(Ku znaturalizowanej koncepcji umysłu)
Memetyka — to nauka rozważająca
prawa i prawidłowości funkcjonowania w obszarze duchowości człowieka memów, czyli tzw. kompleksów drugiego replikatora, które determinują procesy
dziedziczenia form świadomości indywidualnej i zbiorowej ludzi oraz mechanizmy
ich rozwoju, a także transmisji w przestrzeni duchowej ludzi [ 1 ].
Idea memu została sformułowana przez Richarda
Dawkinsa już w roku 1976 w książce pt. Samolubny gen, a następnie
rozwinięta w kolejnych jego pracach, np. w: Viruses of the mind (1993) i
Mind viruses (1996). Ideę tę
dyskutowali również inni myśliciele, np. Richard Brody, Daniel C. Dennett,
Edward O. Wilson, Matt Ridley, John Maynard Smith, czy ostatnio Susan Blackmore.
Ma ona zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Toczony między nimi spór o naturę memów, ich mechanizmy replikacji oraz funkcje sprawcze, wpływa na
rozwój tej nowej dziedziny refleksji teoretycznej — memetyki, na terenie której
przedstawia się wiele pomysłów oraz koncepcji na temat mechanizmów
dziedziczenia struktur oraz treści zawierających się w memach, których ośrodkiem
replikacji i reprodukcji jest umysł ludzki oraz jego pochodne twory
inteligentne, aż po Internet włącznie. Koncepcja ta niewątpliwie dostarcza
wielu ciekawych pomysłów do kolejnego przemyślenia „problematyki umysłu",
gdyż to — w opinii jej twórcy — właśnie w mózgu, którego umysł jest funkcją, znajduje się owo siedlisko memów, a jego wytwory duchowe stanowią ich źródło i pożywkę [ 2 ].
Memetyka, podobnie jak i genetyczna koncepcja
Dawkinsa, przekonywująca do strategii „samolubnego genu", zakłada również,
że dziedziczenie i transmisja memów ma charakter „samolubny", oparty z naszego punktu widzenia na działaniach egoistycznych. Między poziomem obu
strategii dziedziczenia, tj. na poziomie cielesnym i umysłowym zachodzą sprzężenia
zwrotne, raz podporządkowujące „samolubne strategie" memów genom, innym
razem genów memom, rzadziej zaś dochodzi między nimi do stabilnej kooperacji.
Jeśli
więc faktycznie memy, analogicznie do genów w relacji z ciałem, determinują
rozwój i dziedziczenie zawartości umysłów ludzi i ich świadomości zarówno
indywidualnych jak i zbiorowych, to powstaje zasadne przypuszczenie, że mamy do
czynienia z kolejną, dziejąca się na naszych oczach, rewolucją kopernikańską w filozoficznej koncepcji pojmowania umysłu, a więc ludzkiej duchowości oraz
jej form kulturowego istnienia, ale i również
rozumienia procesów poznania. Taka rewolucja mogłaby polegać
na tym, że memy i ich kompleksy mogłyby istotnie wpływać na uposażenie i funkcje apriorycznych form umysłu, które są warunkiem koniecznym — co
podkreślał Immanuel Kant — wszelkiego możliwego poznania.
Idea samolubnych genów i memów
Richarda Dawkinsa
Jak
już wyżej zasygnalizowaliśmy, pojecie memu i podstawy nauki o nim stworzył
Richard Dawkins przy okazji formułowania koncepcji tzw. „samolubnego genu" jako logiczne jej następstwo w obszarze ewolucji sfery duchowości ludzi, którą zwykło nazywać się ich
przestrzenią kulturową. W tej przestrzeni kanałami komunikacyjnymi rozprzestrzeniają się
one, określając zarówno jej struktury, treści oraz
kierunki rozwoju. Oznacza to tyle, że przedłużył obowiązywanie ogólnych
zasad ewolucji darwinowskiej oraz neodarwinowskiej i na tę dziedzinę
rzeczywistości.
Koncepcja
„samolubnego genu" zakładała, że w procesach ewolucji biologicznej na
poziomie opisywanych i interpretowanych w tradycji darwinowskiej, kluczową rolę
spełnia stosunkowo ścisły determinizm genetyczny, zaś zjawiska fenotypowe, będące
jego wyrazem zewnętrznym i obserwowalnym, stanowią właściwie sposób
zabezpieczenia dalszej efektywnej transmisji genów przez kolejne generacje w obrębie gatunku danej populacji. Zjawiska fenotypowe, czyli sposoby istnienia
osobniczego, zarówno w formie jednostkowej, jak i zbiorowej, nie służą do końca
interesom danego indywiduum żyjącego czy jego gatunkowi. Te ich formy
istnienia rzeczywiście realizują interesy ich genotypów, a w szczególnym
przypadku składającym się na nie genów. Eliminowane są bowiem te formy
fenotypu w procesach konkurencji i adaptacji przez procesy selekcji, które na
dalszą metę nie gwarantują skutecznej replikacji i transmisji genów tworzących
genotyp znajdujący się w indywidualnych ciałach osobników, choć mogą one
chwilowo odnosić spektakularne sukcesy indywidualne oraz
rozrodcze. Osobniki jawią się w tej perspektywie teoretycznej jako
„maszyny przetrwania" (survival machine), przypominające wcześniej
zaprogramowane roboty, „(...) których zadaniem jest ochranianie samolubnych
cząstek, zwanych genami" [ 3 ].
Te cechują się zaś, patrząc na ich logikę działania z ludzkiego punktu
widzenia, „bezwzględnym egoizmem" [ 4 ].
Takie stanowisko neodarwinistyczne, inspirowane próbami wyjaśnienia
mechanizmów ewolucji na poziomie dziedziczenia genetycznego, zapoczątkowane
zostało przez R.A. Fishera, a w pełni wyrażone i rozbudowane przez W.D.
Hamiltona i G.C. Williamsa oraz Johna Maynarda Smitha i Roberta Triversa.
Oznaczało to dla Dawkinsa, który jest etologiem i zajmuje się mechanizmami
zachowania zwierząt, że nie — jak wcześniej sądzono — „dobro osobnika"
czy „dobro gatunku" realizowane jest w życiu osobników danego gatunku w procesie ewolucji, ale w sposób zakamuflowany „dobro genu" — czyli jego
„egoistyczne interesy", które mogą wyrażać się zarówno w ich
osobniczych oraz zbiorowych zachowaniach zarówno egoistycznych jak i altruistycznych, włącznie z zachowaniami nazywanymi „doborem grupowym"
albo „doborem krewniaczym" [ 5 ].
