Słowiańskie korzenie choinki
Autor tekstu:

Choinka jest dziś najważniejszym symbolem świąt Bożego Narodzenia. Serwis Interia tak straszy choinką: „Choinka: Pogański zwyczaj z Niemiec w każdym polskim domu". Robert Suski na łamach Liberte forsuje tezę, iż choinka jest wynalazkiem germańskich pogan, który w XVIII w. upowszechnił się wśród niemieckich protestantów, skąd przeszedł w XIX w. do niemieckich katolików, następnie poprzez książęce małżeństwa rozpowszechnił się w całej Europie, by w XX w. objąć cały świat. Oto w tysiąc lat po upadku germańskiego pogaństwa, protestanci, którzy wydzielili się od katolików zarzucając Kościołowi, że hołduje dawnym pogańskim tradycjom poprzebieranym w szaty chrześcijańskie, sami mają przejąć symbol pogański, by uczynić go głównym elementem kalendarza liturgicznego. Nader odważna ta hipoteza, lecz gdyby miała coś z prawdy znaczyłoby, że choinka jest naprawdę potężnym symbolem, istnym kodem kulturowym Europy.

W istocie są to jedynie hipotezy, oparte na wątłym materiale źródłowym. Niemcy również nie wiedzą dlaczego względnie niedawno zaczęli stroić zimą płonące drzewka. Jeszcze w XVIII w. król pruski Fryderyk Wielki zdobił drzewko Bożego Narodzenia kartoflami — uważano bowiem, że owe „jabłka ziemne" są owocami zaginionego raju.

Język najlepszym dokumentalistą

Kiedy zwyczaje giną w mrokach dziejów, należy się odwołać do badań języka, który obok etnografii jest najlepszym zapisem migracji kodów kulturowych. Praktycznie wszystkie zapożyczenia funkcjonują w formach, które ujawniają swoje źródła. I tak, to właśnie język zaświadcza nam, że katolicyzm wzięliśmy z Czech, gdyż podstawowe słownictwo religijne mamy w formach czeskich (np. polskie słowo msza opiera się na słowie mąe [fon. msze], które jest czeską przeróbką łacińskiego słowa missa). [ 5 ] Wiemy, że herbata w Polsce wywodzi się nie tylko z Chin, ale język zaświadcza nam, że trafiała do nas z Zatoki Tajwańskiej, gdyż polskie określenie zawiera cząstkę określenia herbaty z tego właśnie regionu Chin, podczas kiedy już za naszą południową granicą pito herbatę kantońską, gdyż określenie czaj wywodzi się z tego właśnie regionu Chin. To język nam mówi, że Europa wzięła krawaty z Chorwacji, gdyż nazwa tej części garderoby w językach europejskich to różne formy słowa Kroat czyli Chorwat. To język nam mówi, że druk wzięliśmy od Niemców, gdyż określamy go spolszczeniem niemieckiego słowa Druck. To także język nam mówi, że Europa wzięła ser biały od Niemców, a ci — z Polski, gdyż niemieckie słowo Quark (na którym opiera się określenie sera białego w językach europejskich) nie daje się wyjaśnić na gruncie języka germańskiego, lecz zrozumiałym się staje na gruncie języka zachodniosłowiańskiego, gdzie występuje słowo twaróg, które daje się wytłumaczyć na gruncie języka prasłowiańskiego. Język potwierdza tutaj dowody archeologiczne, wedle których najstarszy ser biały pochodzi z Kujaw sprzed 7500 lat. Język jest najlepszym dokumentalistą migracji wynalazków i kodów kulturowych.

Cóż zatem język mówi o genezie choinki? Niemieckie korzenie choinki potwierdza język angielski, którego Christmas tree opiera się na południowoniemieckim określeniu Christbaum — choinki otóż upowszechniły się w Anglii w połowie XIX w., w okresie małżeństwa królowej Wiktorii z niemieckim księciem Albertem pochodzącym z Koburga (Bawaria). Gdyby zwyczaj ten upowszechnił się w okresie wcześniej panującego króla Jerzego III, który żonaty był z niemiecką księżniczką Zofią Charlottą, Anglicy mówiliby na choinki prawdopodobnie Saintnight tree, gdyż Charlotta urodziła się w połabskim Mirowie, gdzie na choinkę mówiono Weihnachtbaum, co znaczy „drzewo świętej nocy". W Niemczech funkcjonują trzy określenia choinki: Christbaum na południu, Tannenbaum (drzewo jodłowe) na zachodzie oraz Weihnachtbaum na wschodzie. Obecnie wschodnioniemieckie określenie wypiera pozostałe.

