|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Filozofia Czas nudy [2] Autor tekstu: Rüdiger Safranski
Tłumaczenie: Bogdan Baran
ESTRAGON: Wszyscy rodzimy się szaleni. Niektórzy już tacy pozostają. (...)
VLADIMIR:
Czekamy. Nudzimy się (...) śmiertelnie,
temu się nie da zaprzeczyć. Dobrze. Nadarza się rozrywka, a my co? Marnujemy ją.
[ 7 ]
Nawiązuje to do widowiska o panu i niewolniku, które Pozzo i Lucky odgrywają
przed nimi, teatr w teatrze jak w
Hamlecie Szekspira; to możliwość rozerwania się, której Vladimir i Estragon
wprawdzie nie odrzucają, lecz też nie korzystają z niej trwale — co sami sobie
zarzucają. Nie są jednak temu winni: sama ta możliwość nie jest trwała. Sztuka o panu i niewolniku emanuje nudą i czyni ją na koniec jeszcze bardziej odczuwalną.
Dwaj protagoniści doświadczają podstawowej zasady rozrywki: nuda czai się w środkach, którymi rozrywka ma być upowszechniana. Kultura — jeśli zechcemy za
jej symbol uznać slapstickowe wydarzenia na scenie — bierze się ze zwalczania
nudy. Ta zatem tkwi u podłoża wszystkiego, co chce się wznieść wysoko.
Także Kierkegaard z nie mniejszą bystrością ogłasza nudę źródłową siłą kultury i historii. "Bogowie nudzili się — czytamy w znanym fragmencie
Albo-albo — a więc stworzyli
człowieka. Adam się nudził w samotności, powstała więc Ewa. Od tego momentu nuda
zakradła się do dziejów świata i rosła coraz bardziej dokładnie w miarę tego,
jak rosła ilość ludności. Adam nudził się samotnie, a potem Adam i Ewa nudzili
się razem, a potem nudzili się: Adam i Ewa, Kain i Abel en
famille, a potem wzrosła ilość ludzi na świecie i ludy nudziły się
en masse. Dla rozrywki powzięli myśl
zbudowania wieży tak wysokiej, że wierzchołek jej sięgał obłoków. (...) A potem
byli rozproszeni po całym świecie, zupełnie jak teraz zagraniczni turyści, ale
nudzili się w dalszym ciągu". [ 8 ]
Nuda, twierdzi Kierkegaard, stanowi „korzeń wszelkiego zła", przeto człowiek
jest istotą wymagającą rozrywki. Rozrywać trzeba zagrożonych upadkiem. W co
mieliby oni upadać? W „pusty" czas. Oto prawdziwy grzech pierworodny.
Faktycznie w chrześcijańskim średniowieczu nuda zwana „acedia" zaliczała się do
niedobrych grzechów. Rozumiano przez nią gnuśność serca, upór, wreszcie
zamknięcie na Boga napełniającego jednostkę życiem. Kto się przed nim zamyka,
doświadcza własnej pustki. Tak ujmował nudę w XVII wieku Blaise Pascal. Jeśli
Bóg jest wzniosłością, to doznawana pustka — jego cieniem: wzniosłością
negatywną, nicością. Bóg wypełnia czas, i jeśli nie pozwalać Mu, by nas
wypełniał, to pozostanie właśnie tylko pusty czas, którego nie sposób wytrzymać, i dlatego poszukuje się rozrywki.
Powstaje z tego, zdaniem Pascala, nowoczesna gorączkowość i krzątanina. Całe
nieszczęście bierze się stąd, że ludzie „nie umieją pozostać … w izbie",
[ 9 ] a nie umieją, bo nie wytrzymują u siebie. To zaś z kolei dlatego, uważa Pascal,
że brakuje im Boga. Tam, gdzie On był, zieje jama, która ich wsysa i grozi
połknięciem. W nastroju nudy odczuwa się lęk przed wewnętrzną pustką. To jeszcze
gorsze niż strach przed pustym wszechświatem, ewokowany przez Pascala nie mniej
wnikliwie w znanych słowach: „kiedy zważam małą przestrzeń, którą zajmuję ...
utopioną w nieskończonym ogromie przestrzeni … przerażam się". [ 10 ]
Pascal postrzega człowieka jako zżeranego przez miotanie się między
nudą wewnątrz, przed którą usiłuje
uciec, a rozrywką na zewnątrz, w którą ucieka. Nuda jest więc dla niego stanem nie tylko psychicznym, lecz także
metafizycznym, objawem człowieka niezbawionego. Chorobą na odbierający sens
czas. Spotkaniem z nicością.
