Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… JHVH - produkt mądrości kolektywnej - dziwna mikstura Nie wiem jak odnieść się do płodu intelektu kolektywnego - czy Pan dyktował a Pani pisała, czy odwrotnie, czy może Pan z Panią dyktowali a sekretarka pisała. Ale rozumiem, że punkty za publikację dzielą się przez 2. Wg mnie tekst jest jakąś dziwną miksturą - trochę z Kanta, trochę z Hegla, trochę Bubera okraszone wariacja na temat Spenglera 1) To jest zerżnięte od Kanta (tzw. kopernikanische Wende): "Przede wszystkim nie powinniśmy od razu sądzić, że najwyższą wartość czy wartość jako taką mamy poznać, bo tym samym z góry przesądzamy, że ona jest, że istnieje niezależnie od nas, bo w ten sposób od razu przesądzamy o konieczności podporządkowania się jej (skoro jej byt jest od nas niezależny). Nie możemy więc przesądzać z góry, że relacja istniejąca między podstawowymi elementami bytu ma charakter poznawczy. Zatem pomiędzy to jakimi elementami bytu ma istnieć owa, niekoniecznie poznawcza, elementarna bytotwórcza relacja?" 2) To jest zerżnięte od Hegla (Selbststaendikeit und Unselbstaendigkeit des Selbstbewusstseins): "Powyższe pytania przesądzają natomiast o jednym: o tym mianowicie, że świat (albo byt w ogóle, albo najwyższy byt, albo najwyższa wartość) nie jest czymś jednoelementowym, że złożony jest z jakichś nie redukujących się do jednego elementu składników. Wydaje się bowiem, że punktem wyjścia nie może być tu "świat", "byt", bowiem w takim wypadku ignorujemy całkowicie fakt (zdecydowanie podstawowy fakt empiryczny metafizyki), że to ja (zawsze ktoś, zawsze jakieś Ja) stoję wobec świata, wobec bytu, wobec tego, co mną nie jest i do czego, z drugiej strony, sam(a) się nie redukuję. Innymi słowy - punktem wyjścia jest tu całość, złożona z dwóch (wzajemnie się od siebie odróżniających i separujących) elementów: ze mnie i ze świata, z Ja i świata, z Ja i nie-Ja. W związku z tym już nie "istnienie" bytu jest tu podstawowym faktem metafizycznym, ale to, co zachodzi między jego elementami, to go bowiem dopiero konstytuuje. Zatem drugim spośród zasadniczych pytań metafizycznych (oprócz pytania o elementy) jest pytanie o to, co w istocie między nimi zachodzi, jaki jest ten pierwotny między nimi stosunek. Ściśle mówiąc, jaki jest ten pierwotny stosunek Ja do nie-Ja. I dlaczego nie może on być stosunkiem poznawczym?" i dalej (to pitolenie o ja i nie-ja) 3) to jest zerżnięte od Bubera - (was geschehen zwischen "ich und du"): "Tak więc wartość jako "coś, co jest" ma strukturę podmiotowo-podmiotową. Jest relacją podmiot-podmiot. Jest to zresztą, jednocześnie, struktura samego "bytu", rozumianego ogólnofilozoficznie (metafizycznie) - i ta zgodność obu struktur odróżnia między innymi wartość jako taką od innego rodzaju wartości. Każdy inny efekt owego pierwotnego aktu uznania (uznanie podmiotowości nie-Ja przy jednoczesnym uznaniu swego podrzędnego (przedmiotowego) wobec niego statusu, czy przypisanie podmiotowości sobie połączone z uznaniem przedmiotowego jedynie statusu nie-Ja (z uznaniem go za przedmiot dla Ja) również ma moc konstytutywną. Z tym, że nie konstytuuje bytu-wartości, lecz jedynie pewne stany społeczne, a zarazem legitymizujące je ideologie. Inaczej mówiąc, całą gamę rozmaitych "wartości": społecznych, użytkowych, instrumentalnych, a więc wartości względnych" 4) a to jest jakaś ogólna wariacja na temat Spenglera: Religia nie jest jedyną instytucją kultury, organizującą życie społeczne i dostarczającą masowej motywacji do życia, i na dodatek nie jest pewne, czy jest spośród tego rodzaju instytucji instytucją najlepszą. Mimo to publiczne wytykanie jej ideologicznego charakteru nie byłoby ani konieczne, ani potrzebne, gdyby nie uporczywe próby wpisania jej do europejskiej konstytucji (jak kiedyś socjalizmu i kierowniczej roli komunistycznej partii; jak Boga jako źródła wartości uniwersalnych - do konstytucji polskiej i uczynienia z niej tym samym ideologii obowiązkowej. Być może jednak Polska musi być państwem ideologicznym, skoro niektórzy prominentni socjaldemokraci okazali się kryptoklerykałami, a patentowani demokraci - klerykałami par excellence. Zadaje sobie tylko jedno pytanie, dlaczego kolektywnej uwadze umknął ważny dla każdego rodzaju metafizyki tekst Heinricha Scholza: Metaphysik als strenge Wissenschaft. Co do języka, którym posługuje się intelekt kolektywny w tekście - kłania się: "O jasnym i niejasnym stylu filozoficznym" Z serdecznym pozdrowieniem, Państwa uniżony sługa JHVH
Autor: JHVH Dodano: 12-01-2007
Reklama
