Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.365.417 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 323 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Nierozsądny byłby zamiar odebrania ludowi jego szaleństwa! Można jednak wyleczyć z szaleństw tych, co rządzą ludem; nie pozwolą na to przynajmniej, by szaleństwa ludu stały się niebezpieczne. Zabobon wówczas tylko jest groźny, gdy ma za sobą monarchów i żołnierzy, wtedy bowiem staje się okrutny i krwiożerczy."
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Samuel Huntington – Zderzenie cywilizacji [1]
Autor tekstu:

Moja lektura dzieła Huntingtona jest może nieco niewczesna, ale ponieważ wielokrotnie się przekonałem jak wielu powołuje się na nią nie czytając jej, postanowiłem wypunktować nieco informacje i teorie zawarte w „Zderzeniu", i przyjrzeć się im okiem liberała. Huntington postanowił (w artykule z 1993 i książce z 1996 r.) przeciwstawić się tezie Francisa Fukuyamy o końcu historii, który miałby nastąpić po upadku komunizmu. Konic historii miałby objawiać się demokratyzacją wg zachodniego wzorca państw znajdujących się dotąd pod komunistyczną lub wojskową tyranią. Huntington twierdził, że wraz z kończeniem Zimnej Wojny politykę zdominują starcia między cywilizacjami. Przyszłe konflikty zbrojne będą się toczyć nie między państwami, ale między cywilizacjami. Źródłami konfliktów międzynarodowych staną się różnice kulturowe, wywodzące się z podziałów religijnych. Współczesny świat zmienia się w arenę walki i rywalizacji między ośmioma głównymi cywilizacjami.

Wielu naukowców krytykowało pracę Huntingtona. Uważano m.in., że podziały Huntingtona są uproszczone, i nie biorą pod uwagę wewnętrznej dynamiki i partykularnych napięć jakie panują wewnątrz samych cywilizacji, że nie wniósł do politologii niczego nowego, lecz zastąpił Bismarckowskie koncepcje rozgrywek między państwami, rozgrywkami miedzy cywilizacjami. Autorzy pracy: Why America's Top Pundits Are Wrong. Anthropologists Talk Back zarzucali Huntingtonowi mitotwórstwo, stereotypizację oraz wyolbrzymianie różnic między cywilizacjami, ergo propagowanie koncepcji konfliktu i niemożności zgody miedzy ludźmi różnych cywilizacji. Oskarżono go też, raczej niesłusznie o propagowanie grania przez USA roli światowego żandarma, m.in. Edward Said, modny „dekonstruktor" zachodnich mitów o wschodzie zarzucił mu, że Huntington wysnuł teorię, zgodnie z którą, każda z cywilizacji jest „zamknięta w sobie". I tu niestety ma rację, lecz myli się Said twierdząc, że jest to przykład geografii wyobrażonej, w której prezentacja świata w określony sposób sankcjonuje interwencjonizm.

Czego dokładnie dowie się czytelnik Zderzenia cywilizacji? Otóż już w pierwszym rozdziale Huntington wymienia zdarzenia mające potwierdzać jego tezę o identyfikacji cywilizacyjnej, jaką przyjmują obecnie ludzie działający w polityce, np. to, że w październiku 1994 w LA 70.000 Latynosów protestowało przeciw poprawce 187 wymierzonej przeciw niektórym emigranckim przywilejom, niosąc flagi Meksyku, zamiast flag USA (s. 14), niepowodzenia demokracji w świecie islamu (s. 23), Poparcie w wojnie jugosłowiańskiej, Chorwacji przez Niemcy, Serbii przez Rosję i Bośni przez Iran (s. 40), podział głosów w sprawia olimpiady w 2000 roku wg kryteriów cywilizacyjnych, bombardowanie Bagdadu przez USA poparte przez Zachód, a potępione przez państwa islamu (42), podczas gdy np. krytyka ZSRR była na Zachodzie odbierana rozmaicie. W tym rozdziale Huntington wieści też rozpad Ukrainy na zachodnią część unicką i prawosławną rosyjską, natomiast wątpi w prawdopodobieństwo konfliktu tego państwa z Rosją (s. 39).

Również w rozdziale II autor omawia teorię cywilizacji jako pewnego stanu zapanowania nad przyrodą wywodzącego się z  XVIII-wiecznej filozofii, i porównuje ją z teoriami wielu cywilizacji (Spenglera, Toynbee’ego itd.). Huntington podpisuje się pod tezą Toynbee'go, że zawsze relacje wewnątrzcywilizacyjne będą intensywniejsze i lepsze niż międzycywilizacyjne (s. 47-50).