W tej tradycji myśli też jeszcze Kierkegaard, gdy nazywa nudę tą siłą, „która
stawia człowieka wobec nicości" i którą należy przeto rozumieć jako „wyraz
relacji z Bogiem, która stała się negatywna". [ 11 ]
Na początku XIX wieku to romantycy okazali się szczególnie wrażliwi na mroczną i groźną tajemnicę pustego czasu. Wyposażyli nudę, jakkolwiek byłaby otchłanna, w czar literacki. Ich wrażliwość na tę tematykę miała subiektywne i obiektywne
przesłanki. Subiektywnie byli zbyt głodni przeżyć, by zadowalać się normalnością
życia, i dlatego się nią nudzili. Zarazem czuli wyraźniej oznaki obiektywnej
zmiany: odczarowanie przez rozpoczynającą się racjonalizację i mechanizację
mieszczańskich stosunków życiowych. Romantycy, którzy przeszli przez szkołę
wrażliwości i kultu Ja, byli więc z jednej strony wyczuleni na nudę, ponieważ
zbyt wiele zajmowali się sobą, a za mało rzeczywistością, a z drugiej
uwrażliwiali się w najwyższym stopniu na zmiany, jakie następowały w zewnętrznej
rzeczywistości społecznej. „Czyż — pisał Eichendorff — nawet przy największej
zewnętrznej pilności rzemieślniczej nie mogłoby opaść całego narodu wewnętrzne
znudzenie tej prawdziwej matki wszelkich grzechów?" [ 12 ]
Wśród romantyków zaczyna się kariera nudy jako wielkiego tematu modernizmu.
Stworzyli oni obowiązującą literacką formę dla doświadczenia, które jest także
naszym udziałem, trzeba więc dopuścić ich tu do głosu. Szczególnie gęsty opis
nudy znajduje się we wczesnej powieści Ludwiga Tiecka
William Lovell: "Nuda jest z pewnością udręką piekielną, jak dotąd bowiem nie poznałem gorszej; boleści ciała i duszy zajmują ducha, nieszczęśliwy spędza czas na skargach, a w wirze
napierających myśli godziny biegną szybko i niezauważenie: lecz coś takiego jak
gdy siedzę i gapię się w sufit, chodzę po pokoju, by znów usiąść, trę brwi, by
się nad czymś zastanowić, choć sam nie wiem, nad czym, później znów wyglądam
przez okno, by na odmianę zaraz rzucić się na sofę — ach… chciałbym znać
cierpienie równe temu rakowi, który stopniowo zżera czas, i gdy się odlicza
minutę za minutą, a dni są tak długie i godziny tak mnogie, choć po miesiącu i tak się wykrzykuje ze zdumieniem: «Mój Boże, jak ten czas leci!» (...)". [ 13 ]
Jest to opis chwilowej nudy, dość dręczącej. W późniejszym dziele
Abendgespräche Tieck przedstawia
nudę, która uparcie i trwale przenika całe życie: „Czy odczułeś kiedykolwiek w swoim życiu prawdziwie poważną nudę? Ale chodzi mi o tę ważącą cetnary, która
sięga najgłębszego dna naszej istoty i tam się osadza: nie o tę, którą się
strząsa krótkim westchnieniem lub śmieszkiem czy która ulatuje, gdy sięgnąć po
wesołą książkę: o tę ciężką jak skała, mętną ociężałość życia, która nie
dopuszcza nawet ziewania, lecz tylko duma nad sobą, choć nic nie wyduma, o tę
dobrotliwość cichą i jałową jak odległe o mile pustkowia Lüneburger Heide, owo
zatrzymanie wahadła duszy, wobec którego to zatrzymania przykrość, niepokój,
niecierpliwość i abominację trzeba jeszcze uznać za rajskie uczucia". [ 14 ]
To doświadczenie nudy jest pojmowane, jak u Pascala i w tradycji acedii, jako
egzystencjalny stan braku sensu, jako cierpienie pod władzą czasu przeżywanego
nie jako twórczy, lecz jako pustoszący. Wywołujące je uwarunkowania są raczej
drugorzędne. Stanowią tylko okazje, przy których może się pokazać coś, co dla
czarnego romantyzmu należy do conditio humana: wewnętrzna otchłań, gdzie
słychać szum czasu, metafizyczne dzwonienie w uszach. A jeśli gdzieś
uwarunkowania grają bardziej znaczącą rolę, to w procesach społecznych na
początku XIX wieku, odbieranych jako spłaszczenie. E.T.A. Hoffmann i Joseph von
Eichendorff ubolewają nad zanikiem regionalnej specyfiki pod wpływem miejskiej
uniformizacji, a Friedrich Schlegel obserwuje podobną tendencję w następstwie
rewolucji francuskiej.
