu i chce deptać
wszystkich, ratując 'dobrych'. Jeśli ktoś nie przystaje do Pańskich założeń i krytykuje tak pana jak i zło, wówczas czyni pan z niego 'złego'. Przyznam,
że choć na początku miałem dla pana więcej względów, jednak teraz budzi
Pan moje obrzydzenie, dlatego też nie życzę sobie więcej pana głupawych
wypocin w mojej skrzynce. Po prostu jest tyle poważnych kwestii, nad którymi
muszę pracować, że czytanie dalszej części pana materiałów jest dla mnie
stratą cennego czasu. Mam nadzieję, że nie czyni Pan z siebie jakiegoś nadczłowieka,
którego nie obowiązują reguły netykiety, i uszanuje moje zastrzeżenia. Może
moglibyśmy dyskutować nadal, ale wylazł z Pana kawał chama i prostaka, życzę
więc wszystkiego dobrego i żegnam. Całe szczęście, że podobnych panu
osobliwości jest niewielu i boże błogosław temu nieurodzajowi na wieki wieków
- Na zakończenie podam jeszcze dwa argumenty Rugały, gdyż są to bardzo ciekawe argumenty, nie można więc ich pominąć — chodzi o przestępstwa sekt oraz ...bin Ladena. Rugała: Oto kilka wybranych drastycznych przykładów tragedii związanych z działalnością sekt, jedne z wielu, które zdarzyły się w Polsce:
Oczywiście — zdaniem Agnosiewicza — w każdym takim przypadku winni są rodzice, a nie praktyki wyznaniowe sekt. Ponadto — także zdaniem Agnosiewicza - niepotrzebne są działania profilaktyczne państwa w celu uświadomienia społeczeństwa o zagrożeniach jak również zbędne są stowarzyszenia przeciwdziałające takim zjawiskom (wyraźnie nie podoba mu się Ruch Obrony Rodziny i Jednostki). Owe "mądrości" Agnosiewicza można przeczytać w każdym jego poście kilkakrotnie powtórzone. A oto jego słowa zawarte w jednym z postów: "Jeśli miałbym na koniec wysilić się na jakąś tęgą radę dla Państwa - powiedziałbym: zostawcie krytykę sekt nam — ludziom nie stojącym po stronie żadnych kultów, wówczas krytyka ta może mieć jakieś znamiona wartości …" A jeżeli ci "ludzie nie stojący po stronie żadnych kultów" są po prostu dyletantami i naiwniakami nie posiadającymi elementarnej wiedzy o tym zjawisku? Możecie się z tym zgodzić Panowie. Czekam na odpowiedź. Pozdrawiam KLEROKRATIA: Miota się pan jak widzę nadal żywiołowo ze swoimi problemami emocjonalnymi. Miałem nie pisać, ale aż się prosi o komentarz tak głupia argumentacja — Rugała chce szczególnego ścigania państwowego sekt z uwagi na popełniane przez nie przestępstwa, ale jednocześnie zapomina, że do tego celu są regulacje kodeksu karnego i przestępstwa ściga się właśnie tym kodeksem a nie przy pomocy wyśnionych przez Rugałę specjalnych komórek rządowych. On się domaga jakiegoś dualizmu prawa karnego — normalnego dla zwykłych przestępców i szczególnego dla przestępców religijnych. Inquisition come back! Jeśli jakaś grupa religijna popełnia przestępstwa, wówczas do ich ścigania służy (normalnie) kodeks karny. Mamy wiec delegalizować grupy, których wyznawcy, nierzadko poprzez opacznie zrozumiane nauki, popełniają przestępstwa w imię tej grupy, ale jeszcze częściej — w swoim imieniu. A przecież nie tak dawno temu cały Kościół mordował heretyków w imię religii katolickiej oraz czynił nieskończoną moc bezeceństw. Jednak nie został zdelegalizowany. Również dziś ludzie Kościoła popełniają przestępstwa, jednak z tego powodu nikt nie domaga się aby ścigać za nie cały Kościół. Pan wymienił kilka przykładów, wiec i ja podam kilka, tylko z ostatnich lat:
