W pi±tek rano wiadomo¶æ o zaistnieniu Lutra w Janowiepaw³owie pojawi³a siê w Internecie. W ciekawostkach Onetu poinformowano, ¿e tezy zosta³y przybite do drzwi ko¶cio³a, ale zabra³a je policja, a na temat ich tre¶ci kr±¿± sprzeczne doniesienia. Autor notatki pisa³ o swoich przypuszczeniach, ¿e sprawc± mo¿e byæ ubiegaj±cy siê o rejestracjê Ko¶ció³ Lataj±cego Potwora Spaghetti. O pojawieniu siê tej informacji dyrektor dowiedzia³ siê z kuratorium, gdy¿ od rana zadzwoni³a pani wizytator Dziubiñska, pytaj±c o stan realizacji akcji „Wiêcej dyscypliny i patriotyzmu”. Powiedzia³, ¿e przygotowuje w tej kwestii specjalne posiedzenie Rady Pedagogicznej, na której przedyskutowane zostanie pismo kuratora oraz podjête bêd± stosowne decyzje. Dziubiñska powiedzia³a mu, ¿e kurator Kapusta poleci³ wizytatorom udzielenie wsparcia szko³om, które mog± mieæ trudno¶ci w realizacji akcji „Wiêcej dyscypliny i patriotyzmu” i w zwi±zku z tym chcia³aby odwiedziæ szko³ê we wtorek, koncentruj±c swoj± uwagê na programie nauczania biologii. Dyrektor zapewni³, i¿ nie s±dzi aby jego szko³a mia³a trudno¶ci z realizacj± akcji „Wiêcej dyscypliny i patriotyzmu”, ale w tym momencie wizytator Dziubiñska stanowczo zaprotestowa³a. — Mam tu zdecydowanie odmienne zdanie, panie dyrektorze, ostatnie wydarzenia, o których informuje ju¿ Internet, wskazuj± na powa¿ne problemy, bynajmniej w zakresie dyscypliny. Dyrektor wiedzia³ o P³aksinie, ale nie wiedzia³ nic o Lataj±cym Potworze i dopiero teraz dowiedzia³ siê gdzie znajdowa³a siê wzmianka o nieszczêsnym Lutrze. — By³oby wskazane – powiedzia³a Dziubiñska – ¿eby we wszystkich klasach odby³y siê lekcje wychowawcze po¶wiêcone ostatnim wydarzeniom. M³odzie¿ musi zrozumieæ, ¿e naruszone zosta³y warto¶ci chrze¶cijañskie, a równocze¶nie bêdzie to w³a¶ciwa okazja, ¿eby przypomnieæ o zwi±zkach miêdzy warto¶ciami chrze¶cijañskimi i patriotyzmem. Szczególnie kiedy s± one podwa¿ana na pozornie neutralnych przedmiotach takich jak biologia. Bardzo proszê o przygotowanie informacji o wszelkich odstêpstwach od programu nauczania biologii ministerstwa, bêdê te¿ chcia³a obejrzeæ zapisy w dziennikach. Przewidujê równie¿ hospitacjê jednej z lekcji pana Leszczyñskiego. Po zakoñczeniu rozmowy dyrektor od³o¿y³ s³uchawkê i zapatrzy³ siê na wisz±cego na ¶cianie or³a. Przez chwile przygl±da³ siê podejrzliwie jego nogom, a potem, s³ysz±c dzwonek na przerwê wsta³ i ruszy³ w kierunku pokoju nauczycielskiego. Mia³ niejasne przeczucie, i¿ wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywa³y, ¿e kryzys dopiero siê rozpocz±³. W pokoju nauczycielskim by³y obydwie polonistki, historyk i wuefista. Powiesi³ na tablicy informacjê, ¿e w mo¿liwie najszybszym terminie we wszystkich klasach maj± siê odbyæ lekcje wychowawcze na temat ostatnich wydarzeñ, ze szczególnym uwzglêdnieniem poszanowania warto¶ci chrze¶cijañskich. Piasecka przeczyta³a og³oszenie i powiedzia³a, ¿e nie rozumie, chcia³a równie¿ wiedzieæ, czy drzwi ko¶cio³a s± warto¶ci± chrze¶cijañsk±, czy warto¶ci± sam± w sobie. Dyrektor spojrza³ na ni± z irytacj± i powiedzia³, ¿e takie jest zalecenie