|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
| |
Złota myśl Racjonalisty: "Mity religijne ze względów zasadniczych nie mają dla mnie znaczenia, choćby dlatego, że mity różnych religii przeczą sobie wzajemnie. Jest przecież czystym przypadkiem, że urodziłem się tutaj, w Europie, a nie w Azji, a od tego przecież nie powinno zależeć, co jest prawdą, a więc i to, w co mam wierzyć. Mogę przecież wierzyć tylko w to, co jest prawdziwe." | |
| |
|
|
|
|
Kultura » Etnologia
O Sławiańszczyźnie przed chrześcijaństwem [3] Autor tekstu: Zorian Dołęga Chodakowski
W badaniach starożytności naszej przedstawia się jeszcze osobliwsza okoliczność. Kiedy ją tutaj wyrażę, niejeden będzie wątpliwością, a w pogotowiu i śmiechem przejęty. Szczerze wyznaję, że sam długo byłem w niedowierzaniu. W istocie, jak można przystać na to, aby znaki chluby szlacheckiej, ten pomnik urojonych powieści dla naszych rodopisów, to źródło bezdenne panegiryków dla ojców jezuitów, skazane w dzisiejszej oświacie na niepamięć, żeby mówię herby nasze mogły mieć starożytne i pewne znaczenie. Lecz rzućmy na stronę wszelkie uprzedzenia o tych znakach. One temu nie winne, że ich starano się nie rozumieć i umyślnie bajkami przyćmiono.
Nasze zbiory heraldyczne są prywatnym autorów usiłowaniem, lecz nie dziełem urzędowym. W ostatnim zbiorze Piotra Małachowskiego wyrażono koło 10.000 rodzin, a wszystkich herbów, uważając z odmianami tamże wyrażonymi, będzie blisko tysiąca. Jakaż to liczba! Czy podobna jednemu człowiekowi ogarnąć i oznaczyć każdego początek i przyczynę niezmyśloną zacności? W tych księgach umieszczano podług wywodów, jakie komu podobało się napisać dla informacji autora lub z kwerendy po aktach urzędowych, które początku starożytnego szlachectwa nie wyrażają i my tak dawnych składów papierowych nie mamy. Patrząc, co Niesiecki sam w protestacji na końcu tomu IV wyraża o tej starożytności szlachty i herbów, o pochodzeniu ich ze krwi cesarzów wschodnich i zachodnich, od królów aragońskich i książąt sycylijskich, od komesów, a nawet od Olimpu i Oceanu prowadzonym — wszystko to nie zasługuje na żadną uwagę. Niemniej, chorobą zadawnioną jest u nas szukać chluby z rzeczy zagranicznych i dlatego nawet rodowody bardzo częste z Brytanii, Danii, Włoch, Francji i innych krajów. W tej cudzoziemszczyźnie nie mógł już być Słup, tylko Kolumna, Kruk ubrał się za Corwina, Niedźwiedź, ten biedny mąż, za poddanie się swoje żonie wyszedł z czasem na Ursyna. Wata obeznał, się ze Starym Testamentem i przywłaszczył Samsona. Biała gęś zasłyszała o sławie kapitolińskiej i podniosła się na Paparonę, a jasny sokół, ten ptak niegdyś znakomity, dawszy tyle chleba sokolniczym, zawsze będąc oznaką dzielnego mołojca, zniżony na Ślepowrona. Ten pisze, że Baryczka przybył z Panonii do Węgier, potem do Polski; tamten wyraza, iż rybka herbowna Glaubiczów, Przecławskich i Rokosowskich była jeszcze przed narodzeniem Chrystusa. Zorza z księżycem ma gniazdo swoje nad Renem w zamku Monstern, po sławiańsku Leliwą niby zwanym. Boże stado w Kromerze będące
[ 6 ], znać przy zagładzie
obrzędu stada byłego u nas, tą koleją przewrócone w Boże zdarz z dykteryjką w pogotowiu, iż samo dobre życzenie królowi idącemu pod Warnę ten herb i szlachectwo przyniosło dla Szwarca. Wiadomy skutek wyprawy. Król poległ i noga żadna nic uszła; pamiętnie uiściło się życzenie! Jakkolwiek bądź stało się, Szwarc dlatego używał herbu, lecz nie pierwszy, bo on umarł bez potomstwa męskiego, a jednak kilkanaście rodzin używa tegoż samego znaku.
Wspomniałem o skutku warneńskiej bitwy. Opłakiwała go długo Polska. Rodopisowie nasi w szczęśliwym widoku wszystko
uważając, jakby po tryumfie spod Warny idącego Raka z dyplomatem szlachectwa chcieli ukazać. Niesiecki, we Lwowie piszący, nie widział
przyczyny, dlaczego dąb we herbie będący od poprzednika dub nazwany.
