Czyli
pozorna walka „dobra" ze „złem".
Motto:
"Dobro nigdy nie powołuje się na zło
jako
na swoją rację, lecz zło zawsze
podaje
za swą rację jakieś dobro".
Stanisław Lem
W październikowym numerze „Polityki" ukazał się artykuł p. Edyty
Gietki pt. „Zły 2012", z następującym podtytułem: „W latach 90 Polaków
uwalniało od opętań tylko czterech kapłanów. Dziś już ponad 150 jest
oficjalnie oddelegowanych na wojnę z szatanem. Wspiera ich czasopiśmiennictwo
egzorcystyczne". Artykuł jest wart przypomnienia. Autorka pisze m. in.:
„Ponieważ /../ już 3 mln Polaków wydaje rocznie 2 mln złotych na usługi
ezoteryczne, Kościół wszedł z promocją usług egzorcystycznych. Zapowiada
wojnę z szatanem. Ks. dr hab. Aleksander Posacki, demonolog /../ ocenił polską
sytuację jako patologiczną, gdyż większość z nas jest ochrzczona i niepraktykująca, a to mogą być tzw. opętania zawinione. Czasopismo ma ratować
dusze. Nie lekceważmy".
Dalej są przytoczone świadectwa różnych
osób, jakie zawiera pierwszy numer „Egzorcysty", który ukazał się we
wrześniu 2012.:
„Świadectwo daje Mateusz /../ wujek sprezentował mu płytę
Pink Floyd "Atom Heart Mother" /../ Słuchając tej muzycznej
liturgii zaczął mieć bluźniercze myśli o Maryi. /../ Szatan przemawiał
też przez Lady Gagę. Refren jej piosenki „Paparazzi" słuchany od tyłu
jest wezwaniem do Lucyfera: Demonie zbaw nas. /../ dzień typowego Polaka
osaczonego przez demona: rano /../ Polak czyta horoskopy, jadąc do pracy /../
widzi reklamy usług zdejmowania klątw z firm, którym się nie powodzi /../
wieczorem /../ ogląda sagę „Zmierzch" o wampirach i przygody Harry’ego
Pottera /../ A jak zabiorą Polaka do szpitala, dostanie leki homeopatyczne".
Następnie:
„Świadectwo
mamy Kasi: po kilkuletnich wizytach u bioenergoterapeutów z powodu alergii
Kasia zaczęła być gwałcona przez demony /../ Kasia codziennie jest nacierana
olejem egzorcyzmowanym i błogosławiona telefonicznie przez księdza /../ Świadectwo
męża Saszy: zeszłego roku rozpoczęła zajęcia jogi z medytacjami przez ćwiczenia
oddechowe. Z dnia na dzień zmieniła się w kogoś innego, słyszała głosy,
porwała obrazek schowany pod poduszką. Od dwóch miesięcy leży w szpitalu
psychiatrycznym /../ Anna: czy kobiety, które dokonały aborcji, potrzebują
jeszcze egzorcyzmu? /../ Larysa: jaki związek z okultyzmem ma noszenie
ozdobnych kolczyków?".
W dalszej części artykułu podkreślona jest skuteczność
niektórych egzorcystów, co bardziej zaprawionych w bojach z szatanem:
"Zaczyna się msza o uwolnienie z udręczeń szatańskich, którą sprawuje
sam ksiądz prałat /../ Krąży opinia, że jest bardzo skuteczny w przeganianiu złego, a w szafce trzyma gwoździe wypluwane przez opętanych. W pierwszej części modlitw egzorcystycznych należy przyjąć postawę stojącą i uroczyście wyrzec się ducha złego i pychy jego. W drugiej można usiąść,
bo nie do nas będzie mowa, lecz do diabła. Ksiądz /../ tonem imperatywnym
rozkazuje szatanowi uznać potęgę Boga Ojca i odejść od tych sług bożych.
Na końcu błogosławieństwo przyniesionych artykułów. Prośba, żeby
nie wyciągać żadnych przedmiotów, modlitwa sięgnie nawet do zamkniętych
torebek /../ Egzorcyzmowana woda, sól i olej to środki neutralizujące napaści
szatana, można zakraplać/sypać w pomieszczeniu, nacierać ciało oraz spożywać.
/../ Po lekach homeopatycznych córka zrobiła się smutna, niespokojna,
apatyczna. W literaturze egzorcystycznej to klasyczne objawy tzw. syndromu
pohomeopatycznego. Poza tym, jak to wytłumaczyć, że mieszkają we dwie, a na
skórzanej kanapie w salonie ciągle widzi odbitą męską stopę?
Prawdopodobnie już szatan zaznacza swój teren. J. od grudnia 2007 cierpi na
migreny, przeklęła ją szefowa firmy".
W dalszej części tekstu:
„Ośrodek Pomocy Psychologicznej
Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich /../ Należy zachować ciszę, bo
"Pan jest blisko". Telefoniczne zapisy do egzorcysty od poniedziałku do piątku
/../ Kolejki są takie jak enefzetowskie. Na pierwszą wizytę trzeba czekać
ok. 3 miesięcy. Jeden kapłan może przyjąć tygodniowo do 10 osób /../
Czasem wizyty trwają latami. Usługa egzorcyzmu to jałmużna /../ Indywidualne
rozeznanie kosztuje 120 zł, płatne przed wizytą. Z pokoju nr 11 wychodzi naładowana
energetycznie dziewczyna. Na swoją kolej czeka młode małżeństwo /../ Nie ma
spektakularnych omdleń i krzyków typu: „Spierdalaj Jezusie!", jak na
filmach /../ najczęściej do poradni przychodzą nie opętani, lecz zniewoleni,
dręczeni przez złego, który jeszcze nie pokazał twarzy.
