Ja oglądałem Krecika a Michnik siedział
Autor tekstu:

Urodziłem się w dniu rozpoczęcia radzieckiej interwencji w Afganistanie. A więc przed stanem wojennym, choć go oczywiście nie pamiętam. Emocjonalnie znaczy dla mnie tyle co wydarzenia marcowe czy przewrót majowy 1926 roku – dwie inne ważne daty w XX-wiecznej historii Polski.

Z własnego doświadczenia pamiętam z tego okresu niewiele. PRL nie kojarzy mi się z katowaniem ludzi tylko z Reksiem, względnie Krecikiem. Nie są to niestety złe wspomnienia. Podobno byłem tak zapatrzony w Reksia, że kiedy na chwilę zostałem sam w domu nie otworzyłem mamie drzwi póki nie skończyła się wieczorynka,. Ja wiem, że to niepoprawne politycznie, wręcz oportunistyczne – ja oglądałem Reksia, a Michnik siedział. Powinienem wyrazić sprzeciw przeciwko totalitaryzmowi i nie oglądać, ewentualnie oglądać tylko „Przygody kota Filemona”, co i tak byłoby już wyraźną oznaką pójścia na kompromis z tym zbrodniczym systemem. Przyznaję – nie znalazłem w sobie tyle wolności, by nie oglądać Reksia. Zawiodłem. Nie siebie, ale posła Kurskiego i Instytut Pamięci Narodowej. Przepraszam. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że nie wiedziałem, że Michnik siedział. W moim przedszkolu nie było wtedy religii więc nie miał mi kto powiedzieć. W latach 80-tych w ogóle nie udzielałem się politycznie. Nie protestowałem, nie walczyłem, nie rozlepiałem, nie konspirowałem. Pomników też nie wysadzałem jak wicemarszałek Senatu. Postawiłem na pracę organiczną i nauczyłem się czytać i pisać po to, by czytać „Kulturę” i pisać w podziemiu. Niestety – zanim przystąpiłem do realizacji tego planu nadszedł Okrągły Stół a po nim – drugie niestety – wolność i dlatego nie udało mi się zostać kombatantem ani dostać wciry.

Po roku 1989 nikt już nie chciał mnie pobić, przynajmniej za politykę. Chodzę więc ze spuszczoną głową i odczuwam zazdrość i swoją małość widząc tych bohaterów, którzy patrząc na mnie z wyżyn swej wielkości moralnej mówią z dumą: „Zwolnili mnie z pracy i zostałem pobity”. W III RP takie osoby nazywamy ofiarami losu lub sierotami po PRL. Jednak w PRL to byli bojownicy o wolność i demokrację lub – jak obecnie nazywa to prawo – „działali na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego ”. Komuś, kto nie załapał się na pobicie, czyli na przykład mnie, trudno zrozumieć, że za zwolnienie z pracy można dostać rentę i to do końca życia, jak proponuje projekt z 11 marca 2008 roku „ustawy o uprawnieniach kombatantów, uczestników walki cywilnej lat 1914 – 1945, działaczy opozycji wobec dyktatury komunistycznej oraz niektórych ofiar represji systemów totalitarnych ”. To znaczy nie kuroniówkę, tylko rentę za fakt zwolnienia. Wydaje mi się, że jest to ustawa wręcz komunistyczna – bo domaga się rekompensaty za złamanie artykułu 68 Konstytucji PRL, który głosił: „Obywatele Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej mają prawo do pracy, to znaczy do zatrudnienia za wynagrodzeniem, według ilości i jakości pracy ”.

Obecnie w kolejce po taką rentę tytułem rekompensaty za łamanie socjalistycznej praworządności czeka 100 tysięcy osób. No więc ja nie rozumiem – czy to są komuniści czy antykomuniści? Logika wskazuje, że komuniści, bo przecież antykomuniści nie chcieliby pieniędzy za zwolnienie z pracy, o które przecież walczyli – i wywalczyli je tak skutecznie, że po ich zwycięstwie pracodawcy w ciągu dwóch lat zwolnili kilkadziesiąt razy więcej osób niż wbrew konstytucji zwolniono w PRL w latach 1952-1989.

Przypomnę tu, że Oriana Fallaci w książce „Gniew i duma” wyszydziła powojenne zasiłki dla członków Ruchu Oporu. Jak napisała, jej matka, której męża a jej ojca torturowało gestapo, nie wzięła ani grosza za swój udział w konspiracji i uznała, że byłaby to ujma na jej honorze. Rodzice Oriany Fallaci walczyli z nazistami o wolność, nie o to, by po wojnie kupić sobie buty, bo tyle mniej więcej było tego zasiłku. Ponieważ osoby, które chcą te pieniądze są z definicji najbardziej moralne, nie jakieś sieroty czy homo sovieticusy , jest to dowód na to, że postulaty mają taki charakter jaki pragnęli rządzący w 1980 roku – ekonomiczne a nie polityczne. Chodzi o to, by III RP zapłaciła wysokie odszkodowanie za odejście w PRL od pryncypiów leninizmu.

Zwolnienie z pracy w SB porucznika Romualda K. przez ministra Kiszczaka zostało już zrównane ze zbrodnią przeciwko ludzkości – to znaczy nie podlega przedawnieniu. Przytoczony projekt ustawy uznaje za zbrodnię przeciwko ludzkości złamanie Konstytucji PRL. I jest to „realizacja Testamentu Polski Walczącej ”, jak głosi sama ustawa. Tego by nawet Mrożek nie wymyślił. To ja już wolę mojego Krecika.

Praca nagrodzona w konkursie „Głosu Pomorza” pt. „Mój PRL”

Głos Pomorza, 22.05.2009


Maciej Psyk
Publicysta, dziennikarz. Z urodzenia słupszczanin. Ukończył politologię na Uniwersytecie Szczecińskim. Od 2005 mieszka w Wielkiej Brytanii. Członek-założyciel Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów oraz członek British Humanist Association. Współpracuje z National Secular Society.

 Liczba tekstów na portalu: 91  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 2  Pokaż tłumaczenia autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6583)
 (Ostatnia zmiana: 06-06-2009)