Dawkins uważa, że wszystkie je cechuje jeden wspólny mianownik, iż bez względu
czy mają one charakter egoistyczny czy altruistyczny, pośrednio skrywa się
za nimi egoizm „doboru genetycznego". I tu wskazuje na przykład działalności
związków zawodowych, która na powierzchni ma znamiona altruistyczne, kiedy równocześnie
na głębszym poziomie stoją za nimi przyczyny czysto egoistyczne, zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i zbiorowym [ 6 ]. W podobnej optyce wyjaśnia postawy rasistowskie, nacjonalistyczne, a nawet
patriotyczne.
Do
istoty genu należy przede wszystkim stabilne utrzymywanie w sobie informacji
oraz stałe i skuteczne jej rozprzestrzenianie w tej samej formie. Stoi za tym
proces replikacji, oparty na działaniu spirali DNA, którego model działania
wytworzył się samorzutnie — zgodnie z pomysłem Aleksandra Oparina — w tzw. „bulionie pierwotnym" o charakterze
biochemicznym, by następnie w walce konkurencyjnej stworzyć komórkę, a dalej w oparciu o nią organizmy, które stanowią jakby „opakowanie" owych
replikatorów zwanych genotypem, czyli są ich zjawiskowym przejawem -
fenotypem, dla tych kolejnych struktur, które pojawiały się w procesie
ewolucji biologicznej, aż po człowieka włącznie. Fenotypy bowiem są
medium, na które działa dobór naturalny, gdyż geny są do siebie podobne i bezpośrednie na nie oddziaływanie selekcji nie powodowałoby ewolucji. Zamiast
tezy o przetrwaniu „najlepiej przystosowanych", angielski myśliciel
proponuje, by w tak rozumianym procesie ewolucji z warstwy determinacji
genetycznej przyjąć tezę o przetrwaniu „najstabilniejszych". Wyróżnia
przy tym dwa zasadnicze typy replikacji: „pozytyw-pozytyw" oraz „pozytyw-negatyw-pozytyw",
którą może realizować DNA. Jedna służy do pomnażania samego DNA, czyli
genotypu, zaś druga do powstawania fenotypu, czyli jego opakowania w środowisku, w którym działa. Powstające w tych procesach odtwarzania błędy i innowacje
umożliwiają proces ewolucji biologicznej, zaś długowieczność replikatorów
daje im większe szanse trwania i ekspansji [ 7 ].
Jedynym zatem celem DNA, z którego zbudowane są geny, jest więc trwanie. Jest on właściwie pasożytem,
albo „pasażerem na gapę", który zabiera się w „maszynie
przetrwania", stworzonej przez inne fragmenty tego samego DNA. Ewolucja z tej
perspektywy ukazuje się zatem jako proces, w którego wyniku pewne geny w puli
stają się bardziej liczne, a inne mniej. W ten sposób działa ów mechanizm
dziedziczenia biologicznego, który Dawkins nazywa „maszyną genową".
Pracuje ona w oparciu o kod genetyczny, czego wynikiem jest transkrypcja i translacja materiału genetycznego, czyli dalsza produkcja matryc programów i ich opakowań. Działa ona jako mechanizm sterowany siecią sprzężeń
zwrotnych (dodatnich i ujemnych), stając się „maszyną celową". Takie
maszyny, szczególnie w zmieniających się warunkach środowiskowych, muszą
wytwarzać mechanizmy przewidywania i uczenia
się, a nawet symulacji przyszłego
scenariusza zdarzeń. Maszyny takie mają więc przewagę nad „maszynami
przetrwania", a w nich może być zamieszczany przestrzenny obraz świata i wydarzeń w nim, a więc mogą sobie „wyobrażać", co daje w efekcie możliwość
przewidywania przyszłych wydarzeń, a więc antycypacji przyszłości. Taka
„maszyna symulacyjna" jest w praktyce oszczędniejsza, szybsza i bezpieczniejsza, a więc maksymalizuje wartość stabilizacji. Można powiedzieć,
że posiada „świadomość" [ 8 ].
Jest ona — według Dawkinsa — najwyższym szczytem rozwoju, do którego
dotarła ewolucja biologiczna, oparta na replikatorze genetycznym. Jest nią
oczywiście człowiek. "Geny wytyczają główne kierunki polityki, mózgi
wcielają ją w życie. Ale w miarę rozwoju — pisze autor Rzeki genów — mózgi brały na siebie coraz więcej faktycznych decyzji politycznych,
stosując do tego celu takie sztuczki, jak uczenie się i symulacja. Logicznym
punktem docelowym tego trendu, nieosiągniętym jeszcze przez żaden z gatunków,
byłoby odrzucenie maszyny przetrwania przez geny jedną generalną wytyczną: róbcie
wszystko, co jest według was najlepsze dla utrzymania nas przy życiu"
[ 9 ].
Etap
powstania „maszyny symulacyjnej" jako „maszyny przetrwania" doprowadził
stopniowo do powstania zachowań komunikacyjnych. Dały one im możliwość
oddziaływania na inne maszyny tego typu, a więc oddziaływań perswazyjnych,
faktycznych i informacyjnych nowego typu, a nawet wykorzystywania ich popędu płciowego,
by wpływać na nie zgodnie z własnymi interesami. Tak zrodził i rozwinął się
język, świadomość oraz kulturowe formy istnienia człowieka. Ludzie jako
przypadki owych „maszyn symulacyjnych" mogli w ten sposób skutecznie
maksymalizować wykorzystywanie własnego środowiska w konkurencji z innymi
formami „maszyn przetrwania", co zrodziło zjawisko agresji wewnątrzgatunkowej i międzygatunkowej [ 10 ]. Celem tych zachowań
agresywnych, abstrahując od ich konkretnych form, jest zawsze stabilizacja, gdyż
zbytnia agresja zawsze okazuje się szkodliwa. Jej przejawami o podłożu
samolubnym są — w jego opinii — zarówno zjawiska
„walki pokoleń" oraz „walki płci", choć u ich podłoża leży
pośrednio „samolubność genów".