Wśród podobnego odmętu bajek i gwaru zgadzają się jednak wszyscy pisarze nasi, że były herby u nas za czasów pogańskich, że na pamiątkę przyjęcia chrześcijaństwa krzyżyki tylko dodano, a wyliczenie takowych herbów przez bojaźń sumienną opuszczono. Jeden Wacław Potocki 1696 r. ośmielił się powiedzieć, że herb Łada jest zabytkiem bożyszcza Łady; przecież Niesiecki, często go przywodząc, względem tego zdania milczy i podsuwa natomiast swój wywód historyczny od wsi w lubelskim województwie. Z tego uważać można, że jezuitom naszym bałwochwalstwo było lepiej wiadome, gdy tak stronili od niego, bo i Knapski w słowniku swoim wyrazu „ładna", „ładność" nie położył, a lelek barbaryzmem, czyli nic nie znaczącym pokazał.
Mówiąc o herbach, były one jako klejnoty szlacheckie przez wszystkie wieki troskliwie piastowane, lecz przechodząc przez tyle rąk chełpliwych, łżywych i zabobonnych, w odmiennej postaci okazywały się. Nie powinniśmy gardzić żadnym źródłem wiadomości, zwłaszcza krajowych. Doświadczmy, podnieśmy z nich zasłonę, oddzielmy obce za indygenatami przybyłe i późniejsze podług tablicy Czackiego i podług konstytucji; odłączmy na chwilę krzyżyki jako dodatek gorliwości chrześcijańskiej i wszystkie razem okażmy w rysunku. Wówczas postrzeżemy pewny między nimi układ, pewne podobieństwo i oddziały, tu pojedyncze znaki, tam złożone i jakby całkowite. Tu wszystkie światła niebieskie sławione w pieśniach wiejskich i osnowa nauki tak zwanych czarownic; tu zora
Leliwa duże szczastływa, zora Lubowna. Tam korab z Lwami i słupem uwieńczonym u jednych, z dodatkiem leliwy i sokoła u Dziekońskich, ten sam zda się, na którym kniaź Mstisław Swiet Wołodimirowicz płynął po jeziorze Ilmenie do pięknej Lubawy. Dziewki z rozpuszczonymi włosami lub zawojką na głowie
[ 7 ] nie będąż to same książnice krakowskie i kniahinie ruskie, widziane na weselu i w naszych czasach? Biały koń na czerwonym tle — nie tenże sam, o którym Sakson Gramatyk w oblężeniu Arkony
mówi? Herb pana Zadory — lwia głowa buchająca płomieniami i trzy takież głowy nie przypominająż nam Czernoboha widzianego w Wielkiej Syrbii? Skąd w heraldyce naszej tyle zwierząt i ptactwa, nie odrzucając kota, zająca, świń, jeża, kawek i sroki? Jakież miłostki wprowadziły tyle serc strzelistych i tyle łabędzi? A w inszych miejscach, drzewa, kwiaty, zioła, grzyby, węże, ryby i żaba. Możnaż pomyśleć, aby to wszystko miało oznaczać męstwo, rozum, cnotę i zasługi?
Były wprawdzie czasy, kiedy umiano te przymioty na owych znakach wyczytywać i my tak szczęśliwemu omamieniu może najwięcej winni zachowanie tych hieroglifów starożytnych. Z Salustym Jezierskim, gdyby on żył kilką wiekami pierwej, zginąłby nieochybnie nasz zodiak szlachecki. Pewnie, iż w starodrzewiu dawano lub przybierano te znaki za jakąś dzielność i usługę, lecz bez stosunku znaków do osób. Czerpano te rysy z jakiejś księgi, która do nas nie doszła lub z natury wielbionej i zwyczajów sławiańskich, nam także nie znanych .
Szkoda, że ustal już duch obrończy szlachectwa i nikt nie myśli o dopełnieniu zbioru herbów przyniesionych do dwunastu komisyj wywodowych w zachodniej stronie Państwa Ruskiego.
Heraldyka Północnej Rusi, za cesarza Pawła I wydana, nie zaspokoiła w niczym mojej ciekawości; są jednak ślady, że były pieczęci kruszczowe za Igora, daleko wcześniej przed chrześcijaństwem. Znamiona pogańskie nieochybnie przywalone ciężarem troistego krzyża za Władymira I; nie uratowano ich poznańskim sposobem przez unią z krzyżykami. Stąd też wielki kagan jest na równi z apostołami i w liczbie świętych. Nasz Mieczysław za siedem żon po staremu jeszcze nie odpokutował. W następnych wiekach Ruś dosyć ma pieczęci, lecz na nich nic sławiańskiego. Ziemia, panujący i bojarowie stałych i jednostajnych nie używali herbów
[ 8 ]. Dziewica z rozczesaną po ramionach rusą kosą, z wieńcem rucianym lub barwinkowym na głowie, sławiona w całej Północy i Południu Rusi, nie miała szczęścia zostać znamieniem swoich czcicieli. Czudo dwugłowne, nie znane Słowakom, przyleciało od Grecji po roku 1490 i siadło nad Mostkową rzeką za Iwana Wasylewicza. Uhry znamienne trzy rzeki i sześć lelij przewrócili na insze liczby i postać. Sprawiedliwie powiedział nasz Mikołaj Rej: „Świat ten dziwnie się kołysze w swoich sprawach".
