Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.039.135 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 654 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Prawdę trzeba wyrażać prostymi słowami."
 Państwo i polityka » Politologia

Kolorowa rewolucja w kraju Draculi [3]
Autor tekstu:

Rząd pod patronatem Dragnei też najpewniej będzie to kontynuował, aczkolwiek z pierwszych jego kroków wynika, że jest zainteresowany przede wszystkim partnerstwem z Trumpem, do którego ma chyba lepsze dojście niż jakikolwiek inny rząd europejski. Dragnea został zaproszony na inaugurację Trumpa, w której uczestniczył wraz z premierem Grindeanu. Dzień przed inauguracją był na kolacji z Trumpem w wąskim gronie, w czasie której zadeklarował, że chciałby podnieść relacje Rumunia-USA na wyższy poziom. Można zatem powiedzieć, że choć Teresa May była pierwszym oficjalnym gościem nowego prezydenta, to pierwszym przywódcą europejskim, który spotkał się z nowym prezydentem USA nieoficjalnie, był Dragnea. Być może nie jest przypadkiem, że akurat obaj mają na głowie wielkie protesty społeczne.

Nowa lewica

Owe protesty mają wszelkie znamiona kolorowej rewolucji: nie mają realnego podłoża społecznego, lecz wiążą się z realną zmianą polityki, zwrotem ku społeczeństwu i odwrotem od neoliberalnych salonów, którym ton nadają wąskie grupy interesów. W mainstreamowych mediach tę politykę określa się mianem populizmu. Jest ona populistyczna w tym sensie, że polega na słuchaniu potrzeb społecznej większości. Właśnie dlatego przybiera ona zazwyczaj kierunek konserwatywny (bo społeczna większość jest konserwatywna), wspólnotowy (tożsamościowy) i prospołeczny, ale nie w sensie socjalistycznym, lecz socjalno-liberalnym (pomoc najsłabszym, budowa klasy średniej, liberalizacja działalności dla małych). Neoliberalny mainstrem jest obecnie syntezą najgorszych wad socjalizmu i kapitalizmu: kapitał na pierwszym miejscu, preferencje dla wielkich, paraliż i zniewolenie dla małych. Społeczeństwa się budzą, system zaczyna ewoluować, i wielcy sypią piasek w tryby, organizując kolorowe rewolucje.

Nie jest tak, że ci przeciw którym urządza się wielkie protesty na ulicach reprezentują ten sam sztafaż ideologiczny. W Polsce zmianę robi tzw. prawica. W Macedonii — tzw. centrum. Natomiast w Rumunii — tzw. lewica.

W Rumunii mogło być arcyciekawie, bo omal nie doszło do tego, że twarzą tej zmiany zostałaby pierwsza kobieta premier wyznania muzułmańskiego. Dragnea chciał bowiem wystawić na premiera Sevilę Shhaideh — nie dość, że muzułmanka, to jeszcze żona imigranta syryjskiego. Ale prezydent zablokował tę nominację, zarzucając Shhaideh, że będzie marionetką Dragnei. Teoretycznie lewica europejska powinna piać z zachwytu nad tą kandydatką i grzmieć z oburzenia, że oto ksenofobia wzięła górę nad postępem. Ale nie piała. Można by złośliwie rzec, że Shhaideh nie nadawała się na ikonę euro-postępu, bo nie nosi burki. Shhaideh jest przedstawicielką mniejszości tatarskiej. Europa Środkowa nie ma problemu ze współistnieniem z islamem, który się asymiluje. Z tej okazji magazyn Politico opublikował kuriozalny tekst, w którym tłumaczy lemingom, że nie ma co się zachwycać szansą na pierwszą kobietę muzułmankę na stanowisku premiera w Europie, bo cała jej otoczka jest zupełnie niepoprawna politycznie. PSD udaje lewicę a jest „konserwatywna, nacjonalistyczna i proprawosławna". Jest wprawdzie żoną Syryjczyka, ale ten Syryjczyk popiera Asada, czyli nie jest taki jak powinien być. Pani pasuje do skorumpowanego rządu, bo jest z Tatarów, którzy są znani z rabowania i dewastacji.