Skarżą się: ktoś mi kołdrę ściąga w nocy; dusi mnie w nocy;
widziałam (pacjentkami są częściej kobiety) straszną postać z czerwonymi
oczami. /../ Szkolnym kryterium odróżnienia opętania od choroby jest awersja
do rzeczy świętych i modlitw maryjnych. Testem może być poczęstowanie
pacjenta herbatką na bazie wody święconej, a nawet ziemniaczkami
przyprawionymi błogosławioną solą i obserwacja, czy pojawi się wstręt lub
odmowa spożycia. Jeśli ktoś przychodzi i mówi, ze diabeł przez niego
przemawia, najprawdopodobniej nie jest chory. Prawdziwy opętany zechce diabła
ukryć".
Teraz będzie najstraszniejsza część, bo poświęcona przebiegłości
diabelskiej. Nie polecam jej lektury przed snem, ani osobom o słabych
nerwach. Czytacie to na własną odpowiedzialność:
"A. /../ trafiła do
Zielonki po przeczołganiu jej przez szatana. Od Boga oddalała się stopniowo:
zaczęła zarabiać, flirtować w Internecie, grzeszyć wyobraźnią na tle
erotycznym. W maju /../ A. poznała E. To znajomość pielgrzymkowa /../ poszły
razem na mszę, podczas której E. bekała i miała dziwne bulgotanie w żołądku.
A. jako oazowiczka już wiedziała, że coś jest nie tak. /../ O trzeciej w nocy (to w literaturze egzorcystycznej godzina szatana) A. poczuła czyjąś
obecność i potworny odór /../ E: To szatan. A. za różaniec, a E. wyje i wykręca stopy z bólu. Rano E. przyznała, że zaczęło się gdy weszła w NLP
(programowanie neurolingwistyczne, kwestionowane przez akademicką psychologię
metody manipulowania człowiekiem). Zaprogramowali ją na zło. Każdego
wieczoru E. łączyła się z o. Janem, marianinem z Lichenia, by egzorcyzmować
się przez Skype’a w trybie głośnomówiącym.
Kiedy o. Jan wypowiadał: — Teraz stawiam krzyż między tobą a twoimi
wrogami!, E. biegła do łazienki wymiotować. Raz ojciec zapytał szatana: — W imię Jezusa Chrystusa nakazuję ci powiedzieć, dlaczego ją tak prześladujesz?!
E. nie poruszając ustami wycharczała: — Bo nienawidzę jej! A. po kontakcie z E. sama potrzebowała egzorcyzmu, a zły chciał w tym przeszkodzić. Bo jak to
wytłumaczyć, że w chwili gdy poprosiła ciocię, żeby wysłała jej esemesa z numerem telefonu do ks. Marcina z Zielonki, cioci zepsuł się telefon?
M. zdradzany i bity przez żonę kucharz z Londynu, trafił do Zielonki z powodu myśli samobójczych /../ Szatan też powstrzymywał go przed już umówioną
wizytą. Bo jak wytłumaczyć, że w dniu wizyty dostał takiej biegunki, że
nie wyszedł z łazienki? /../ On, absolwent zawodówki gastronomicznej, teraz
czyta księgę Rodzaju i wysyła do znajomych poetyckie esemesy o Bogu. Ostatnio
pod nieobecność żony pokropił wodą świeconą ich mieszkanie. Wchodząc,
zatrzymała się w progu wściekła: — Co tu się działo?!
Zły jest pomysłowy.
Po Internecie krąży lista zagrożeń opętaniem, którą opracowały zakonnice z Rybna: czytanie gazet typu „Wróżka", senników, imprezy halowe,
trzymanie w domu znaku węża, smoka (gł. azjatyckiego), gry komputerowe typu
Diablo, biżuteria z Egiptu, Indii, Japonii, feng shui, tai chi, radiestezja,
medycyna tybetańska, masaż polinezyjski, akupunktura, metoda szybkiego uczenia
się języków obcych typu Silva, przekleństwa rodzinne, głównie ojcowe i matczyne nad dziećmi typu „Idź do piekła", działające aż do czwartego
pokolenia.
Na razie klientów egzorcystycznych jest 15 tys. rocznie. Jeszcze dużo
ezoterycznych do duchowej detoksykacji".
Można by tylko przyklasnąć
społecznej wrażliwości Kościoła, iż zechciał pochylić się nad tym
specyficznym aspektem duchowych potrzeb swych wiernych i powołał tę (na razie
niewielką, bo co to jest 150 kapłanów w stosunku do tak olbrzymiego
zapotrzebowania na ich usługi?) armię ludzi dobrej woli, która z narażeniem
własnego życia, ofiarnie broni zagubionych nieszczęśników przed zakusami złych
demonów i pomaga ich przywracać na łono Kościoła.
Jednym słowem; podziwiałbym owych nieustraszonych i oddanych sprawie
kapłanów, gdyby nie jedno małe zastrzeżenie jakie mam do ich heroicznej
pracy. Chodzi mi o zwrócenie uwagi
na pewien istotny aspekt ich misji, który moim zdaniem ma wielkie znaczenie w tej odwiecznej walce dobra ze złem. W
czym tkwi sedno owego problemu? Aby dokładnie wyjaśnić o co mi chodzi, muszę
wpierw sprecyzować jego ramy, aczkolwiek
bez przytaczania genezy historycznej, która — mam nadzieję — jest
wszystkim zainteresowanym dobrze znana.
