Echa
wewnątrzżydowskiego sporu w chrześcijańskiej
mitologii czyli wielka ekscytacja wokół „Pasji Chrystusa" (A
może to nowy rodzaj wielkopostnych rozmyślań?)
Esej
mój dedykuję rabinowi Menechemowi Joskowiczowi podziwiając go za to, że
nie
chciał zostać konkordatowym [ 1 ] Żydem.
Niekonkordatowy Goj z Wrocławia
Sytuacja ma
miejsce w chederze (rodzaj żydowskiej szkoły).
„Rabi,
co to jest osioł?" — pyta się Berek sprawdzając hebrajskie słówka w dużym
słowniku.
"To jest
takie zwierzę, na którym pewien nawiedzony rabin mamzer [ 2 ] z
Nazaretu wjechał kiedyś do Jerozolimy." — odpowiedział od niechcenia
rabin Elijahu.
„A co było
potem?" — chciał wiedzieć dociekliwy uczeń.
„A potem
świat nie był już taki sam ani dla Żydów ani dla Gojów." — odpowiedział
rabin pogrążony w głębokim i smutnym zamyśleniu.
Jezulogia
czyli niechrześcijańska refleksja na
temat Jezusa z Nazaretu i jego dzieła
Dział chrześcijańskiej teologii zajmujący się
refleksją dotyczącą
Jezusa z Nazaretu nazywa się chrystologią. Podejście chrystologiczne do
zagadnień związanych z osobą naszego Rabina z Nazaretu zakłada, iż jest
on
bogiem wcielonym oraz zbawicielem świata. Osoba Jezusa może być również
przedmiotem refleksji ludzi, którzy nie wierzą w jego boską naturę oraz
zbawczą rolę (na przykład wyznawcy judaizmu lub islamu także
wypowiadają dość
często na ten temat). Refleksja tego rodzaju może być nazwana
jezulogią.
Traktuje ona naszego Rabina z Nazaretu jako żydowskiego aktywistę
religijnego,
który działał w pierwszej połowie pierwszego wieku naszej ery.
Zasadniczym
punktem zainteresowania jezulogii jest bardziej lub mniej doskonałe
człowieczeństwo
Jezusa. Chrystologia traktuje Joszuę jako doskonałego człowieka (w
rzymskokatolickiej i prawosławnej teologii również Maryja, jego matka,
jest
doskonałym człowiekiem), który zmartwychwstał i został wzięty do nieba.
[ 3 ]
Wielekroć badacze problemu dotyczącego ludzkiej
natury Jezusa są byłymi
chrześcijanami, którzy pod wpływem wieloletniej krytycznej refleksji
odkryli
nieprawdziwość swojej poprzedniej religii. W eseju tym autor analizuje
problem z punktu widzenia goja filosemity, który próbuje dokonać krytycznego
rozrachunku z religią swojej przeszłości. Postawa ta jest dość
powszechna wśród niemieckich publicystów, należy
jednak do rzadkości w Polsce.
Jezus
Mamzer Syn Maryi
Według żydowskiej tradycji Joszua był
synem Miriam, jednakże jego ojcem nie był Józef. Chłopiec jednak
urodził się,
kiedy Miriam była małżonką Józefa. Tego rodzaju dziecko staje się
mamzerem.
Podlega ono rozlicznym restrykcjom i w zasadzie jest osobą przeklętą do
końca
swojego życia.
W gruncie rzeczy Józef mógł oddalić
Miriam, ale tego nie zrobił. Być może miał dobre serce, a może jako
człowiek
podeszły wiekiem nie mógł mieć własnych dzieci, a może po prostu nie
chciał.
Gdyby zdecydował się oddalić Miriam, Jezus byłby dla wszystkich jawnym
oraz
zadeklarowanym mamzerem i na pewno nie mógłby uzyskać swojej
popularności wśród
współczesnych mu Żydów.
Życzliwość ze strony Józefa ochroniła
Joszuę przed znamieniem publicznej hańby, lecz nie przed nieoficjalną
etykietką. Prędzej czy później chłopiec zaczął to rozumieć, i z całą
pewnością nie było mu z tego powodu przyjemnie. Z drugiej zaś strony
nauczyło
go to większej spostrzegawczości i wrażliwości jak również dzięki temu
wyrobił sobie „cięty" język.
