Z pasją i do rzeczy! Tylko tego obrzydliwego neologizmu o "neurocognitive science" nie jestem w stanie strawić. Bardzo mi się podoba Pański artkuł. Pozdrowienia.

Kiedy Jarosław ma miesiączkę, ćwierć narodu odczuwa bóle w okolicach nadprzyrodzenia.

Boję się, że nadzieja, którą daje młodzież może się nie spełnić. Na naszych oczach rodzi się faszyzm. Wcale nie jest pewne, czy najpierw młodzi dorosną na tyle, by mieć wpływ na politykę, czy uprzedzi ich "prezes", który na czele bojówek przejmie w Polsce władzę. Sprowadzanie działań PiS do absurdu jedynie i  to nie tylko przez nas, ale opiniotwórczych dziennikarzy, rządzących polityków to krótkowzroczność, która może nas wszystkich wiele kosztować. Nawet życie. Hitler też tworzył mity, też był lekceważony, też miał swoje bojówki, marsze z pochodniami i kryzys za sojusznika. Obudźmy się, bo niedługo zapełnimy więzienia!

Artykuł bardzo mi się podoba. Autor inteligentnie łączy fakty w treści. Pokazanie Legutki w jego chamstwie, to strzał w "10". Podkreślona rzecz bardzo ważna - młodzież i jej mądrość. Super !

Popieramy "brzezińską43" w 100% i dodajemy jeden z wielu przykładów szkodliwości prokleszych mediów:
TVN24 - tuba kościoła i konserwatystów zaprasza religijnego fanatyka, sługusa watykanu do programu Rymanowskiego (opus dei) w celu zareklamowania kolejnej smoleńskiej zadymy na ulicach Warszawy.
Jedyne słowa prawdy wypowiedziane przez Kaczyńskiego w ciągu całego wywiadu to: "...Polska nie jest państwem suwerennym...".
To prawda, Polska jest pod watykańską okupacją.
Mania wielkości, rządza władzy i nadęte do nieprawdopodobnych rozmiarów EGO Kaczyńskiego i zindoktrynowani religijnie dziennikarze, to istotnie wielkie niebezpieczeństwo dla Polski i Polakow.
PS.
Gratulacje dla Autora artykułu
i dla A. Koraszewskiego za fantastyczną opinię:
" Kiedy Jarosław ma miesiączkę, ćwierć narodu odczuwa bóle w okolicach nadprzyrodzenia "

Rzeczywiście, p. Koraszewski trafił w dziesiątkę! Brawo! Cyrk, jaki urządzany jest co miesiąc w Warszawie (i nie tylko tam) to świadectwo ogólnego poziomu naszego społeczeństwa. Tego, które się wygłupia i tego, które to lekceważy lub toleruje. Nie do końca dorośliśmy do mechanizmów autentycznej demokracji, ciągle tłuką się w naszej świadomości tradycje szlacheckiego warcholstwa. Nie lekceważyłbym Jarosława Wielkiego. Pogorszenie sytuacji ekonomicznej w kraju jak nic może wynieść go na najwyższe stołki, bo jesteśmy społeczeństwem chimerycznym i nieprzewidywalnym. Najzabawniejsze, że zaczęto do tej działalności wprzęgać osobę J. Piłsudskiego. Niejedno ugrupowanie prawicowe wyciera sobie Nim gębę. Niewiele o nim wiedzą - także tego, że Marszałek dawno by rozpędzil to zaciekłe, neoendeckie towarzystwo i nie dopuściłby do kontynuowania żałosnych przedstawień. Zwłaszcza po 1926 roku. Na razie mamy podgrzewanie nastrojów podobne do tego, z jakim mieliśmy do czynienia w latach 1921-1922. Wtedy tak nakręcono atmosferę, że zwariowany fanatyk zamordował prezydenta. Co się stanie teraz? A Kościół? Cóż, społeczeństwo syte, światłe, bogate i świadome nigdy nie było celem tej firmy. Bo takie nie klęka.