Pomarańczowy majdan
Autor tekstu:

Marcin Wojciechowski, Pomarańczowy majdan Warszawa 2006, Wydawnictwo W.A. B., s. 332

Książka Marcina Wojciechowskiego stanowi polemikę z tezą Leonida Kuczmy, który przed wyborami prezydenckimi na jesieni 2004 r. zapewniał, że pomarańczowy nie jest kolorem Ukrainy. Wojciechowski w Pomarańczowym majdanie twierdzi, że całe społeczeństwo ukraińskie poniesione zostało pomarańczowym porywem. Autor przekonuje, że konflikt narodu ukraińskiego z władzą tlił się od dłuższego czasu na skutek niespełnienia przez nią oczekiwań.

Czynnikiem katalizującym zmiany stała się sprawa zaginięcia i śmierci dziennikarza Georgija Gongadze. Jego postać, odtworzona za pomocą opowieści i wspomnień, przekonuje. Gongadze pokazany jest jako człowiek pełen uroku, momentami impulsywny, nieprzewidywalny, gwałtowny, tryskający energią uparciuch. Wojciechowski nie wybiela go, nie uwalnia od przywar. Gongadze nie był typem męczennika. Jego postać nie koresponduje z mitami o bohaterze walczącym o wolność. Przytoczone opinie znajomych Gongadze sugerują, że jego opozycyjna postawa wynikała w większym stopniu z pragnienia wykreowania się w oczach innych niż z rzeczywiście wyznawanych poglądów.

Wojciechowski kieruje uwagę na interesujące zjawisko, jakim jest system dozowania informacji, obecny w interakcjach polityków ze społeczeństwem. Polega on na ustanowieniu swoistego filtru, kontrolującego przepływ danych i przepuszczającego jedynie wyselekcjonowane fragmenty informacji. Opinia społeczna utrzymywana jest w stanie półświadomości odnośnie wydarzeń wpływających na jakość życia obywateli. Niezwykle trudno przebić tę ścianę milczenia i uzyskać odpowiadający prawdzie obraz sytuacji panującej w kraju.

Sporo miejsca autor poświęca postaci Leonida Kuczmy, ze szczególnym naciskiem na okres jego drugiej kadencji. Niechęć do byłego prezydenta jest więcej niż wyczuwalna. Wojciechowski nie traktuje go z pobłażliwością. Tworzy wizerunek starego, łysiejącego, niepopularnego polityka. Nie ukrywa jego słabości do kobiet oraz alkoholu. Kuczma przedstawiony jest nie tylko jako nie budzący sympatii człowiek małego formatu, ale również fatalny polityk. Posiadający ponadto niebezpieczne, bo szalone pomysły, wcielenie najgorszych cech polityka z epoki komunizmu.

Miażdżąca krytyka nie została oszczędzona również Wiktorowi Janukowyczowi. Jego próby nawiązania kontaktu z elektoratem skwitowane są sarkazmem. Pogardliwie potraktowani są jego sympatycy i wyborcy. Autor zapędził się jednakże przekonując, że na Janukowycza mogą głosować jedynie osoby o niskich aspiracjach, przepełnione sentymentami za utraconą potęgą ZSRR. Wyłącznie ludzie tchórzliwi, pasywni i zrezygnowani. Jest to obraz krzywdzący i przejaskrawiony. 

W opisie lidera „Naszej Ukrainy" pełno z kolei superlatyw i pozytywnych komentarzy, podkreślających wszelkie jego atuty. Uwielbiany przez naród, energiczny przywódca, przystojny mężczyzna, mąż stanu… Człowiek, który w pojedynkę podjął walkę z hydrą pasożytnictwa, szarą strefą, biedą. Jedyny odważny. Bohater… Jego niezdecydowane działanie jest gorliwie usprawiedliwiane, a nacisk przenoszony na cierpliwość i przezorność.