Człowiek
jako wytwór ewolucji biologicznej jest jednak bytem wyjątkowym, gdyż
dysponuje językiem i kulturą. Łatwo zauważyć, że i one ewoluują, choć o wiele szybciej, niż miało to miejsce w ewolucji biologicznej — podkreśla
Dawkins. Ewolucji kulturowej i sprzężonej z nią językowej towarzyszy proces
transmisji przekazów kulturowych, które można zaobserwować w formach
uproszczonych u innych zwierząt socjalnych. Dlatego należy odrzucić pojęcie
genu i jego strategii jako podstawy wyjaśniania tego typu ewolucji na poziomie
kultury. Teorię darwinowską należy poszerzyć o inny nośnik i jego strategie
transmisji. Geny są replikatorami, ale nie można im przypisywać replikowania i transmisji form i struktur naszej kultury oraz duchowości.
Powstały nowy „bulion" (pożywka kulturowa) staje się miejscem
pojawiania się i działania nowego replikatora, wytwarzanego przez nasze świadome
umysły. Jest nim właśnie mem — jako jednostka przekazu kulturowego albo
jednostka naśladownictwa [ 11 ].
„Nowym bulionem — pisze Dawkins — jest bulion ludzkiej kultury. Dla nowego
replikatora potrzebujemy nazwy, która zawierałaby pojęcie jednostki przekazu
kulturowego, czy też jednostki naśladownictwa. Pasowałoby tu słowo
"mimem", gdyż wywodzi się z odpowiedniego greckiego rdzenia. Mnie jednak
potrzebne jest słowo jednosylabowe, które choć trochę przypominałoby
„gen". Mam nadzieję, że moi przyjaciele, którym bliska jest kultura
klasyczna, wybaczą mi, jeśli słowo mimem skrócę do słowa mem. Jeśli
potrzebne byłoby jakieś dodatkowe uzasadnienie, słowo to można również uważać
za spokrewnione z angielskim słowem memory (pamięć) lub francuskim même
(taki sam)" [ 12 ].
Takimi memami, według filozofa, są np. melodie, idee, obiegowe zwroty, fasony
ubrań, ale także sposoby lepienia garnków i budowania łuków.
Memy
stanowią zatem drobne porcje
informacji, mające swe materialne odpowiedniki w strukturze mózgu. Jako
replikatory są ze swej istoty bytami samopowielającymi się i infekującymi
inne mózgi, których złożone struktury stanowią ich miejsca „zagnieżdżania
się". Analogicznie do genów, memy nieustannie ewoluują. Manifestują się w postaci fenotypów (socjotypów) jako: slogany, melodie, symbole graficzne czy jako nakazy i zakazy religijne [ 13 ].
Język stanowi więc narzędzie tworzenia „socjotypów-etykiet" w postaci
sloganów, metafor czy przysłów. Owe „socjotypy-etykiety" mogą się
odrywać od swego pierwotnego kontekstu i w ten sposób przechowywać duże
zespoły memów skompresowanych, tworząc tzw.
„mempleksy". Ponieważ dostępność ich nośników jest ograniczona,
działają one zgodnie z zasadami obowiązującymi w procesie ewolucji
biologicznej. Gorsze memy i ich zespoły są wypierane przez lepsze. A więc
realizują one pewną formę doboru naturalnego. Preferowane
są te memy, które lepiej wykorzystują dla własnych celów środowisko kulturowe. Owo środowisko składa się również z innych memów, które podlegają takiemu doborowi memetycznemu.
Pula memów dąży do zespołu ewolucyjnie stabilnego, do którego trudno
wtargnąć nowym memom i odnieść tam długotrwały sukces [ 14 ]. W każdym mempleksie można wyróżnić cztery powtarzające się elementy:
„przynęta", „haczyk", „groźba" i „szczepionka", określające
strategię funkcjonowania takiego zespołu. Umożliwiają one kontakty
ich nosicieli z socjotypami innych mempleksów, bez ryzyka zarażenia się
nimi, ale również próby konkurowania z nimi i ekspansji na inne mózgi. Tak
funkcjonujące zespoły memów określane są „wirusami umysłów" [ 15 ].
Memy,
analogicznie więc do genów, tworzą pule memowe, przeskakując z jednego mózgu
do drugiego drogą szeroko rozumianego naśladownictwa. Zachowują się w nich
jak pasożyty, podporządkowując sobie ich wytwory do rozmnażania się i rozprzestrzeniania, tak jak robią to wirusy (bakteriofagi), które po wtargnięciu
do wewnątrz przejmują kontrolę nad aparatem genetycznym komórek gospodarza i jego kosztem realizują własne interesy replikacyjne. Najbardziej wyrazistymi
przykładami — wedle angielskiego
myśliciela — takich memów są:
„wiara w życie pozagrobowe" i „idea Boga" [ 16 ].
Wspomagane przez słowa mówione i pisane, śpiewy, muzykę i wielką sztukę,
transmitowane i rozprzestrzeniane są między ludźmi z pokolenia na pokolenie. Tak długo trwają, bo silnie
oddziaływają na psychikę ludzi i budzą najgłębsze emocje, które są związane z sensem ich istnienia -
„maszyn celowych", którym dostarczają celów do działania, tworząc tzw.
„węzły pamięci semantycznej" [ 17 ]. Jednocześnie koją
cierpienia i obawy powstające w związku z możliwościami symulowania
„niewiadomej przyszłości", aż do poczucia nieskończoności — jakby to
powiedział I. Kant.
Istnieją
trzy podstawowe klasy memów: „kategorie", „strategie" i „skojarzenia". Kategorie — to
memy, przy pomocy których jednostka klasyfikuje i nazywa rzeczy, stanowiące
jednocześnie filtry percepcji, przesiewające jej doznania. Strategie — reguły
postępowania, które podpowiadają jak
należy zachować się w danej sytuacji, by uzyskać zamierzony skutek.
Skojarzenia zaś — to memy
trzeciej grupy, które ustalają powiązania między różnymi memami funkcjonującymi w umyśle. Wiążą one różne memy ze sobą w taki sposób, że pojawienie się
jednego z nich wyzwala natychmiast odpowiednią myśl albo przeżycie [ 18 ].
W ewolucji biologicznej ten II replikator (memetyczny) był ograniczany (trzymany
na smyczy) przez I replikator (genetyczny), ale od niedawna — sugeruje Dawkins — stracił on swój monopol, bo ewolucja biologiczna wytraciła impet na rzecz
ewolucji duchowej i następuje obecnie żywiołowa ekspansja kanałami
komunikacyjnymi tego replikatora, który także działa — jak każdy replikator — zgodnie z „zasadą samolubności".
