1)
Pisanie o buddyzmie jako religii "piętnującej akt seksulany jako nieczysty i zło konieczne" jest wielkim nieporozumienem. Nakaz celibatu w buddyzmie byl poddany z czysto pragmatyczncyh pobudek. Wiazal sie on z silnymi emocjami i uczuciami, ktore wlasnie mialy byc poddane kontroli umyslu. Byl to nakaz tego samego typu co nie ogladania widowisk teatralnych (tworzenie sztucznych bytow) czy nie sluchania muzyki (lgniecie, czyli w naszym jezyku uzaleznienie od endorfin wytwarzanych przez organizm). Jednak zakaz seksu byl jednym z najwazniejszych, dlatego, ze jest on najsilniejszym bodzcem cielesnym, czyli najwiekszym wrogiem opanowania.
2)
Nie zgadzam z autorem odnosnie pojecia milosci w chrzescijanstwie. Miesza on pojecia milosci rozumianej w typowo ludzkim sensie od milosci definiowanej w 1 Kor 13;4-8. To jest wlasnie 'ta' milosc. Nie chodzi o pozadanie seksualne i stany ekstatyczne lecz wlasnie z tym co nazywamy poszukiwaniem prawdy, pokojowym wspolistnieniem i szacunkiem dla innych istot oraz wspolczuciem.
Serdecznie Pozdrawiam
Nikkou

Dwiema najsilnieszymi subst. (prawdopodobnie) wywolujacymi 'spotkania z bogiem' sa
kolejno:*dimetylotryptamina, wytwarzana podczas glebokiego snu w sladowych ilosciach, jednakowoz wcale nie dzialajaca, gdyz nasz organizm wytwarza mnostwo aminooksydaz.
Samo podanie inhibitorow aminooksydaz bezposrednio przed zasnieciem moze byc zrodlem ciekawych przezyc. byc moze ze wzgledu na nielegalnosc tej substancji na calym cywilizowanym swiecie, brak rowniez rzeczowych badan potwierdzajacych mozliwe zaburzenia psychiczne powodowane dysfunkcja enzymow rozkladajacych DMT

Lukasz :) Derkacz - Powyższy tekst nie mówi, że buddyzm piętnuje akt seksualny jako nieczysty i zło konieczne. To się tyczyło chrześcijaństwa.
Pozwolę sobie nie szukać cytatu i przytoczę samą myśl - o buddyzmie padło jedynie stwierdzenie, że z konkurujących ze sobą uniesień (cielesnych i duchowych) wybiera jeden a odrzuca drugi ich rodzaj. Tyle.