Wbrew jednak dorabianej gębie, rumuńska socjaldemokracja nie rabuje, lecz jest realnie prospołeczna. Od 2012 liberalizują podatki, upraszczają prawo i jednocześnie przywracają dyscyplinę fiskalną. W listopadzie 2016 głośna stała się ich reforma polegająca na skasowaniu 102 podatków i opłat.

Nowy rząd Grindeanu został zaprzysiężony 4 stycznia 2017. Jego priorytetem jest poprawa zamożności obywateli poprzez zwiększenie redystrybucji, obniżkę i uproszczenie podatków oraz wzrost inwestycji publicznych. W ciągu pierwszych kilku dni podniósł płacę minimalną o 16% (do poziomu ok. 320 euro miesięcznie), zwiększył o 20% płace w administracji samorządowej, obniżył poziom obowiązkowych składek emerytalnych i zdrowotnych dla najniżej zarabiających. W programie rządu jest też m.in. zapowiedź wzrostu emerytur o 9% jeszcze w tym roku, obniżki podatku dochodowego z obecnych 16% do 10% do 2018 roku oraz dodatki prorodzinne.

Wydawać by się mogło, że tego rodzaju rząd powinien cieszyć się szczególną przychylnością polskich władz, podczas kiedy stawiają one na pałac prezydencki Johannisa, którego formacja — wbrew temu co widać w mediach - cieszy się ponad dwukrotnie mniejszym poparciem społecznym. W relacjach z Rumunią, Polska jest w o tyle komfortowym położeniu, że dwie główne strony sporu społecznego są dla Polski atrakcyjne. Prezydent Johannis, choć nie wydaje się tak bliki optyce PiS, jak strona rządowa, ma dla Polski istotne atuty: podobne poglądy na przyjmowanie imigrantów, zaangażowanie na rzecz umocnienia wschodniej flanki NATO oraz otwarta obrona polskiego rządu przed Komisją Europejską. W czerwcu 2016 Johannis skrytykował Komisję Europejską za podważanie polskiej demokracji tuż przed kluczowym dla Warszawy szczytem NATO, co odebrał jako torpedowanie systemu bezpieczeństwa Europy Środkowej. Wprawdzie także i Orban krytykował za to UE, ale jego głos nie ma realnego przełożenia, gdyż sam jest w Brukseli uważany za dyktatora. Głos Johannisa ma natomiast znaczenie, bo jest on dla Brukseli wzorowym demokratą, który dzielnie walczy z rządem, którego Bruksela bardzo chętnie by się pozbyła, bo psuje on wizerunek europejskiej lewicy swoją rosnącą reakcyjnością. Za swoją obronę Polski, Johannis dostał Order Orła Białego.

Nie zmienia to jednak faktu, że PSD wydaje się być faktycznie bliższy PiSowi.

Polowanie na wampiry

Skojarzenie PiSu z PSD może się wydawać nadużyciem, jako że program antykorupcyjny PiS stawia na czele, zaś PSD kojarzy się dziś przede wszystkim z obroną korupcji. Zapewne wielu wyborców PiSu może szczerze zazdrościć dokonań rumuńskiego CBA, czyli DNA, które ma na swoim koncie duży pakiet skazań wysoko postawionych osób na bezwzględne więzienie: List of corruption scandals in Romania. W gruncie jednak rzeczy rumuńska kampania antykorupcyjna ma swoje ciemne strony.

Zasadniczy postulat PSD dotyczący spraw korupcyjny jest de facto bliski PiSowi. Owa potępiana zmiana kodeksu karnego dotyczy redefinicji pojęcia „nadużycia władzy/urzędu", czyli dokładnie tego samego w oparciu o co skazano Mariusza Kamińskiego. Generalnie państwa mają to przestępstwo sformułowane podobnie, tyle że towarzyszą mu dwa rodzaje patologii. W systemach wielopartyjnych przepis ten jest patologicznie martwy. Każdy boi się tego użyć, bo zdaje sobie sprawę, że jest on tak szeroko sformułowany, że równie dobrze może być użyty wobec partii używającej. Z kolei w systemach monopartyjnych, typu Chiny, jest on używany nazbyt często — do likwidowania konkurencji i opozycji w łonie partii.