Wszystko wskazuje na to, iż chłopiec dość
szybko zaczął przejawiać zainteresowania tematyką religijną. Nic w tym
więc
dziwnego, iż pewnego dnia zdecydował się na przyłączenie się do jednej z grup religijnych współczesnego judaizmu. Najprawdopodobniej był uczniem
faryzeuszy oraz grupy zbliżonej do esseńczyków. Trudno
jest jednak wnioskować, w jakiej kolejności miał on z nimi do
czynienia.
Być może jego pierwszy kontakt z ówczesnym
judaizmem dokonał się dzięki faryzeuszom. Później mógł się on
zdecydować
na pogłębione studia Tory w szkole lub jakimś miejscu
przypominającym współczesny
klasztor prowadzonych przez ugrupowanie
zbliżone do esseńczyków, a może nawet pobierał on nauki u samych
esseńczyków. Zdobywszy dość gruntowną wiedzę na temat Tory, pewnego
dnia doznał
olśnienia (złośliwcy mówią, że uległ fiksacji) i stwierdził, iż odkrył
swoją religijną misję.
Językowo Joszua był aramejczykiem i mówił po
aramejsku z galijejskim
akcentem, co u wielu współczesnych wywoływało śmiech i uchodziło za
przejaw prostactwa. Nauczył się również hebrajskiego, który w tym
czasie
był już językiem martwym wykorzystywanym w modlitwach oraz do czytania
Tory.
Przypuszczalnie potrafił się komunikować po grecku (chodzi tu o grekę
hellenistyczną — koine, drugi po aramejskim język powszechnej
komunikacji na
Bliskim Wschodzie).
Z profesji był on stolarzem. Fach ten przejął po
swoim przybranym
ojcu. Wychowany w środowisku ludzi prostych rozumiał dobrze problemy
zwykłych
ludzi i potrafił się z nimi bardzo dobrze porozumiewać. Przedstawione
przez
niego wyjaśnienia szybko trafiały do przekonania nieuczonych ludzi,
nierzadko
trafne powiedzenia Rabina Stolarza podobały się także bardziej
wykształconym
słuchaczom i rozmówcom.
Realizacja
własnej misji
Będąc
gorliwym studentem Tory i Tanachu oraz wnikliwym i krytycznym
obserwatorem,
Joszua zauważył, że zasady judaizmu były znane jedynie ludziom
wykształconym,
natomiast prości Żydzi jego epoki nie mieli żadnej orientacji w sprawach
religii. Oprócz tego Joszua uważał, iż judaizm powinien być religią
duchowości i etyki, nie zaś systemem przepisów religijnych oraz
obrzędów. W zaleceniach Tory i Tanachu (pisma Proroków oraz księgi dydaktyczne )
doszukiwał
się duchowego i uniwersalnego przesłania.
Z prawdziwą pasją piętnował dwulicowość i zakłamanie niektórych współczesnych mu przywódców religijnych i politycznych, czym narobił sobie rozlicznych wrogów.
Za
główny swój cel Joszua stawiał sobie uczynienie judaizmu religią ludu.
Również
był on przeciwny jurystycznej interpretacji zaleceń zawartych w Torze i Tanachu. Można by się w nim dopatrywać prekursora antytalmudycznego
nurtu w judaizmie. [ 4 ]
Początkowo
Joszua i jego ideologia cieszyły się dużą popularnością.
Przypuszczalnie
był on również utalentowanym bioenergoterapeutą. Jednak misja Jezusa
oraz oczekiwania większości jego słuchaczy wcale
się nie pokrywały. Joszua był wędrownym rabinem propagującym żydowski,
natomiast jego słuchacze oczekiwali od niego rozwiązań
politycznych.
Nie tak jednak Joszua rozumiał swoją
mesjańską misję. W zasadzie jego działalność była niezrozumiała dla
większości słuchaczy. Oni po prostu chcieli
wyzwolenia politycznego. A tak swoją drogą, aby odczuwać potrzeby
duchowe, to
najpierw trzeba je w sobie wykształcić poprzez wychowanie i samorozwój.
Kryterium tego nie spełniała zdecydowana większość słuchaczy Naszego
Rabina.
Religijne zaangażowanie wcale nie
przeszkadzało Jezusowi w byciu realistą i bardzo dobrze wiedział on,
czym
zakończy się zbrojne powstanie przeciwko Rzymowi, i w żadnym też
wypadku nie
chciał się angażować w politykę. Rozdźwięk był widoczny i odczuwalny.