Nie wdając się więc w szczegóły teologiczne i nie wnikając w ich
prawdziwość, czy też fałsz, przyjmuję za punkt wyjścia do swych rozważań
taką oto sytuację: osobnicy wierzący religijnie (konkretnie katolicy) kierują
się następującą zasadą, która rządzi ich rzeczywistością, a przynajmniej ma na
nią duży wpływ: Istnieje Bóg, który reprezentuje sobą ogólnie pojmowane
DOBRO, oraz jego przeciwnik szatan (będący przywódcą aniołów upadłych),
który reprezentuje sobą ogólnie pojmowane ZŁO, czy też jak zwykło się go
określać: zło wcielone.
To byłby religijny pewnik, natomiast
nie jest do końca wiadome ile jest owych sług Szatana, gdyż różne źródła
podają różne ich ilości. I tak np.: „Jeden z Ojców Kościoła doliczył
się 10 000 bilionów diabłów! Ks. Franciszek Bohomolec wyliczył, że
jest ich 15 miliardów. Inni twierdzili, że na jednego człowieka przypada 11 000
diabłów: 1000 z prawej strony i 10 000 z lewej. Pewien Holender -
uczony, znawca szatana — stwierdził, że królestwo piekielne składa się z 6666 legionów, a każdy legion liczy 6666 diabłów". (Błogosławione
nieuctwo, Stanisław Newes). Inni znawcy podawali jeszcze inne liczby. Nie
ważne zresztą, które z tych obliczeń jest prawdziwe, ważne jak wielka armia
sług ciemności czyha na nasze niewinne dusze.
Należy więc uznać, iż każdy człowiek,
który ośmiela się sprzeciwiać bożej woli, jest opętany
przez Szatana (inaczej mówiąc jest pod jego wpływem, albo jak ujęto w tekście: zniewoleniem), lub jego liczne sługi — diabłów, demonów zła czy
jak je tam zwać w „nomenklaturze egzorcystycznej". Wygląda zatem na to, iż w tym dualistycznym systemie wartości, albo człowiek jest po stronie Boga,
albo po stronie Złego — innej możliwości chyba nie ma. O tym właśnie mówi
owo słynne zdanie, wypowiedziane przez Jezusa w Ewangeliach: „Kto nie jest ze
Mną, jest przeciwko Mnie; kto nie zbiera ze Mną, rozprasza" (Mt 12,30).
Tak mniej więcej rozumiany jest ten teologiczny problem, z tym, że np. w średniowieczu za ateizm uznawano nie tylko zaprzeczanie istnieniu Szatana, ale też
dopuszczanie jakichkolwiek granic diabelskiej potęgi. Oznaczało to ni mniej ni
więcej, iż jedno z bożych stworzeń byłoby równe swemu Stwórcy w mocy
sprawczej, co rodziło paradoksalną sytuację w kontekście bożych atrybutów:
wszechwiedzy i wszechmocy. Gnoza to
lepiej tłumaczy: jest Bóg dobry i Bóg
zły, obaj mają równe szanse. Tu — logicznie biorąc — boże stworzenie
nie ma żadnych szans w starciu ze
swym Stwórcą,.. jeśliby mu na to nie
pozwolił! Coś w rodzaju
przeciwieństwa tego poglądu wyraził Baudegair słowami: „Największą
sztuczką diabła jest robienie wrażenia, że go nigdy nie było". Ale to
tylko mała dygresja, wracajmy do tematu.
Sprecyzowałem ramy tego problemu nie bez powodu. Otóż chcę zadać
pytanie, na które mam nadzieję znaleźć odpowiedź w niniejszym tekście, a brzmi ono tak: Czy szatan wraz ze swoimi diabelskimi sługami tak bardzo
„spsiali" ostatnimi czasy, iż zadowalają ich infantylne igraszki z ogłupiałymi
osobnikami rodzaju ludzkiego, czy raczej jego przebiegłość
jest tak wielka, iż współcześni egzorcyści po prostu nie dostrzegają prawdziwego zła, które on wyrządza ludzkości i zajmują się
nieistotnymi duperelami, czyli pozorami zła?
Oto jest pytanie!
Porównajcie więc sami czym kiedyś zajmowały się moce diabelskie i jak wielki to był format zła, które wtedy czyniły ludziom (oczywiście
wychodząc z przedstawionego wcześniej założenia, iż ludzie, którzy
sprzeciwiali się Bogu byli opętani przez moce diabelskie, bo jak można to
inaczej wytłumaczyć?), a potem porównamy to do teraźniejszych ich „wyczynów". I tak np. zacznę od bardzo znamiennego przykładu, który będzie pierwszym świadectwem
w poniższej argumentacji ( jednak bez zachowania właściwej chronologii
owych wydarzeń):
„Gdyby istniał szatan, przyszłe losy zakonu założonego przez św.
Franciszka dostarczyłyby mu wyszukanej satysfakcji /../ Inkwizycja założona
siedem lat po jego śmierci, była w wielu krajach prowadzona głównie przez
franciszkanów. Skromna mniejszość zwana spirytuałami, pozostała wierna jego
naukom; wielu z nich zostało spalonych przez inkwizycję za herezję. Mężczyźni
ci utrzymywali, że Chrystus i apostołowie nie posiadali żadnego mienia, nie
byli nawet właścicielami ubrań, które nosili; opinia ta została potępiona
jako heretycka w 1323 r. przez Jana XXII. Czystym zyskiem z życia św.
Franciszka było stworzenie jeszcze jednego zamożnego i skorumpowanego zakonu,
wzmocnienie hierarchii i ułatwienie prześladowania wszystkich tych, którzy
wyróżniali się moralną żarliwością lub wolnością myśli. Biorąc pod
uwagę jego własne cele i charakter, nie można sobie wyobrazić bardziej
gorzkiego, pełnego ironii rezultatu" (Bertrand
Russell „A History of Western Philosophy", w „Koniec wiary. Religia, terror i przyszłość" Sam Harris).
Ma
autor rację; jest to bardzo wyrazisty przykład diabelskiego wpływu na ówczesnych
ludzi, bo jak to inaczej wytłumaczyć?
Papież Innocenty III, noszący przydomek „młota na czarownice"
(jest winien śmierci tysięcy kobiet) i jego „wykładnia" Słowa Bożego:
„Dlatego Pan nakazał w Prawie: "Nie będziesz bluźnił bogom", przez co
miał na myśli kapłanów, którzy z powodu dostojności swego stanu i godności
urzędu są określani mianem bogów".
Czy może być lepsze świadectwo na diabelską pychę?
Następne świadectwa: "Papież Klemens XI, w 1713 r. w bulli Ungenitus
bezwzględnie zakazuje czytania Pisma św. przez kogokolwiek, oprócz
duchownych. Papież Pius IX nazywał Biblię trucizną,
zaś papież Leon X wypowiedział to słynne zdanie: „Ile korzyści
przyniosła Nam i naszym ludziom bajeczka o Chrystusie, wiadomo?". Papież
Leon XIII zakazał czytania Biblii w języku ojczystym i w 1897 r. włączył ją
do Indeksu Ksiąg Zakazanych.
Natomiast papież Grzegorz VII powiedział: "Panu Bogu upodobało się i podoba się jeszcze dziś, żeby Pismo św. pozostało nieznane, ażeby ludzi do
błędów nie przywodziło", a papież Grzegorz XVI stwierdził: „Nie liczy się religia, tylko liczy się
polityka. Nie ważna jest sprawiedliwość, tylko ziemski interes Kościoła".
Dochodzi w końcu do tego, że lektura Biblii zostaje zakazana przez Kościół
kat. pod groźbą kary śmierci. Tylko
przemożny wpływ diabła na tych wielkich ludzi, musiał spowodować taki bluźnierczy
ich stosunek do Słowa Bożego, bo jak inaczej można to wytłumaczyć?
Dalsze świadectwa: "Biskup Lyonu Ireneusz wymyśla pod koniec II w. tzw.
sukcesję apostolską, która posłużyła
Kościołowi do uzurpacji władzy nad
resztą chrześcijaństwa. W VIII w. sporządzono zestaw sfałszowanych dokumentów,
tzw. „Darowizna Konstantyna", na mocy których cesarz rzymski ofiarował
rzekomo papieżowi Sylwestrowi i jego następcom władzę
cesarską nad Rzymem, Italią i całym zachodem, oraz posiadłości w Italii. W IX w. sporządzono jedno z największych fałszerstw
kościelnego ustawodawstwa, tzw. „Dekrety Pseudo-Izydora"; kompilacja
prawdziwych i fałszywych dokumentów papieskich, soborowych i synodalnych, które
miały świadczyć o przywilejach należnych
hierarchii kościelnej". Papież Leon XIII, który stwierdził: „Kochamy
wszystkie formy państwa, jak długo postrzegane są nasze interesy". Czym
innym można tłumaczyć te wydarzenia (tylko wstyd i ujmę przynoszące Kościołowi
kat.), jeśli nie działalnością diabelskich,
podstępnych mocy? Czyż Jezus nie nauczał: „Nie gromadźcie sobie
skarbów na ziemi /../ Gromadźcie sobie skarby w niebie.." (Mt 6,19).
Następne świadectwa: „Dzieje papiestwa w tym okresie przedstawiają jedno
pasmo gwałtów, intryg i morderstw /../ Przez tron papieski przewinęło się w ciągu jednego stulecia 30 papieży, z których co trzeci zmarł śmiercią gwałtowną
lub w okolicznościach nieznanych /../ Papież Jan XII: "Rozpustny młodzieniec,
żądny zabaw i przygód, zamienił pałac papieski na dom schadzek /../
Znaleziono go martwego w domu jednej z kochanek". Papież Innocenty III: „Był
człowiekiem niesłychanie ambitnym, pysznym, o niezaspokojonej żądzy bogactw i gotowym za pieniądze do każdej transakcji /../ Żaden papież nie szafował
tak bezwzględnie klątwą i interdyktem /../ zalecił również zwyczaj
tworzenia dla Izraelitów odrębnych dzielnic (getta)". Papież Urban VI: "Z
rozkazu tego papieża zamordowano 5 kardynałów Włochów /../ zmarł otoczony
powszechną nienawiścią". Papież Pius V: „Nigdy nie łagodził wyroków sądów
kościelnych. Pozwalał na tortury i ciężkie kary, jak wyrywanie języków lub
skazanie na galery". Itd. itd. Ewidentne przykłady opętania i zniewalania
najznamienitszych ludzi Kościoła przez szatana, bo jak inaczej to wytłumaczyć?
Dalsze świadectwa: „Podczas dziewięciu krucjat (w tym dwie tzw.
"krucjaty dziecięce", podczas których zginęło 50 tys. niewinnych
dzieci), wymordowano miliony innowierców, zrabowano ogromną ilość bogactw i wyrządzono niewyobrażalną ilość krzywd i cierpień. Oto fragmenty kroniki,
dotyczące zdobycia Jerozolimy przez krzyżowców w 1099 r.: „.. nasi następnie
ścigali ich i mordowali aż do świątyni Salomona; tu była taka rzeź, że
nasi po kostki brodzili we krwi /../ Wreszcie nasi pokonawszy pogan, pojmali w świątyni sporo mężczyzn i kobiet i mordowali kogo chcieli, a kogo chcieli
zatrzymywali przy życiu /../ Nazajutrz rano wdarli się żołnierze potajemnie
na dach świątyni Salomona i napadli na Saracenów, mężczyzn i kobiety, ścinając
ich gołymi mieczami; niektórzy z nich rzucali się z dachu świątyni /../ O takich rzeziach pogan nikt dotąd nie słyszał ani nie widział, bo stosy trupów
wyglądały jak wały graniczne, a nikt nie znał ich liczby, tylko sam Bóg" — jak zapisał ówczesny kronikarz. (Religie
wschodu i zachodu, Kazimierz Bank).
„Papież Innocenty VIII, który ogłaszając słynną bullę przeciwko
czarownicom, zapoczątkował falę krwawych procesów w krajach chrześcijańskich, w efekcie których poniosło śmierć w męczarniach wiele tysięcy niewinnych
kobiet. Owoce działalności "świętej" inkwizycji są przerażające, a ilość jej ofiar idzie w miliony. Sobór w Tuluzie nakazał, aby wszyscy wierni
przysięgali biskupom, że z zapałem będą prześladować kacerzy.
„Ewangelizacja" obu Ameryk, przeprowadzanych z Pismem św. w ręku przez
„pobożnych i bogobojnych" chrześcijan pochłonęła kilkadziesiąt milionów
ofiar! Oto znamienne świadectwo bestialskich
zachowań, jakich dopuszczali się chrześcijańscy konkwistadorzy w stosunku do
tubylców z Nowego Świata:
„Chrześcijanie — pisze Las Casas (naoczny świadek, hiszpański
dominikanin) — wdzierali się między ludzi, nie oszczędzali ani dzieci, ani
starców, ani kobiet brzemiennych, ani tych w połogu. Rozpruwali im ciała i rozrywali wszystkich na kawałki, nie inaczej, niż gdyby napadli na stado
owiec" /../ Nowo narodzone istotki — opowiada Las Casas — odrywali,
chwytając je za nogi, od piersi matek i rzucali je na skały, rozbijając im głowy"
/../ „Inne dzieci włóczyli ze sobą po ulicach, trzymając je za ramiona, śmiali
się przy tym i żartowali, a w końcu wrzucali te dzieci do wody i mówili:
"Teraz tam się miotaj, ty małe nędzne ciało!" /../ „Robili też
szerokie szubienice, takie, że stopy dotykały prawie ziemi, na każdej z tych
szubienic wieszali na cześć i chwałę Zbawiciela i dwunastu apostołów, po
13 Indian, potem podkładali drewno, rozniecali ogień i palili wszystkich żywcem"
/../ „Wszystkich pozostałych, razem z ich świtą, chrześcijanie zabili
lancami i szpadami; ale królową Anacoanę przez respekt powiesili" /../
Wszystkie opisane tu okropności i jeszcze wiele innych
widziałem na własne oczy". (Opus
diaboli,
Karlheinz Deschner).
W taki to bluźnierczy i perfidny sposób szatan drwił z Bożego
przykazania: "Nie będziesz zabijał",
opętując, zniewalając i ogłupiając niezliczone rzesze pobożnych i bogobojnych ludzi, aby łamali to święte przykazanie, przeciwstawiając się
tym samym woli swego Stwórcy, wyrażonej w jego Słowie — Biblii. Bo jak to
wszystko inaczej wytłumaczyć, jeśli nie działalnością diabła? Ale na tym
nie kończy się jego podstępna działalność, o nie! Pozwolił on sobie nawet
zadrwić z bożego Narodu Wybranego i tak długo zniewalał wielu świętych
ludzi, że dopuszczali się jakże licznych okropności w stosunku do naszych
„starszych braci w wierze". Oto historyczne świadectwa:
„Kościołowi nie wystarczało jednak także nabożne polowanie na
pogan, muzułmanów, "kacerzy", „czarownice" — dołączono do nich Żydów.
Co prawda wszystko w chrześcijaństwie co nie pochodziło od pogan, było żydowskie;
od Starego Testamentu począwszy,
poprzez zastępy aniołów, praojców, proroków, Modlitwę
Pańską, aż po całą liturgię słowa. Ale właśnie dlatego, że Żydzi
nie potrafili pojąć rzekomo chrześcijańskiego
charakteru swojej wiary, dlatego, że pozostawali „uparci", w ciągu dwóch
tysiącleci płonął ogień nienawiści do Żydów".
„Już u schyłku starożytności uchwala się na dziesiątkach synodów
kolejne surowe restrykcje antysemickie, aż wreszcie w 638 r. szósty sobór w Toledo nakazuje przymusowe ochrzczenie wszystkich Żydów zamieszkałych w Hiszpanii, natomiast siedemnasty sobór toledański w 694 r. uznaje wszystkich
Żydów za niewolników. Ich kapitały ulegają konfiskacie, zostają im też
odebrane dzieci od siódmego roku wzwyż".
