|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
| |
Złota myśl Racjonalisty: "Jeszcze Polska, jeszcze raz Polska. Co zrobimy z odzyskaną wolnością? Chwilowo przykościelni spierają się, czy nadal prosić Boga, żeby zwrócił ojczyznę wolną, czy żeby ją już teraz wolną zachował. Pan Bóg czeka na dalsze instrukcje. Zatroskani chcą, żebyśmy byli podobni do największej demokracji świata, czyli do Indii, Kaliszan nie widać, ci, którzy wczoraj handlowali dolarami pod kinem, budują.. | |
| |
|
|
|
|
Religie i sekty » Islam » Krytyka religii
Obyczaje muzułmanów Autor tekstu: Michał Christian
Przyczynek źródłowy do rozważań Davida S. Landesa na temat bogactwa i nędzy narodów
Kilka lat przepracowałem w jednym z krajów muzułmańskich — w pięknej Algierii. Jestem ateistą. W pracy musiałem udawać chrześcijanina.
Arabiści i orientaliści kłamią wmawiając nam,
że islam jest religią tolerancyjną. Przyznanie się do ateizmu w kraju muzułmańskim
to pewna śmierć. W dni wolne od pracy (czwartki lub piątki) pisywałem sążniste
listy do żony. Tych listów zachowało się do dzisiaj ok.150 szt. A oto wyjątek z listu nr 5: "W następnym dniu majster Khaled mówi: Michel nigdzie nie pojedziemy. Z budowy
przywieziono ładowarkę. Wyciek
oleju z pod pokrywy reduktora w kole. Stoi budowa. Nie ma maszyny do podawania piasku do betoniarki. Bierz Dżamela i za pięć godzin maszyna ma być z powrotem na budowie. Dobrze — zgadzam się. Upał jak cholera. Podchodzimy do maszyny. Dżamel mówi:
Michel usiądź, pogadamy chwilę. Możemy pracować i też gadać — odpowiadam.
Dżamel, schludny młodzian. Lat około 24, mały wąsik i początek
zapuszczanej brody, kombinezon dżinsowy, bardzo ładny,
francuski, rączki czyściutkie. No ten to się pracą jeszcze nie skalał -
pomyślałem. Dżamel rozsiadł się wygodnie w cieniu maszyny. Wyjąłem klucze i zacząłem spokojnie odkręcać śruby pokrywy reduktora. Klucz nasadowy 27 mm i ponad trzydzieści śrub.
Jest co kręcić. Dżamel — mówię — pomóż trochę. Za pięć godzin
maszyna ma być na budowie. Insz Allah- odpowiada (jak Bóg zechce).
Ty mi do
cholery nie wyjeżdżaj tu z Insz Allach. Wolno ci powiedzieć Insz Michel. To
ode mnie zależy czy robota będzie na czas, czy nie. Oceniam,
że da się to zrobić. Dżmel zaczął nawijać coś o religii. Pracowałem
spokojnie. Byłem już przyzwyczajony do takiego molestowania. Zaczął od
wypytywania mnie o sprawy religii katolickiej. Byłem blisko zera w tych
sprawach, ale coś odburkiwałem ze złością i dalej spokojnie pracowałem. Dżamel
przeszedł do wykładu na temat wyższości islamu nad chrześcijaństwem, a potem długo gadał o ohydnym — według muzułmanów — politeizmie chrześcijan,
czyli o Trójcy Świętej. Stała melodia u wielu muzułmanów. Już to kilka
razy słyszałem. Po pewnym czasie zdjąłem pokrywę reduktora. Nożem wyskrobałem
starą uszczelkę. Poszedłem do Khadela po nową. Załóż na silikonie -
powiedział — i dał mi tubkę tej substancji. Zrobiłem co należało. Już po
trzech godzinach zalałem reduktor olejem . Ten debil dalej gadał. Pot lał mi
się po plecach, piersi i brzuchu, a nawet jeszcze niżej.
Wziąłem się do wycierania i porządkowania narzędzi.
Jeszcze tylko jazda próbna. Ten natchniony młodzian w przypływie desperacji
zadał mi zdradzieckie pytanie. Michel zapytał: powiedz mi,
po co ty żyjesz?. Byłem przed czasem, mogłem zakopcić papieroska i coś
temu debilowi przyłatać. Tak, pytanie
ciekawe, powiedziałem. Mam kilka odpowiedzi. Ale odpowiem ci łatwym pytaniem:
powiedz mi po co Yasin sadzi ziemniaki? Chłopak zagotował się. A jak się to
ma do tego, co ci mówiłem cały czas. A wiesz,
ma się do twego gadania bardzo dobrze. Ważne, że robota zrobiona na
czas, chociaż twój udział był zerowy, a nawet ujemny, bo denerwowałeś mnie.
