Czytając tekst dostać można choroby morskiej, nie żeby to kołysanie słowami mi nie przypadło do gustu, jednak autor tak prędko trzęsie, kręci, że diabelski młyn to fraszka. Zupełnie jak na skakance hopsa sa hop i pikowanie w dół. No ja jestem cała obolała:) te etykietki i etykiety przypomniały mi z jaką łatwością obecnie panie ekspedientki metkują towar w sklepie - podobnie człowiek człowieka i to bez smakowania.

Etykiety były i będą. One po prostu są 'wygodne', a przy tym tak dobrze się nimi manipuluje. Oczywiście, trzeba samemu uważać, badać, unikać. Ale to pozwala wyeliminować etykietki tylko z własnego, najbliższego otoczenia. A i to nie do końca.

Cóż, życzę więcej dystansu do samego siebie.
Pozdrawiam.

<p>Jak można "spróbować kogoś"? Bardzo prosto. Można zębami, można języczkiem, w skrajnym przypadku można spróbować kogoś zastrzelić. Dokoła pełno jest tych, którzy nieustannie kogoś próbują: oszukać, naciągnąć, zapisać do swojej bandy...etc. Skutkiem takich prób są właśnie etykietki oraz częsta ich wymiana.

<p>Nie ufasz autorowi? Słusznie! Komu dziś można ufać?!
.

Krótki i rzutki tekst - brawo. Najlepiej uzupełnić jeszcze o wyjaśnienie tego, co znaczy "spróbować kogoś".
Niestety nie ufam do końca autorowi. Od etykietek i etykietkowania raczej nie ucieka.
Pozdrawiam.