W kilku krajach Europy choinkę określa się wariantem słowa Christbaum. Wiemy dokładnie, że jego pasem transmisyjnym była rzeka Ren. Wszystkie otóż kraje leżące w dolinie Renu na choinkę mówią tym właśnie słowem: Szwajcaria, Liechtenstein, Austria, południowe Niemcy, Luksemburg (Chrëschtbam) oraz Holandia (kerstboom). W RPA na choinkę mówi się Kersboom, czyli przeróbką holenderskiego słowa, co z kolei jest świadectwem tego, że została tam przywieziona przez panujących tam kolonistów holenderskich.

W tym samym czasie Polskę kolonizowali Prusacy i Austriacy a jednak na choinkę mówimy różnymi wariantami słów prasłowiańskich:

  • choinka w większej części Polski,
  • chójka (gwara wielkopolska i kaszubska),
  • chujka (gwara wielkopolska),
  • chójanka (dolnołużycki),
  • chójak/chójniak (gwara mazowiecka),
  • chójk (regionalizm podawany przez Karłowicza),
  • gòdowé drzéwkò (Kaszuby)
  • danka (Kaszuby)
  • goik (Śląsk).

Język wyklucza więc niemieckie pochodzenie choinki.

Piastowskie korzenie choinki bożonarodzeniowej

Co ciekawe, sami Niemcy wskazują, że zwyczaj choinki w dzisiejszym rozumieniu zapoczątkowano u nich na dworze ...książąt piastowskich.

Wprawdzie już od średniowiecza okazjonalnie pojawiały się grudniowe drzewka w kościołach, choć nie były to jeszcze choinki, nie wiązały się bowiem z Bożym Narodzeniem, lecz ze świętem Adama i Ewy. Były to rajskie drzewka strojone w jabłka. Wiązanie tych drzewek występujących tylko w kościołach w związku ze świętem Adama i Ewy, ze świecącymi drzewkami stawianymi w domach w związku z narodzinami Jezusa — jest tezą nieco naciąganą.

Pierwsza choinka w dzisiejszym rozumieniu, jako świecące drzewko zdobione na Boże Narodzenie w domach, została wprowadzona w 1611 przez Dorotę Sybillę (podaję za katholisch.de oraz theology.de), która opisywana jest jako „niemiecka arystokratka" z dynastii Hohenzollernów. W rzeczywistości jednak owa pierwsza choinka wiąże się z Piastami. Dorota Sybilla była prawnuczką Barbary Jagiellonki. Wychowała się w Krośnie Odrzańskim, które należało wówczas do jej wuja Jana Zygmunta Hohenzollerna. W 1610 poślubiła księcia piastowskiego Jana Chrystiana, z którym najpierw zamieszkali na zamku w Legnicy, a w grudniu 1611 przeprowadzili się na zamek w Brzegu. To właśnie w Brzegu pojawiła się pierwsza choinka. Co najważniejsze: w owym czasie Brzeg, który politycznie był częścią niemieckiej Rzeszy, pozostawał w obszarze kultury polskiej, w połowie XVII wieku polsko-niemiecka granica językowa przebiegała niedaleko miasta; Brzeg należał do terytorium, na którym dominował język polski. [ 1 ] Kroniki nie mówią, że księżna brzeska wprowadziła ten zwyczaj lub go wynalazła, lecz że zapaliła świeczki na drzewku jodłowym na Boże Narodzenie. Dlaczego nie odnotowano tego, gdy para mieszkała w niemieckojęzycznej wówczas Legnicy, lecz dopiero gdy przeprowadzili się do polskojęzycznego Brzegu?