"Jan Kowalski" - inaczej Mam wątpliwości, po przeczytaniu tego tekstu, czy faktycznie istnieją tylko dwa sposoby określenia relacji - Ja kontra nie-Ja (świat poza mną). Istnieje jeszcze jeden, znany mi, sposób określenia takie relacji (choć zasadniczo jest to inne spojrzenie na temat) - (Ja) jest(em) częścią świata - "niczym fala na morzu" (odrębność formy, wycinek), ale ciągle pozostaję morzem (wspólność materiału, a w skali makro i samej formy). Samo stosowanie słów "podmiot" i "przedmiot", jest już "trochę" wartościujące (jest źródłem wartości) - podział na "używające(go)" i "używane(go)" - jest to zrozumiałe, bo stosując obrazową przenośnię - jest to "odwieczna i naturalna walka wilka/psa z łańcuchem przy budzie". Autorzy używają w teście terminu "miłość" i zakładają, że do konieczności jej zaistnienia potrzebne są dwa Podmioty, które wzajemnie uznają swoją podmiotowość - nie zgadzam się z tym, bo miłość nie musi być odwzajemniona, ale zapewne "kwestią sporną" jest tu znaczenie tego słowa. To poniekąd bardzo ciekawe zagadnienie - czym jest miłość? Interesujące jest poniższe zdanie z tekstu - cyt."...prawo jako dominanta kultury liberalnodemokratycznej jest szczególnego rodzaju wyzwaniem; niczego nie gwarantuje, jak inne dominanty, za cenę podporządkowania: oferuje więcej, bo oferuje wolność i godność, ale każe o nie walczyć - o ile nam na nich zależy". kon.cyt. To trafne, bowiem życie jest walką, ciągłą walką - przecież część ludzi odwiedzających ten portal - codziennie walczy, choćby o to by żyć w zgodzie ze swoimi przekonaniami. Sposoby tej walki, w ciągu stuleci, stały się jedynie (przynajmniej w niektórych częściach świata) bardziej wysublimowane i bardziej ekonomiczne. Żyjemy w kulturze, która walkę uważa za coś nagannego, a przecież jest ona częścią życia. Zarówno kompromis, obrona, jak i atak są elementami walki, której biegła znajomość pozwala przeżyć i to nie na poziomie "jakości życia", a często samego tylko przeżycia. Ostatnie zdanie artykułu jest bardzo trafne, uzupełnił by je tylko swoimi przemyśleniami z przed wielu lat, po jednej z lekcji religii: "Gdzie tu jest miejsce na wolność, skoro nie prosiłem się na ten świat, nie prosiłem również o to by z niego odejść, a w dodatku obiera mi się prawo do wolności między tymi dwoma punktami (narodzin i śmierci)". Pamiętam, że "poczułem" się wtedy jak papierowy samolot, powołany do życia, przez małego chłopca - małego (s)twórcę, samolot który swój jedyny lot (żywot) zakończył w wybranym przez tegoż (s)twórcę: czasie (przerwie między lekcjami) i miejscu - koszu na śmieci - "grobowcu" papierowych samolotów, z którymi poczułem wtedy braterstwo.
Autor: "Jan Kowalski" Dodano: 12-01-2007
JHVH - Życie to walka, karabin trzymaj w gotowości łaaaaaa! życie to ciągła walka!!!! łaaaaa! w dordzę do sklepu po chleb walczę z czarnym asfaltem, gdy jestem w sklepie to walczę z komitetem kolejkowym, gdy wracam już zakupami to walczę z asfaltem i muszę byc przygotowany też do walki z tymi wszystkimi ludami trzeciego świata, które - jako niedozywione - czają się tylko by mi odebrać bułki i mleko. gdy jem śniadanie, to także walczę z oporem chleba czy też bułki, które traktuje nożem, samo trawienie jest takze walką enzymów trawiennych z białkami, cukrami i tłuszczami, finalnie moja flora jelitowa walczy o własciwy skład chemiczny stolca, a kiedy juz defekuje, to walcze z myslami na temat życia jako walki
Autor: JHVH Dodano: 13-01-2007
"Jan Kowalski" - Powodzenia Panie JHVH, życzę sukcesów w Pana samotnej "walce". A jeśli się Pan w niej troszkę ubrudzi to polecam kolejną "walkę" - tym razem z użyciem broni chemicznej - mydła. Powodzenia!!!
Autor: "Jan Kowalski" Dodano: 13-01-2007
kimak Panie JHVH, to jest zerżnięte ze starego dowcipu o milicjancie: "czy Pan dyktował a Pani pisała, czy odwrotnie, czy może Pan z Panią dyktowali a sekretarka pisała", który w oryginale przesłuchiwał ojca i syna, na okolicznośc, kto napisał "Pana Tadeusza". Okazało się, że stary dyktował, a młody pisał. Pewnie wolałby Pan, by to z Pana zerżnięto, ale jak widac myśl Pańska okazała się tego niegodna. A tak serio. Każda myśl, jest echem dorobku innych myślicieli; nie rozumiem, co w tym złego, gdy się na nich opierac. Nowatorstwo (nie twierdzę, że tak jest w tym przypadku) polega zaś przeważnie na ich ciekawej kompilacji i dorzuceniu czegos od siebie. Dla mnie, nieobeznanego bliżej z myślą filozoficzną, jest to bardzo ciekawy artykuł, który pozwala spojrzec mi w nowy sposób na poruszane tematy, a w szczególności na motyw zawłaszczania sobie przez chrześcijaństwo wartości humanistycznych, z czym co rusz się spotykam. Poza tym, nie uważam, by artykuł był napisany w zagmatwany sposób. Wymaga tylko uwagi i czytania ze zrozumieniem, ale tu niektórym kłaniają się braki jeszcze ze szkoły podstawowej. Pozdrawiam Autorów i Pana również
Autor: kimak Dodano: 15-01-2007
Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama