no i jeszcze dr waiss(weiss juz nie pamietam z ug - historia):)

Cóż ... rozwój naukowy wymaga czasu i zapału, a tego wielu brakuje. Bo mierni ale wierni prędzej i łatwiej pną się po szczeblach kariery. Ostatnio znajomi opowiadali mi o pewnej pani adiunkt akademii medycznej z Wawy, która z racji swojego nazwiska (chyba nawet skoligacona z jednym z hierarchów kościelnych z lublina) beszczelnie dopisuje się do wszelkich prac i opracowań naukowych lekarzy. Szczytem beszczelności jest jednak dopisywanie wszędzie gdzie się da swoich rodziców (lekarzy), jak również brata (nie mającego z medycyną nic wspólnego).

Popieram działania zmierzające do ukrania winnych popełnienia plagiatu. Trzeba w końcu powiedzieć stop tej patologii.