1611 był dla Polski rokiem zupełnie wyjątkowym: był to moment największej potęgi w całej naszej pisanej historii. Rzeczpospolita osiągnęła wówczas milion km2, a więc więcej aniżeli I Rzesza. 29 października car Rosji Wasyl IV Szujski wraz ze swoimi braćmi na Zamku Królewskim w Warszawie złożyli królowi Rzeczypospolitej hołd i przysięgę wierności (tzw. Hołd Szujskich). 16 listopada przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie hołd lenny złożył królowi Polski książę pruski i elektor brandenburski Jan Zygmunt Hohenzollern, wuj Doroty.

Twierdzi się dziś, że odłączeni od Rzeczypospolitej Piastowie zgermanizowali się. Ci ostatni jednak byli związani właśnie z Rzeczpospolitą. Jan Chrystian był tym, który zamierzał oddać stany śląskie pod zwierzchnictwo i opiekę króla Polski, który niejednokrotnie zwracał się do cesarza w obronie mieszkańców Śląska. Jego syn Chrystian zgłosił swą kandydaturę na tron Polski w 1668 (wygrał jednak jego przyjaciel Michał Korybut Wiśniowiecki, gdyż był katolikiem a Chrystian kalwinem).

Choinka spopularyzowała się w polskich miastach w okresie zaboru pruskiego — jako część zaginionego dziedzictwa. Nie był to jedyny taki przypadek, gdy kluczowa innowacja popularyzuje się w Polsce okrężną jakby drogą: uprawę ziemniaków wprowadzili u nas w XVI w. Bracia Polscy, którzy zostali jednak wygnani, a ziemniaki zostały w Polsce spopularyzowane po dwóch wiekach, za sprawą Sasów. Można oczywiście wskazać te dwa przykłady jako dowód na to, że nie potrafimy doceniać tego co mamy, ale to nie takie oczywiste. Ziemniaki i choinka pojawiły się u nas wtedy, kiedy powinny. Ziemniaki to warzywo szczególnie istotne dla zwalczania plagi głodów, tymczasem w Rzeczypospolitej, inaczej niż na zachodzie Europy, nie było plagi głodów. Pojawiły się dopiero pod zaborami, a ziemniaki upowszechniły się przed upadkiem Rzeczypospolitej.

Świecące drzewko bożonarodzeniowe pojawia się w Niemczech po aneksji Śląska, popularyzuje się w drugiej połowie XVIII w. Wcześniej występował tam zwyczaj zdobionych gałązek zwanych Panna Rózga. Jak podaje ks. Antoni Zapieżyński w kazaniu drukowanym w roku 1720, w Niemczech i w Prusach dzieci otrzymują po kolędzie na gwiazdkę malowane gałązki, ozdobione różnymi świecącymi zabawkami.

Zdobione drzewko to symbol narodzin dziecka

Współczesny maik z Jemielnicy: chojak — symbol męski, wianki — symbol żeński, a na czubku strojny w owoce maik, czyli symbol dziecka
2. Współczesny maik z Jemielnicy: chojak — symbol męski, wianki — symbol żeński, a na czubku strojny w owoce maik, czyli symbol dziecka

Nie jest też prawdą, iż zwyczaj strojenia choinki pojawił się w Polsce dopiero w XIX w. Występował od dawien, tyle że związany był z maikiem, czyli występującymi na wsiach świętami płodnościowymi. To właśnie owe strojone drzewka wiosenne nazywano u nas choinami, chojakami, goikami lub maikami.

Wojujący sekularyzatorzy lubią akcentować fakt, że nasze obecne zwyczaje w dużej mierze wywodzą się z dawnych kultów płodności, bo w odbiorze popularnym kojarzy się to z orgiami na cześć pogańskich bogów. W rzeczywistości chodzi tutaj o zwyczajne elementy życia rodzinnego: prokreację oraz dziecko. Od wieków tak budujemy naszą kulturę, by stymulowała prokreację i rodzicielstwo. Na tym właśnie ogniskują się owe kulty płodności, które po upadku dawnych wierzeń zostały całkowicie zsekularyzowane i stały się normalnymi elementami codziennego życia. Choinka była na wsiach takim samym elementem kultów płodności, jak dziś powiedzmy tzw. brama weselna. Jakież znaczenie ma to, że przed wiekami wiązało się to z dawnymi religiami, skoro jest to dziś czymś zupełnie zsekularyzowanym? Albo zwyczaj stypy.

