l. Między Bogiem a człowiekiem
Autor tekstu:

W czasach kiedy był pisany ten mit, człowiek od dawna już wierzył , iż został stworzony przez bogów. Jednak widząc to zło, które istnieje w każdych czasach jak i w ludziach, którzy w nich żyli, nie mógł pogodzić się z tym, iż jest to zamierzony rezultat bożej woli. Taki wizerunek Boga byłby nie do pomyślenia dla wierzących jak i dla kapłanów. Wymyślił więc ówczesny człowiek coś takiego, co usprawiedliwiałoby Boga /trzeba mieć na uwadze, iż ten mit został stworzony w kręgach kapłańskich, o czym można się dowiedzieć z przypisów Biblii/, a jednocześnie „wyjaśniało" pochodzenie i istnienie zła tkwiącego w ludziach /dlatego właśnie ten grzech musiał przechodzić z pokolenia na pokolenie/.

Ten „natchniony" autor /tzw. jahwista/ ułożył historię tego, co musiało być na początku dziejów rodzaju ludzkiego, a według niego ten początek musiał się zaczynać od jednej pary ludzi. Skutki bowiem domagają się odpowiadającej im przyczyny. Na tym polegało „zrozumienie" sensu istnienia przez ówczesnego człowieka. I to się nazywa aposterioryzmem — wnioskowaniem o domniemanej przyczynie na podstawie obserwowanych, późniejszych skutków. A ponieważ twórcami tego mitu byli zapewne kapłani, prócz „wyjaśnienia" pochodzenia zła na świecie, wpisali w jego sens groźny wydźwięk:
Każdy, kto chce sam decydować co dla niego dobre, a co złe /a więc samostanowić o swym losie/ jest niemiły Bogu. Poza tym, z relacji zgody pomiędzy Stwórcą a jego stworzeniem – jaka istniała po pierwszym opisie stworzenia ludzi — wprowadzili relację niezgody i winy: człowiek wskutek swego „nieposłuszeństwa" znajduje się odtąd w relacji grzechu do swego Stwórcy. A więc od tego momentu musi czuć się winnym /każdy człowiek w każdym czasie/, w związku z tym powinien zabiegać u Boga o przebaczenie swej winy. A kto lepiej za niego to zrobi jeśli nie kapłani ? I w ten prosty sposób funkcja kapłana, jako pośrednika: pomiędzy Bogiem a człowiekiem, staje się potrzebna a nawet konieczna. Wystarczył prosty zabieg: ze stanu zgody i miłości jaki panował w stosunkach między pierwszymi ludźmi a Bogiem — wprowadzić stan niezgody, winy i kary, a co za tym idzie; potrzebę przebaczenia jej ludziom przez ich Stwórcę /wystarczy sobie uprzytomnić w tym miejscu, iż gdyby pozostawić sprawy tak jak się miały po pierwszym opisie stworzenia ludzi, kiedy to Bóg błogosławi ich na tę nową drogę życia i widzi, że wszystko co dotąd uczyni było bardzo dobre — nie mógłby zaistnieć ani judaizm w formie jaką opisuje St. Testament, ani chrześcijaństwo z nowego Testamentu. Po prostu — brakowało by podstaw do tych religii/.

Powyższy stan można porównać do sytuacji jaka występuje w stosunku człowieka zdrowego i chorego do służby zdrowia: dla człowieka zdrowego służba zdrowia praktycznie może nie istnieć i bardzo trudno go namówić do dobrowolnego opodatkowania się na rzecz utrzymania jej /nie mówiąc już o jej rozwoju/. Natomiast człowiek chory, od razu zauważa potrzebę łożenia na służbę zdrowia i godzi się na wiele wyrzeczeń, aby mogła ona dobrze i sprawnie funkcjonować. Zauważa też, że jest ona konieczna i nieodzowna, ponieważ staje się on jej klientem /a raczej pacjentem/.

I właśnie mit o upadku pierwszych ludzi miał za zadanie zmienić ten stan człowieka zdrowego — na człowieka chorego, w stosunku do swego Boga. Po to właśnie, aby konieczna była ta duchowa „służba zdrowia", aby człowiek godził się na utrzymywanie tego ziemskiego personelu „szczebla pośredniego" między Bogiem a ludźmi. Więc w kontekście powyższego, te dziwne słowa włożone w usta Boga: -"Oto człowiek stal się takim jak my; zna dobro i zło. Niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki", należałoby rozumieć następująco /biorąc pod uwagę, że ten mit pisali kapłani/:
-„Oto człowiek chce stać się taki jak my; znać dobro i zło /czyli samemu decydować co jest dla niego dobre a co złe/, niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby odebrać nam władzę i rządzić się bez nas, przez wieki".

W kontekście parotysiącletniej historii walki Kościołów z każdym przejawem wolnej myśli ludzkiej, ta interpretacja tej „bożej wypo­wiedzi" ma sens i uzasadnienie. Może więc wskutek powyższego, ludzkość „rozpoznała" fałszywe przyczyny swej choroby, polegające na nadmiernych skłonnościach do czynienia zła i podłości — a w konsekwencji zaordynowała sobie „kurację", która nic jej nie pomaga, bo „lekarstwa" jakie sobie stosuje na poprawę tego stanu rzeczy, są natury misty­cznej, że nie powiem szamańskiej /święcona woda, kadzidło, „święte" msze i sakramenty, egzorcyzmy, modlitwy i pielgrzymki do „świętych" miejsc, obrazów, figur gipsowych jak i drewnianych, a także inne rytualne gesty i zachowania odgrywane każdej niedzieli w budynkach zwanych jak na ironię "domami bożymi"/.

Zaś przyczyny naszej niedoskonałości są natury biologicznej: dziedzictwo po zwierzęcych przodkach. Dlatego człowiek choć jest „zbawiany" od tysięcy lat, nie jest wcale lepszy niż dawniej. A jeśli jest, to wcale nie dzięki religii i Kościołom, lecz wolnej myśli, której udało się uwolnić spod władzy religii. Myśli, która stworzyła naukę i która zawsze w bezwzględny sposób była przez Kościoły zwalczana i tępiona z niebywałą zaciekłością.


Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,303)
 (Ostatnia zmiana: 06-09-2003)