Złota myśl Racjonalisty: Wspólnie żywione wątpliwe domniemania bywają podtrzymywane przez całe lata lub nawet stulecia tylko dlatego, że każdy zakłada, iż ktoś inny zna jakieś dobre powody, aby ich nie kwestionować, więc nikt nie ośmiela się tego uczynić.
Witold Gadowski w nowym komentarzu porusza problem wygaszania polskich kopalń, na co zęby sobie ostrzą zarówno Niemcy, jak i Rosja:
„Coraz więcej świadczy o tym, że Niemcy traktują polski węgiel jako swój zasób strategiczny i nie życzą sobie, aby Polacy eksploatowali węgiel, zwłaszcza najlepsze pokłady tego węgla, dlatego dążą do wygaszenia górnictwa na Śląsku, aż sami nie przejmą tych złóż. W ostatnich dniach odbywa się bój o kopalnię Krupiński należącą do JSW. Kopalnia Krupiński wyeksploatowała w swoim złożu na które ma koncesję wszystko to, co było najsłabsze, pozostało to co jest najlepsze, co jest warte miliardy dolarów — i właśnie ma być wygaszona, ma zostać ogłoszona upadłość kopalni Krupiński, a już obok koncesję dostał [ 1 ] pewien spryciarz, były wiceminister w rządzie SLD, który de facto reprezentuje niemieckie interesy. Tak więc Niemcy chcą się dobrać do najlepszych złóż w tym wypadku kopalni Krupiński. Nie dać się Niemcom ogrywać.
Ważne jest jedno stwierdzenie: jeśli stracimy węgiel — stracimy niepodległość, bo stracimy niezależność energetyczną, bo jeśli będziemy budować elektrownie gazowe, jak chciał Pawlak, to będziemy powiększać uzależnienie od Rosji. Rosjanie też chcą, byśmy wygasili wydobycie węgla kamiennego. I tu się zgadzają z Niemcami. Niemcy chcą mieć cały śląski węgiel dla siebie, a Rosjanie nie chcą, by Polacy eksploatowali węgiel, bo chcą, by się uzależnili od rosyjskiego gazu i ropy."
Niemcy stoją dziś na węglu brunatnym, woleliby na efektywniejszym kamiennym a ten jest właśnie w Polsce. Nie podzielam w pełni tezy o rosyjsko-niemieckim partnerstwie w wygaszaniu polskich kopalń. Rosjanie mają interes w tym, by polski węgiel był niekonkurencyjny, by działały w polskim górnictwie mafie generujące wielkie narzuty cenowe i malwersacje, by nie stanowił on realnej konkurencji dla węgla rosyjskiego. Ale nie mają bynajmniej interesu, by polski węgiel trafił w niemieckie ręce, gdyż będzie to oznaczało, że naraz w Unii Europejskiej węgiel przestanie być passe, stanie się zasobem strategicznym, mocno eksploatowanym i uwalnianym, co byłoby jeszcze większym uderzeniem w rosyjskie interesy.
Można się też zastanowić, dlaczego naraz w tym roku, kiedy Komisja Europejska sypnęła groszem na wygaszanie kopalń, rozpętano akcję pt. smog, choć jest on problemem już od lat i jakoś się nim specjalnie nie przejmowano, skoro sukcesywnie w miastach zabudowywano antysmogowe korytarze napowietrzające. Wszystko to wpisuje się w niemieckie plany wobec polskiego węgla. Aktualnie na Śląsku zielone ludziki zbierają podpisy pod petycją mającą zmobilizować UE do nałożenia kar pieniężnych na Polskę „za smog". Choć cała ta akcja, sponsorowana z zachodniego kierunku, toczy się w istocie o polski węgiel.