Ewolucja memetyczna ma bowiem charakter darwinowski, ale jest zdecydowanie
szybsza, natomiast memy mają wielką wartość przetrwania, podobnie jak geny i podobnie jak one, charakteryzują się: długowiecznością,
płodnością i wiernością kopiowania [ 19 ].
Kopiowanie to ma charakter nie analogowy, ale cyfrowy i dlatego mogą one
skutecznie stabilnie działać i istnieć. W tej strategii ważniejsza jest płodność
niż trwałość, a więc i wierność kopiowania w niej jest dla ich transmisji
najistotniejsza.
Przez
pojęcie mem Dawkins rozumie zatem najmniejszy fragment „bulionu kultury",
zdolny do kopiowania się, a więc podobny pod wieloma względami do „pomysłów", z których składa się kultura. Jednak w każdym z mózgów, podobnie jak gen,
mem jest zawsze jakoś odmiennie
pojmowany i kopiowany, choć nie traci swojej specyfiki i zwartości formalnej.
Memy więc mieszkają w ludzkich umysłach i przy ich pomocy, w aktach
komunikacji rozprzestrzeniają się. Umysły stają się więc „maszynami
memowymi", podobnie jak ich pochodne, czyli komputery i inne media, które ze
sobą współzawodniczą o publiczność, a które przy tej okazji tworzą „nowy bulion" w przestrzeni
wirtualnej, typowo informacyjny. Tej ostatniej kwestii jednak Dawkins nie
analizuje, a jedynie ją sygnalizuje. Memy bowiem walczą o przyciągnięcie
uwagi ludzi, by ich sobą
zainteresować i osiedlić się w ich umysłach jako „ich wirusy"
[ 20 ],
czyli je „usidlić". Memy tworzą również, analogicznie do genów i zgodnie z zasadą koadaptacji, grupy,
tzw. „mempleksy", które walczą z innymi memami oraz ich mempleksami.
Dawkins daje tu przykład takiego mempleksu, którym wedle niego jest: „idea
ognia piekielnego" i „Boga", pozostające w większości kultur w silnym
sprzężeniu ze sobą, świetnie
konkurujących z innymi mempleksami w umysłach ludzi; w ich przestrzeni kulturowej i duchowości. Skutecznie bowiem dręczą i inwigilują psychikę ludzką, budząc
głębokie emocje, a jednocześnie proponują proste ich uspokojenie i wyciszenie, co zapewnia im długowieczność oraz możliwość
rozprzestrzeniania się na ogromną skalę.
Memy i geny mogą ze sobą współpracować, ale najczęściej ze sobą konkurują.
Np. „mem celibatu" jest
bardziej skutecznym sposobem i kanałem dla rozprzestrzeniania się memów w porównaniu
do „memu małżeństwa". Z poziomu „samolubności genu" małżeństwo
stanowi niewątpliwie lepszą formę dla rozprzestrzenienia się genów w porównaniu z celibatem. Wydaje się jednak, że we współczesnym świecie memy danego człowieka
są bardziej żywotne od jego genów, na co wskazują już przykłady Sokratesa i Platona, choć przyjęli oni odmienne od strategii „samolubnego genu"
sposoby „kopiowania siebie", a mianowicie „samolubnego memu". Prawidłowości
te dotyczą również twórczości i innych, bardziej współczesnych, wybitnych
osobowości.
Memy a proces komunikacji medialnej
Z punktu widzenia tej memetycznej koncepcji
ewolucja świata odbywa się nie tylko przy pomocy jednego replikatora, którym
jest gen wykorzystujący fenotyp ciała ludzi do kopiowania i rozprzestrzeniania
swych wzorców w nim przechowywanych, ale także powstały ogromny mózg człowieka i jego podstawowa funkcja, jaką pełni język w procesie komunikowania, stworzyły
układ tzw. „drugiego replikatora", czyli memu. Ów replikator kopiuje i rozprzestrzenia więc memy — innowacyjne wzorce, przekazywane przez naśladownictwo i kopiowanie. Mem należy więc rozumieć jako pewnego typu wzorzec o charakterze informacyjnym, samolubnie dążący do kopiowania się i rozprzestrzeniania, przy okazji generujący rozwój duchowości i kultury człowieka,
które równocześnie mu tę ekspansję zabezpieczają. Przekazywany jest on
przez naśladowanie w procesach komunikowania i tą drogą szybko
rozprzestrzenia się, nierzadko wbrew strategii genów, powodując dalszą
ewolucję w warstwie duchowej i kulturowej ludzi, która zabezpiecza z kolei
wielu memom i ich kompleksom trwałe istnienie. Memy występują najczęściej w grupach, tworząc tzw. multipleksy, które wspomagają ich długowieczność,
dokładność kopiowania i szybkie oraz efektywne rozprzestrzenianie się. To
one najczęściej przyciągają uwagę ludzi i wpływają na ich emocje oraz
zmuszają do naśladowania określonych zachowań, bez pełnej ich świadomości. W ten sposób wiele działań i postaw ludzi wbrew ich naturze biologicznej i społecznej może być postrzegane jako rezultat oddziaływania na nich memów,
które wykorzystują ludzi kosztem ich interesów biologicznych, realizując tą
drogą własne egoistyczne cele.
Wedle
teorii memetycznej, najbardziej wyrazistymi memami są te, które dotyczą
zachowań seksualnych, związanych ze śmiercią oraz wydarzeniami
sensacyjnymi, gdyż w tych sytuacjach ludzie najczęściej naśladują siebie
wzajemnie [ 21 ].
Zatem nieprzypadkowo tego typu wiadomości pojawiające się w mediach, by
przyciągać największą uwagę i zainteresowanie publiczności, a wiec stworzyć
memom znakomite możliwości ekspansji. Logika wyjaśniania ich
przez teorię memetyczną może zatem pozwolić lepiej zrozumieć wiele
kwestii związanych z funkcjonowaniem starych i nowych mediów w aspekcie
multimedialnym. Zwrócił na to zjawisko uwagę
już na początku lat siedemdziesiątych znakomity teoretyk komunikacji
medialnej i twórca epistemologii środków przekazu — Herbert Marshall
McLuhan, który stwierdził, że „stajemy się tym, na co patrzymy", a równocześnie,
że „środek przekazu staje się przekazem", natomiast treść jego zawsze
pochodzi z innego medium. Człowiek natomiast dzięki mediom przedłuża zasięg
swoich zmysłów. Te opisane przez McLuhana przekształcenia w komunikowaniu
medialnym, które nastąpiły w drugiej połowie XX wieku, stwarzają więc
memom niespotykane dotąd możliwości powielania się i ekspansji w mózgach
publiczności mediów [ 22 ].
