Biurokracja i łapówkarstwo
Autor tekstu:

Światowe Forum Ekonomiczne uznało Polskę za szóstą potęgę w rankingu krajów, w których przedsiębiorcy tracą najwięcej czasu z powodu biurokracji (1998). W USA wystarczy 15 minut, by zarejestrować firmę, w większości krajów europejskich — dwa, trzy dni, natomiast w Polsce nierzadko trzeba na to poświęcić parę miesięcy (oczywiście z pomocą kubanów można zrobić to szybciej).

Bardzo liberalna ustawa Rakowskiego gwarantowała wszystkim wolność gospodarczą, ograniczając ją tylko czterema koncesjami. Począwszy jednak od 1991 r. wszystkie kolejne rządy ten obszar wolności ograniczały.

Czasem dochodzi do absurdów. Konieczność uzyskiwania zezwoleń na prowadzenie taksówki miało służyć pasażerom. W rezultacie ograniczyło konkurencję i dostęp do tego zawodu, ale nie zakłóciła działalności mafii w najbardziej atrakcyjnych punktach stolicy, która nadal bezkarnie żeruje na klientach. Z protokołu NIK, która kontrolowała udzielanie koncesji na międzynarodową komunikację autobusową, wynika, że także nie chodziło tu o bezpieczeństwo pasażerów. Ministerstwo Transportu sformułowało wprawdzie ostre kryteria, które powinien spełniać przewoźnik, ale koncesje często dostawały firmy, które tych kryteriów nie spełniały. Czym kierował się urzędnik? Nietrudno zgadnąć.

W ten sposób buduje się w Polsce „kapitalizm urzędniczy", czyli korupcyjny. Bo urzędnik+gospodarka=korupcja. To może się nie sprawdzić w przypadku jednostek, ale w dużej skali sprawdza się nieomylnie. Przyczyny korupcji nie tkwią przecież w złych charakterach ludzi (albo można powiedzieć, że tkwią w nich naturalnie). 20% Polaków przyznaje się, że w ciągu ostatnich czterech lat wręczyło łapówkę, aby przyspieszyć załatwienie jakiejś sprawy [ 1 ]. Korupcję rodzą niewłaściwe mechanizmy decyzji, źle określona rola państwa, źle skrojone kompetencje władzy.

Nigdzie na świecie dobrej demokracji i sprawnego rynku nie stworzyli urzędnicy państwowi. "Muszą to zrobić ludzie, którzy zobaczą w tym swój własny interes. Państwo może co najwyżej stworzyć im takie warunki, w których ten interes zobaczą wyraźniej. W budowie demokracji i rynku trzeba ludzi wciągnąć — nie przez gadanie, straszenie, szczucie jednych na drugich, tylko przez mechanizmy pobudzające twórczą społeczną energię" (Jacek Kuroń). Tymczasem u nas wciąż trwa totalna „wojna na górze" pochłaniająca wielką część politycznej energii. Wojna polityków z politykami, partyjek z partyjkami, koterii z kanapami. Ta wojna wypacza całe życie publiczne, między innymi sprzyjając budowaniu całej infrastruktury nowego systemu przez aparat państwowy albo wręcz partyjny. Oczywiście łatwiej jest to zrobić rękami urzędników, którzy wykonują polecenia tak, jak się im każe, niż tworząc ruch społeczny, który zawsze jest w jakimś stopniu nieodpowiedzialny, który ma własne pomysły, daje się inspirować, ale nie kierować. A ponadto z punktu widzenia partii urzędniczy kapitalizm jest bardzo pociągający. Dzięki niemu partie budują swoje zaplecze. Obsadzają instytucje i przedsiębiorstwa swoimi ludźmi, którzy tworzą klientelę partyjnych liderów, koterii, różnych układów. Ludzie to zauważają. Najlepiej widać to w czasie wyborów. Wybory nie rokują dla nich żadnych zmian, więc nie widzą potrzeby marnowania pół godziny. A ci co na nie idą często robią to z przyzwyczajenia, z desperacji lub przekory. Tak więc mandaty do sprawowania władzy, naszych parlamentarzystów, mają kruche fundamenty. Nie można całej winy za to zrzucać na polityków, może jest to chęć odreagowania społeczeństwa za te przymusowe wybory czasów komunizmu? Jednak działania większości polityków dodatkowo umacniają poczucie, że są stale oszukiwani. Zresztą typowy homo politicus pewnie rozumie, że jego działania najczęściej rozmijają się interesem społeczeństwa jako całości, lecz jego pojmowanie służby społeczeństwu jest na ogół inne niż pojmowanie tejże służby przez tych, którym ma ona służyć. W rzeczywistości jest on przedstawicielem społeczeństwa tak, jak się bywa przedstawicielem handlowym: rzeczą najważniejszą jest mieć klientelę, obowiązkiem zaś jak najmniej ją oszukiwać.

*

[Listopad 1998]


 Przypisy:
[ 1 ] Polityka nr 13, 28 marca 1998 ("Notowania")

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,995)
 (Ostatnia zmiana: 06-07-2004)