Przy okazji Jezus miał bardzo licznych i wpływowych
wrogów, którzy gorąco pragnęli się go pozbyć. Sytuacja zmierzała ku
wyraźnej
katastrofie.
Sokratejska
wina i postawa Jezusa
W swojej
działalności Joszua wykazał się dużą
inicjatywą oraz
zaangażowaniem. Jego dyskusje były
bardzo ożywione a wyjaśnienia trafne. Nierzadko potrafił skutecznie
zbijać
argumenty swoich przeciwników boleśnie ich ośmieszając. Często byli to
ludzie wpływowi pochodzący z wyższych sfer. Do tego dochodziło jeszcze
niskie pochodzenie Jezusa, jego brak ogłady oraz ten kompromitujący
galilejski
akcent. W oczach swoich oponentów uchodził on za bezczelnego i zuchwałego
prostaka. I jak miał się czuć publicznie przez niego upokorzony
interlokutor
wywodzący się z ówczesnychelit
faryzejskich lub saducejskich?
W zasadzie Joszua postępował sposób podobny do
Sokratesa. Podobnie jak
filozof z Aten naraził się on notablom należących do różnych grup
wpływów, a ludzie tego rodzaju nie wybaczają urażonej dumy własnej tak łatwo, a zwłaszcza
prostakowi, i to tak natrętnemu i napastliwemu, jak było to w przypadku
Jezusa
lub Sokratesa. Raniąc dumę rozlicznych faryzeuszy i saduceuszy Jezus
coraz
bardziej przybliżał dzień ich kontruderzenie, a czekali oni tylko na
jego
potknięcie lub utratę popularności. Oczekiwanie na to ostatnie wreszcie
się
spełniło i oto nadszedł upragniony przez nich dzień odpłaty.
Przed nadejściem tego dnia zarówno Joszua jak i Sokrates mogli się
jeszcze wycofać, po prostu uciec w jakieś bezpieczne miejsce. Na to
jeden i drugi był zbyt pryncypialny i uparty. Joszua, podobnie jak Sokrates,
postanowił
umrzeć za swoje poglądy licząc na to, iż jego doktryna stanie się
nieśmiertelna, i tak też się stało. Imiona ich prześladowców weszły do historii z odium
morderców wybitnych myślicieli i w zasadzie jedynie dzięki temu zajmują
się
nimi badacze dziejów.
Ostatnie kuszenie [ 5 ] Jezusa
Spirytualizm Jezusa oraz moralne nauki nie zdołały
przekonać szerokich
mas wyznawców współczesnego judaizmu. Ponadto w działalności swojej
Joszua
naraził się saduceuszom (elita kapłańska) oraz faryzeuszom (rodząca się
elita rabinacka), którzy pragnęli się go pozbyć. Będąc bacznym
obserwatorem Joszua szybko zdał sobie sprawę z nadchodzącej klęski.
Wyprzedzając bieg wypadków mógł on po prostu zniknąć z życia
publicznego,
ale taka postawa nie leżała w jego charakterze.
Był on przecież przekonany o słuszności swojej misji i raczej dałby
się zabić, niż zrezygnował z dążenia do wyznaczonego sobie celu.
Ta ostatnia cecha charakteru sprawiła, iż
zainteresował się nim
Odwieczny Obserwator Ludzkich Słabości, Szatan, i tak oto Joszua został
wystawiony na próbę. Wieczorna pora w Getsemani rozpoczęła ostatnie
kuszenie
Jezusa. Chwile wewnętrznej walki zakończyły się dobrze nam znaną
decyzją
Jezusa [ 6 ],
który w imię własnych przekonań postanowił stawić czoło swoim
prześladowcom,
czyli udać się na pewną śmierć.
Przeciwnicy Jezusa byli ludźmi bez skrupułów i postanowili go zgładzić
pod jakimkolwiek powodem. Nie będąc w stanie udowodnić mu bluźnierstwa,
wmówili
oni rzymskiemu prokuratorowi Judei, że Joszua był groźnym
wichrzycielem.
Rzymski namiestnik dał się przekonać ich namowom i zarządził egzekucję
Jezusa, nie pierwszą zresztą i nie ostatnią tego rodzaju. Po wykonaniu
tego
wyroku wszystkim wydawało się, że kolejny wewnątrzżydowski konflikt
został
„rozwiązany".
