Cezary Wodziński w liście do Janusza Palikota zatytułowanym „Kapłana błaznem" wydanym w 2010 roku przez „Res Publica Nowa" przytacza fragment z eseju Leszka Kołakowskiego mający charakteryzować błazeńską rolę adresata listu jaką dobrowolnie przyjął on na siebie jako polityk wiedziony czy to własną megalomanią czy to poczuciem misji obudzenia zakonserwowanego społeczeństwa o następującej treści:
Jednocześnie autor publikacji przestrzega przed przekraczaniem granic błazenady i wzywa do ostrożności pisząc dalej co następuje:
Dalej słowami Ciorana wskazuje na niebezpieczeństwo przyjęcia konwencji swoich adwersarzy :
Czym dzisiaj jest Palikot i jego fanklub, który nigdy nie stał się poważną partią polityczną, a z czasem tracił charakter specyficznego rodzaju protestu wobec rzeczywistości, w którym przejaskrawienie, prowokacja, humor i happening miały obnażać hipokryzję, obskuranctwo i obłudę? Dziś Palikot szuka granic swoich prowokacji we współdziałaniu z byłym prezydentem A. Kwaśniewskim i innymi liderami projektu Europa Plus jak to oświadczył w wywiadzie udzielonym Cezaremu Michalskiemu na początku kwietnia bieżącego roku („Krytyka Polityczna — Dziennik Opinii" ). Dziś Palikot osamotniony w Sejmie, pozbawiony politycznego zaplecza feministek i bez żadnych perspektyw na powodzenie dokonania jakichkolwiek zmian ustawodawczych, szuka swojej szansy w działaniach z repertuaru klasycznej, tradycyjnej polityki partyjnej. Z konieczności zmuszony będzie rozwodnić swój ruch w szerszym przedsięwzięciu z nadzieją na realizację głoszonych postulatów, tym razem okrojonych — jak sam mówi — do postulatów antyklerykalnych, legalizacji marihuany i poprawy pozycji kobiet w życiu publicznym. Po co zatem były kolejne kongresy i rzucane na wiatr pomysły, ogłaszanie programów, a to dla małych i średnich przedsiębiorców, a to budowy kapitału społecznego. Błazen traci twarz, chce spoważnieć, ale zapomniał już jak to się robi. Ma chęć okiełzać swoje upodobania do demonstracji, wywoływania skandalu czy też zwykłego oburzenia lecz nie jest w stanie przestrzegać ograniczeń ,nawet tych które sam na użytek chwili sformułował np. występując na schodach „Zachęty" w rocznicę zamachu na prezydenta Gabriela Narutowicza. Liczy na pomoc, ale nie daje gwarancji. Jest i pozostanie ryzykiem politycznym dla wszystkich którzy gotowi są uczestniczyć w centrolewicowym projekcie i muszą pozostać w niezależności, w rezerwie, w pewnym oddaleniu od nieprzewidywalnego polityka dotychczas parodiującego i ośmieszającego nadęte politykierstwo partii tzw. głównego nurtu. Chociaż samo parodiowanie, dyskredytowanie i ośmieszanie nie jest niczym niedozwolonym ani nagannym, to przerost używanych w tym celu form ekspresji nad rzeczywistymi treściami mającymi stanowić cele polityczne i ich nieustanne powielanie przy koncentracji na kilku wyżej wskazanych głównych postulatach Ruchu Palikota jest nużące i staje się coraz bardziej bezprzedmiotowe i przeciw skuteczne. Z postępowania lidera wynika niezbicie, że zdaje on sobie sprawę z faktu wyczerpywania się dotychczasowych form oddziaływania społecznego, z wyraźnego przesuwania się zainteresowania młodszego pokolenia w kierunku światopoglądów skrajnych zarówno konserwatywno — prawicowych (częściej) jak i lewicowych, a nawet lewackich (rzadziej). W tej sytuacji musi poszukiwać nowych rozwiązań, nawet kosztem utraty twarzy niezależnie od obiektywnych możliwości przekształcenia się jego pospolitego ruszenia w dobrze zorganizowaną samodzielną lub koalicyjną strukturę polityczną zanim podda się weryfikacji wyborczej mogącej wyeliminować jego ugrupowanie z Sejmu. Ewentualna budowa nowej struktury politycznej z udziałem innych podmiotów musiałaby nieść w pewnym stopniu rezygnację z agresywnego, obscenicznego, a nieraz po prostu niemądrego prezentowania swoich racji, co może pozbawić ruch skuteczności medialnej w walce ze stereotypami zakorzenionymi w społeczeństwie. Chociaż często oburzają nas treści wystąpień Palikota to jednak nie sposób nie doceniać fali konsternacji, wzburzenia i sporów jakie prowokowały do pojawienia się wielu tematów w dyskusjach publicznych. W tym względzie już dzisiaj można pozytywnie ocenić bilans dokonań Palikota w sferze zmian świadomości społecznej. Ocena taka nie ma nic wspólnego z krytyką zarówno poszczególnych