Istota odkrycia McLuhana polega na tym, że to on pokazał, iż środki przekazu
stały się obecnie źródłem dziania
się świata, a nie są czynnikami „uświadamiania" ludzi.
Przypominają systemy dróg i kanałów, a nie są kultowymi przedmiotami
sztuki, oferującymi wzorce zachowań podnoszące na duchu odbiorców. Środki
przekazu, szczególnie elektroniczne, zmobilizowały wielkie rzesze ludzi do
uczestnictwa na ogromną skalę w komunikowaniu, a więc w praktyce komunikowania „przekaźnik stał się przekazem", narzucając
odbiorcom zarówno formę, jak i treść przekazu [ 23 ].
McLuhan, badając fenomen reklamy w układzie z innymi częściami
przekazów w mediach tradycyjnych na przykładzie prasy brukowej, odkrył
dlaczego przekazywane w nich „złe wiadomości, są dobrymi wiadomościami".
Zjawisko to polega na tym, że zła wiadomość przyciąga uwagę czytelnika i budzi emocje, a równocześnie obok może otrzymać dobrą wiadomość (reklamę),
która proponuje mu od zaraz, że
go może uszczęśliwić. Taki mechanizm obcowania przez ludzi z mediami niosącymi
memy, ułatwiający im ekspansję, został
nazwany przez Richarda Brody’ego fenomenem „taniego
zabezpieczenia". Wywołuje go pojawiający się w takich sytuacjach dysonans
poznawczy, stawiający człowieka pomiędzy dwoma „potęgami": „zła" i „miłości", domagający się oswojenia z sytuacją i bazujący na
przesądnym stosunku ludzi do świata w sytuacjach, kiedy przepełnieni są
strachem [ 24 ].W
tego typu sytuacjach kreowanych przez media, memy otrzymują niespotykaną wcześniej
możliwość replikowania się i rozprzestrzeniania na skalę globalną,
uwalniając się jednocześnie prawie
zupełnie od wcześniejszej hegemonii samolubnych genów, a nawet mogą ją
swobodnie wykorzystywać dla własnych egoistycznych celów, manipulując,
nakłaniają ludzi do działań zupełnie niezgodnych z ich biologicznymi
(genetycznymi) interesami.
Zapewne można by lepiej zrozumieć przyczyny działania w procesie
komunikacji zarówno „spirali milczenia"
oraz „spirali ujadania i jazgotu", gdyby spróbować zrozumieć
memetyczne podłoże ich dziania się. Multipleksy komunikacyjne: medialny,
religijny i internetowy, stanowią bowiem szczególnie ważne składniki przekazów,
dzięki którym memy rozprzestrzeniają się szybko, kopiują się wiernie w świadomości
ludzi, co zapewnia im dalsze i dokładne replikowanie się, a w rezultacie
rozprzestrzenianie się i względną długowieczność.
Z punktu widzenia teorii memetycznej, szczególnie
Internet jawi się znakomitym
replikatorem dla multipleksów memów i ich zespołów, a jego cyfrowy charakter
formowania i transmisji przekazu stanowi o jego przewadze nad innymi nośnikami
memów przekazywanych analogowo. Nieprzypadkowo więc media tradycyjne, podobnie,
jak i inne formy komunikacji ludzkiej, niosące w sobie memy, ulegają
konwergencji do Sieci, co z kolei powoduje skuteczniejsze ich kopiowanie,
szybkie rozprzestrzenianie się oraz długowieczne trwanie w cyberprzestrzeni,
gdyż te techniki cyfrowego przekazu gwarantują im przede wszystkim wierność
kopiowania. Także obserwowany obecnie wzrost interaktywności, właściwie
wszystkich mediów, można z powodzeniem wyjaśniać z perspektywy teorii
„samolubnych memów", które tymi kanałami toczą ze sobą walkę o ludzkie
mózgi, by dalej mogły się kopiować i rozprzestrzeniać. Natomiast opisywane
przez medioznawców zjawiska „spirali milczenia" oraz „spirala ujadania i jazgotu", które towarzyszą przekazowi medialnemu, wyrażają poniekąd
przejaw owej samolubnej agresywności memów, aktywizującej w ten sposób uwagę,
emocje i strach ludzi w kontaktach z przekazami medialnymi, proponując im
nadzieję szybkiej satysfakcji, oswojenia świata bardzo prostymi rozwiązaniami.
Memy „pracują" bowiem głównie w obszarze perswazyjnej funkcji języka, zaś
jego funkcje: faktyczna i informacyjna dodatkowo pomagają im wykorzystywać
ludzi do swej egoistycznej ekspansji w świecie ducha i kultury, w którym
zdecydowanie dominują. Ich konkurencja i walka określają w rezultacie tempo i kierunek rozwojowi ludzkiej duchowości i kultury. "W moim domu — pisze
Blackmore — są cztery aparaty telefoniczne, dwa faksy, trzy telewizory,
cztery zestawy hi-fi, siedem lub osiem odbiorników radiowych, pięć komputerów i dwa modemy. Oprócz tego mamy jeszcze tysiące książek, płyt kompaktowych,
taśm magnetofonowych i kaset wideo. Skąd — i dlaczego — wziął się ten
cały kram?
Jeśli nigdy dotąd nie zastanawialiście się
nad tym, odpowiedź może wydawać się wam oczywista. Każda z tych rzeczy jest
wspaniałym wynalazkiem, stworzonym po to, by ułatwić lub uprzyjemnić nam życie.
Ale czy rzeczywiście? Memetyka udziela zupełnie innej, nieco nieoczekiwanej
odpowiedzi.
Twierdzę, że są one produktem doboru
memetycznego. Memy, odkąd tylko zjawiły się na scenie, ewoluują ku większej
wierności kopiowania, płodności i długowieczności; przy okazji zaś
wymuszają rozwój lepszej maszynerii do ich powielania. Tak więc książka,
telefon i faksy zostały stworzone przez memy dla własnej replikacji"
[ 25 ].
