Wychowanie społeczeństwa w trzeźwości. Polska a kraje skandynawskie
Autor tekstu:

Wszystkie kolejne rządy w Polsce po 1989 roku (bez względu na ich barwy i akcenty polityczne: centrum, prawica, lewica etc) konsekwentnie nie realizują żadnej polityki wychowania społeczeństwa w trzeźwości.

Wręcz przeciwnie — wydaje się, że konsekwentnie realizują politykę czerpania znacznych wpływów budżetowych z wysokiej akcyzy jaką obciążone są ceny alkoholu, przy jednoczesnej wysokiej dostępności alkoholu dla obywateli.

Za czasów tak obecnie krytykowanego PRL-u był przynajmniej standard „za 10 minut trzynasta". W swoim czasie był też alkohol na kartki, co wynikało w dużej mierze z niedoborów na rynku.

A jak jest teraz w Polsce w tym zakresie?

Obecnie w Polsce jest tak, że obywatel ma podane „na tacy" możliwości bardzo szybkiego i szerokiego dostępu do relatywnie taniego alkoholu.

Służy temu celowi w szczególności sieć sklepów nazwijmy ją "sieć X" — dość tani alkohol w bardzo szerokim asortymencie — czynne w godzinach 6-23, bez mała 7 dni w tygodniu (na przykład również przez większość niedziel).

Idziesz Obywatelu w dużym mieście po osiedlu — co około 500 czy 1000 metrów jest sklep firmy X a nie opodal leżą na trawniku buteleczki po „małpkach" oraz puszki po piwie.

Takie obrazki obserwuje chyba każdy z nas.

„Pokusa" zakupu alkoholu podana jest obywatelowi „na tacy".

Obywatelu — jak potrzebuje strzelić przed robotą „klina" to możesz już o 6 rano wyskoczyć na „małpkę" albo piwko; jak wieczorem zabraknie Ci „płynu" to jeszcze do 23-ciej można dokupić!

Full serwis! Nie drogo! Pod ręką! Nic tylko pić! Szeroka sieć dystrybucji niezastąpiona w takich przypadkach.

Dzieje się to za przyzwoleniem rządzących.

Za PRL-u było w tej kwestii takie powiedzenie:

"Obywatelu — pijąc rujnujesz dom i Rodzinę — nie pijąc rujnujesz Kraj. Wybór należy do Ciebie obywatelu".


Znam z autopsji przykład Szwecji, gdzie rządzący bardzo skutecznie zabiegają o trzeźwość społeczeństwa.

Chodzi o tak zwany systembolaget — system „półprohibicji". System ten wprowadzony jest mimo tego, że Szwedzi podobnie jak Polacy mieli mocno rozwinięte „tradycje" picia alkoholu przy bardzo różnych okazjach.

Podobne systemy obecnie są też w Norwegii oraz w Finlandii.

Systembolaget to państwowa sieć sklepów mająca w Szwecji monopol na sprzedaż napojów alkoholowych o zawartości alkoholu powyżej 3,5%.

Aby zakupić alkohol w Systembolaget, trzeba mieć ukończone 20 lat.

Dostępność sklepów nie jest duża. W całej Szwecji jest ich ok. 430 (czyli statystycznie jeden sklep na 24 tysiące obywateli ! ), w Sztokholmie jest ich 22, a w Göteborgu 12.

W niedziele wszystkie sklepy bolaget są nieczynne.

Innymi słowy: poza sklepami Systemubolaget w Szwecji nie można kupić legalnie „mocnych" alkoholi (powyżej 3,5 %).

Poza tym że sklepów jest tych bardzo mało to jeszcze:

— sklepy te czynne są wyłącznie od poniedziałku do piątku w godzinach 10-19 oraz w soboty w godzinach 9-15.

— wdrożony jest mechanizm ekonomiczny polegający na tym, że w Szwecji im mocniejszy alkohol tym jest on droższy w przeliczeniu na „kopa" (na procent alkoholu w danym trunku)

— innym słowy: taniej upić się piwem 3,5% niż na przykład wódką czy winem.

Ponadto jeśli dany obywatel jest za często gościem w sklepach Systemubolaget wówczas odpowiednie służby państwowe się nim zainteresują — czy nie jest on uzależniony od alkoholu i czy nie należy skierować go na odpowiednią terapie; czy nie należy ochronić jego dzieci przed agresją osoby nadużywającej alkohol (w skrajnym przypadku: zabranie dzieci na „garnuszek" Państwa) etc?

W przeciwieństwie do Polski, w Szwecji nie kupi się również alkoholu na stacjach benzynowych czy w sklepach całodobowych.

W marketach można kupić tylko piwo poniżej 3,5%.

Z drugiej strony oczywiście trzeba mieć na uwadze, to że każdy system prohibicji czy półprohibicji zagraża powstaniem „podziemia" w zakresie produkcji oraz dystrybucji alkoholu.

To niewątpliwie mankament systemów prohibicyjnych. Wszyscy wszakże wiemy, że każde rozwiązanie ma jakieś swoje wady. To oczywiste.

W przypadku Szwecji przejawia się to na przykład tym, że Szwedzi masowo kupują na promach pływających do Polski względnie tani alkohol (tani z ich perspektywy). Chodzi tu o sklepy znajdujące się na statkach.

Na przykład ze szwedzkiej Karlskrony do Polski organizowane są rejsy do Gdyni bez wychodzenia ze statku na ląd w Polsce. Rejs trwa 24 godziny. Gdy prom zawija w Karlskronie do portu można obserwować duże ilość szwedzkich obywateli pchających wózki zapełnione alkoholem kupiony legalnie na statku.

Reasumując — mimo wszystko oraz mimo wskazanych mankamentów marzy mi się by polskie władze też wdrożyły w Polsce taki system jak jest praktykowany w Szwecji oraz innych krajach skandynawskich.

Czy jednak może to kiedykolwiek nastąpić?


Paweł Tokarski
54 lata, z wykształcenia ekonomista, nauczyciel matematyki. Mieszka w Łodzi.

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10323)
 (Ostatnia zmiana: 07-05-2023)