Jednakże śmierć Jezusa w sposób niedostrzegalny dla
współczesnych
zapoczątkowała nową epokę, w której nowo powstała religia
przywłaszczyła
sobie monopol na posiadanie prawdy i drogi prowadzącej do zbawieni oraz
zaczęła
zgodnie z tym przekonaniem postępować. I tak oto od momentu wjazdu
Jezusa na ośle
do Jerozolimy oraz jego ostatniego kuszenia w Getsemani świat nie był
już taki sam ani dla Żydów ani dla Gojów,
ale jednak by zdano sobie z tego w pełni sprawę upłynąć musiało jeszcze
kilka stuleci.
W nowym okresie dziejów Synagoga zmuszona została do
bycia niemym -
bo sterroryzowanym — świadkiem zbrodni popełnionych przez swoją wyrodną
córkę,
Kościół chrześcijański, skutkiem czego ci, którzy znali prawdę o Jezusie i mogliby wykazać nieprawdziwość nowej religii, z obawy przed agresją
ze
strony „młodszych braci we wierze" postanowili nie poruszać tego
tematu.
Nawet dzisiaj wielu Żydów w dalszym ciągu żywi tę obawę.
Wygrani i przegrani
Po egzekucji Jezusa jego przeciwnicy szybko wrócili
do swoich spraw
niemalże całkowicie zapominając o nim i jego uczniach, oczywiście z wyjątkiem
incydentu związanego ze zniknięciem zwłok oraz ogłoszeniem
zmartwychwstania
straconego rabina. Wbrew temu, co mówią Ewangelie, ówczesny żydowski
establishment nie bardzo przejął się tym zajściem. Dla
każdego
bowiem było oczywistym, iż uczniowie Jezusa wykradli jego ciało i ogłosili
zmartwychwstanie. W zasadzie niby dlaczego należałoby się tym
przejmować? A jakie miało właściwie to znaczenie, iż uczniowie kolejnego straconego
pseudomesjasza zabrali po kryjomu ciało swojego mistrza i proklamowali
jego
powrót do życia?! To ostatnie było równie przekonywujące i wiarygodne
dla ówczesnych Żydów, jak dla ludzi naszej epoki zmartwychwstanie
Elvisa ogłoszone przez jego
oddanych fanów.
Trudno było przewidzieć, jaka będzie popularność
legendy, zwłaszcza
tak mało prawdopodobnej, jak ta o zmartwychwstaniu Jezusa. Gdyby
oponenci
Jezusa mieli chociażby drobny przebłysk fantazji, to dopilnowaliby, aby
zwolennicy straconego rabina nie ukradli jego ciała, i w ten też sposób
utrąciliby
całą intrygę w zarodku.
A tak swoją drogą dlaczego mieliby się obawiać, iż
ktoś naruszy spokój
zmarłego i zechce się stać nieczystym poprzez kontakt ze zwłokami. W zasadzie jaki autorytet mógł mieć ktoś, kto naruszył tak podstawowe
zakazy?
Kradzież zwłok zmarłego uchodziła za coś naprawdę obrzydliwego. Był to
jeszcze jeden dobry powód by całym zajściem po prostu się nie
przejmować.
Tak też nastąpił długi spokój po burzy, który trwał
aż to wybuchu
wulkanu, kiedy to system religijny wypracowany i rozpropagowany przez
kolejne
generacje uczniów Straconego Prostaka z Galilei stał się jedyną słuszną i dozwoloną religią. Pośmiertne zwycięstwo przekroczyło wszystkie możliwe
oczekiwania Rabina z Nazaretu. Triumfalny pochód nowej religii był
również
nie do przewidzenia przez największych fantastów i wizjonerów żyjących w epoce Jezusa.
Czy było to jednak prawdziwe zwycięstwo Rabina z Nazaretu? Jeżeli za
punkt wyjścia przyjmie się reformatorskie plany Jezusa, to triumfalny
pochód
nowej religii, jest jego moralną i doktrynalną klęską, gdyż „tak zwani
jego naśladowcy zrobili wszystko", czego Joszua zabronił, co więcej,
krytyka wygłoszona przez niego pod adresem saduceuszy i faryzeuszy tak
naprawdę
charakteryzuje permanentny stan, w którym znajduje się poważna część
chrześcijan.
Zamiast zreformowanego judaizmu powstał przekłamany judaizmem
uzupełniony
pogańskimi koncepcjami.
Uczniowie zaś krytykowanych przez Jezusa faryzeuszy
doprowadzili do
powstania judaizmu talmudycznego, który jest religią o głębokiej
podbudowie
moralnej i mistycznej, czyli w zasadzie tym, o co walczył Joszua.