Powstanie i rozwój Internetu — wedle badaczki — stanowi logiczną
konsekwencję tego procesu ewolucji memetycznej i działającego w jego obszarze
doboru memetycznego. Szczególnie tego jej etapu, który rozpoczął się w mózgu
człowieka, w jego świadomości, doprowadził do powstania tych przestrzeni
wirtualnych, w których powstał Internet. Przeniesiony w sieci komunikacyjne, w obszarze komunikacji międzyludzkiej, powstał on jako wynik walki i gry między
memami oraz ciśnienia doboru memetycznego. Może ten etap rozwoju Internetu
przygotowuje już kolejny „bulion" w cyberprzestrzeni, w którym
samorzutnie powstanie kolejny, po genach i memach, replikator oparty na czysto
cyfrowym zapisie, kopiowaniu i transmisji informacji.
Innym
przykładem, który przemawia za tym, że memy dominują w komunikacji społecznej i medialnej są zjawiska „aktorów medialnych" oraz „akcji
charytatywnych", które emocjonalnie wiążą publiczność z przekazem, co
daje memom obecnym w tego typu przekazach dodatkową szansę na dalsze
kopiowanie się i rozprzestrzenianie. Związki
emocjonalne bowiem określają i sterują z poziomu pozaświadomego
intencjonalnością świadomości, w której memy powstają i wraz z nią przez
kanały komunikacyjne rozprzestrzeniają się. W sytuacjach tego typu, które
skrzętnie wykorzystują media, mamy do czynienia — wedle S. Blackmore — ze
zjawiskiem tzw. „altruizmu odwzajemnionego" [ 26 ].
Ludzie bowiem częściej naśladują altruistów niż egoistów, a więc naśladując
altruistów, równocześnie rozprzestrzeniają memy związane z postawami i wzorcami altruistycznymi, czyli w praktyce to altruista odnosi sukces, a nie
egoista, jako „aktor medialny", choć u podstawy jego działań skrywa się
strategia „samolubnych memów". Dobrze mechanizm ten obrazuje akcja
sponsorowana i prowadzona przez media, a mianowicie „Orkiestra Świątecznej
Pomocy" Jerzego Owsiaka, której nie tolerują przedstawiciele innego
mempleksu, którym jest niewątpliwie kompleks memetyczny religii chrześcijańskiej,
także zdobywający swoją popularność wśród ludzi za sprawą zjawiska
„altruizmu odwzajemnionego", w ten sam sposób rozprzestrzeniając
konkurencyjne memy wśród swoich wyznawców techniką
tego samego typu altruizmu.
Przeprowadzone
rozważania z konieczności skłaniają do pytania o naturę umysłu: jak postał,
jak istnieje?, jak jest uposażony?, jak funkcjonuje? Jeśli bowiem tkwi w teorii memetycznej chociaż źdźbło prawdy, to należałoby się z tej
perspektyw przyglądnąć konstrukcji filozoficznej umysłu. „Nie możemy
natomiast zignorować — pisze S. Blackmore — długiego dziedzictwa
procesu koewolucji. Nasz wielki i bystry mózg jest produktem koewolucji memów i genów. Jej owocem jest również
nasz sposób myślenia i nasze uczucia, które decydują o sukcesie lub
klęsce poszczególnych memów".
Memy a umysł człowieka
Teoria
memetyczna w swych rozważaniach posiłkuje się najczęściej tzw. „znaturalizowanymi
koncepcjami umysłu" i równocześnie stara się dostarczać argumentów dla
wyjaśnienia wielu problemów oraz pytań, które te teorie stawiają. Koncepcje
znaturalizowane umysłu ujmują go jako fenomen, który próbuje się wyjaśniać w ramach Darwinowskiej teorii ewolucji: jako jej dziejowy wytwór, powstały w wyniku ogromnej liczby procesów mutacji i innowacji oraz selekcji w organizmach
żywych, w wyniku których powstał mózg oraz cała
gama jego złożonych funkcji, określanych ogólnie mianem umysłu.
Koncepcje te budowane są w oparciu o argumenty z takich nauk jak: etologia,
neurofizjologia, teoria gier i systemów, nauk o języku i komunikacji oraz
kulturoznawstwa. Za jej głównych przedstawicieli uważa się trójkę autorów:
Johna R. Searle’a, Antonio Damasio i
Daniela C.
Dennetta. Wszyscy oni poszukują
argumentów za tym, by w związku z klasycznym pytaniem w rozważaniach o naturze umysłu, o stosunek duszy do
ciała, przedstawić argumenty odrzucające (albo osłabiające) problematykę
„mostu kartezjańskiego", która implikuje przekonanie o nieprzekraczalnej
granicy między ciałem i jego umysłem (duszą). Choć między tymi koncepcjami
pojawia się wiele różniących je niuansów, wynikających głównie z oceny
wartości danych z badań naukowych przez poszczególnych myślicieli, to ich
koncepcje są zasadniczo zbieżne w ocenie tego, czym jest umysł, jak
funkcjonuje i jak należy go poznawać. Można więc przyjąć, że stoją oni
na stanowisku funkcjonalistycznym, mówiącym, iż umysł jest
funkcją procesów neurofizjologicznych, zachodzących w mózgu, będących
odpowiedzią na impulsy wychodzące ze środowiska, w którym dany podmiot żyje i funkcjonuje. Naszą uwagę skupimy więc na jednej z tych koncepcji, a mianowicie D.C. Dennetta, która wydaje się być najbardziej otwarta na rozważania
teoretyków memetyki.
„Umysł człowieka — pisze Dennett — jest skomplikowaną materią,
utkaną z wielu wątków, łączącą w sobie wiele różnych wzorów. Niektóre z nich są tak stare jak samo życie, inne tak nowe jak dzisiejsza technologia.
Umysł człowieka jest pod wieloma względami
taki, jak umysły innych zwierząt, pod innymi zaś całkowicie się od nich różni.
Perspektywa ewolucyjna pomoże nam zobaczyć, jak i dlaczego składniki umysłu
ukształtowały się właśnie w taki sposób" [ 27 ].
