Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.196.148 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 308 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Sądząc po zróżnicowaniu jakie obserwujemy dzisiaj, jest rzeczą prawie pewną, że tylko niewielka mniejszość naszych przodków, miała kiedykolwiek czas lub skłonność do pytania o sens działań, w których sami uczestniczyli u boku swoich krewnych i sąsiadów.
 Tematy różnorodne » Na wesoło

Kryptonim POTENCJACJA, Część II [2]
Autor tekstu:

Ostrożnie sięgnął po stojącą kawałek dalej skrzynkę na owoce, usiadł na niej wyglądając zza mercedesa. Po piętnastu minutach miał wrażenie, że upłynęły godziny. Masywne drzwi otwierały się na zewnątrz, nie było mowy o ich wyważeniu, mógłby rozbić szybę i wskoczyć przez okno. Mógł obejść dom i zapukać do drzwi … Czekanie było jednak najwłaściwsze.

W pół godziny później zobaczył, że drzwi się uchylają. Cofnął głowę i nasłuchiwał. Ktoś podszedł do mercedesa i otworzył tylne drzwi. Sierżant zapytał cichym głosem — Czy ma pan zapałki.

Zza samochodu wyskoczył najwyraźniej wściekły ten sam blondyn, który zabrał skodę Michaliny. Znieruchomiał na widok wymierzonego w siebie pistoletu. i powoli uniósł ręce.

— Na ziemię — warknął sierżant Marek. Blondyn posłusznie położył się na ziemi.

Sierżant starannie związał mu ręce na plecach i przeszukał kieszenie. Wyjął z nich telefon, portfel i klucz od mercedesa. Przyłożył lufę pistoletu do policzka spoconego ze strachu blondyna — kto jest w tym domu?

— Szef, jeden pracownik i doktor — odpowiedział blondyn.

— Kto jeszcze?

— Nikt — odpowiedział blondyn.

— Nie kłam, tam jest jeszcze młoda kobieta. — Blondyn mruknął potakująco

— W którym pokoju, na parterze czy na piętrze?

— Na parterze, drugie drzwi po lewej.

— Kto ją pilnuje?

— Doktor z nią rozmawia.

— Gdzie są tamci?

— W laboratorium, zaraz za kuchnią.

— Jak będziesz współpracował, to może się częściowo wykręcisz, a teraz do samochodu i nie waż się nawet pisnąć.

Sierżant pomógł blondynowi wstać, wepchnął go do mercedesa i zamknął drzwi.

Kiedy wchodził do domu usłyszał głos — Piotr weź towar do....

W drzwiach pomieszczenia po lewej stronie stał mężczyzna ogłupiały nagle jego widokiem.

— Co jest, kurwa — cofnął się gwałtownie i próbował zatrzasnąć drzwi. Sierżant uderzył w drzwi ramieniem, zapominając o trzymanym w ręku pistolecie i pistolet niespodziewanie wypalił. Mężczyzna odskoczył od drzwi i przebiegł przez kuchnię do pomieszczenia po drugiej stronie. Znów próbowali zamknąć przed nim drzwi i znów natarł na nie ramieniem. Ktoś uderzył go twardym narzędziem w dłoń i sierżant Marek poczuł jak pistolet wypada mu z ręki. Stał teraz twarzą w twarz przed napastnikiem. Kopnął go w goleń i bykiem uderzył go w nos. W tym momencie drugi człowiek zaatakował go od tyłu. Runął na ziemię, ale udało mu się odwrócić na plecy. Siedzący na nim przeciwnik był nie tylko w lepszej pozycji, był zdecydowanie silniejszy. Bezskutecznie próbował oderwać jego ręce od swojego gardła i powoli tracił świadomość. Przez chwilę zdawało mu się, że słyszy odgłos trzepania dywanów, głuchy odgłos trzepania dywanów w podwórzu. Potem uświadomił sobie, że nie może oddychać nie dlatego, że jego przeciwnik go dusi, ale dlatego, że na nim leży. Nie miał sił go odepchnąć, zdawało mu się, że słyszy głos Michaliny, otworzył oczy i poczuł jej rękę na swojej szyi. Czuł przeraźliwy ból ręki, nie mógł mówić. Nabrał oddechu i spróbował się rozejrzeć, Mężczyzna, któremu rozwalił twarz uderzeniem z byka zaczynał się ruszać. Próbował wyszeptać słowo pistolet, ale Michalina nie była go w stanie zrozumieć. Zobaczył, że broń leży na podłodze i zaczął się czołgać w jej stronę. Zrozumiała, podała mu pistolet i pomogła mu usiąść opierając się o biurko. Rozglądał się wokoło szukając czegoś do związania przestępców. Zwróciła uwagę na sznurki zwisające przy żaluzjach.