Kto więc wygrał ten spór? Każda ze stron
zaangażowanych wygrała i przegrała go równocześnie, tyle tylko że na różnych płaszczyznach i w
różnych
wymiarach. Każdej ze stron można by postawić pytanie: „Czy naprawdę
warto
było aż tak daleko się posunąć?". Sporządzając rachunek strat
wynikających z mordów i cierpień, jakie skutkiem tego spotkały Jezusa, przyszłe
pokolenia
Żydów oraz nieszczęsnych Gojów, którym dane było doświadczyć tak
zwanego
błogosławieństwa chrystianizacji oraz miłości bliźniego w praktyce,
wyraźnie
trzeba stwierdzić, iż nie. Oceniając zaś postawę Jezusa z Nazaretu pod
kątem
głoszonych przez niego zasad oraz jego intencji należy po prostu
powiedzieć:
„Za mało wiary, za mało pokory, za mało cierpliwości."
Przypisy: [ 1 ] Przymiotnik konkordatowy w
połączeniu
z konfesyjną nazwą konkretnego
innowiercy oznacza, iż osoba taka jest bardzo uległa w stosunku do
Kościoła
papieskiego, na przykład papieża będzie czołobitnie tytułować per
Ojciec Święty, w obiektach kultowych Kościoła rzymskiego nabożnie
przyklękać, mimo iż oficjalnie deklaruje się jako osoba niewierząca lub
agnostyk. W Polsce mamy całą rzeszę konkordatowych innowierców, na
przykład konkordatowych ateistów, agnostyków czy też ewangelików.
Funkcjonariusze Kościoła papieskiego bardzo lubią otaczać się świtą
konkordatowych innowierców, gdyż w swojej propagandzie mogą się potem
przedstawiać jako wielce tolerancyjni i ekumeniczni.Z drugiej zaś
strony owi konkordatowi innowiercy nie
robią
tego za przysłowiowe "Bóg zapłać". No cóż, uszczerbek na honorze
pozostaje niewidoczny a korzyści są wymierne i słodko brzęczące. [ 2 ] Mamzer
- według żydowskiego prawa religijnego (halachy ) jest to
dziecko nieprawego łoża, które urodziło się po ślubie
matki z innym mężczyzną. Mamzer jako taki podlega rozlicznym
restrykcjom
halachicznym, na przykład mamzer może poślubić tylko innego mamzera lub
konwertytę. Status mamzera jest dziedziczny, dziecko mamzera jest
zawsze
mamzerem. W zasadzie jest to status osoby przeklętej.
Bez wątpienia najsłynniejszym żydowskim mamzerem był
Joszua bar
Josef, zwany również Jezusem z Nazaretu. W zasadzie należałoby go
nazywać
Joszua mamzer bar Miriam (syn Miriam).
W okresie średniowiecza i renesansu niejeden Żyd
został ukarany za głoszenie tego rodzaju poglądów przez rozmaite
kościelne instytucje (na przykład inkwizycję) lub sądy
świeckie, albowiem wypowiedzi tego rodzaju traktowano jaka
bluźnierstwo,
co było również przestępstwem w
świetle prawa państwowego.
Wielokrotnie
rozmaici rabini z obawy przed zbiorowymi represjami ze strony "tak
zwanych
młodszych braci we wierze" zabraniali Żydom wdawania się z
chrześcijanami
w dyskusje na tematy dotyczące różnic pomiędzy obydwoma religiami,
szczególnie zalecano zaś nieporuszania zagadnienia dotyczącego
halachicznego statusu Ubóstwionego Rabina z Nazaretu oraz jego Matki
Rzekomo Dziewicy (patrz Rozdział De Intolerabili Blasfemia Judeorum
Contra Christum Et Fidem Eius Et Populum Christianum - O nie mogącym
bezkarnie uchodzić bluźnierstwie Żydów skierowanym przeciwko
Chrystusowi, Jego religii oraz chrześcijanom w dwóch niemalże
identycznych artykułach tego samego autora Żydzi jako ofiary
kościoła,
Dziś, nr 8 (131), 2001
oraz Zagadnienie
"czarnej" legendy inkwizycji, "Racjonalista", str. 2630). [ 3 ] Uroczystość
ta obchodzona jest 15 sierpnia pod nazwami Zaśnięcia (tradycja
bizantyńska;
po grecku koimesis, po starocerkiewnosłowiańsku uspenie),
Wniebowzięcia (tradycja rzymskokatolicka; po łacinie assumptio)
lub
Matki Boskiej Zielnej (nazwa ludowa). Dla
tych dwóch odłamów chrześcijaństwa doskonałe człowieczeństwo Miriam
wynika z doskonałego człowieczeństwa Chrystusa, jest ona przecież matką
wcielonego Boga. Jest zrozumiałym, iż jezulogia odrzuca te poglądy.
