Czyli można powiedziec, ze racjonaliści są antyfeministami skoro uważają, ze islam jest lepszy od katolicyzmu.

Z czego wynika, że aby być moralnym i odważnym trzeba być przeciwko islamowi (choć w praktyce przeciwko religii w ogóle). Jedyna autentyczna moralność do jakiej zdolna jest religia to męczeństwo - choć musimy od tego oczywiście wyłączyć masowe morderstwo połączone z samobójstwem (czyli to co przez "męczeństwo" rozumieją miliony muzułmanów) i 99,9% przypadków, kiedy wyznawcy jednej religii opierają się wyznawcom innej robiąc im to samo tam gdzie sami mogą - co oczywiście znaczy, że nie jest to moralność, ale polityka. Wielu tzw. "męczenników" Kościoła katolickiego w rzeczywistości dostało karę śmierci lub ewentualnie zostało zabitych w odwecie (co też nie jest żadnym męczeństwem). Vide Popiełuszko, zabity za to, że przeszkadzał w dogadywaniu się rządu z biskupami i buntował ludzi. Inna "męczennica" to Joanna Molla - kobieta, która postanowiła odebrać siebie swojej nienarodzonej córce w wyrafinowanym samobójstwie. Czyli urodzić dziecko, które nie będzie mieć matki. Tę kpinę z macierzyństwa nazywa się świętością. Zatem istnienie "prawdziwych" męczenników stoi pod znakiem zapytania. Co daje alternatywę - virtus versus fides.
PS: Aron, jesteś głupi jak but i nie powiedziałeś jeszcze niczego mądrego. Zejdź ze sceny prostaku.

Pokaż mi durniu racjonalistę, który uważa, że islam jest lepszy od czegokolwiek...