Takie spłaszczenie przeżywamy też dzisiaj, i to nawet w wymiarze wzmocnionym
przez globalizację upodobań, mód i interesów. Do nudy przychodzącej z zewnątrz
wskutek standaryzacji i uniformizacji przez przemysł kulturalny nie brakuje ani
nie brakowało okazji, zwłaszcza w bazach i takich skupiskach współczesnych
nomadów, jak lotniska, dworce kolejowe, galerie i centra handlowe. W tych
miejscach tranzytowych praktycznego nihilizmu spędzacze czasu wyznaczają sobie
szybkie schadzki, z horror vacui za
sobą i płaskim ekranem przed sobą. Można dziś faktycznie odnieść wrażenie, że
środki miast upodobniły się do środka duszy ich mieszkańców. Już romantycy
wiązali nudne wyjałowienie zewnętrznego wyglądu miast z wypalonym duchem
geometrii. Zdaniem na przykład Tiecka linia prosta, ponieważ idzie zawsze
najkrótszą drogą, wyraża prozaiczne podłoże życia. Cofają się natomiast na drugi
plan linie krzywe, rozwiązania wskazujące na niewyczerpalność gry.
Nieprzejrzane, także mroczne, przyciąga, nawet jeśli pozwala tylko na odchylenia i wzmożenia, ma w pogotowiu niespodzianki i umożliwia „ożywczy zamęt", jak
stwierdza Joseph von Eichendorff. Również z tego powodu rozmontowuje się
prostokąty średniowiecznego miasta i preferuje dzikie ogrody zamiast wytyczanego
cyrklem francuskiego parku. Wszystko, co proste i koliste, choćby nawet
rozległe, wywołuje paradoksalnie pozór zawężenia. Bierze się to stąd, że
regularność w przestrzeni działa tak samo jak powtórzenie w czasie. Pojawia się
wrażenie męczącej i uciążliwej monotonii. Jednorodnie podzielona przestrzeń
odpowiada przeżywaniu ciągle tego samego w czasie. Oba przypadki mają za skutek
nudę.
Na początku XIX wieku dla tych, którzy musieli pracować dużo i ciężko — a była
ich większość — nuda stanowiła raczej nieznane doświadczenie. Tylko wielkich i bogatych, pisze Monteskiusz, prześladuje nuda. Podobnie twierdzi Rousseau: lud
się nie nudzi, ponieważ prowadzi czynne życie. Nuda jest wyłącznie „nieznośną
plagą dla bogaczy", a zwykli ludzie, którzy mieliby coś lepszego do roboty,
muszą tamtych „zabawiać" kosztownymi „rozrywkami", aby nie zanudzili się oni na
śmierć.
[ 15 ] To już odległa przeszłość. Dziś nie tylko garstka bogatych, lecz także cała
rzesza ludzi wymaga rozrywki. Stosunki zdemokratyzowały się również w tym
aspekcie.
1 2
Przypisy: [ 7 ] S. Beckett, Czekając na Godota
(1952), przeł. A. Libera, Warszawa 1994, s. 81. [ 8 ] S. Kierkegaard, Albo-albo
(1843), przeł. J. Iwaszkiewicz, Warszawa 1982, t. 1, s. 325. [ 9 ] B. Pascal, Myśli, przeł. T.
Żeleński (Boy), nr 139, Warszawa 1989. [ 11 ] S. Kierkegaard, cyt. za: J. Ritter et
al. (red.): Historisches
Wörterbuch der Philosophie. Basel 1971-2007, t. 5, s. 30. [ 12 ] J. von Eichendorff, cyt. za: L. Pikulik,
Romantik als Ungenügen an der
Normalität, Frankfurt am Main 1979, s. 225. [ 13 ] L. Tieck, William Lovell,
München 1963, s. 390. [ 14 ] L. Tieck, Abendgespräche, cyt.
za: L. Pikulik, Romantik...,
dz. cyt., s. 227. [ 15 ] J.-J. Rousseau, Emil czyli o
wychowaniu, przeł. E. Zieliński, Wrocław 1955, t. 2, s. 212. « Filozofia (Publikacja: 10-03-2018 )
Rüdiger SafranskiUr. 1945 w Rottweil. Filozof i pisarz, między innymi autor biografii Artura Schopenhauera i Martina Heideggera, oraz prac filozoficznych: Nietzsche: Biografia myśli (Czytelnik 2003) i Zło: Dramat Wolności. | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10203 |
|