Otóż w kulturze ludowej owe zdobione drzewko było wiosennym symbolem dziecięcia, narodzin. Chrześcijaństwo wprawdzie przyjęliśmy tysiąc lat temu, lecz jego głęboka, kulturowa internalizacja trwała przez wiele późniejszych wieków. Utożsamienie tego, co od wieków w kulturze ludowej związane było z narodzinami dziecka — zdobionego drzewka zwanego choinką lub godowym drzewkiem — z narodzinami świętego dziecięcia, miało miejsce właśnie w okresie nowożytnym w całej Europie. Stąd właśnie tak późne i nagłe pojawienie się w całej niemal Europie choinki. Nie pochodzi ona ani od Niemców, ani od Polaków, gdyż ów zwyczaj zdobionego drzewka jako symbolu narodzin dziecka korzenie ma praindoeuropejskie — obecny był w całej Europie od wieków, jako tradycja zsekularyzowana, ludowa.

To że na Śląsku nazywa się choinkę goikiem najlepiej bodaj świadczy, że owo święte drzewko wywodzi się właśnie z wiosennego symbolu narodzin dziecka. Potwierdza to także nazwa choinki wśród Kaszubów oraz Łużyczan: gòdowé drzéwkò (Kaszuby), gódowny bom (Dolne Łużyce), hodowony ątom (Górne Łużyce).



Stary, wiosenny zwyczaj goika na Śląsku

Czy katolicyzm ukradł dawne zwyczaje?

Owi domorośli sekularyzatorzy lubią też podkreślać, że katolicyzm „ukradł" dawne zwyczaje. Jest to antykulturowy nonsens. Nie ukradł, lecz ocalił. Każda powszechna religia, chcąc dbać o dobrostan społeczny, musi pielęgnować i umacniać kulturowe kody płodnościowe. I taką właśnie rolę katolicyzm przyjął. Już przed wojną chadeccy posłowie bronili katolicyzmu w ten sposób, że „wzmaga płodność małżeńską". Kultura laicka krytykując religijne kody kulturowe, które wchłonęły elementarne świeckie kody kulturowe, nie daje żadnej alternatywy w tym zakresie, gloryfikując jednostkowe „szczęście", co w praktyce sprowadza się do płytkiego hedonizmu. Wymieranie Europy jest w genezie kwestią czysto kulturową: wytłumienie tradycyjnych kodów religijnych, które kilka wieków temu przejęły świeckie kody kulturowe. Proces ten wzmagają jeszcze kwitnące żywo na zsekularyzowanym obszarze apokaliptyczne sekty destruktywne, typu wojującego ekologizmu, gloryfikującego wymieranie ludzi (mniej ludzi — mniejszy „ślad węglowy"). W efekcie przestrzeń opuszczaną przez chrześcijaństwo sukcesywnie zajmować będzie kultura muzułmańska, która swoje kody kulturowe wciąż ma żywe.

Oczywiście sekularyzatorom wydaje się, że wyparcie owych dawnych obyczajów i kodów kulturowych jest elementem jakiegoś postępu, tyle że kultury, które odchodzą od owych prahistorycznych czyli uniwersalnych kodów kulturowych, nie wchodzą na wyższy poziom rozwoju, lecz zanikają i są zastępowane przez inne kultury. Antyczny Rzym nie upadł pod naporem zewnętrznym, jak się często pisze, lecz wewnętrznym: „zliberalizował" obyczaje czyli odrzucił dawne kody kulturowe, w efekcie dla utrzymania swej machiny musiał postawić na imigrantów, którzy rozłożyli jego organizm polityczno-kulturowy. Nota bene, to w instytucjach kościelnych przechowały się resztki antycznego Rzymu. Jeśli obecne chrześcijaństwo jest nie w kryzysie, lecz w stanie przejrzewania, czyli wygasania, to znaczy, że Europa stanie się muzułmańska, gdyż innej — realnej! - alternatywy nie ma. Być może jest to nieuchronny element ewolucji naszej kultury, choć wolałbym, aby tak się nie stało.