W książce zabrakło chłodnego obiektywizmu. Spolaryzowana ukraińska scena polityczna została podzielona według kategorii dobro — zło. Przy czym dobra jest oczywiście opozycja, do której należy młodzieżówka „Pora!". — Jak wynika z opisu, organizacja złożona z dowcipnych, hałaśliwych, barwnych ludzi. Zaś złota doniecka młodzież to wiecznie pijany bądź naćpany element przestępczy.

Wojciechowski zauważa, że ukraińskie urzędy celne cierpiały na plagę korupcji pod rządami Kuczmy. Rzeczywistość podważa jednakże stwierdzenie, jakoby pomarańczowa rewolucja położyła kres temu zjawisku. Aby się o tym przekonać wystarczy choć raz przekroczyć granicę od ukraińskiej strony autokarem lub pociągiem. Korupcja wciąż ma się tam nadzwyczaj dobrze.

Nazbyt powierzchownie potraktowana została kwestia relacji ukraińsko- rosyjskich. Starania ukraińskich polityków o zachowanie dobrych stosunków z Rosją tłumaczone są wyłącznie prywatą i przekupstwem elity rządzącej. Warto chociażby zauważyć, że Rosja to państwo ogromnych zasobów energetycznych, od których w znacznym stopniu uzależniona jest Ukraina.

Lektura Pomarańczowego majdanu przenosi nas w świat pełen wyjątkowych postaci. Oprócz postaci z pierwszych stron gazet, znajdujemy tu także unikalne opisy zwykłych-niezwykłych Ukraińców. Niełatwo zapomnieć sylwetkę babci Sławy, wytrwale demonstrującej przeciwko Kuczmie, błyskającą złotym uzębieniem dobroduszną istotę, okładającą policjantów torebką w porywie świętego oburzenia.

Ukraina nie przeistoczyła się gwałtownie w państwo bardziej demokratyczne czy sprawiedliwe w wyniku rewolucji. Jedyną faktyczną zdobyczą jest wolność prasy. 53% społeczeństwa pragnie wspólnego państwa wraz z Białorusią i Rosją, zaś Putin cieszy się większą popularnością niż Juszczenko. Wojciechowski dostarcza nam powyższe dane, ignorując jednocześnie ich znaczenie. Przekonuje nas o większej jednolitości Ukrainy, niż to wynika z relacji innych obserwatorów. Polemikę budzi opinia, że pomarańczowa rewolucja stworzyła nowoczesny naród ukraiński. Budowanie demokracji i poczucia narodowego stanowi długi proces. Zmiana sposobu myślenia i wartościowania zjawisk następuje ewolucyjnie. Wykształcenie się nowej świadomości w narodzie po prostu nie może nastąpić w kilkanaście dni. Pomarańczowa rewolucja stała się być może akuszerką ukraińskiego społeczeństwa obywatelskiego, ale jest to wciąż młody, niedojrzały twór, daleki od pełnoletności.

Książka świetnie odzwierciedla polską euforię wobec ukraińskich wydarzeń. Opinia publiczna w naszym kraju zaangażowała się wyraźnie po jednej stronie. Punktem honoru stało się wsparcie zwrotu Ukrainy ku demokracji i jej próby wyrwania  spod rosyjskich wpływów.

Pomarańczowy majdan porywa. Toczące się lawinowo wydarzenia nie pozwalają na zastój, zaś świetny styl jest dodatkową atrakcją tej książki. Wojciechowski pokazuje, że można pisać o polityce w sposób prosty, soczysty i dosadny. Przekazu nie przysłania fasada górnolotnych określeń i trudna do strawienia terminologia politologiczna, dzięki czemu czytelnik nie błądzi w szarej strefie wątpliwości i niedomówień.

Trafne cytaty, którymi książka jest gęsto usiana, pozwalają uchwycić atmosferę toczących się na Ukrainie debat, zmuszają do głębszej refleksji, zadziwiają, czasem śmieszą — bez wątpienia podnoszą atrakcyjność tej intelektualnej podróży.


Marta Guźniczak
Studentka stosunków międzynarodowych Uniwersytetu Łódzkiego

 Liczba tekstów na portalu: 2  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,5227)
 (Ostatnia zmiana: 23-01-2007)