To są mrzonki i pobożne życzenia.Szkolnictwo jest przegniłe do szpiku kości i bezradne.Świadczy o tym sprawa dziewięciolatka z Łodzi. który terroryzuje szkołę i NIC NIE MOŻNA ZROBIĆ.Szkoła jest bezsilna.I tak jest wszędzie.Jeden złośliwy uczeń może zablokować pracę każdej placówki.Zwroty do nauczycieli "ty dziwko wyrucham cie" albo "przyjdę z kolegami i cię zabijemy" to jest norma i nie można za to NIC zrobić.
I tu powołanie jakieś???Nauczyciel musi uważać, żeby nie dostać "wpierdol" za rogiem od starszego brata ucznia, bo brat się poskarżył.I do tego paniczny strach dyrektorów przed rodzicami.Zasadniczo dyrekcja każdej szkoły jest po stronie rodzica.Nauczyciel NIE MA POPARCIA ŻADNEGO.W razir konfliktu z rodzicem ucznia dyrekcja bierze ZAWSZE stronę rodzica(ze strachu przed np.donosem do kuratorium).Pedagogów , którzy próbują walczyć z tym, zwalnie się z pracy i zastrasza.

do rudego:
satry zainteresuj sie sprawa tego dziewieciolatka,a nastepnie wywodz swoje "teorie"...
A jesli chodzi o te sytuacje w szkolach to chyba troche przesadzasz(chodzilem kiedys do szkoly i pamietam jak to bylo)-wina lezy w duzej mierze po stronie obecnej sytuacji w kraju,mam na mysli biede,bezrobocie i jedyna sluszna postawe,promowana przez nasze neoliberalne spoleczenstwo-CZYLI IM WIECEJ SOBIE WYSZARPIESZ TYM BARDZIEJ WARTOSCIOWYM CZLOWIEKIEM JESTES...

ps artykul znakomity

Najwięcej wiedzą o tym wszystkim ci, co nie pracują w oświacie.Ja pracuję i opisuję to , co widzę i słyszę codziennie.Jest o wiele gorzej, niz sobie wyobrażacie.A takie idealistyczne wizje "uduchowionych nauczycieli" walczących z wiatrakami to utopia i mrzonka.Człowiek po jakimś czasie, jak widzi, że cała prawie jego robota idzie na marne, to ma dość.I te śmieszne, paranoiczne zarobki...