W ostatnich latach rozpowszechniono w społeczeństwie mit o miliardowych dopłatach do deficytowego górnictwa, co należy postrzegać jako element wojny informacyjnej. W rzeczywistości do całkiem niedawna zarówno KW, jak i JSW generowały miliardowe zyski, później na skutek złej polityki zostały doprowadzone na skraj bankructwa (zob. Kompania Węglowa mogła mieć miliardowe zyski), w najbliższych latach polskie górnictwo znów czekają miliardowe zyski, które udana sanacja może jedynie powiększyć i odpowiednio spożytkować. Jeśli idzie o pomoc publiczną dla górnictwa to właściwy obraz przedstawia niniejszy diagram (źródło): Polska dużo produkuje (prawa), lecz mało pomaga (lewa). To Niemcy i Hiszpanie sypią grube miliardy na swoje kopalnie. Polska powinna oczywiście iść w kierunku dywersyfikacji energetycznej, ale w ramach krajowych zasobów, czyli głównie w kierunku energii geotermalnej.
Faktem jest, że Niemcy spalają znacznie więcej węgla niż Polska (240 mln ton — 152 mln ton). Wskazuje się, iż to nic nie znaczy, ponieważ Niemcy są dwukrotnie większe ludnościowo oraz mają czterokrotnie większą gospodarkę (miara PKB ważonego parytetem siły nabywczej). W istocie jednak to znaczy bardzo wiele, gdyż nie można wymagać od gospodarki rozwijającej się tego samego co od gospodarki w pełni rozwiniętej. Niemcy to kraj powierzchniowo zaledwie o 12% większy niż Polska, która dysponuje bardzo dużym potencjałem rozwoju zarówno gospodarczego, jak i demograficznego. Potencjalnie większym niż Niemcy, gdyż posiadamy podobną powierzchnię znacznie bogatszą w zasoby naturalne, położoną bardziej strategicznie. Polska nie powiększa energetyki węglowej, a jedynie dąży do zastąpienia bloków, którym kończy się żywot nowymi. Gdybyśmy nie budowali obecnie nowych bloków węglowych, to by oznaczało absurdalne zwijanie energetyki węglowej. Dalszy rozwój Polski może jednak iść w kierunku powiększania innych form energetyki, lecz energetyka węglowa powinna być utrzymana co najmniej na aktualnym poziomie. Kiedy będziemy krajem rozwiniętym energia z węgla też może w Polsce stanowić ok. 40%, lecz w wartościach bezwzględnych powinna to być ta sama skala MW, co i dziś (Polska wytwarza dziś z wegla 20 GW energii, Niemcy — 30 GW). Albo nawet i większa, gdyż rozwinięta Polska powinna mieć podobną gospodarkę i liczbę ludności, co i Niemcy, tymczasem Niemcy spalają dziś o 60% więcej węgla niż Polska — choć muszą bardzo wiele importować, tymczasem Polska ma węgiel we własnych zasobach, a każdy racjonalny kraj stawia przede wszystkim na własne zasoby. Węgiel może być przetwarzany całkowicie czysto, tyle że do tego trzeba rozwijać energetykę węglową a nie ją zwijać.
Argument usprawiedliwiający duże niemieckie spalanie węgla skalą PKB jest wadliwy z jeszcze jednego powodu: Niemcy nie spalają tego węgla wyłącznie na własne potrzeby, lecz coraz chętniej eksportują swoją energię. Poprzedni rząd w Polsce zapoczątkował kuriozalne importowanie energii z Niemiec. Ku temu szła dotychczasowa logika rozwoju Polski: wygaszanie własnego potencjału energetycznego i sukcesywne uzależnianie się od surowców z Rosji i energii z Niemiec, które coraz mocniej włączają zwłaszcza regiony Ziem Zachodnich pod swoją energetykę, co powinno zostać bezwzględnie zatrzymane.
[ 1 ]Dzięki determinacji mieszkańców Orzesza, protestującym przeciwko "niemieckim zyskom", pod hasłami Nie chcemy niemieckiej gruby w Królówce, spółka należąca do niemieckiej grupy kapitałowej HMS Bergbau AG jeszcze nie zaklepała sobie koncesji — sprawa jest w RDOŚ. — przyp. red.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.