Joszua i Miriam
byli zwykłymi ludźmi. W żydowskiej tradycji Jezus był mamzerem a Miriam
matką mamzera, co w żadnym wypadku nie jest oznaką szczególnie
doskonałego
człowieczeństwa. [ 4 ] Nurt ten doprowadził do powstania ruchu karaimów w VIII
wieku, który
nie
zdołał przyciągnąć do siebie większości Żydów. Wbrew temu, co sądził
Joszua, judaizm musiał mieć charakter talmudyczny, aby być sobą. W tym
też można się dopatrywać zwycięstwa faryzeizmu nad
doktryną Rabina z Nazaretu. Inny triumf doktryny faryzejskiej nad
naukami Jezusa
ma
charakter moralno-pragmatyczny, mianowicie chodzi tu o zbrodnie i zło
popełnione
przez duchowych uczniów Ukrzyżowanego Rabina z Nazaretu, w porównaniu z
którymi występki następców faryzeuszy są nieistotnymi incydentami.
Paradoksalnie i wbrew intencjom prekursora owa duchowa interpretacja
dała
początek systemowi religijnemu, który w imię swojego ukrzyżowanego
założyciela
unicestwił liczne cywilizacje oraz dokonał licznych mordów zarówno w
skali indywidualnej jak i masowej. [ 5 ] W miejscutym
należałoby powiedzieć, kim jest Szatan w judaizmie. Zbuntowany Anioł
nie
ma żadnej władzy nad człowiekiem. Może on jednakże kusić poszczególnych
ludzi, ale tylko za przyzwoleniem Przedwiecznego. Kiedy konkretna osoba
zaczyna ulegać jakiejś złej skłonności, myśli
lub fiksacji, Bóg może pozwolić Szatanowi wystawić takiego kogoś na
próbę
poprzez podsuwanie mu nowych pokus. Czasami dozwala na kuszenie
człowieka
porządnego, aby sprawdzić jego wiarę i oddanie, jak było to w przypadku
Hioba. Poglądy przypisywane Jezusowi przez Ewangelie
pochodzą z mistyki i
apokaliptycznych koncepcji typowych dla I wieku przed naszą erą oraz I
wieku naszej ery. Nie są one poprawnymi naukami judaizmu.
Chrześcijańska teologia Zbuntowanego Anioła
(demonologia) ma swoje
korzenie w manicheizmie. Nic w tym zresztą dziwnego, albowiem wielu
chrześcijańskich
myślicieli przed swoją konwersją na chrześcijaństwo było
manichejczykami, na przykład Augustyn z Hippony (w niektórych
Kościołach
czczony jako święty).
Manichejska doktryna opiera się na dualizmie
metafizycznym, który
zakłada, iż zło i dobro mają porównywalną moc oraz jednakowy wpływ na
dzieje świata oraz los człowieka. Czasami moc i wpływ zła jest nawet
większy
niż oddziaływanie dobra.
Kryptomanichejskie koncepty wywierały swój wpływ na
chrześcijańską
doktrynę przez bardzo wiele stuleci i nawet dzisiaj wielu chrześcijan w
dalszym ciągu im hołduje.Najbardziej
typowym tego przejawem jest paniczny strach przed działaniem diabła
(demonofobia)
lub zrzucanie na Szatana odpowiedzialności za wszystkie własne
niedociągnięcia
i potknięcia. [ 6 ] Według chrześcijan był to moment wewnętrznego triumfu
Jezusa, który
doprowadził do jego zbawczej śmierci na Golgocie. Z punktu widzenia
Żydów i przymusowo
chrystianizowanych gojów był
to moment klęski Rabina z Nazaretu, który przecież nie zamierzał
stworzyć
agresywnej religii prześladującej swoich oponentów oraz dokonującej
przymusowego nawracania. Zreformowany
judaizm Jezusa miał być religią dobrowolnego wyboru oraz prywatnego
wyznawania. |