wystąpień, działań czy też metod organizacji i budowy jego ruchu. W mocy pozostaje zdaniem autora zarówno ujemna ocena wiarygodności lidera RP jak i jego dosyć nędzny wizerunek nie wspominając woluntaryzmu, bezwzględnego podporządkowywania swej woli i lekceważenia aktywnych zwolenników ruchu, arogancji i wielu innych wad, które w efekcie skumulowały się w sprawie odwołania Wandy Nowickiej i jej rozstania z klubem poselskim Ruchu Palikota. Charakterystyczna nie tylko zresztą dla Palikota, ale przez niego cynicznie wykorzystywana wada polegająca na instrumentalnym traktowaniu współpracowników nie posiadających samodzielnej pozycji i własnego poparcia ze strony zorganizowanego elektoratu w sprawie Nowickiej zdominowała zdolność trzeźwej oceny jej politycznej pozycji. Niezależnie od różnych zarzutów jakie można było przypisać W. Nowickiej i nie tylko w relacjach z RP, to błędem zasadniczym było zupełnie absurdalne przyjęcie, że osoba o tak samodzielnej pozycji ma spełniać rolę usługową wobec organizacji której zawdzięcza mandat poselski. Jakiekolwiek zatem negatywne aspekty i oceny zarówno pojedynczych wystąpień jak i innych aktywności RP i jego lidera nie powinny jednak i nie mogą mieć znaczenia przy ocenie dotychczasowych dokonań ruchu w konfrontowaniu społeczeństwa z koniecznością zmian mentalnych, innego postrzegania rzeczywistości, akceptacji dla wszelkiej inności i jej praw wynikających z istoty demokratycznego państwa prawnego. Niejednokrotnie szokujące występy Palikota często miały na celu próbę przekonania widza- czasem zdecydowanego przeciwnika do nowego, odmiennego spojrzenia na problem poprzez postawienie go po drugiej stronie konfliktu intelektualnego. Używane przez głównych rozgrywających ruchu figury retoryczne aplikowane na pograniczu obrazy, czy nawet zniewagi dla prowokacji reakcji przeciwnika, rozgłosu medialnego czy pobudzenia dyskusji odegrały w istocie ogromną rolę wdzierając się nie tylko w publiczne lecz i prywatne dyskusje w czasie towarzyskich spotkań, rodzinnych obiadów czy pogawędek. To Palikot wprowadził do Sejmu i pokazał najszerszym warstwom społeczeństwa reprezentantów mniejszości seksualnych będących obecnie posłami, światopoglądowych występujących zarówno przeciwko obowiązującej neoliberalnej treści polskiej demokracji jaką tworzy grupa skupiona wokół Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej Ikonowicza czy też takich jak ateiści i apostaci ( akcja apostazji ). Palikot skonfrontował tradycyjne, konserwatywno — wyznaniowe, nacjonalistyczne warstwy społeczeństwa z odmiennym, wolnym i niezależnym stylem życia, ze swobodą obyczajową i prawem każdego do poszukiwania szczęścia na swój sposób, ale co więcej — aspiracjom normatywnym kręgów konserwatywno-wyznaniowych przeciwstawił aspiracje normatywne mniejszości seksualnych, zwolenników świeckiego liberalizmu obyczajowego czy konsumentów tzw. „miękkich narkotyków". Taka konfrontacja musiała być konsekwentnie źle przyjęta także i przez konserwatywną część SLD, albowiem elektorat tej partii w zachowaniach i nawykach społecznych niewiele różni się od tradycyjnych elektoratów PO, PIS-u czy PSL-u. W znacznym stopniu utrudniło to pozyskanie poparcia SLD dla wielu projektów ustaw zgłaszanych przez RP jak też np. możliwości występowania do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskami o zbadanie zgodności uchwalanych przez Sejm ustaw z Konstytucją (Art.188 Konstytucji) do których konieczne jest uzyskanie poparcia co najmniej 50 posłów (Art.191 ust.1 pkt.1 Konstytucji). Można więc w sposób uzasadniony przyjąć, że Ruch Palikota za głoszenie i propagowanie zmian społecznych zapłacił cenę w postaci politycznego ubezwłasnowolnienia, można też zasadnie twierdzić, że jako partia polityczna wykazał się brakiem kompetencji, nieskutecznością i nieudolnością w działaniu na forum parlamentu. Jakie będą dalej losy „pomarańczowej rewolucji", czy wobec nowych wyzwań Palikot zmuszony będzie przekształcić swój ruch na obraz i podobieństwo swego ostatniego wroga (SLD pod wodzą Millera) tracąc maskę błazna, czy koalicja zdoła wyznaczyć mu granice prowokacji czy też pozostanie dalej niesfornym dzieckiem, dla którego przestrzeń tolerancji zdaje się wyczerpywać? | |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,8922) (Ostatnia zmiana: 24-04-2013) |