Bye Bye Zelmer!
Autor tekstu:

Rząd zawiesił pierwszy próg ostrożnościowy, by dług publiczny mógł przekroczyć 50% PKB. W tegorocznym budżecie zabraknie (walnęli się) przynajmniej 24 mld zł. Na zalepienie 8 mld zł mają już pomysły w cięciach. Reszta — zwiększenie długu publicznego. Pewnie Balcerowicz będzie musiał podkręcić swój ponury zegarek na skrzyżowaniu Marszałkowskiej z Alejami Jerozolimskimi.

Wbrew bajkom, które opowiadają rządowi pijarowcy, zwiększając dług — nie prowadzą jednocześnie polityki stymulacji gospodarki (owe 16 mld zadłużenia ma dać „silny impuls stymulacyjny"). Prowadzą politykę dramatycznego odsuwania w czasie rąbnięcia w społeczeństwo skutkami „polityki gospodarczej", jaka jest plonem rządów Donalda Tuska. Wiadomo, że to rąbnięcie musi przyjść, niemniej ekipa rządząca bezczelnie spuszcza to na następców. To następcy mają wypić to, co nawarzył ten rząd.

Dowodem tego jest m.in. bezmyślny sposób prywatyzacji: jak budżet ma mieć zasilanie, skoro wyprzedawane są dla zagranicznych podmiotów przedsiębiorstwa, ba, filary polskiej gospodarki, włącznie z tymi, które są zyskowne jako państwowe. By krótkofalowo pomniejszyć wielkość deficytu, pomniejszają dziurę poprzez sprzedaż co się da. Odcinając przyszłe budżety od owoców z tych przedsiębiorstw. Na dodatek prowadzą antyrozwojową politykę dywidend: wiele przedsiębiorstw państwowych (m.in. PZU, KGHM, PGE, Enea) musi wypłacać większe dywidendy niż na dany rok rekomendują ich zarządy (np. Tauron za 2012 — 350 mln zł, zamiast postulowanych 263 mln zł), czyli zarządy muszą redukować plany inwestycyjne, by rząd mógł podlepić swoją dziurkę i oddalić wybuch społeczny, który zdmuchnąłby tę ekipę.

Nie sposób doparzyć się w obecnej ekipie jakiegokolwiek pomysłu lub chęci na pobudzanie gospodarki. Zamiast stymulacji mamy środki nadzoru i opresji, większe ciśnienie organów skarbowych, większe mandaty itp. Inwestują więc w radary, także w kamery śledzące poczynania obywateli. Bo obywatele coraz bardziej sobie poczynają i poczynać będą. Straż miejska otrzymuje nowe większe pomieszczenia, by pomieścić dodatkowe monitory z miejskich systemów rejestracyjnych. To nie rozwija gospodarki i to nie jest liberalizm.

Prawdziwy liberalizm jest tutaj: Szef polskiego browaru twierdzi, że na rynku jest za mało konkurentów. Brak przynajmniej 100 browarów. Jedna z pozytywnych gwiazdek polskiej gospodarki (jest kilka takich w różnych gałęziach gospodarki) chce więcej graczy i więcej konkurencji na rynku piwnym. Inny młody polski browar załozony przez trzech młodych ludzi, zamieścił poradnik o procesie zakładania własnego browaru.

Rynek piwny w Polsce to bardzo znamienity przykład pożogi jaką zostawił zagraniczny kapitał. Przez lata przekonywano, że polskie browary potrzebują zagranicznego kapitału, by odżyć - jak go dostawały to niemal zawsze był to zastrzyk śmierci i po przejęciu większość browarów było zamykanych. Odkąd niektóre się zaczęły odradzać, to później już zamykano nawet z burzeniem budynków dawnego browaru. Niedobitki, które zostały z polskich marek (przejęte niezamknięte) mają lane wyroby piwopodobne do butelek, przez co łatwiej ich miejsce zajmują bazowe marki przejmujących, importowane do Polski coraz większym strumieniem. Przy okazji padły polskie uprawy chmielu, bo do wyrobów piwopodobnych chmielu się nie daje, czasami tylko jakiś marny chiński (zobaczcie na etykietki swoich mainstreamowych wyrobów piwopodobnych: czy w składzie podany jest chmiel; a teraz porównajcie to z etykietkami prawdziwych piw, choćby marki cytowanego wyżej szefa polskiego browaru czy tzw. piw rzemieślniczych). Dziś 90% rynku należy do 3 wielkich graczy. W pozostałej reszcie zostało jeszcze trochę dobrego polskiego piwa. Słusznie jednak Jakubiak podaje: tu jest wiele miejsca dla nowych.