Można by o tych przestępstwach pisać baaaardzo długo, ale to mnie nie szczególnie interesuje, gdyż nie o takie kwestie mi chodzi w mojej krytyce Kościoła. Pana za to jak widzę bardzo to zajmuje, proponuję więc najpierw zauważyć belkę we własnym oku, później zaś patrzyć w oczy bliźniego. Jeśli interesują Was przestępstwa w Waszym gronie odwiedźcie strony: Linkup: Survivors for Clergy Abuse http://www.thelinkup.com/ Jest tam ciekawy dział: Black Colar Crimes. Inna ciekawą witryną jest strona Jesus is Lord, jest tam ciekawy dział: Sexual Abuse Catholics Priests http://www.jesus-is-lord.com/sexabuse.htm . Proszę jednocześnie więcej nie naprzykrzać się mnie, gdyż ja nie traktuje pana (już) poważnie, budzi pan moją litość oraz irytację, nie jest pan człowiekiem któremu warto poświęcać czas, a wśród katolików nie brakuje wartościowszych osób, ja nie mam więc potrzeby ani chęci dyskutować z gorszą ich częścią. Żegnam i apeluję o umiar . Rugała: Cały świat wie już o tym, że grozi nam wielkie
niebezpieczeństwo ze strony pseudoreligii sekt. Po ostatnich wydarzeniach w USA
nikt już nie powinien mieć wątpliwości, że to czego dokonała pseudoreligia
sekty "Najwyższa Prawda" w tokijskim metrze, gdzie zginęli ludzie,
było tylko "preludium" do tego, co może nam jeszcze grozić ze
strony terroryzmu różnych ruchów parareligijno-militarnych, jak islamska
sekta w rodzaju Osama Been [sic!!] Ladena. Jednak nadal wielu ludzi w Polsce
ignoruje problem sekt i bezmyślnie powtarza mity o sektach jak np.: KLEROKRATIA: Bin Laden zapewne marzy o takich mącicielach jak Rugała.
Istota terroryzmu nie polega przecież na zamordowaniu danej osoby czy grupy osób.
Również w przypadku ibn Ladena nie chodziło o zamordowanie kapitalistów z World Trade Center, lecz o stworzenie publicznego strachu i przerażenia. Ów
strach pojawia się samoczynnie, ale jest również wybitnie podniecany przez
siewców paniki. Tak stało się już w przypadku wąglika. Psychoza publiczna
narasta gwałtownie poprzez paniczne doniesienia mediów poprzez które
przemawiają rożnej maści panikarze (bo to fajny temat, zawsze odciąga ludzi
od bieżących problemów, rządowi też lepiej straszyć ludzi wąglikiem, bo
wtedy może choć na chwilę zapomną, że w budżecie wielka dziura...). Choć
od wąglika zmarła jedna czy góra kilka osób w samej tylko Ameryce, to jednak
wąglikofobia urosła do monstrualnych rozmiarów na całym świecie zachodnim.
Bin Laden cieszy się, że wszystko idzie po jego myśli... Do swoich apelów Rugała zatrudnił całą rodzinę. Najpierw oddelegował syna, Andrzeja Rugałę, kiedy zakończyłem z nim dyskusję przysłał żonę, która wystosowała niemalże oficjalne do mnie pismo: Pan Mariusz Agnosiewicz Pozwalam sobie stwierdzić, że przesłane nam teksty uważam za
bardzo subiektywne przedstawienie sprawy. Uznał Pan za niezbędne równoprawne
traktowanie tradycyjnych kościołów i wyznań z organizacjami
kontrowersyjnymi, uznanymi na Zachodzie za niebezpieczne. Osobiście uważam, że
fakty zabezpieczania w Polsce rozwoju organizacji patologicznych przez nadanie
im szczególnych przywilejów są godne ubolewania. Zofia Rugała KLEROKRATIA: Szanowna Pani, Szanowni Państwo. Macie Państwo tę cechę (rodzinną?), że wszyscy przypisujecie mi wydumane postulaty, jakoby mojego autorstwa. Ależ ja absolutnie nie domagam się likwidacji ośrodków antykultowych. Nie jestem również ich przeciwnikiem. Oczywiście nikt z Państwa nie zdołał zauważyć, że ja nie przyłączam się do grupy broniących sekty (jak na ogół czynią krytycy Kościoła katolickiego), nikt z Was nie zdołał zauważyć, że podaję na swej witrynie adresy większości katolickich stron antysektowych. Obawiam się również, że większość z Państwa nie uchwyciła istoty mojej krytyki p. Rugały — chodziło mi o to, że ten pan wyolbrzymia zagrożenie oraz przy katastrofalnym stanie naszego państwa, domaga się jego zaangażowania w walkę antysektową, którą ukazuje jako zagrożenie narodowe. Trzecim filarem mojej krytyki p. Rugały jest obawa, że