Dziedziny :
· [1]
· [1]
· [1]
· [2]
· [7]
· [6]
· [1]
· [1]
· [4]
· [6]
· [6]
· [2]
· [3]
· [1]
· [1]
· [2]
· [15]
· [3]
· [5]
· [1]
· [3]
· [10]
Kościół a Rzeczpospolita Dziedzina: Kościół, krytyka, antyklerykalizm Autor: Anatol France Inne pozycje autora (1) | O autorze Tłumacz: Aleksander Sulkiewicz Tytuł oryginału: L'Eglise et la Republique Przedmowa (posłowie, opracowanie): Mariusz Agnosiewicz, Michał Pietrzak Seria: Biblioteka Laicka Miejsce i rok wydania: Wrocław 2009 Wydawca: Racjonalista.pl Liczba stron: 156 Wymiary: 14x20 cm ISBN: 978-83-924370-5-5 Okładka: Miękka Ilustracje: Tak Cena: 25,00 zł (bez rabatów)
Opis Autor wyjaśnia nie tylko genezę francuskiego rozdziału Kościoła i państwa oraz francuskiej laickości – jako fundamentu ustrojowego, ale również pokazuje sposób i wytycza kierunek relacji państwa z kościołami.
Francuska laickość jest prawdopodobnie najlepszą sublimacją demokratycznego państwa świeckiego. Nie jest wroga religiom, choć nie sprzyja monopolowi religijnemu, doprowadzając do swoistej demonopolizacji rynku wyznaniowego, w istocie jednak wiele wspólnot religijnych we Francji rozkwita właśnie dzięki niedyskryminującej nikogo laickości (np. od uchwalenia ustawy z 1905 r. liczba pastorów wzrosła pięciokrotnie, a liczba świątyń protestanckich ponad dwukrotnie).
W Polsce funkcjonuje niestety wiele mitów związanych z francuską separacją kościoła i państwa: od banalnych, przedstawiających ją jako układ wrogii religii, po sięgające głebiej, które przedstawiają ją jako konsekwencję krwawej Rewolucji Francuskiej.
Książka ta, pokazując jak wyszło to we Francji, przekazuje najważniejsze przesłanie: JAK PAŃSTWO POWINNO ODDZIELIĆ SIĘ OD KOŚCIOŁA.
Zawiera ponadto najważniejszą na świecie ustawę o rozdziale kościołów i państwa (z 1905 roku) oraz komentarz czołowego polskiego specjalisty od prawa wyznaniowego, prof. Michała Pietrzaka.
Fragment lub streszczenie FRAGMENTY:
Zdziwienie i oburzenie Czarnych nie miało granic. Zdziwienie było szczere. Powiem nawet, że było uprawnione; nikt bowiem nie przypuszczał wtedy, aby prawo, wymierzone przeciwko kongregacjom, mogło być stosowane. Nie było to w zwyczaju. (...)
Ksiądz Odelin woła, że rabuje się Kościół, i że ten ostatni na to nie pozwoli. Lecz krzyki te nie zostaną wysłuchane. Państwo jest przekonane, że nic nie jest dłużne duchowieństwu. (...)
W Bretanii komitety katolickie zorganizowały opór przeciw prawu. Ludzie Kościoła wzywali kobiety i dzieci do nienawiści, popychali do walki chłopstwo, pijane religią i wódką. (...)
Kościół będzie wywoływał gwałty. Potrzeba mu będzie męczenników. Cała nadzieja jego polega na wojnie religijnej. Rozdział pierwszy z r. III był dla niego przychylny; poprzedził go bowiem okres Terroru, i sam on odbył się pod panowaniem praw krwawych. Państwo, prześladując księży, dałoby im siłę nową. Zwycięży ich, przeciwstawiając im nieprzezwyciężoną tolerancję.
Żadnego ucisku, żadnego dokuczania. Gdy mają być skutecznymi, trzeba, aby prawa były równie łagodne, jak i nieugięte. Jeśli będziemy rozumni, osłabimy gniew i nienawiść oddzielonego kościoła sprawiedliwością głęboką naszych praw i obyczajów.
Ewangelia mówi o grzechu tajemniczym, który nigdy nie będzie odpuszczony, a teologowie uczą, że tą zbrodnią nieprzebaczalną jest rozpacz. Kościół strzeże się, by jej nie popełnić: nie rozpacza nigdy. Nie zmieniając się nigdy i widząc, jak wszystko zmienia się dokoła niego, czeka cierpliwie, aby dobro nastąpiło po złym, i by narody, zaćmione przez wiedzę i myśl, znowu zostały oświecone przez wiarę.
Nie ma wątpliwości, że Kościół byłby skłonny do wznowienia inkwizycji również w państwach europejskich. Lecz, jak powiada dziennik Veuillota, nie są one tego godne.
Napoleon Bonaparte powiedział:
„Największym błędem mego panowania było zawarcie Konkordatu”.
Musimy opowiedzieć, czym był Konkordat na początku, czym stał się później, i zbadać powody, które skłaniają Francję do utrzymania jego lub do zerwania.
Jeśli Konkordat zostanie podarty, Stolica Apostolska utraci tytuł jedyny, który jej pozostaje do udziału w rządzie Rzeczypospolitej. Nie będzie miała więcej żadnego sposobu na Francję.
Dwadzieścia lat temu, znajdując się pewnego dnia w pałacu Burbońskim, usłyszałem przypadkiem, jak pewien deputowany z prawicy odsłaniał na trybunie skandal publiczny. Ujrzawszy na jakiejś budzie jarmarcznej napis głoszący „Okropności Inkwizycji”, zażądał od ministra, by surowo skarcił tak jawną obrazę religii katolickiej. Minister odparł, że wypisując na swym baraku słowa „Okropności Inkwizycji”, właściciel budy korzystał z wolności, zapewnionej przez prawo, i że wolno było innemu hecarzowi wypisać na innym baraku: „Dobrodziejstwa Inkwizycji”. Ministrem tym był Waldeck-Rousseau. Odpowiedział tonem poważnym, bezczelnym i lodowatym: Zgromadzenie wybuchło śmiechem. Gdyby nuncjusz był obecny na posiedzeniu, prawdopodobnie nie uznałby za śmieszne ani pytania, ani odpowiedzi.
W przeddzień Rozdziału 1905:
Jeśli posłuszeństwo prezydenta Rzeczypospolitej względem Kościoła nie jest całkowite i zupełne, jeśli prezydent nie obnaża miecza, by przywrócić Piotrowi jego dziedzictwo, powodem tego jest zła wola prezydenta i nieszczęście czasów. Plaga ta może przestać istnieć. Lecz jeśli Konkordat zostanie podarty, Stolica Apostolska utraci tytuł jedyny, który jej pozostaje do udziału w rządzie Rzeczypospolitej. Nie będzie miała więcej żadnego sposobu na Francję.Podziel się swoją opinią o tej książce.. Teksty Racjonalisty o pokrewnej tematyce:Kacica z Dijon
Prokurator Judei
Anatol France - genialny, ale wolnomyśliciel
Chrzest pingwinów
Ziemia
Kościół a Rzeczpospolita