Litwa, przyjmując wiele od Rusi w czci bogów, pismach i mowie urzędowej, jeszcze na pieczęciach Witowda Wielkiego i chorągwiach pod Grunwaldem ukazywała znamię takowe: __/-|-__/. Zepsuła go z czasem i wcale zaniechała.
Zrcadlo słavneho markrabstvi moravskeho, w Olomaucy 1593, było księgą dla mnie pomocną. Czego w polskiej heraldyce znaleźć nie mogłem, a mocno życzyłem w stosunku do śpiewów wołyńskich, w tym to Zwierciedle zyskałem. Nie znam jeszcze heraldyki czeskiej i uherskiej, rodzin właściwie sławiańskich.
Hospodarowie, wojewodowie mołdawscy, władnący brzegami sławnego u nas Dunaju, rządząc krainą starego Bohdanu, używali w dyplomatach hołdowniczych Polszcze pism i mowy sławiańskiej. W kilku aktach w Sybilli puławskiej będących z XV wieku i XVI widać stałe używanie na pieczęci wielkiej turowej głowy między Leliwą. Bojarowie w tym kraju dotąd są w prostocie sławiańskiej i powierzchowności tureckiej. Wszędzie można by coś znaleźć po otrząśnieniu cudzych pyłów i śniedzi.
Wiele pochodni w ręku szlacheckich zgasło i to jeszcze pierwej, nim pomyślano o ich uczczeniu. Trzeba przeglądać cerkwie, kościoły, cmentarze lub po archiwach stare oryginały. Niezmierna praca! Lekki dowcip z przestrachu od niej uleci, bo tu krótkości nic folgować nie można. Trzeba długo mozolić się kwoli starym wiekom i naszym obyczajom i nieraz nakoźlić czoła.
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 6 ] W księdze Henrykowi Walezemu przeznaczonej: De situ et Gente Polona,
gdzie wyliczał herby polskie wielkimi głoskami i w nich Boże stado jaśnieje. [ 7 ] Ubiór białogłowski na wsi różne ma nazwiska; w Statucie litewskim:
sierpanek i namiotka, które między Nieprem i Bugiem dobrze są znane; nad
Donem i Sanem: zawojka, zawitie, wieczneje pokrytie. U rodopisów naszych
cudownie wyszedł ten ubiór na chrzestną chustkę, chociaż nigdy nie
chrzczono nikogo między rogami jelenimi. Starzy chrześcijanie takiej wystawy
nie znali. Nazwisko zaś: Nałęcz poszło od szlachcica tego imienia, jak to można
widzieć pod tym i wielu innymi herbami. [ 8 ] W zbiorze dyplomatów pod napisem: Sobranije gosudarstwiennych gramot i dogoworow, czast' I, Moskwa 1813, można o tym zupełnie przeświadczyć się. W tym przybieraniu dorywczych znaków zaledwo cztery dają się postrzegać:
pieczat' kniazia Konstantinowa Dmitriewicza 1423 goda, pod nr 41 i 1428 goda,
pod nr 44: toże pieczat' kniazia Dmitria Juriewicza (Szemiaki) 1440, pod nr 59,
co dają niektóre podobieństwa przedmiotów sławionych w śpiewach wiejskich. A na pieczęci księcia Możajskiego 1435, pod nr 46, falco supra lapidem,
jak w heraldyce morawskiej opisuje się i jak nasze nimfy wiejskie spominają
gniazda sokole na wysokich skałach. Czwarta jeszcze pieczęć kniazia
galickiego młodszego Dymitra Juriewicza roku 1433, nr 50, zdaje się wyrażać
naprzeciw księżyca młodą żonę podług nucenia w Czerwonej Rusi:
Postawlu ja swiczenku
Na protiw misiaczenka,
Czy budu ja tak jasnaja,
Jak misiaczenko jasnyj.
Postawlu ja Swekoronka
Na protiw moho Batenka,
Czy bude tak miłyj.
Jak mij Batenko ridnyj.
Hanyły mini Iude:
Złyj Swekoronko bude,
Ja toho ne sluchata,
Ridnym Batenkom zwała. « Etnologia (Publikacja: 02-12-2005 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4504 |
|