Wyszeptał słowo sznurek. Michalina nachyliła się, próbując usłyszeć co mówi, powtórzył „sznurek", „żaluzje" "utnij", „zwiąż".

— Uciąć sznurek i związać? Ich związać?

Sierżant Marek kiwnął głową.

Pobiegła do kuchni i przyniosła nóż. Najpierw związała tego, który zaczynał się budzić, wiązała mu ręce na brzuchu, ale robiła to niesłychanie systematycznie i dość bezlitośnie, na zakończenie przywiązała związane dłonie do paska i zabrała się za nogi. Z drugim pacjentem uporała się szybciej. Wybiegła ponownie do kuchni i przyniosła mu szklankę wody. Próbował sięgnąć prawą ręką do szklanki, ale ręką była najwyraźniej złamana. Michalina podała mu szklankę do ust. Łyknął, bolało go przełykanie, ale poczuł ulgę.

— Telefon, policja.

Michalina ponownie przysunęła do niego twarz.

Odłożył pistolet i wyciągnął z kieszeni swoją komórkę. Michalina wystukała 999 i po chwili poprosiła o połączenie z policją.

Sierżant Marek zastanawiał się, gdzie jest homeopata i czy rzeczywiście niebezpieczeństwo jest już za nimi.

Michalina została z kimś połączona i zaczęła mówić — Nazywam się Michalina Kowalska, chciałam zgłosić napad, to znaczy nie napad tylko odbicie, bo zostałam porwana. Tak, porwana, ale mój narzeczony jest policjantem i ich pobił i teraz dwóch leży związanych, a trzeci uciekł... nie, narzeczonego próbowali udusić i teraz nie może mówić… nie, nie jestem wariatką, nakryliśmy firmę produkującą podrabiane leki homeopatyczne. ... Przecież mówię wyraźnie, leki homeopatyczne. … nie mogę dać narzeczonego do telefonu, bo jest pół przytomny, nie mówi i ma złamaną rękę. Tak, dwóch przestępców jest związanych sznurkiem od żaluzji. Kto uciekł, lekarz homeopata uciekł jak usłyszał okrzyk „policja" i wystrzał z pistoletu. … Mówiłam, że mój narzeczony jest policjantem. Gdzie jesteśmy, w Nowej Wsi, taka mała uliczka, przy której stoi duży biały dom z czerwoną dachówką.

Sierżant Marek dał znać Michalinie, żeby się nachyliła. wyszeptał: Słoneczna cztery. Michalina powtórzyła w słuchawkę, — to jest Słoneczna 4. Mój narzeczony mówi, że to jest Słoneczna 4, nie, nie mówi, szepcze, bardzo cicho. Nie, to nie są żarty, obawiam się, że zabiłam człowieka, bo on się nie rusza. … On dusił mojego narzeczonego, a ja go biłam po głowie poduszką. … tak poduszką, ale nie zwyczajną poduszką, ciężką skórzaną poduszką do robienia leków homeopatycznych. Nie, nie jestem pewna, że nie żyje, nie sprawdzałam pulsu tylko go wiązałam. Mam sprawdzić? … Tak. Czekamy.


1 2 
 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (4)..   


« Na wesoło   (Publikacja: 13-08-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Marcin Kruk
Nauczyciel, autor książki Człowiek zajęty niesłychanie

 Liczba tekstów na portalu: 63  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Co szatan potrafi zrobić z człowiekiem?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8254 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365