Kiedy wybuchły walki z reżimami "tyranów" w krajach arabskich cały Zachód piał z zachwytu i głosił nadejście demokracji.

Dla mnie było oczywiste, że jedynym "demokratycznym" rozwiązaniem będzie w tych krajach wprowadzenie szariatu. Tak to rozumieją ci ludzie, dla których islam jest jedyną słuszną religią, systemem prawnym i ideologią, a porzucenie go musi być ukarane śmiercią.

Jacy ci tyrani byli, tacy byli, ale przynajmniej próbowali żyć pokojowo z krajami zachodnimi i nie dopuszczali ekstremistów do władzy.

Czy Zachód oszalał, czy chodzi mu o doprowadzenie do bardzo krwawych, okrutnych wojen religijnych, po których Zachód stanie się jedynym władcą tych krajów? A jeśli tak, to skąd ta pewność, że Zachód zdoła rzucić na kolana całe narody wierzące, że każdy męczennik za wiarę idzie prosto do siódmego nieba?

Bardzo słuszny artykuł,podpisuję się pod nim obudwoma rękoma.To czysta prawda.