kuratorium, z którym on nie zamierza dyskutowaæ. O godzinie dwunastej w po³udnie notka w Onecie mia³a ju¿ ponad piêtna¶cie komentarzy. Jeden z internautów proponowa³, aby noga paj±ka znalaz³a siê w herbie miasta, inny, ¿eby Janowopaw³owo zosta³o miastem bli¼niaczym Wittenbergi, jeszcze inny, ¿eby Lutra spaliæ póki nie bêdzie za pó¼no. Dominowa³ jednak strach i poczucie zaniepokojenia z powodu coraz wiêkszej agresji ateistów. W miarê przybywania komentarzy burmistrz stopniowo zmienia³ stanowisko. By³ coraz bardziej przekonany, ¿e ma do czynienia z chytr± akcj± której¶ z s±siednich gmin konkuruj±cych o ¶rodki z województwa. W czasach kryzysu w walce o ¶rodki ludzie mogli nie przebieraæ w ¶rodkach. Zastanawia³ siê nawet czy nie zwo³aæ okr±g³ego sto³u, w celu wytyczenia strategii obrony miasta przed z³o¶liwymi atakami konkurentów. Doszed³ do wniosku, ¿e Wa³ach niepotrzebnie rozrabia dziel±c ludzi, podczas gdy ludzi trzeba jednoczyæ. Teraz, kiedy sprawy zasz³y tak daleko – pomy¶la³ – jeste¶my wydani na pastwê nie¿yczliwych mediów. Bêd± nas obserwowaæ i komentowaæ – dorzuci³ w my¶lach po krótkiej przerwie. Jedyn± strategi± by³oby… — w tej kwestii nic mu jednak nie przychodzi³o do g³owy i stopniowo u¶wiadamia³ sobie, ¿e nie posiada strategii. Mia³ strategiê na przetrwanie kryzysu, a nie mia³ strategii na tego P³aksina. Chcieli nas o¶mieszyæ i podwa¿yæ nasz± rolê w powiecie – doszed³ do wniosku i nie mia³ w±tpliwo¶ci, ¿e teraz i w powiecie, i w województwie bêdzie kojarzony z P³aksinem. Zaczn± siê ¶miechy i docinki za plecami, a to jest broñ, z któr± nie daje siê walczyæ. Gdyby cz³owiek wiedzia³, kto siê za tym kryje, najlepszy by³by atak frontalny, albo doniesienie do prokuratury. Zastanawia³ siê przez chwilê nad napisaniem sprostowania do Onetu, ale doszed³ do wniosku, ¿e to nic nie da. Trzeba raczej d±¿yæ do minimalizowania szkód. Piasecka zapowiedzia³a w 3a, ¿e dzisiejsza lekcja polskiego bêdzie lekcj± wychowawcz± i ¿e bêdzie po¶wiêcona analizie wiersza Konstantego Ildefonsa Ga³czyñskiego: „Satyra na bo¿± krówkê”. Uczniowie przygl±dali siê jej z oczekiwaniem. Siêgnê³a po tom wierszy i zaczê³a czytaæ:
Piasecka zamknê³a ksi±¿kê i od³o¿y³a j± na stole. — Domy¶lacie siê — powiedzia³a – dlaczego zdecydowa³am siê na analizê tego w³a¶nie wiersza na lekcji wychowawczej. Klasa przygl±da³a jej siê podejrzliwie. Piasecka usiad³a za sto³em i wpisa³a do dziennika informacjê: „Lekcja wychowawcza po¶wiêcona analizie wiersza Konstantego Ildefonsa Ga³czyñskiego, do którego podobno nawi±zuje notatka po³±czona z incydentem zwi±zanym z pomówieniem uczniów naszego gimnazjum o wandalizm w postaci uszkodzenia drzwi ko¶cio³a.” Rzuci³a okiem na klasê. Beata wróci³a do swojej ³awki, uczniowie studiowali wiersz. Piasecka wsta³a, przez chwilê zastanawia³a siê, czy nie poprosiæ ich, ¿eby odsunêli ³awki pod ¶ciany i nie ¶ci±gn±æ ich w kr±g pozwalaj±cy na swobodniejsz± rozmowê. Zrezygnowa³a z tego pomys³u i przygl±da³a siê ich twarzom, zastanawiaj±c siê, co z tego wszystkiego wyjdzie. Uczniowie skoñczyli czytanie i podnie¶li g³owy. — Co wam przychodzi na my¶l, kiedy czytacie