Głównym przesłaniem książki wydaje się być teza, że Zachód powinien zrozumieć, że po raz pierwszy w ciągu kilkuset lat wśród mocarstw światowych są państwa niezachodnie, a wiec kultura zachodu nie może już głosić swej uniwersalności, lecz dostosować się do wielobiegunowości cywilizacyjnej, zwłaszcza w kontekście obudzenia się Chin i islamskiego boomu demograficznego (s. 16). Huntington luźno powołuje się na przewidywania Kissingera. Co ciekawe Huntington twierdzi, że obecny aktualny „paradygmat cywilizacyjny" przestanie być kiedyś aktualny, podobnie jak wraz z końcem zimnej wojny przestał być aktualny paradygmat filozoficzny: my-oni, wolność-niewola, liberalizm-komunizm (s. 38). Spengler, przypomnijmy, uważał że cywilizacja następuje po kulturze i wymienił tylko cywilizacje stworzone prze 5 ludów Zachodu. Czyli, można powiedzieć, że Spengler w ogóle nie uważał za cywilizacje, zmitologizowanych i żyjących w ignorancji napędzanej religią społeczności np. Indii i Chin. Te niezachodnie rubieże świata były ciągle jedynie kulturami, dobrymi do analizy przez antropologa, ale nie mające żadnego własnego (nie-zachodniego) przepisu na przyszłość. Gandhi z kolei uważał, ze cywilizacja to właśnie przede wszystkim te żyjące mitami Indie i Chiny...

Cywilizacje według Huntingtona to cywilizacje następujące; zachodnia, prawosławna, latynoamerykańska, islamska, afrykańska, hinduistyczna, buddyjska, chińska i japońska. Latynoamerykańską oddziela on od zachodniej argumentując, że jest ona wyłącznie katolicka oraz częściowo aztecko-inkaska (56), jak widać nie zwraca on uwagi na częściowe wypchnięcie religii ze świata latynoamerykańskiego przez liberałów, loże masońskie itd. (warto pamiętać choćby o wojnie christeros). Jak zobaczymy, tego typu wpływy oświeconych elit nie odgrywają żadnego znaczenia w konstruowaniu podziałów miedzy cywilizacjami — wszytko opiera się na religii, jakby nic się nie zmieniło od 1700 roku...


Cywilizacje według Huntingtona; zachodnia, prawosławna, latynoamerykańska,
islamska, afrykańska, hinduistyczna, buddyjska, chińska i japońska.

 Religia stanowi dla Huntingtona centralny element definiowania cywilizacji. Na przykład buddyjską (obejmującą Tajlandię, Wietnam itd.) oddziela on od chińsko-japońskiej, ze względu na czystszy przekaz buddyzmu mniej tam wymieszanego z innymi mitami i tradycjami religijnymi. Nie wyróżnia Huntington cywilizacji żydowskiej, wskazując na mała liczebność Żydów i ich zdolności asymilacyjne.

Do ok. 1500 roku spotkania międzycywilizacyjne były wg Huntingtona rzadkie i przypadkowe, albo sporadyczne i intensywne (np. wojny Bizancjum z Arabami i Turkami), Zachód dzięki swej technice wychodzi na prowadzenie w okresie ok. 1500-1750, podczas gdy w tym samym czasie Chiny izolują się i rezygnują z ekspansji (zatapiają nawet swą wielką flotę). Udało się Zachodowi stworzyć cywilizację o charakterze racjonalistyczno-technicznym, ale nie udało się uczynić jej uniwersalną w odbiorze ludzi innych cywilizacji, mimo stworzenia tzw. „kultury Davos" (s. 79) — międzynarodowej anglojęzycznej społeczności biznesmenów i specjalistów, oraz zdominowania mass mediów przez Zachód. Jednak np. zachowanie j. angielskiego jako pomocniczego w Indiach (mówi nim tylko ok 3 % Hindusów) — wbrew planom nacjonalisty Nehru, nie oznacza w żadnej mierze westernizacji Indii. Huntington konsekwentnie nie docenia wartości sceptycyzmu religijnego w tworzeniu czegoś zbliżonego do cywilizacji uniwersalnej. Na przykład twierdzi, że szacunki liczby ludzi areligijnych na świecie w 1985 i 2000 (wyróżnia ok. 4 % ateistów i 17 % areligijnych) czynią jedynie złudzenie zamierania religii, ponieważ władze Chin po prostu zaliczyły do areligijnych miliony wyznawców chińskich religii ludowych (s. 92). Po pierwsze Huntington zapomina, że cywilizację tworzą głównie elity (nie tylko na Zachodzie ale także np. w Japonii i Indiach), a te są sceptyczne zazwyczaj w większym stopniu niż masy, pod drugie zaś nie docieka, czy może jednak ci wyznawcy religii ludowych nie są panteistami bliskimi sceptycyzmowi. Jak już wspomniałem racjonalizm oświeceniowy w ogóle nie stanowi u Huntingtona żadnej odrębnej jakości cywilizacyjnej, lecz jedynie element kultury Zachodu opisywanej tak jakby cały czas była jedną ze stała tendencją rozdziału władzy duchownej i świeckiej i upodobania do rządów prawa i pluralizmu społecznego (cechy, zakony, parlamenty stanowe) (s. 100-101), zupełnie jakby średniowiecze z ich iście islamską teokracją nigdy się nie wydarzyły...Wygląda to tak jakby cywilizacje były leibnizowską monadą mającą z góry zapisany pułap rozwoju w jednym kierunku wokół stałej osi. Ten kulturowy skrajny konserwatyzm i bagatelizowanie wpływu ideologii liberalnej, opartej na nauce empirycznej są rdzeniem statycznego obrazu świata u Huntingtona, słuszni krytykowanego, jako spojrzenie nierozwojowe i pełne zrozumienia dla ignorancji pochodzenia religijnego.

