Papież Benedykt XVI złożył wypowiedzenie z pracy. Oczywiście nie tak się to nazywa w religijnej gwarze, ale jest to dokładnie to, co zrobił. Ostatni raz zdarzyło się coś podobnego 600 lat temu. Jedni twierdzą, że Papież jest odważny, inni, że zanosi się na skandal i Papież chciał odejść zanim ten skandal wybuchnie. Ja mam jeszcze inną teorię. Papież podchodzi do odpowiedzialności, którą wziął na siebie, z ogromną powagą i chce być pewien, że będzie mógł wykazać się najlepszymi rezultatami. Benedykt XVI jest typowym przedstawicielem generacji urodzonej w latach 20-tych: pracowita, dokładna osoba, poważnie nastawiona do życia. Jego poprzednicy nie musieli, tak jak on, balansować z dnia na dzień między spotkaniami z zakonnicami w klasztorze w górach Chile i używaniem Twittera. Wychodząc z założenia, że pozycja papieża jest związana z pozycją przedstawiciela władców uniwersum, jest cudem, że nie skończyło się gorzej. Jak się mówi w Kurdystanie, nigdy nie jest za późno, żeby się poddać. Benedykt XVI ma w odróżnieniu od swych poprzedników własne wymagania i oczekiwania w stosunku do swojego stanowiska. Przynosi mu to zaszczyt. Jestem przekonana, że wszystkie związki zawodowe na świecie zgadzają się z tym, że papież ma najcięższą pracę na naszej planecie. Zastanówmy się: pracodawcy Papieża nigdy nie zaprosili go na rozmowę o rozwoju kariery; zostawili wskazanie mu drogi nieżyjącym postaciom, tzw. świętym. O ile wiem, Bóg nigdy się nie pokazał na tych spotkaniach. Więc skąd ma być wiadomo, jakie cele i oczekiwania ma w stosunku do swojego podwładnego? Żadnego przypadkowego „spotkania na korytarzu i poświęcenia chwili czasu na rozmowę ze swoim współpracownikiem". I co na to coach dla pracowników na kierowniczych stanowiskach? Abstrakcyjne gadanie o mindfullness z przypomnieniem o carpe diem nie działa przecież na dłuższą metę. Każde poważne działanie powinno mieć dokument przewodni. Wyobrażacie sobie, jak to jest być zmuszonym do zaufania kamiennym płytom, podczas gdy otoczenie używa Ipadów? Nawet nie można się zalogować na te stare płyty, żeby spojrzeć na prezentację celów działania. A nawet jakby się udało, to te dokumenty są tak święte, że nie wolno podważać ani jednego z dziesięciu, choć brak strukturalnego planu na zbawienie wszystkich niedowiarków na ziemi. Wyraźne kierownictwo nie jest silną stroną Boga. Nic dziwnego więc, że jego rozkazy są tłumaczone na tak różne sposoby w wielu powstałych rozgałęzieniach chrześcijaństwa. To samo dotyczy konkurujących przedsiębiorstw. Tyle, że tam nikt nie pretenduje do bycia przedłużonym ramieniem Szefa na naszej ziemi. Benedykt XVI jest honorową postacią, próbował wykonać swoją pracę, ale zrozumiał, że nie może się wykazać odpowiednim rezultatem i dlatego rzucił ręcznik i się poddał. Ile czasu zajmie, zanim reszta mieszkańców naszej planety zrozumie, że Bóg nie jest politycznie i logicznie bardziej ważnym pojęciem niż różowe słonie? Niestety, nie wszyscy są tak mądrzy i odpowiedzialni, jak odchodzący Papież. Tekst opublikowany był w „Dagens Nyheter" |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,8819) (Ostatnia zmiana: 13-03-2013) |