Jednocześnie hipermarkety wkładają do polskiego budżetu grosze od swoich obrotów, a rząd nie ma odwagi, by tam poszukiwać dodatkowych środków. Znacznie łatwiej przycisnąć słabego polskiego przedsiębiorcę. Od wejścia do Unii obciążenia ZUS i zdrowotne dla przedsiębiorców poszły w górę już niemal o 100%. A system ubezpieczeń w tym czasie dodatkowo został wydrenowany przez koszty „zarządzania" OFE (które to zarządzanie generalnie polegało na kupowaniu polskich papierów dłużnych, czyli wymagało niesamowitych umiejętności od kadry zarządzającej).

Cały ten system oparty jest na sieci spirali finansowych (tylko czekać aż się zgłosi dobrodziej z nową pożyczką „pomocową na ratowanie"...) i jest obietnicą niezłych profitów jedynie dla różnej maści finansistów.

Uzdrowienie gospodarki jest potencjalnie możliwe, przede wszystkim jest konieczne. Już samo odsunięcie obecnej ekipy od polskich arterii gospodarczych da pierwszy oddech — biorąc pod uwagę wyczyny w wielu miejscach życia gospodarczego. Przykładowo, polska kolej nie wiadomo czy przetrwa do końca kadencji, tzn. ile z niej przetrwa.

*

Fabryka Zelmera, źródło: monitor-inwestycji.pl
1. Fabryka Zelmera, źródło: monitor-inwestycji.pl

11 czerwca b.r. z Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie znikł czarny koń polskiego AGD: firma Zelmer (22% udziału w rynku) — po jej przejęciu przez niemieckiego Bosha Siemensa. Przez lata Zelmer był polskim okrętem flagowym. Po Philipsie — największy w Europie Środkowo-Wschodniej producent sprzętu gospodarstwa domowego (7% rynku). Jego produkty dostępne są w 13 krajach. Kiedy w styczniu 2005 roku Zelmer wchodził na GPW, zaliczył jeden z najlepszych debiutów w ostatnich latach. Przejęcie było możliwe dzięki dogadaniu się z posiadaczem 49% akcji Enterprise Investors (to fundusz private equity). Kiedy EI przejmował kontrolę nad Zelmerem firma zatrudniała 2,5 tys. pracowników, przy oddawaniu dla Bosh Siemens — połowę z tego. EI o swoich perypetiach z przejęciem Zelmera opowiada dziś lekceważąco: Kilka lat wokół transakcji z Zelmerem trwały też dochodzenia NIK i ABW pod tytułem „ukradli", „za tanio". No i oczywiście argument: źle wyceniono spółkę, skoro rynek oszacował ją inaczej.

Firma Zelmer została założona w 1937 roku. Co ją dalej czeka? Bosh Siemens zapewnia, że będzie istnieć. Ale można się spodziewać raczej płynnego zanikania.

O praktykach Siemensa na polskim rynku wiele mówi los Elwro — która też była znana regionalnie i bardzo ważną polską marką, produkującą polskie komputery (m.in. komputer Odra), kalkulatory i inną elektronikę (m.in. pamięci ferrytowe). A jednak po przejęciu przez Siemensa Elwro zostało wyniszczone, większość jego hal wyburzona. Ostatni etap zniszczenia miał miejsce w 2009 — w 50-lecie istnienia polskiej firmy.

Ostatni polski komputer Odra został wyłączony 30 kwietnia 2010 roku o godz. 22.


Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,9114)
 (Ostatnia zmiana: 17-07-2013)