W Japonii i Chinach rozwinął się system klasowy podobny do zachodniego, co Huntington uważa za przyczynę tego, że w obu tych krajach niezachodnich jakoś utrzymuje się demokracja (s. 104). Jest to pewne uproszczenie, wystarczy z jednej strony przypomnieć sobie, że np. Korea także miała swoich feudałów (a w jej płn. części demokracji nadal brak), no i to, że jeszcze do niedawna naród denazifikatorów uważał np. Niemców za naród niekompatybilny z demokracją… Demokracja jest dla Huntingtona czymś z gruntu zachodnim, nie po prostu systemem rządów, lecz elementem konkretnej cywilizacji. Jak więc wytłumaczyć fakt, że prymitywne demokracje powstawały na całym świecie? Natomiast trzeba tu podkreśli z całą mocą, że Huntington jest przeciwnikiem wmuszania demokracji krajom niezachodnim, o co niesłusznie oskarża go Said (bardzo nieprecyzyjny zresztą humanista zaangażowany stale wyraźnie po stronie Palestyny w jej utarczkach z USA i Izraelem). Huntington nie widzi sensu w narzucaniu demokracji innym kręgom cywilizacyjnym. Osobiście widzę sens w usilnej liberalizacji tych społeczeństw (w przeciwieństwie do Huntingtona), ale nie uważam demokracji za nierozerwalnie związanej z wartościami liberalnymi — wręcz przeciwnie. Zresztą od jakiegoś czasu obserwujemy jak wyglądają wariant algierski i tunezyjski demokracji, w krajach tych demokracja jak najbardziej działa, ale prawo nie chroni jednostek przed fanatykami i w efekcie wszystko prowadzi nie tam gdzie byśmy chcieli...

Według Huntingtona modernizacja nie musi (s. 108) oznaczać westernizacji (a tak uważali kemaliści i Mutsuhito) i tu ma niestety rację, chociaż nie do końca, na przykład Pakistańczycy żyją nadal jak w XIX wieku, choć mają broń atomową, m.in. dzięki całkowitemu brakowi elementarnej westernizacji (pewnej racjonalizacji i empirii).

Słusznie Huntington prezentuje dwie wizje Zachodu, który totalnie dominuje na świecie i Zachodu upadającego. Podaje rozmaite wskaźniki mocarstwowości (np. w 1750 roku Chiny wytwarzały ok. 1/3 światowej produkcji, Indie — ¼ a Zachód niespełna 1/5 świtowej produkcji. W 1830 Zachód już nieznacznie wyprzedzał Chiny — vide str. 129, industrializacja Zachodu postępowała równocześnie z deindustrializacją Indii o czym pisał m.in. N. Chomsky). Pisze Huntington, że w 1919 roku trzech ludzi Zachodu rządziło wspólnie całym światem (s. 137), co potem już było niemożliwe. Niekonsekwentnie pisze autor o Rosji, skoro zaliczył ją do odrębnej cywilizacji, to przecież powinien odtrąbić upadek Zachodu już w 1945, w końcu wtedy „Mongołowie" (tak gen. Patton nazywał Rosjan) zaczęli współrządzić światem. Wyparcie politycznej filozofii przez religię, które nastąpiło zdaniem Huntingtona po zakończeniu Zimnej Wojny, też budzi zastrzeżenia, czy rosyjski leninizm był jeszcze zachodnim marksizmem? A może był już jakimś turańsko-bizantyjskim jego odpowiednikiem (określenia F. Konecznego — Koneczny zresztą sam marksizm uważał za wykwit kultury hebrajskiej jak można sądzić nieco naciągając sprawę). Zresztą Huntington sam potem wyraża co do tego wątpliwości (s. 232).


1 2 Dalej..
 Zobacz komentarze (11)..   


« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 01-05-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Piotr Napierała
Urodzony w 1982r. w Poznaniu - historyk; zajmuje się myślą polityczną oświecenia i jego przeciwników i dyplomacją Francji i Anglii XVIII wieku, a także kwestiami związanymi z ustrojem państw (Niemcy, Szwecja, W. Brytania, Francja) w tej epoce.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 74  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Bernard-Henri Lévy American Vertigo
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7995 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365