Modlitwa na guza mózgu
Autor tekstu:

Jestem lekarką, onkologiem pediatrą. Od kilku tygodni na urlopie macierzyńskim, ale mój telefon komórkowy jest zawsze dostępny dla moich pacjentów i ich rodziców. Kilka dni po urodzeniu córki, kiedy jeszcze byłam w szpitalu, zadzwonił telefon. Dzwonił ojciec małego Jasia.

— Czy może pani rozmawiać? — zapytał. Ojciec dziecka był zdenerwowany, powiedział, że wie, że pani profesor, czyli moja szefowa, jest na urlopie, ale ma bardzo ważną sprawę. Powiedziałam, żeby wyjaśnił o co chodzi, że być może będę mogła pomóc.

— To nie na telefon, taka rozmowa...Zresztą… Chodzi o to, czy nie moglibyśmy zrezygnować z napromieniania?

Powstrzymałam okrzyk przerażenia i najspokojniej jak umiałam zapytałam — dlaczego?

— No, bo widzi pani, po tej chemioterapii, którą tak źle znosił, przy tym nawrocie, zaczęliśmy chodzić do takiej siostry… i ona modli się nad Jaśkiem, no i teraz pytała się, jaki jest dalszy plan leczenia… No a po tym, jak mu ta resztka tak cudownie znikła...

— Jakie cudownie? — przerwałam — dostał chemioterapię, miała zniknąć!

— Ale przecież to się tak rzadko zdarza...

— Kto to panu powiedział? — zapytałam tłumiąc irytacje — Większość dzieci zaczyna chemioterapię bez widocznej resztki, to nie ma co znikać. Podobnie było z Jaśkiem przy pierwszym leczeniu, wtedy guz był usunięty w całości, teraz została resztka, więc efekt chemioterapii jest widoczny w badaniach obrazowych. Resztka miała zniknąć. Leczenie jest skuteczne.

— Ale ta siostra dzwoniła do nas wczoraj i powiedziała — zawahał się — że lepiej byłoby zrezygnować z radioterapii, że Jasiek będzie zdrowy.

— Proszę pana — zdałam sobie sprawę z tego, że zbyt mocno podnoszę głos — radioterapia jest składnikiem leczenia, nie można jej ominąć! Jest pełna remisja po chemioterapii, tym lepiej, zwiększają się szanse na pełne wyleczenie! W tym przypadku, bez radioterapii nie ma mowy o wyleczeniu — przecież w trakcie pierwszego leczenia Jasiek dostawał samą chemioterapię i po pewnym czasie guz odrósł. To znaczy, że bez radioterapii się nie obejdzie. Przecież tyle razy rozmawialiśmy na ten temat...

Zapadła chwila ciszy w telefonie i poczym znów usłyszałam jego głos: — Ale jak Jasiek tak źle znosił teraz te kuracje chemioterapii, to po ostatniej ta siostra znowu się nad nim modliła i nie wymiotował...

— Przecież pan wie, że ze względu na te wymioty pani profesor zmodyfikowała skład ostatniej chemioterapii i nie dostał cisplatyny. Miał nie wymiotować! Po to była ta modyfikacja!

Mężczyzna znów milczał przez chwilę, a potem powiedział: — Ja mam najgorszy dzień w życiu dzisiaj, może mi pani wierzyć. Już sam nie wiem co mam zrobić, moja żona uciekła, żeby nie słuchać tej rozmowy...

Zastanawiałam się jak mogę go przekonać, jakie argumenty mogę położyć na szali, żeby przeważyć religijny autorytet. Powiedziałam, że komuś musi zaufać, albo nam, albo tej siostrze. — Przecież jak Jasiek miał guz w głowie — powiedziałam — to nie poszedł pan do siostry tylko do szpitala, do neurochirurga i dziecko było operowane. Z mercedesem człowiek nie idzie do kowala, tylko do serwisu, kowal za to przydaje się do konia. Wiara to wiara, a medycyna, to medycyna. Oczywiście, jeżeli państwo podejmiecie decyzję o zaprzestaniu leczenia, to my tę decyzję przyjmiemy, ale proszę, decydując się użyć rozumu, a nie emocji — mówiłam coraz szybciej, bojąc się, co mój rozmówca powie po zakończeniu tej tyrady.

Usłyszałam jakieś nieartykułowane dźwięki, więc dorzuciłam jeszcze chłodno: — W sprawie spotkania z panią profesor proszę skontaktować się z sekretariatem, szefowa mimo urlopu bywa w pracy, zapewne uda się umówić.

Mój rozmówca przez chwilę zbierał myśli, wreszcie powiedział: — No, to my pomyślimy. Bardzo mi pani doktor pokręciła w głowie. Żebym ja wiedział, co mam zrobić...

Pożegnałam się, doradzając, żeby jednak to wszystko bez emocji przemyśleli.

Rodzice Jasia są przemiłymi, wykształconymi, kochającymi swoje dziecko ludźmi, mieszkają w dużym mieście. Informacje dotyczące leczenia otrzymują na bieżąco, w każdej chwili mogą skontaktować się z lekarzem onkologiem (telefon), lub przyjechać do kliniki, w razie złego samopoczucia dziecka. Zastanawiam się jednak, kim jest siostra zakonna znająca skuteczne modlitwy na guzy mózgu...


Marta Polnik
Doktor, lekarka, onkolog pediatra.

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4353)
 (Ostatnia zmiana: 23-01-2007)