ten wiersz – zapyta³a. Reszta klasy najwyra¼niej zaczyna³a siê trochê nudziæ i Piasecka zastanawia³a siê jak wci±gn±æ resztê do tej dyskusji. Powiedzia³a, ¿e ktokolwiek napisa³ te tezy, móg³ podzielaæ oburzenie Dominiki, ale wydawa³ siê sugerowaæ, ¿e mo¿na takiej nazwy u¿ywaæ z dum± i poczuciem humoru. Czasem jest tak, ¿e kogo¶ próbuj± obraziæ, wy¶miaæ, a ten kto¶ mówi „jaka fajna nazwa, bêdê jej teraz u¿ywa³”. — Tak by³o z Wielkim Wybuchem – powiedzia³ Miko³aj – angielski astronom Fred Hoyle w audycji radiowej wy¶mia³ pomys³ nag³ego pocz±tku wszech¶wiata mówi±c, ¿e to pewnie by³o takie wielkie ³up i teraz wszyscy to nazywaj± Big Bang. Piasecka powiedzia³a, ¿e jest wiêcej, du¿o wiêcej takich przypadków i warto o tym pamiêtaæ, bo czasem jest to najlepsza forma obrony przed g³upimi atakami. „Satyra na bo¿± krówkê” zosta³a tu u¿yta przez kogo¶, kto najwyra¼niej wysoko ceni biologiê. Tez w ca³o¶ci nie znamy, widzia³ je tylko ksi±dz Marek.... — I komendant – doda³ Pawe³. — Ksi±dz nie musi nas wyzywaæ od ma³p – powiedzia³a siedz±ca w ostatnim rzêdzie Karolina, która normalnie nie uczestniczy³a w ¿adnych dyskusjach. Miko³aj podniós³ rêkê, co mog³o ¶wiadczyæ o jego silnym wzburzeniu, gdy¿ nie zdarza³o mu siê, ¿eby podniós³ rêkê przed otworzeniem ust. Piasecka pomy¶la³a, czy jednak nie by³a to sprawka tego towarzystwa i zaczê³a siê gor±czkowo zastanawiaæ, jak ich w takim przypadku chroniæ przed gniewem grona i si³ zewnêtrznych. Zwróci³a twarz do Miko³aja. — To, ¿e nam ksi±dz Marek wymy¶la od ma³p to nie ma nic do rzeczy – powiedzia³ – on ma jedne pogl±dy, my mamy inne. Czasami go nawet rozumiem, bo nie ma z nami lekko. Tylko, ¿e kto¶, kto przybi³ te tezy nic o tym nie wie. Wiedzia³, ¿e jak powiesi na drzwiach ko¶cio³a to bêdzie najwiêksza awantura. To znaczy, ¿e chcia³ wywo³aæ awanturê, mo¿liwie najwiêksze zamieszanie. Analogia do Lutra te¿ jest piêkna. Ale ja nie wierzê, ¿e tam by³y tylko dwie tezy: chcemy wiêcej wiedzy ni¿ religii i chcemy znaæ ca³± prawdê o naszych wspólnych genach z bananem. Klasa zaprzeczy³a gwa³townie, tylko Ryszard powiedzia³ ponuro, ¿e lekcje mog³yby byæ ciekawsze. Piasecka domy¶la³a siê, ¿e pewnie nikt z nich by takiej tezy nie napisa³. Wiedzia³a, ¿e nie lubili lekcji religii i chcia³a wiedzieæ wiêcej o incydencie z ma³pami. Zastanawia³a siê, co o tym wszystkim mówili ich rodzice. Jak o tym rozmawiali, kiedy byli sami w klasie, albo w grupkach na korytarzu? Nie zapytali nawet o Piotra P³aksina, a przecie¿ nad miasteczkiem unosi³ siê duch chandry unyñskiej tyle, ¿e ch³opcy woleliby graæ na gitarze, albo na perkusji, a dziewczyny z zapa³em studiowa³y kariery wokalistek. To jak to by³o z tymi ma³pami – zapyta³a. Klasa milcza³a. Pawe³ i Dominika dziwnie patrzyli na Miko³aja. Powiedzcie, o co chodzi, u¶miechnê³a siê zachêcaj±co. Miko³aj wzruszy³ ramionami. — To by³a moja wina – powiedzia³ – bo zacz±³em g³upstwa opowiadaæ, ¿e polscy archeolodzy znale¼li w Iraku glinê, z której Pan Bóg ulepi³ australijskiego dziobaka. | |
Orygina³.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6347) (Ostatnia zmiana: 10-02-2009) |