Popularne opracowania historii choinki, które całkowicie abstrahują od jej nader głębokiego podłoża kulturowego w Europie, rozsnuwają taką oto wizję upowszechnienia tego zwyczaju: otóż katolicy dawniej mieli szopki; by się od nich odróżnić, protestanci wymyślili zdobione drzewka, po czym katolicy przejęli choinki i zmarginalizowali szopki. Owe absurdalne koncepcje zupełnie nie biorą pod uwagę elementarnych faktów psychospołecznych. Otóż protestanci mieli obsesję na punkcie zwalczania pozostałości dawnych religii. I to był ich główny wyróżnik wobec katolicyzmu, którego nie tylko cechą, ale i siłą było to, że nie niszczył dawnej kultury, lecz budował syntezę, wzmacniając tym de facto kulturę indoeuropejską. Papież Grzegorz Wielki wysyłając w 591 misjonarzy do Anglii polecił im, by mieli wzgląd na zwyczaje mieszkańców, by nie niszczyli dawnych świątyń i świąt, lecz adaptowali je dla nowej wiary. W książkach Julii Golding osadzonych w okresie elżbietańskim Anglii czytamy, że protestanci zwalczali zwyczaje wiosennego maika (ów ogólnoeuropejski zwyczaj w Anglii zwał się Maypole), podczas kiedy katolicy go bronili. Gdy tron objęła Maria I Tudor przywrócono nie tylko tolerancję dla katolicyzmu, ale i dla maika, a więc protoplasty współczesnej choinki. Sytuacja ta uległa z czasem zmianie. Po podziale Europy na dwie części, protestanci stale wywierali presję na katolicyzmie, który oskarżali o sympatię dla dawnych religii, w efekcie katolicy coraz bardziej zaczynali się wstydzić tych wątków i w efekcie, pod wpływem protestantyzmu i katolicyzm stał się nieco destruktywny dla dawnej kultury.

Fragment współczesnego Maibaum czyli majowej choinki z pogranicza niemiecko-austriacko-szwajcarskiego
1. Fragment współczesnego Maibaum czyli majowej choinki z pogranicza niemiecko-austriacko-szwajcarskiego

Niemniej jednak przypuszczenie, iż protestantyzm mógł wprowadzić zwyczaj świętego drzewka, kiedy nic tak jak ono nie kojarzy się z dawnymi religiami, by odróżnić się od katolicyzmu, jest nieporozumieniem. Choinka upowszechniała się tam, gdzie zanikały dawne kody kulturowe. Protestanci szybciej i skuteczniej je zniszczyli. Stąd po domach chrześcijańskich na obszarach protestanckich choinka upowszechniała się szybciej i wcześniej. Katolicy nie mieli takich obsesji na punkcie zwalczania pogaństwa, stąd stare kody płodnościowe funkcjonowały tam dłużej w formach zsekularyzowanych. Widać to zresztą do dziś: w katolickich landach Niemiec, jak np. Szwabia, wiosenny zwyczaj maika do dziś jest żywym elementem kultury społecznej: po wioskach a nawet w miastach wraz z wiosną ustawia się wielkie chojaki czyli drągi na czubku których sterczy zdobiona choinka. Na chojakach widnieje imię dziewczyny, które stawiający ową formę zalotów chłopacy wypisują. W protestanckich landach zwyczaje te generalnie pozanikały. Obecne są nie tylko na południu Niemiec, ale i na południu Polski.

Istnieje jeszcze jeden istotny powód przeniesienia zwyczaju wiosennej choinki, obecnej w całej Europie od wieków, na okres zimowy. Otóż wiosenne święta płodnościowe związane były nie tylko z prokreacją, ale i z płodnością ziem a zatem z życiem wsi. Wraz z procesem uprzemysłowienia i urbanizacji w życiu cywilizacyjnym kultura wiejska zaczyna ustępować kulturze miejskiej — umożliwiło to oderwanie świąt płodnościowych od cyklu życia wsi. Grudniowa choinka popularyzuje się dokładnie wtedy kiedy zaszła owa zmiana przesunięcia dominującej siły na kulturę miejską. Wbrew temu, co się dziś pisze, wieś nie przyjęła później od miasta zwyczaju choinkowego — przyjęła go znacznie wcześniej. Po prostu znacznie dłużej trwała przy choince wiosennej, czyli święcie płodności łączącym prokreację z urodzajem plonów.