No, filozofie -
powiedziałem — po co Yasin sadzi ziemniaki? Dam ci jeszcze drugie pytanie,
odpowiedź będzie podobna: dlaczego Michel naprawił maszynę? I nie czekając
na odpowiedź podpowiedziałem mu: Yasin po to sadzi ziemniaki, żeby taki nierób
jak ty nie zdechł z głodu, a Michel po to naprawił maszynę, ażeby pomogła
ona zbudować jakiś dom, w którym będą mieszkać tacy filozofowie
jak ty.
U nas obowiązuje zasada „ora et labora" — to
jest po łacinie — a znaczy „módl się i pracuj", ale ja na własny użytek
mówię „ucz się i pracuj". Ja się do tego stosuję w stu procentach.
Przemyśl to sobie dobrze.
A jaka jest twoja odpowiedź — zapytałem.
Dżamel z wielkim namaszczeniem wyrecytował: człowiek
żyje po to, ażeby stale zbliżać
się do Boga, poprzez czytanie i recytowanie Koranu, nauczanie innych, a nawet
przepisywanie go. Dżamel — zapytałem a co będziesz żarł recytując stale
Koran? W co będziesz się ubierał?.
Gdzie będziesz mieszkał? Czy ty nie jesteś
chory na umyśle? Wskoczyłem na maszynę i wykonałem rundę honorową
po placu. Poszedłem do Khaleda i opowiedziałem wszystko o Dżamelu. Powiedziałem,
ażeby nie dawał mi nigdy do pomocy takich głupali. Najlepiej niech go
natychmiast wyleje z roboty. Za bramą czeka setka bezrobotnych, głodnych
ludzi. Z takimi jak Dżamel, to ta
piękna Algieria kiedyś zbankrutuje. Zaraz nakopię mu do d...y — powiedział. I niezgrabnie przeprosił mnie".
Ta wypowiedź Dżamela
siedziała w moim mózgu, i uwierała jak
drzazga, przez kolejne lata. Po
niecałych trzech latach powstał FIS. [ 1 ] Założyli go tacy ludzie jak Dżamel i jego nauczyciel z gimnazjum,
jakiś Brat Muzułmanin z Egiptu. Zażądali wyborów demokratycznych i prawie je wygrali. Marzyła im się w Algierii republika islamska, gdzie nikt nie pracuje, a wszyscy dobrze żyją.
Marzyli o państwie takim, jakie utworzył Mahomet w Medynie.
Nie sądzę, by wiedzieli jak naprawdę wyglądało to państwo. Po pięciu latach
doprowadzili do wojny
domowej. Ten piękny kraj ze
wspaniałą przyszłością — Algieria — stanął na krawędzi samozagłady.
Takich jak ja „giaurów" w 1990 roku muzułmanie wygonili z Algierii. Ci,
którzy nie wyjechali, bywali zabijani. Co się stało z takim Ibrahimem — nie wiem. Pewnie stanął po drugiej stronie barykady. Chciał być człowiekiem, i uczyć się, a wciągnięto go w bratobójcze walki. Co się stało z Realsiederem i tymi pięknymi maszynami -
nie wiem. Wróciłem do kraju i jakoś się zorganizowałem.
Z niepokojem
obserwowałem wydarzenia w Algierii. Temat Dżamela w zasadzie zarzuciłem. Myślałem — nie moja sprawa, niech robią co chcą. Miałem w pamięci słowa poety:
„niech na całym świecie wojna, byle moja wieś spokojna".
Ale przyszedł
11 września 2001, atak samolotów porwanych przez islamistów na wieże WTC w Nowym Jorku. Zagotowałem się. Wróciłem do tematu. Za dużo już wiedziałem,
by milczeć. Po trzech latach zamach na pociągi w Madrycie. Potem
Londyn. Za rok lub dwa możemy spodziewać się
wojny na Bliskim Wschodzie i być może poważnych turbulencji w niektórych
krajach zachodnich. Widmo islamu krąży po Europie. Teraz ta sprawa stała się
też moją. Niewiele mogę zrobić, ale mogę czytać, słuchać, patrzeć,
myśleć i pisać. I nic więcej. To jednak dużo. Arabiści tego za mnie
nie napiszą, ponieważ oni z założenia
gloryfikują islam. Każda ich książka to hagiografia, apologia i kompilacja z kilku wcześniej napisanych książek I tak się to ciągnie od pierwszych książek
na temat islamu napisanych gdzieś w VIII lub IX wieku przez usłużnego
dworzanina jakiegoś kalifa. Jak ten „uczony" dworzanin pisał , łatwo
odgadnąć. A jaka kara nad nim wisiała, gdyby książka nie podobała się
kalifowi? — uduszenie jedwabnym sznureczkiem. Kolor sznureczka osobiście
wybierałby kalif.
Jest to
fragment z mojej książki „Muzułmanie, islam i ja". Wydawnictwo
„Czuwajmy". Kraków 2007.
Przypisy: [ 1 ] FIS — Front islamique du Salut, Islamski Front Ocalenia.
Powstał w
Algierze 18.02.1989. « Krytyka religii (Publikacja: 16-08-2007 Ostatnia zmiana: 18-12-2010)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5514 |
|