Według filozofa o umyśle wiemy wiele, ale ta wiedza jest zasadniczo różna od
wiedzy o innych przedmiotach. Jest on bowiem dany każdemu bezpośrednio w doświadczeniu,
tak jakby podmiot poznający pozostawał w nim samym, czyli „od
wewnątrz". Dowodem na to, że dana istota posiada umysł, są słowa i ich rozumienie występujące w aktach komunikacji (nawet pozawerbalnej) z nią.
Umysł pojawia się tu jako „jej umysł', pozostający pod wpływem jej
emocji i odczuć [ 28 ].
Jednak wiele istot żywych posiada własne życie wewnętrzne, choć nie można
się z nimi skomunikować, z czego
wynika, że istnieje wiele rodzajów umysłów, choć nie można do nich dotrzeć
na sposób typowo ludzki [ 29 ].
Tak
pojmowany umysł jest niewątpliwie „czyimś umysłem", pozostaje we wnętrzu
jego ciała, może posiadać wiele form istnienia na różnym stopniu rozwoju,
które powstały na kolejnych etapach procesu ewolucji. Fenomen umysłu, jak
przypuszcza Dennett, mógł się pojawić w cząsteczkach w momencie, kiedy
wytworzyły one mechanizmy „samopowielania siebie". Mogły powstawać wtedy
„roboty samopowielające się", ale dopiero wtedy, kiedy zaczęły działać
„intencjonalnie", mogły stać się podłożem formowania się centrów
osobowości, a będąc już „robotami intencjonalnymi", a więc
nastawionymi na określone cele, mogły w przyszłości stanowić podłoże dla
rozwoju form umysłu. [ 30 ] „Podstawową strategią nastawienia intencjonalnego — stwierdza Dennett -
jest traktowanie bytu jako podmiotu, w celu przewidzenia — a więc, w pewnym
sensie, wyjaśnia — jego działania czy posunięcia" [ 31 ].
Intencjonalność wiąże się zatem z możnością przewidywania i jednoczesnego odnoszenia się jednego obiektu do
drugiego [ 32 ]. Z chwilą kiedy
organizmy przestały być powodowane intencjami, a nabyły umiejętności
kierowania nimi, mógł już rodzić się umysł o ludzkich parametrach. Zaczął
się wtedy tworzyć system wielu intencjonalności, powstałych w procesie
ewolucji, umożliwiających dysponowanie światem posiadającym wewnętrzne
reprezentacje wewnątrz organizmu, w postaci mowy, pisma, obrazu oraz możliwości
ich kontemplacji [ 33 ]. „Umysł jest -
podkreśla myśliciel — zasadniczo antycypatorem, generatorem oczekiwań. Z teraźniejszości wydobywa wskazówki, które oczyszcza za pomocą tego, co
zachował z przeszłości i przekształca w przewidywanie przyszłości. Na
podstawie tych z trudem wypracowanych prognoz podejmuje swoje racjonalne działania"
[ 34 ].
Działania te oparte są na systemach intencjonalności, połączonych ze
zdobywaniem i przetwarzaniami informacji oraz komunikowaniem się z innymi umysłami.
Jako taki, umysł jest zanurzony w swoim ciele, z którym powiązany jest za
pomocą systemu nerwowego, a więc jego działanie ściśle związane z jego
odczuciami i emocjami. Ma co najmniej dwie strony: starą — o bliskiej
intencjonalności i nową (komunikacyjną) — o dalekim i szybkim jej zasięgu,
która wytwarza „więcej przyszłości i o lepszej jakości" [ 35 ].
Kluczem do tej ekspansji w rozwoju umysłu w kierunku jego rozwoju ludzkiego stały
się słowa, które pomagały „jak lepiej myśleć", formować własne
hipotezy, kierować własnymi intencjami, a także testować ich tożsamość.
W ten
sposób rozwijana intencjonalność prowadzi umysł aż do poziomu metafizycznej
refleksji, a podmioty nim dysponujące zaczynają zdawać sobie sprawę, że
„to robią, gdy to robią". Zachodzi tu sukcesywne przechodzenie od języka
społecznego do naszych myśli osobistych — do umiejętności rozmowy ze sobą
samym.
W
szczegółowej analizie warstw umysłu, które stanowią fazy jego ewolucyjnego
rozwoju, Dennett proponuje tzw. „układ Wieży", posługując się metaforą
„Wieży Generowania i Testowania". Jej kolejne piętra oznaczają istotny
postęp w rozwoju władz poznawczych, czyli że zamieszkują
każde z jej pięter istoty zdolne coraz szybciej i sprawniej odkrywać
coraz lepsze i sprytniejsze rozwiązania [ 36 ].
Budując tę wieżę, autor kieruje się tzw. „efektem Baldwina",
wyjaśniającym, w jaki sposób inteligentne zachowania, czyli naśladownictwo i uczenie się mogą wywierać nacisk selekcyjny na geny, a więc modyfikować
działanie doboru naturalnego. Wynikiem tego efektu jest
utrwalanie się tych wrodzonych, filogenetycznych zmian, które powodują
modyfikacje o charakterze inteligentnym u osobników, u których wystąpiły,
wzbogacając ich możliwości naśladownictwa, a więc i lepszego
przystosowywania się do środowiska życia.
Parter
wieży zajmują „istoty darwinowskie", które ewoluują w wyniku doboru
naturalnego, a ich zachowania całkowicie uwarunkowane są przez geny. Błędy w praktyce je eliminują, a ich rozwój jest powolny. Na pierwszym piętrze tej
wieży zamieszkują „istoty skinnerowskie", u których pojawia się
warunkowanie instrumentalne (metoda prób i błędów) jako forma darwinowskiego
doboru. Mogą one zmieniać się tak, że nie giną one same, ale ich
nieefektywne (nie nagradzane) zachowania. Drugie piętro
zasiedlają „istoty popperowskie", których zachowania ewoluują jeszcze szybciej, bo mogą one wyobrażać
sobie wyniki własnych działań i rozwiązywać problemy, analizując je w myślach.
Zdolność ta, jak powiedział Karl R. Popper, „pozwala, by nasze hipotezy
umierały za nas". Jest to poziom, który osiągnęły liczne ptaki i ssaki.
Na trzecim zaś piętrze spotykamy „istoty gregoriańskie", nazwane tak za
brytyjskim psychologiem Richardem Gregory'm, który pierwszy zwrócił uwagę
na to, że wytwory kultury nie tylko wymagają inteligencji dla swego powstania,
ale również podnoszą inteligencję swoich nosicieli i użytkowników.