Zwyczaj prezentów choinkowych wywodzi się z różdżki godowej

Zdobione drzewka jako symbol narodzin dziecka były także elementem ludowych zaślubin, gdzie zwano je różdżkami godowymi i z których bezpośrednio wywodzi się zwyczaj prezentów choinkowych.

Już sto lat temu zauważył to profesor architektury i estetyki Jan Sas-Zubrzycki: "Choinka nasza ze świętami Godowemi związana, to w dalszym ciągu różdżka godowa, przybrana początkowo papierkami w łańcuszki ze serc złożone i w pierza śnieżno-białe. Zdaje się dziś niektórym, jakby to dopiero niedawno dla fabryk zagranicznych wymyślono te Bożo-drzewka!… I są tacy co w to ślepo wierzą, bo chcą wierzyć!..." [ 2 ]

Warto dodać, że od tego czasu wiele się zmieniło: Polska jest dziś czwartym na świecie producentem bombek choinkowych, za Chinami, USA i Niemcami, sprzedając na całym świecie bombki o wartości 100 mln zł.

Opis rózgi weselnej znajdujemy w Literaturze Ludowej nr 3/1957: „W środku między kijkami znajdowała się obrączka, która rozszerzała kijki. Na kijki nabijano bułki i jabłka, przedzielając je, ubierając barwinkiem. Na końcu kijków znajdowała się "szyszka", ozdobna, pieczona z białej mąki, w kształcie krążka zwiniętego z paska postrzępionego ciasta. Do środka między kijki wstawiano chojak — świerk, który ubierano cukierkami, ciastkami i bibułką. Do zwyczaju należało też wkładanie flaszki z wódką, a złośliwi wkładali i kamienie, by rózga była cięższa. Różnica między rózgami była ta, że od swaszki były nabijane na kijki bułki zakończone szyszkami, od młodej zakończone orzechem. Rózgi niesiono jak karabiny."

„Rózga ta (np. w Sandomierskiem), długa na dwie stopy, składa się z głównego badyla, pieńka i siedmiu ramion, t. j. gałązek, przywiązanych doń czerwoną wstążką. Na gałązkach tych zatykają po jabłku i wogóle przystrajają je starannie. Rózgę przy wiciu dzierży w dłoni starsza druchna, a gdy rózga jest gotowa, tańczą z nią i śpiewają pieśni obrzędowe." [ 3 ]

Rózga weselna, Zofia Sałek, 1967 r., Olszanka, lubelskie
3. Rózga weselna, Zofia Sałek, 1967 r., Olszanka, lubelskie

Przed weselem miał miejsce „dziewiczy wieczór" na który zbierają się wszystkie druhny i towarzyszki panny młodej. Przez cały ten wieczór wiją wieńce ślubne i śpiewają różne pieśni. Wówczas odbywa się również wicie wieńca i rózgi weselnej (zwanej też wieńcem pana młodego a na Mazowszu koruną). Z kolei drużbowie pana młodego mieli zadanie wykupić ową rózgę. Ze zwyczaju wykupywania rózgi pozostała tzw. brama.

Rózga z godów weselnych pozwala zrozumieć skąd na grudniowym święcie Szczodrych Godów wzięła się idea prezentów pod choinką. W czasie wesela rózga służyła do zbierania prezentów dla młodej pary, by mogli powić i wychować dziecko. Zaczynało się od tego, że marszałek weselny rozpoczynał taniec z rózgą i po kilku taktach przekazywał ją kolejnej osobie, która od tańca z rózgą wykupywała się przekazując dar dla młodej pary. Jeśli nie miała prezentu, musiała tańcować z rózgą — i stąd wzięła się zniekształcona alternatywa choinkowa „prezent albo rózga". Rola weselnej rózgi kończyła się w czasie oczepin czyli symbolicznego momentu zaślubin.