jego działania są zagrożeniem dla uczciwych sekt oraz wszystkich inności. Aby nie pozostać gołosłownym podam przykład Jednoty Braci Polskich "Chrystianie" (mała grupa religijna — ok. 200 osób), którzy padli ofiarą pomówień (zaznaczam: nieświadomych, wynikających z ...dyletanctwa i niefrasobliwości niektórych antysekciarzy) m.in. ze strony Dominikańskiego Ośrodka Informacji o Sektach i NRR. Okoliczności: Wśród sześciu najbardziej destrukcyjnych sekt w Polsce odnajdujemy "Christian". Ja, wiedząc co nieco o Jednocie Braci Polskich uznałem, że jest to sprawa bardzo interesująca. Skierowałem więc pytanie do wszystkich znanych mi ośrodków antykultowych funkcjonujących w Internecie — dlaczego uważają, że Chrystianie są aż tak niebezpieczni? Niestety "specjaliści-inkwizytorzy" generalnie nie potrafili udzielić mi odpowiedzi (np. antysekciarze z serwisu www.katolik.pl , prowadzący na swoich stronach bogatą informacją na temat perfidii sekciarzy, odesłali mnie pod inny adres, skąd jednak nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, inni albo milczeli albo wyrażali swe zdziwienie zadanym pytaniem, jak np. Jarosław Zabiełło z serwisu www.apologetyka.com ). Na wysokości zadania stanęli jedynie ojcowie dominikanie (no cóż, lata praktyki na urzędach inkwizytorskich nie pozostały bez echa) z Dominikańskiego Ośrodka Informacji o NRR i Sektach (http://sekty.sluzew.dominikanie.pl ). Przysłali mi kilka interesujących informacji o przestępstwach i podejrzanych praktykach Chrystian. Zarzuty były jednak na tyle poważne (uprowadzenia dzieci, kradzieże) oraz takiej natury (skrajna nietolerancja, podstępne werbowanie w szkołach, psychomanipulacja), że nadal nie mogłem dać wiary, iż mowa o Jednocie Braci Polskich. Wyłożyłem więc swoje wątpliwości dominikanom prosząc o dokładne rozważenie tej kwestii. W istocie okazało się, że istnieją dwie grupy, które posługują się podobną nazwą i że Jednota nie ma na sumieniu przypisywanych jej czynów. Tak więc okazało się, że zbieżność nazw prowadziła do nieporozumień (sami członkowie Jednoty byli przekonani, że dominikanie uznają ich za sektę destrukcyjną, gdyż nie wiedzieli o istnieniu "Christian"). Należy tutaj zaznaczyć, że Bracia Polscy są bardziej uprawnieni do używania nazwy chrystianie, gdyż wypływa ona z ich tradycji sięgającej XVI/XVII w. Nazwa ta miała wskazywać istotny błąd polskiego tłumaczenia "chrześcijanie". Wyznawcy Chrystusa winni bowiem przyjmować nazwę od jego imienia (Chrystus-chrystianie), nie zaś nazwę mającą sugerować związek z chrztem (chrzest-chrześcijanie). Jeśli laik zmyliłby obie grupy, nie było by w tym nic nadzwyczajnego, jednak pomyłka "specjalistów" z czołowego ośrodka antykultowego jest karygodna. Zwłaszcza, że owa pomyłka ma tak wielkie konsekwencje, jak napiętnowanie niewinnych przez miarodajne środowisko. Być może dominikanie zechcieliby się tłumaczyć, że ja pytałem jedynie o Chrystian, nie precyzując, że chodzi o Jednotę Braci Polskich "Chrystianie", jednak pierwszy list informacyjny z zarzutami jaki otrzymałem wyraźnie wiązał zarzuty z Jednotą Braci Polskich (nadesłano mi bowiem Credo Jednoty pod którym znajdował się pierwszy zarzut — podstępnego werbowania w szkołach, logiczną więc konsekwencją myślową było przypisywanie kolejnych zarzutów również Jednocie, dopiero po mojej uwadze, że opisy nie pasują mi do charakteru tej grupy, bracia przyznali, że chodzi jednak o dwie różne grupy). Pozostaje więc dominikanom powoływać się tylko na brak odpowiedzialności za podawane informacje: "Podkreślam że nie bierzemy odpowiedzialności za wszystkie stwierdzenia użyte w tych materiałach" — powiadomiono mnie, oraz: "Podkreślam że nie