W czasach kiedy był pisany ten mit, człowiek od dawna już wierzył , iż został stworzony przez bogów. Jednak widząc to zło, które istnieje w każdych czasach jak i w ludziach, którzy w nich żyli, nie mógł pogodzić się z tym, iż jest to zamierzony rezultat bożej woli. Taki wizerunek Boga byłby nie do pomyślenia dla wierzących jak i dla kapłanów. Wymyślił więc ówczesny człowiek coś takiego, co usprawiedliwiałoby Boga /trzeba mieć na uwadze, iż ten mit został stworzony w kręgach kapłańskich, o czym można się dowiedzieć z przypisów Biblii/, a jednocześnie „wyjaśniało" pochodzenie i istnienie zła tkwiącego w ludziach /dlatego właśnie ten grzech musiał przechodzić z pokolenia na pokolenie/. Ten „natchniony" autor /tzw. jahwista/ ułożył
historię tego, co musiało być na początku dziejów rodzaju ludzkiego, a według
niego ten początek musiał się zaczynać od jednej pary ludzi. Skutki bowiem
domagają się odpowiadającej im przyczyny. Na tym polegało
„zrozumienie" sensu istnienia przez ówczesnego człowieka. I to się
nazywa aposterioryzmem — wnioskowaniem o domniemanej przyczynie na podstawie obserwowanych, późniejszych skutków. A ponieważ twórcami tego mitu byli zapewne kapłani, prócz „wyjaśnienia"
pochodzenia zła na świecie, wpisali w jego sens groźny wydźwięk: Powyższy stan można porównać do sytuacji jaka występuje w stosunku człowieka zdrowego i chorego do służby zdrowia: dla człowieka zdrowego służba zdrowia praktycznie może nie istnieć i bardzo trudno go namówić do dobrowolnego opodatkowania się na rzecz utrzymania jej /nie mówiąc już o jej rozwoju/. Natomiast człowiek chory, od razu zauważa potrzebę łożenia na służbę zdrowia i godzi się na wiele wyrzeczeń, aby mogła ona dobrze i sprawnie funkcjonować. Zauważa też, że jest ona konieczna i nieodzowna, ponieważ staje się on jej klientem /a raczej pacjentem/. I właśnie mit o upadku
pierwszych ludzi miał za zadanie zmienić ten stan człowieka zdrowego — na człowieka
chorego, w stosunku do swego Boga. Po to właśnie, aby konieczna była ta
duchowa „służba zdrowia", aby człowiek godził się na utrzymywanie
tego ziemskiego personelu „szczebla pośredniego" między Bogiem a ludźmi.
Więc w kontekście powyższego, te dziwne słowa włożone w usta Boga:
-"Oto człowiek stal się takim jak my; zna dobro i zło. Niechaj teraz nie
wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść
go i żyć na wieki", należałoby rozumieć następująco /biorąc pod
uwagę, że ten mit pisali kapłani/: W kontekście parotysiącletniej historii walki Kościołów z każdym przejawem wolnej myśli ludzkiej, ta interpretacja tej „bożej wypowiedzi" ma sens i uzasadnienie. Może więc wskutek powyższego, ludzkość „rozpoznała" fałszywe przyczyny swej choroby, polegające na nadmiernych skłonnościach do czynienia zła i podłości — a w konsekwencji zaordynowała sobie „kurację", która nic jej nie pomaga, bo „lekarstwa" jakie sobie stosuje na poprawę tego stanu rzeczy, są natury mistycznej, że nie powiem szamańskiej /święcona woda, kadzidło, „święte" msze i sakramenty, egzorcyzmy, modlitwy i pielgrzymki do „świętych" miejsc, obrazów, figur gipsowych jak i drewnianych, a także inne rytualne gesty i zachowania odgrywane każdej niedzieli w budynkach zwanych jak na ironię "domami bożymi"/. Zaś przyczyny naszej niedoskonałości są natury biologicznej: dziedzictwo po zwierzęcych przodkach. Dlatego człowiek choć jest „zbawiany" od tysięcy lat, nie jest wcale lepszy niż dawniej. A jeśli jest, to wcale nie dzięki religii i Kościołom, lecz wolnej myśli, której udało się uwolnić spod władzy religii. Myśli, która stworzyła naukę i która zawsze w bezwzględny sposób była przez Kościoły zwalczana i tępiona z niebywałą zaciekłością. | |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,303) (Ostatnia zmiana: 06-09-2003) |