Chójanka czyli prokreacja

W polskiej nazwie choinki najwyraźniej zachowała się geneza choinki jako drzewka majowego. „Ziemia Radomska" nr 295 z 1931 tak mocuje się z tym problemem: „Nie wiadomo tylko skąd wzięła się jej nazwa dziwaczna i nieodpowiednia. No tak. Właśnie nieodpowiednia, bo wszakże choinka, inaczej choina czy chojak lub chojar, to przecież zwyczajna sosna, jednym słowem drzewko, które nie może służyć i nigdy nie służyło do tych celów. Wszystkie choinki przecież, których takie mnóstwo zwozi się rok rocznie do stolicy i innych miast Polski niedługo przed świętami Bożego Narodzenia to wyłącznie młode świerki, dogodne do zdobienia i oświetlania ze względu na swoistą konstrukcję ich gałęzi". Otóż właśnie majowe drzewko to była przede wszystkim sosna, która w kulturze słowiańskiej występuje jako axis mundi.

Słowa te zachowały się w toponimii: w Wielkopolsce mamy miejscowość Chójki, na Mazowszu jest Choja, w wielu regionach całej Polski mamy Chojna, Chojny, Chojno, Chojnowo, Chojnów itp. Zachowały się także w nazwiskach, np. Chojnacki, Hojarska.



Chójki, gmina Krzymów

Słowa te wywodzą się od prasłowiańskiego chvoja, chwojka, *chvoj-ina. Pierwotnie słowo to oznaczało coś ostrego, sterczącego, igłę, igliwie, gałęzie pokryte igliwiem, a następnie przeniesione zostało na drzewo iglaste, sosnę lub jodłę. Chwoja w znaczeniu sosna zachowała się w języku białoruskim.

Prasłowiańska *xvoja wywodzi się z kolei z praindoeuropejskiego *skhujā znaczącego 'kolec'.

Od PIE *skhujā powstał prasłowiański *xujь czyli cierń, kolec, a od niego „chuj" czyli członek w stanie wzwodu — słowo uznane za nieprzyzwoite. Efekt protestantyzacji kultury. Wbrew nadgorliwym lingwistom, jego uliczne formy są w pełni poprawne: można go zapisać jako hój, huj czy chój — po prostu w różnych gwarach różnie pisano.




Zbieżność etymologiczna „chuja" i „choinki" nie jest bynajmniej przypadkowa, gdyż choina, chojak miały bardzo wyraźne konotacje falliczne, związane z płodnością. Wyparte z kultury mainstreamowej, zachowały się w pieśniach kultury ludowej:

"Stoi mi, stoi mi
Gałązecka choiny
Pod choiną lescyna
Pod lescyną dziewcyna"

"Ożenił się Zachariaczek
Uciekła mu na chojaczek
A patrzajcie Zachariaczku
Twoja żona na chojaczku"

Choina czyli igliwie stała się symbolem wiecznej zieleni (nieśmiertelność) oraz nigdy nie opadającym (w przeciwieństwie do liści). Słowiańska wersja czekania na Godota: „Doczekasz się, jak choina opadnie".

Nie będę, nie będę
Na Jasieńka dobra
Póki nie opadnie
Chojinecka drobna.
Choć jedna opadnie,
To druga urośnie —
Nigdy nie zaginie
chojina na sośnie.

W kulturze ludowej choina stała sie symbolem poczęcia dziecka, co widać w pieśniach weselnych, w których choina wyrasta z popiołu po wianku:

"I wyrosła na tem miejscu chojina
Zapłakała panny-młodyj rodzina
I wyrosły na tem miejscu chojaki,
Zapłakali panny-młodej chłopaki."

"Wyrośnie ze mnie chojenka
Będzie mnie płakać mateńka".

Choinka jest więc symbolem płodności, lecz jej kulturowa symbolika jest znacznie szersza. Noworoczne kolędy życzące czyli świeckie pieśni związane z obchodami nowego roku, niosą najbogatszy przekaz symboliczny dotyczący choiny/sosny, wiążąc ją z dawnymi mitami kosmogonicznymi. Choina to axis mundi, oś świata, drzewo życia. [ 4 ] Grudniowa choinka wzbogaciła się o symbolikę astralną (gwiazda na szczycie), lecz zachowała swój wymiar płodnościowy. W kulturze ludowej płonąca choina symbolizowała moment utraty wianka. Wedle tradycji, rozbierana jest uroczyście w 40. dniu po narodzinach świętego dziecięcia, czyli na początku lutego.

