Po wszystkim?
Autor tekstu:

Wybory za nami. Odetchnęliśmy z ulgą: prostactwo, nieuctwo, agresja, brak elementarnej kultury i manier — za nami. Za nami obawa przed nieproszonymi wizytami o szóstej rano, dyktafonem podłożonym w toalecie, opłaconym przez wiadome służby sąsiadem. Za nami rechot bezczelnego chama w garniturze od Armaniego, za nami bełkotliwe ziobrotoki sfrustrowanego prawnika, za nami perony za trzy miliony złotych, za nami idiotki na ministerialnych stołkach i ten wstrętny dorobkiewicz z Torunia ze swoim radyjem… Za nami obłęd w oczach Macierewicza...

Czy aby na pewno?

Obawiam się, że niekoniecznie. W zwycięskiej Platformie Obywatelskiej wielu jest polityków, których szanuję; niektórzy nawet — choć, prawdę mówiąc, nieliczni — mają moją sympatię. Ale jest również wielu takich, którzy nie budzą mojego entuzjazmu, żeby to oględnie wypowiedzieć. Żeby wskazać konkretnie: uważam, że lepiej by na przykład było, gdyby Jan Maria Władysław odszedł już ze sceny politycznej; do tego odejścia dostatecznie predestynują go — w moim przekonaniu — choćby wybory matrymonialne (choć to najmniej w jego przypadku ważna przesłanka). Wiem, wiem; miłość bywa ślepawa. Ale do tego stopnia?

Nie płonę również entuzjazmem do tych polityków PO (a może: zwłaszcza do takich), którzy mając poważne tytuły naukowe obnoszą się ostentacyjnie ze swoją religijnością. Budzi to we mnie takie samo obrzydzenie, jak nalepianie „rybek" na samochodach przez ultragorliwych kierowców-katolików: jak coś takiego widzę, z miejsca przylepiłbym z samej przekory Gwiazdę Dawida albo i sierp z młotem. Po prostu: wszelka ostentacja jest dla mnie z samej definicji nieszczera; a sporo tego jest w Platformie.

Wracając do sytuacji powyborczej: stało się, rzecz jasna, dobrze. Ale teraz będę się bacznie przyglądał zwycięzcom. Czy potrafią zrobić to, co muszą i powinni? Czy lęk przed zarzutem „robią to samo" nie powstrzyma ich przed niezbędnym czyszczeniem państwa? Czy — w szczególności — pisowskie kohorty w prasie, radiu i telewizji zostaną dostatecznie szybko wysłane na bruk, bez dbałości o zapewnienie im „środków do życia" (czytaj: przesunięcie do poczekalni, bo sukinsyn może się i nam przydać...)? Czy przejdzie do historii gra teczkami, czy spacyfikowany zostanie IPN (który, jeśli już w ogóle ma istnieć, powinien raz na zawsze utracić uprawnienia śledcze i z którego powinna odejść co do jednego ta postendencka banda, która się tam zagnieździła)? Czy władze platformy publicznie oświadczą, że nie pójdą na żadną współpracę z Rydzykiem, nigdy i za żadną cenę? Czy utrzymają średnią z religii na świadectwach? Czy uspokoją zajadłość antyaborcjonistów i homofobów? Czy wyraźnie i jednoznaczne poprawią stosunki Polski z Niemcami i Rosją i z całą siłą zadeklarują się jako zwolennicy Unii Europejskiej?

To są ważne pytania. Kłopot zaś w tym, że tylko Platforma może na nie odpowiedzieć; bo „obrotowemu" PSL z jego deklarowaną chadeckością nie ufam, zaś LiD — choć był pomysłem obiecującym — ma przed sobą jeszcze długą drogę; obawiam się, że działający tam aktywiści zbyt jeszcze silnie wierzą we własną omnipotencję i nieomylność. Kiedy nauczą się skromności — będą z nich, wierzę, ludzie. Ale na razie są z tą nauką co najwyżej na poziomie gimnazjum; a tu trzeba mieć choćby głupie magisterium...

W sumie, moje wrażenie po wyborcze to bardzo umiarkowany optymizm. Bardzo jest miłe, że nie będę już słuchał tak często bełkotu różnych Gosiów, Brudzińskich, Wassermanów czy Kuchcińskich. I nie będzie mi się już w okolicach wiadomości pakował na ekran ten skrzeczący troll z mordą wykrzywioną nienawiścią; to są radości, że tak powiem, negatywne.

Ale jest również i pozytywna, i to jaka: senatorem został w cuglach Włodzimierz Cimoszewicz — najjaśniejsza od kilkunastu lat postać na polskiej scenie politycznej. Już dla tego jednego wydarzenia warto było wrzucać kartkę.


Bogdan Miś
Ur. 1936. Matematyk z wykształcenia; dziennikarz naukowy, nauczyciel akademicki i redaktor - z zawodu. Członek Komitetu Prognoz Polskiej Akademii Nauk "POLSKA 2000+". Wykładał - m.in. matematykę, informatykę użytkową, zasady dziennikarstwa telewizyjnego i internetowego - na Uniwersytecie Warszawskim (Wydz. Matematyki i Wydz. Dziennikarstwa), w Wyższej Szkole Ubezpieczeń i Bankowości, w Wyższej Szkole Stosunków Międzynarodowych i Amerykanistyki, w Akademii Filmu i Telewizji. Przez 25 lat pracował w TVP, ma na koncie ok. 1000 własnych programów; pełnił funkcję I zastępcy dyrektora programowego. Napisał ok. 20 książek, w większości popularnonaukowych, poświęconych matematyce i komputerom. Poza popularyzacją nauki, główną jego pasją są komputery z którymi jest, jak pisze, "zaprzyjaźniony od zawsze (tzn. od "ich zawsze")". Był programistą już przy pierwszej polskiej maszynie XYZ w roku 1959. Był także redaktorem naczelnym "PC Magazine Po Polsku" i "Informatyki", a w stanie wojennym - "Strażaka"; kierował działem nauk ścisłych w "Problemach" oraz działem matematyki i informatyki w "Wiedzy i Życiu". Obecnie publikuje okazjonalnie w "Polityce". Jest autorem witryn internetowych, m.in. www.wssmia.kei.pl, gbk.mi.gov.pl, prognozy.pan.pl. Jest członkiem ISOC, Polskiego Towarzystwa Matematycznego i członkiem-założycielem Naukowego Towarzystwa Informatyki Ekonomicznej.

 Liczba tekstów na portalu: 32  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,5593)
 (Ostatnia zmiana: 22-10-2007)