"Papież Innocenty IV /../ w 1244 r. kazał spalić Talmud.
W innych bullach /../ papieże regularnie zmuszali Żydów do słuchania ściśle
kontrolowanych kazań nawracających, przy czym byli oni bici laskami, żeby nie
zasypiali. /../ „Złe traktowanie Żydów uważa się za dzieło miłe Bogu" — donosi w XII w. Abelard" /../ „Krótko mówiąc, antysemickie dekrety kościelne
pojawiają się aż do XIX w. Jeszcze Leon XII, intronizowany w 1823 r. /../
tworzy nowe getta i poddaje ich mieszkańców inkwizycji. Nic dziwnego, że
stale podjudzany chrześcijański motłoch zaczął również likwidować Żydów.
Byli oni kamienowani, topieni, łamani kołem, wieszani, rąbani na kawałki,
paleni żywcem i grzebani żywcem. Na postronkach i za włosy zaciągano ich do
chrzcielnicy i czynny udział w tym przymusowym chrzczeniu brał wyższy kler,
który ciągle domagał się coraz zacieklejszych prześladowań".
„W XIII i XIV w. wybuchy antysemickiej nienawiści, które wstrząsnęły
całą Europą, były inicjowane przede wszystkim przez sobory laterańskie.
Czwarty z nich /../ obradował za czasów Innocentego III, najpotężniejszego
papieża w całych dziejach; "Żyd — napisał on w 1205 r. do biskupa Paryża — jest jak ogień w łonie, jak mysz w worku, jak żmija u szyi". Otóż ten
sobór potwierdził, powołując się na św. Augustyna, tezę o wiecznym
podporządkowaniu, zniewoleniu Żydów i wydał szereg antysemickich dekretów".
„Po wczesnym okresie filosemityzmu, kiedy to urzeczeni Lutrem Żydzi
rozgłaszali, iż nastał czas pojawienie się Mesjasza, ów reformator /../ utożsamiał
Żydów ze świniami, uznawał ich za "gorszych niż prosięta", żądał
dla nich kary śmierci za odprawianie nabożeństw, domagał się zakazu
publikacji, zniszczenia domów, spalenia szkół i bożnic /../ I niechaj to się
dzieje na chwałę Pana naszego i chrześcijaństwa, by Bóg widział, że jesteśmy
chrześcijanami".
„Kościół katolicki niejednokrotnie w przeszłości inicjował i popierał nagonkę na Żydów. Jeszcze w XX w. Pius X oświadczył dosłownie:
"Religia żydowska była podstawą naszej religii; została jednak zastąpiona
nauką Chrystusa i nie możemy uznać dalszej racji istnienia tamtej". (Opus
diaboli,
Karlheinz Deschner).
Jednakże największym bluźnierstwem i bezczelnością ze strony szatana
było doprowadzenie do wyrugowania II przykazania z Dekalogu, który Bóg dał ludziom na górze
Synaj, przez władzę cesarską pospołu z Kościołem kat. Przypomnę brzmienie
owego przykazania:
„Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co
jest na niebie wysoko, ani tego co jest na ziemi nisko, ani tego co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył,
ponieważ ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek
ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy mnie
nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysięcznego pokolenia tym, którzy
mnie miłują i przestrzegają moich przykazań". (Biblia
Tysiąclecia,
Wj 20,4).
Natomiast historyczne okoliczności towarzyszące tym burzliwym wydarzeniom
(oczywiście inspirowanym przez moce piekielne, bo jak można to inaczej wytłumaczyć?),
były następujące: "Ale zakaz z Pisma
Świętego i wysiłki pierwszych ojców Kościoła były sprzeczne z tym, co
ludzie lubią i czego pragną. Okazało się, że nawet prawda objawiona nie ma
szans przyjęcia w przypadku, gdy nie odpowiada potrzebom i interesom człowieka
/../ Zaczęto głosić, że niektóre ikony mają moc czynienia cudów. Sprzedaż
ikon stała się niezwykle opłacalna dla mnichów-malarzy, którzy poza tym
cieszyli się specjalnym szacunkiem, gdyż ich zajęcie traktowano jako służbę
bożą /../.
Ale najpotężniejszy ruch sprzeciwu tworzyła 100 tysięczna grupa mnichów,
tym bardziej, że Leon III starał się ograniczyć ich wpływy w państwie.
Cesarz próbował jeszcze pozyskać dla swej sprawy papieża, lecz Grzegorz II
opowiedział się po stronie zwolenników ikon. W tej sytuacji Leon III
postanowił metodą przymusu wyeliminować kult obrazów /../ Mimo groźby
represji, mnisi podburzali społeczeństwo i domagali się przywrócenia kultu
obrazów. Stali się oni przywódcami nieoświeconego ludu, organizatorami
zamieszek i procesji z ikonami. Rozgłaszali przy tym, że różne plagi spadające
na kraj są karą za akty profanacji /../ Tak więc po trwającym w sumie około
dziewięciu dziesięcioleci okresie obrazoburstwa, zwyciężyli czciciele
ikon" (W kręgu religii i historii,
Edmund Lewandowski).
Ten
pouczający fragment historii aż nadto wyraźnie wskazuje na prawdziwą
przyczynę usunięcia tego niewygodnego przykazania z Dekalogu: korzyść
materialną płynącą z tego kultu dla wielkiej rzeszy zakonników i kapłanów.