W Polsce użyto tego przepisu wobec Siemiątkowskiego, czyli wobec SLD — ale po zupełnej marginalizacji SLD, kiedy nie trzeba się już realnie obawiać, że partia wróci do władzy i odpowie tą samą bronią. To że zdecydowano się na użycie tego przepisu wobec PiS, w sposób nader kontrowersyjny, wynikać musiało z założenia, że PiS jest już partią trwale „niekoalicyjną", czyli bez szans powrotu do władzy. Nie przewidziano tylko, że PiS może zdobyć większość mandatów, czyli może objąć rządy bez koalicji. A to postawiło egzekutorów Kamińskiego w niewesołym położeniu, gdyż w oparciu i brzmienie art. 231 kodeksu karnego można zrobić istny pogrom polityczny w świetle prawa, co właśnie rumuńska DNA pokazała modelowo.

To co zrobił właśnie rumuński rząd, to stępienie kłów w uzębieniu agencji antykorupcyjnej: podzielam zdanie, że dotychczasowe brzmienie tego przepisu jest sprzeczne z każdą cywilizowaną konstytucją, gdyż jest znaczeniowo tak nieokreślone i potencjalnie tak ogromnie szerokie, że jest to potencjalnie świetna gilotyna do walki politycznej. W oparciu o ten przepis można spokojnie skazywać na więzienie ludzi, którzy nie złamali bezpośrednio żadnego prawa. Mariusz Kamiński nie złamał żadnego prawa, ale twierdzę, że został skazany zgodnie z prawem, choć niezgodnie ze sprawiedliwością. Problem tkwi w tym przepisie. Rząd rumuński, opierając się na wyroku Trybunału Konstytucyjnego, zrozumiał ten problem i tak przeformułował pojęcie „nadużycia władzy", żeby skazywać jedynie tych, którzy bezpośrednio złamali prawo. Trzeba podkreślić, że ta zmiana bynajmniej nie oznacza, że broni się takich czynów, które przestają się mieścić w znamionach przestępczych: bynajmniej, czyny, które przestały się mieścić nadal mogą być naganne i godne sankcji, tyle że nie powinny to być sankcje karne, bo prawo karne wymaga dużego stopnia określoności czynów zabronionych. Większość takich czynów można tępić za pomocą innych narzędzi, przede wszystkim odpowiedzialności politycznej (np. to wyborca powinien oceniać, czy ktoś kto zatrudnił w biurze poselskim swoją córkę, zasługuje na dalsze zaufanie, to wyborca powinien oceniać, czy cenzus zamożności stosowany przez partię Nowoczesna dla swoich posłów jest godny nagany czy nie). Jeśli ktoś się uprze, może ze wszystkiego niemal zrobić „nadużycie władzy". Osobiście, w oparciu o współczesną wiedzę psychologiczną, mam wątpliwości, czy metody Mariusza Kamińskiego były słuszne, ale nie mam wątpliwości, że on nigdy nie powinien być skazany w oparciu o kodeks karny i to w dodatku na 3 lata więzienia i 10 lat zakazu pełnienia funkcji. Była to stuprocentowa egzekucja polityczna za pomocą prawa karnego.

Dodajmy, że w Polsce też pojawiły się wątpliwości co do art. 231. W 2013 Sąd Najwyższy na wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich ograniczył zakres tego przestępstwa, co jednak wcale nie oznacza, że już nie można w oparciu o niego zrobić porządnego polowania na czarownice — w świetle litery prawa. Dopiero zmiana taka jaką przeprowadzili Rumuni blokuje takie sytuacje. Z dotychczasowych zapowiedzi partii rządzącej nie wynika jakoby nosiła się ona z zamiarem ograniczenia tego artykułu — raczej przygotowuje się do jego solidnego uruchomienia. I kiedy to się zacznie, to zyska taki sam entuzjazm jaki w Rumunii w ciągu ostatnich kilku lat zyskała DNA.


1 2 3 4 Dalej..
 Zobacz komentarze (15)..   


« Politologia   (Publikacja: 04-02-2017 Ostatnia zmiana: 06-02-2017)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 10085 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365