W kulturze chrześcijańskiej najwięcej dzieci poczyna się pod choinką

Dziś rozświetlone choinki są w naszej kulturze głównym symbolem płodności, bowiem to pod nimi mamy apogeum prokreacyjne. Eksperci z MooseRoots przeanalizowali daty narodzin ponad 14 milionów osób w USA od 1936 roku do 2012 i doszli do wniosku, że najwięcej z tej liczby dzieci poczętych zostało w pierwszy dzień Bożego Narodzenia. W 2017 głośny stał się zabawny tweet przepracowanej położnej, która napisała taki apel: „Jak to możliwe, jest dopiero 5 września. Nie wytrzymam kolejnych 25 dni. Jeśli znasz albo kochasz jakąś położną, PROSZĘ PRZESTAŃ SIĘ DZIUBDZIAĆ NA BOŻE NARODZENIE!"



Oto siła kodów kulturowych! Dodajmy: racjonalnych kodów, gdyż wedle współczesnej wiedzy, kondycja plemników jest w tym okresie najlepsza, a zatem dzieci narażone na najmniejsze wady i najzdrowsze.

Widać to także w Polsce: w 2016 największa liczba urodzeń miała miejsce 13 września, czyli były to dzieci świąt grudniowych. Co istotne, nie jest to kwestia jakiegoś naturalnego, przyrodniczego cyklu, lecz kwestia czysto kulturowa. Wyraźnie widać to kulturze muzułmańskiej, kiedy największa liczba poczęć wiąże się z Id al-Fitr czyli Świętem Przerwania Postu, które jest świętem ruchomym. Zatem nie walentynkowe święto zakochanych, nie początek wiosny, nie Noc Kupały, ale właśnie Boże Narodzenie — święto choinki, prezentów, życzeń i narodzin świętego Dzieciątka — to nasze najbardziej seksowne święta, a co najmniej: najbardziej płodne. W rzeczy samej Szczodre Gody!

Przejęcie kodów płodnościowych było naturalnym etapem ewolucji całego chrześcijaństwa, które aspirowało do systemu ogólnospołecznego. Trzeba jednak podkreślić, że w choince nie ma nic sztucznego dla chrześcijaństwa, jest ona w pełni kompatybilna teologicznie i w świetle świętych pism. Tradycja katolicka wiąże choinkę z rajskim drzewem życia, które jest biblijnym symbolem axis mundi. Chrystus ukrzyżowany miał zostać na krzyżu pochodzącym z owego rajskiego drzewa. Stąd owo święte drzewko staje się jakby narzędziem zbawienia. Teologia nie zmienia jednak podstawowego faktu, że zdobione drzewko zostało przez Kościół związane z narodzinami Dzieciątka, co oznacza sakralizowanie płodności (nawet ze zwykłej kobiety narodzić się może Boże Dziecię!), co staje się silnym płodnościowym kodem kulturowym, którego opiekunem staje się chrześcijaństwo.

Właśnie dlatego walka o choinkę i o zachowanie święta Bożego Narodzenia jest nie tylko kwestią stricte konfesyjną. Jest żywotną kwestią kulturową oraz społeczną.


 Przypisy:
[ 5 ] Zenon Klemensiewicz, Historia języka polskiego, PWN, Warszawa 2002, s. 30.
[ 1 ] Dorota Borowicz: Mapy narodowościowe Górnego Śląska od połowy XIX wieku do II Wojny Światowej. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, 2004, s. 33.
[ 2 ] Jan Sas Zubrzycki, Obsypiny... obsyłania... Rąbek złoty z czasów dobrobytu i oświaty Polaków dawnych, Lwów 1921, s. 37-38.
[ 3 ] Adam Fischer, Lud polski, 1926.
[ 4 ] Katarzyna Smyk, Językowo-kulturowy obraz sosny w polszczyźnie ludowej, Literatura Ludowa, Nr 1(51), styczeń-luty 2007.

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10277)
 (Ostatnia zmiana: 27-12-2019)