Jak by na to nie patrzeć — diabelskie dzieło! Bóg swoje, a ludzie
(zniewoleni przez piekielne moce) swoje. Do tego stopnia bezczelności posunął
się Zły, że opętał zapewne uczestników drugiego soboru nicejskiego z 787
r. aby zdefiniowali potrzebę kultu obrazów i mocą swego autorytetu orzekli ją
(oczywiście wbrew Pismu św. ale co tam!):
„Postępując jakby królewskim traktem za Boską nauką świętych Ojców i za Tradycją Kościoła Katolickiego — wiemy przecież, że w nim przebywa
Duch Święty — orzekamy z całą dokładnością w trosce o wiarę, że
powinny być przedmiotem kultu tylko wizerunki drogocennego i ożywiającego
Krzyża, ale tak samo czcigodne i święte obrazy malowane /../ z wyobrażeniami
Pana naszego Jezusa Chrystusa, Boga i Zbawcy, świętej Bogarodzicy, godnych
czci Aniołów oraz wszystkich świętych i świątobliwych mężów. Im częściej
bowiem wierni spoglądają na ich obrazowe przedstawienie, tym bardziej także
się zachęcają do wspominania i umiłowania pierwowzorów, do oddawania im
czci i pokłonu /../ jak to było w pobożnym zwyczaju u przodków. "Kult
bowiem obrazu skierowany jest do wzoru" (św. Bazyli), a kto składa hołd
obrazowi, ten go składa Istocie, którą obraz przedstawia". (Religie wschodu i zachodu,
Kazimierz Bank).
Rozumiecie teraz na czym polegała wyjątkowa bezczelność szatana? Tym
obłudnie sformułowanym orzeczeniem zadrwił z Boga, którego Słowo mówiło
coś zgoła odmiennego; zabraniało bowiem tworzenia jakichkolwiek obrazów, czczenia ich i oddawania im pokłonu! A, że owo przykazanie było bardzo ważne dla Boga, najlepiej świadczy kara za jego
nieprzestrzeganie: sięgająca swymi skutkami do czwartego pokolenia włącznie!
Mimo to, szatan i tu zwyciężył (albo jak to ujęto w artykule: zaznaczył swój
teren).
Mógłbym jeszcze długo przytaczać różne świadectwa
opętań, czy też zniewoleń diabelskich (bo jak można to inaczej wytłumaczyć?):
jak np. św. Tomasza z Akwinu, który orzekł: „Heretycy słusznie mogą być
skazywani przez władze świeckie na śmierć, nawet gdy nie gorszą innych,
ponieważ są bluźniercami przeciwko Bogu jako wyznawcy fałszywej
wiary". Jana Chryzostoma, który opowiadał się otwarcie za potrzebą kłamstwa
dla zbawienia duszy i który mawiał: „Bez niesprawiedliwości nie sposób się
wzbogacić". Św. Cyryla, który swoją doktrynę Marii, Matki Bożej
przeforsował przy pomocy obfitych łapówek i wielkiej ilości drogich prezentów.
Papieża Sykstusa, który zakładał w Rzymie domy publiczne i wydzierżawiał
je kardynałom. Św. Hieronima, który twierdził: „Wolno jest kłamać
ludziom nawet w sprawach religii, oby tylko oszustwo przyniosło owoce". Mawiał
on także: „Płoniemy prawdziwie z żądzy pieniędzy, a grzmiąc przeciwko
pieniądzom, napełniamy nasze dzbany złotem i nigdy nie mamy dosyć".
Papieża Piusa IX, który w encyklice „Qunta Cura" z 1864 r. napisał:
„Przekleństwo niech spadnie na tych, którzy uważają, że papież może i powinien pogodzić się z postępem, liberalizmem i cywilizacją współczesną".
Papieża Jana Pawła II, który uważał, iż „chilijski reżim, który wysłał
na śmierć tysiące ludzi, był łagodniejszy niż stan wojenny w Polsce" (słowa
wypowiedziane podczas podróży do Ameryki Południowej).
Takich przykładów (nazywanych w artykule świadectwami) zniewolenia
przez Złego — bo jak to inaczej wytłumaczyć w tym dualistycznym systemie
wartości? — mógłbym jeszcze bardzo wiele przytoczyć, lecz ograniczę się
do przedstawionych. Jedno wydaje się być pewne: skoro szatan ma taki zgubny wpływ
na ludzi wielkich (wielu z nich
cieszy się mianem błogosławionych lub świętych), którzy nie mogąc się
oprzeć jego piekielnej mocy, wyrządzili ludzkości niewyobrażalną ilość
krzywd i cierpień — to co dopiero mają powiedzieć zwykli ludzie, pozbawieni charyzmy i nimbu świętości?
Porównajmy więc dla przykładu w jaki sposób diabeł ich doświadcza i jakie skutki to ze sobą niesie. Oto przykłady z w/wym artykułu: „Mateusz:
bluźniercze myśli o Maryi. Kasia: gwałcona przez demony. Sasza: słyszy głosy,
porwała obrazek schowany pod poduszką. Szatan odciska męską stopę na skórzanej
kanapie. Kobietom ściąga w nocy kołdrę, dusi je, straszy je swym widokiem,
postaci z czerwonymi oczami. Kucharz z Londynu: gwałtowne napady biegunki,
uniemożliwiające spotkanie z egzorcystą. Ciocia: diabeł złośliwie psuje
jej telefon. A. przeczołgana przez szatana. E. bekanie podczas mszy i dziwne
bulgotanie w żołądku. E. wykręcane stopy z bólu i wymioty podczas
egzorcyzmowania. Szatan przyznaje się, że ją nienawidzi". I to mają być
te „straszne" przykłady diabelskiej działalności? Litości!