chcemy nikogo stygmatyzować. Jeśli chodzi o Pana pytanie proszę przeczytać artykuły krytyczne na temat organizacji, które dołanczam [pisownia oryginalna - przyp.] do tekstu. W nich Pan znajdzie zarzuty które są przedstawiane grupie. Pragnę zaznaczyć że są to materiały informacyjne a nie opinia ośrodka, które mają za zadanie pomóc w odpowiedzi na Pana pytania." Całe szczęście, że ja wnikliwiej potraktowałem nadsyłane opinie, mam jednak wątpliwości czy aby wszyscy petenci podejdą w podobny sposób do materiałów przesyłanych przez Ośrodek Dominikański. Pragnę jeszcze zaznaczyć, że ja nie dyskredytuję dominikanów. Mimo wszystko uważam, że są oni najlepsi w tematach niebezpiecznych sekt, wszak tylko oni podjęli próbę odpowiedzenia na moje pytanie. Chciałem jednak wskazać, że nie można podchodzić bezkrytycznie do informacji nadsyłanych przez Ośrodek, zwłaszcza jeśli te zdają się być nieprzystające do znanych nam faktów. Tym niemniej nie rozciągam tych zastrzeżeń do wszystkiego co oni podają, lecz jedynie do tej sprawy, która potraktowali cokolwiek powierzchownie. Również p. Nowak — guru polskiego antysekciarstwa podaje w swoich publikacjach, że jedną z sześciu najniebezpieczniejszych grup religijnych w Polsce są Chrystianie, a nie Christianie. Owa drobniutka dystynkcja w pisowni może jednak mieć ogromne znaczenie praktyczne — napiętnowanie niewinnych, a niestety nie tak łatwo zdjąć z kogoś złą famę. O wiele łatwiej ją stworzyć… Taka drobnostka, która pewnie dla wielu z Was może wydać się wprost głupotą dla tej grupy religijnej miała jednak wielkie znaczenie. Jak napisał w liście do mnie dr Wilhelm Niemann, sekretarz Jednoty: "Chwała Bogu, że udało się Panu uzyskać odpowiedź od dominikanów. Ja zwracałem się z zapytaniem kilkakrotnie i za każdym razem następowało głuche milczenie. Pytałem w szczególności na jakiej podstawie prawnej nasyłają na nasze zbory szpiegów (których zresztą błyskawicznie rozpoznajemy i nie dając po sobie niczego poznać udzielamy wyczerpujących wyjaśnień), a także gromadzą dane osobowe o naszych członkach? Dziękujemy za Pańską dociekliwość. Nam dominikanie nie byli uprzejmi odpowiedzieć na wyraźne zapytania. Dominikanie nie napisali prawdy. Nie ulega wątpliwości, że zamieszanie spowodowała dominikańska nadgorliwość. Spolszczyli oni nazwę CHRISTIANIE na CHRYSTIANIE, której używa Jednota Braci Polskich. W ten sposób przypisali nam nie nasze grzechy, a jak to mają w zwyczaju, w żaden sposób nas nie przeprosili. Chyba nikt nie uczynił tak wiele dobrego dla współczesnej Jednoty Braci Polskich, co Pan. Dzięki Pana dociekliwości JBP uniknęła inkwizycyjnego procesu i katowskiego topora. Niewątpliwie takim toporem byłoby doklejenie nam etykiety 'sekty destrukcyjnej', chociaż Bóg jeden wie, czy mimo wszystko bilans destrukcji nie jest bardziej obciążający dla czcigodnych ojców dominikanów." Drodzy Państwo, ja właśnie takich sytuacji się obawiam w Waszym rajdzie antysektowym, nie godzę w antysekciarstwo, ale w ślepe i niechlujne antysekciarstwo (jeszcze raz zaznaczam, że nie dezawuuję ośrodka dominikańskiego, wskazuję, że nawet tak poważny ośrodek antykultowy czasami podaje fałszywe informacje, które mogą szkodzić niewinnym, o niefrasobliwości mniejszych ośrodków antykultowych wolę nie myśleć; chcę abyście zdali sobie sprawę, że ślepa nagonka tworzy zły klimat). Emocjonalne antysekciarstwo p. Rugały jest już chyba złem najgorszym — ludzie po przejściach są wybitnie predysponowani do zaślepienia w tej kwestii. Czy choć jeden z Was przyzna mi rację? Obawiam się, że niestety nie… Pozdrawiam. | |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2690) (Ostatnia zmiana: 10-09-2003) |