Istoty, które posiadają więc narzędzia, idee i umieją je skutecznie
stosować, mogą objawiać wyższą inteligencję. Są to sukcesorzy „istot
popperowskich", " (...) których wewnętrzne środowiska są formowane przez
skonstruowaną część zewnętrznego środowiska. Jedną z fundamentalnych myśli Darwina — wyjaśnia Dennett -
była uwaga, że konstruowanie jest drogie, lecz kopiowanie — tanie; to
znaczy, tworzenie całkiem nowej konstrukcji jest bardzo trudne, lecz
rekonstruowanie już istniejących jest stosunkowo proste" [ 37 ].
Ten „pod-pod-zbiór" "istot darwinowskich" nazywa Dennett właśnie
„istotami gregoriańskimi" i do nich należą ludzie, którzy z jednej
strony zakorzenieni są w swym bycie biologicznym oraz we fragmentach wcześniejszych
form umysłowości, z drugiej zaś w swojej transcendencji, z której czerpią w aktach komunikacji istniejące tam pomysły, naśladują je, uczą się ich,
wnosząc do nich jednocześnie nowe inwencje. Ogół tych „struktur
informacyjnych", funkcjonujących w owej duchowości transcendentnej względem
jednostkowego umysłu w swoim ciele, zostało przez Dawkinsa i jego zwolenników
nazwane właśnie memami. I to właśnie ich pojawienie się w umysłach; ich
dalsza intencjonalna transcendencja w przestrzeń duchową zbiorowości
ludzkiej, a następnie ich naśladowanie przez kolejne pokolenia ludzi w przestrzeni komunikacyjnej stworzyło tę nową formę umysłu „samowspomagającego
się", którą obecnie dysponuje człowiek, a którą to Dennett nazwał
„istotą gregoriańską" [ 38 ].
* * *
Przedstawiony
tok myślowy, choć tylko bardzo skrótowo, stawia przed myśleniem
filozoficznym wiele pytań nie tylko o naturę umysłu, poznania, sposobów
istnienia różnych części naszego świata, ale nosi w sobie zalążek
kolejnego przewrotu kopernikańskiego w dyskursie filozofowania. Warunkiem
jednak tego przewrotu jest prawdziwość koncepcji memetycznej, a z tym nie jest
tak prosto. Można przecież wskazać wiele zasadnych zarzutów przeciwko tej
refleksji teoretycznej. Jednym z najpoważniejszych jest pytanie o to: czym
faktycznie jest mem?! Czy jest to jednostka strukturalna, czy funkcjonalna i jaki jest jej status bytowy oraz poznawczy? Dyskusja na ten temat przekracza
jednak ramy niniejszego tekstu.
Jeśli
jednak koncepcja memetyczna byłaby prawdziwa, to niewątpliwie mamy do
czynienia z kolejnym przewrotem w rozumieniu i pochodzeniu form aprioryczności
naszego poznania. Jeśli dalej zgodzić się z opinią Gerharda Vollmera, że
koncepcja imprintingu, którą sformułował i bogato uzasadnił Konrad
Z. Lorenz, była „trzecim przewrotem kopernikańskim" w filozofii, na poły
Kantowskim, a na poły nie, wskazującym na ewolucyjne i „od-przyrodnicze"
pochodzenie form naszej ludzkiej aprioryczności, to niewątpliwie memetyka
dostarczałaby argumentów za tym, że część naszej aprioryczności
pochodzi od naszej, transcendentnej względem nas duchowości, z której przez
naśladownictwo czerpiemy wiele form apriorycznego oglądu i myślenia o świecie
[ 39 ].
Nasze człowieczeństwo byłoby więc determinowane zarówno naszym
biologicznym, jak i duchowym (kulturowym) dziedzictwem,
powstałymi w drodze złożonego procesu ewolucji darwinowskiej na Ziemi.
Przypisy: [ 3 ] R. Dawkins, Samolubny gen, Warszawa 1996, s. 7. [ 10 ] Ibidem, s. 97 i 102-104. [ 13 ] M. Biedrzycki, Genetyka
kultury, ... op. cit., s. 109-113. [ 14 ] T. Jasiewicz, Replikatory
jako determinanty ludzkiego zachowania, "Zeszyty Naukowe Uniwersytety
Szczecińskiego". "Psyche 5" 2002, nr 311, s. 32-35. [ 15 ] R.
Brody, Wirus umysłu, Łódź 1997, s. 52-54. [ 16 ] R. Dawkins, Samolubny
gen,...op. cit., s. 267. [ 18 ] R.
Brody, Wirus umysłu, ... op. cit., s. 36-43. [ 19 ] R. Dawkins, Samolubny gen,...op. cit., s. 269. [ 21 ] S. Blackmore, Maszyna memowa, Poznań
2002, ss. 207-226. [ 22 ] M. McLuhan, Zrozumieć media. Przedłużenie człowieka, Warszawa 2004, s. 45-52. [ 23 ] L. H. Lapham, Wprowadzenie
do wydania MIT Press. Wieczna teraźniejszość, (w:) M. McLuhan, Zrozumieć
media., ... op. cit., s. 18-20. [ 24 ] R. Brody, Wirus umysłu, ...op. cit., s. 124-126. [ 25 ] S. Blackmore, Maszyna memowa, ....op. cit., s. 307. [ 27 ] D.C. Dennett, Natura
umysłów, Warszawa 1997, s. 8. [ 28 ] Por. D.C. Dennett, Osobowy i subosobowy sposób wyjaśniania:
ból, (w:) B. Chwedeńczuk, Filozofia umysłu, Warszawa 1995, s. 103-110. [ 29 ] D.C. Dennett, Natura umysłów,....op.
cit., s. 13-25. [ 32 ] S. Pinker, Jak działa umysł, ...op. cit., s. 357. [ 33 ] D.C. Dennett, Natura umysłów,....op. cit. s.
69-70. [ 38 ] S. Blackmore, Maszyna memowa, ....op.
cit., s. 185-185. [ 39 ] Szerzej prezentuje kwestię "trzeciego przewrotu kopernikańskiego" w
osobnym artykule - por. I.S. Fiut, The evolutionary Theory of Knowlege of
Konrad Z. Lorenz, "Phenomenological Inquiry" 1995, Vol. 19, October, ss.
98-113. |