Dwie rzeczy są dla mnie niejasne: z owego artykułu wynika
niedwuznacznie, iż leczenie homeopatyczne także jest inspirowane przez diabła.
Czy zatem przychodzą się egzorcyzmować producenci owych „leków",
aptekarze którzy je sprzedają i lekarze homeopaci, którzy przypisują je nieświadomym
pacjentom? (zakładając, że owi nieszczęśnicy tak sami z siebie chcą się
pozbyć diabła). No i dlaczego owe zakonnice z Rybna, które opracowały listę
zagrożeń opętaniem, nie umieściły na niej homeopatii? Przeoczenie!?
Druga niejasność dotyczy zdań: „Jeśli ktoś przychodzi i mówi, że
diabeł przez niego przemawia, najprawdopodobniej nie jest chory. Prawdziwy opętany
zechce diabła ukryć". Rozumiem, że czasy się zmieniły, że np. zamiast Świętej
Inkwizycji mamy Kongregację Doktryny i Wiary, że księża stoją tyłem do ołtarza i odprawiają nabożeństwa w narodowych językach, a nie po łacinie, itd. Ale
żeby sami opętani zgłaszali się do egzorcysty („Na swoją kolej czeka już
młode małżeństwo") i żeby przyznanie się do opętania było traktowane
jako brak opętania u owego szczerego do bólu delikwenta — to już przechodzi wszelkie wyobrażenia?! Przecież kiedyś torturami
wymuszano przyznanie się do kontaktów z diabłem i to przyznanie się było równoznaczne
ze skazaniem na spalenie na stosie, a teraz proszę: nie bierze się tego w ogóle
pod uwagę jako koronnego dowodu!
Niesamowity postęp nastąpił w tej dziedzinie religii (i te błogosławieństwa
telefoniczne oraz egzorcyzmowanie przez Skype’a w trybie głośnomówiącym!),
no, no! Choć z drugiej strony to spostrzeżenie, że „prawdziwie opętany
zechce diabła ukryć" zadziwiająco by się zgadzało ze świadectwami
podanymi przeze mnie: w żadnym przypadku nie zanotowano, aby któryś z tych
wielkich ludzi powoływał się na diabła, a wręcz przeciwnie — wszyscy uważali
się za natchnionych Duchem Świętym!
Podsumujmy powyższy materiał: skoro przyjmujemy na poważnie istnienie
Boga jako Stwórcę naszego świata i szatana/diabła jako jego przeciwnika, który
zawsze szkodzi w bożym dziele ile tylko się da — to takie przypadki jak te,
które opisałem muszą być potraktowane jako bezsprzeczne świadectwa jego podstępnej działalności. Bo jak to można
inaczej wytłumaczyć? Co może być bardziej charakterystycznego dla diabła,
jak sprzeciwianie się bożej woli?
Nic! Dlatego ci ludzie z przytoczonych przykładów, którymi perfidnie
manipulował (poprzez zniewalanie czy też opętanie), nie dość, że sami łamali
boskie przykazania, to jeszcze mieli zgubny
wpływ na niezliczoną ilość innych ludzi, którzy biorąc z nich przykład
robili to samo, nawet nie zdając sobie sprawy, że czynią ewidentne zło, tym
samym realizując wolę szatana, a nie Boga.
Pytanie jakie mi się narzuca jest następujące: czy nasi współcześni
egzorcyści (którzy wiedzą przecież, iż Zły jest podstępny, sprytny,
przebiegły, itd.), nie biorą pod uwagę możliwości, iż jego pomysłowość
jest o wiele wyższej klasy, niż mogliby to sobie wyobrazić? A w związku z tym czy nie powinni szukać (i dostrzegać) tego zła zupełnie w innych
miejscach naszej rzeczywistości, niż czynią to dotychczas? Zatem — czy nie
odnoszą oni wrażenia, że również nimi diabeł manipuluje, podsuwając im nieistotne duperele, byle tylko odwrócić
ich uwagę od prawdziwego zła, które
wydaje się być poza ich postrzeganiem? (takie przynajmniej wrażenie można
odnieść z lektury artykułu).
Pytam zatroskany tym niezrozumiałym dla mnie zjawiskiem, bowiem nie
dopuszczam do siebie myśli, iż Kościół tylko dlatego wyszedł z promocją
usług egzorcystycznych, że „..już 3 mln Polaków wydaje rocznie 2 mln zł.
na usługi ezoteryczne". Czyli zbyt duże pieniądze jego wierni wydają na
bzdurne rzeczy i głupie zachowania, aby mógł obojętnie na to marnotrawstwo
patrzeć. Nie, tego nie biorę pod uwagę, gdyż byłoby to niegodne tych
szacownych instytucji. Zatem cóż,.. można tylko zacytować na koniec starą
łacińską sentencję: "Mundus vult
decipi, ergo decipiatur". "Świat
chce być oszukiwany, więc niech go oszukują". Innymi słowy: dopóki
istnieją ludzie łatwowierni, będą też istnieli cwaniacy, którzy będą bez
skrupułów wykorzystywać ich głupotę. Tylko nie jestem pewien, którzy z nich bardziej zasługują na dezaprobatę: czy ci, którzy pozwalają się
oszukiwać, czy ci, którzy ich oszukują? Oto jest pytanie.
|