Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.061.260 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 292 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Bezmyślni nigdy nie popełniają błędów w myśleniu."
« Felietony i eseje  
Słabość ateizmu [2]
Autor tekstu:

„Z tego najbrudniejszego źródła indyferentyzmu wypłynęło owo błędne i niedorzeczne mniemanie, albo raczej szalone głupstwo, jakoby każdemu należało zapewnić i zaręczyć wolność sumienia. Szerzenie się tego zaraźliwego błędu ułatwia owa nieograniczona wolność słowa, która szeroko zapanowała ze szkodą Kościołów i rządów, ponieważ niektórzy bezczelnie powtarzają, jakoby stąd płynął pewien pożytek dla religii". Albo piękna w swej szczerości wypowiedź biskupa O'Connora: „Wolność religijna jest tolerowana do momentu, w którym możliwe stanie się jej ograniczenie, bez narażania na szkodę katolicyzmu". Ergo: również i w tej dziedzinie ateiści nie mają żadnych szans wygrania ze sługami bożymi.

- Ateiści nie mają tak silnej motywacji do bycia ateistami, jak wierzący religijnie osobnicy do bycia wierzącymi. Dla ateistów liczy się jedynie prawda, niezależnie od tego jaka miałaby być. I to ona ich wyzwala, niestety także i od religii. Natomiast u wierzących sprawy się mają zupełnie inaczej. Po pierwsze: są oni od małego dziecka indoktrynowani religijnie (przyszli ateiści zresztą też, lecz w jakiś niewytłumaczalny sposób udaje im się z tego religijnego uzależnienia wyleczyć), więc wiara religijna nie jest kwestią ich wyboru jak u ateistów niewiara, lecz kwestią przymusu, z czego na szczęście nie zdają sobie sprawy, powtarzając bezmyślnie mantrę o „wolnej woli", którą Bóg im dał.

Po drugie; przekonuje ich nadzieja na zbawienie ich duszy, no i oczywiście strach przed potępieniem i wiecznymi mękami w piekle. Ateiści są pozbawieni tych nadzwyczaj silnych bodźców psychicznych, jakie daje świadomość nagrody i kary, zatem i ich przekonania ateistyczne nie są tak zdeterminowane, jak przekonania religijne. Poza tym, czy ateiści mają tak jasno wyznaczoną drogę uczciwego i sprawiedliwego życia jak choćby ta, którą dla wierzących wytyczył kard. J.H.Newman, pisząc: „Nawet najmniejszy grzech powszedni jest w oczach Boga większym złem, niż zniszczenie całego świata i śmierć w mękach wszystkich jego mieszkańców"? Niestety, nie mają, czyli następny punkt na korzyść wierzących i religii.

- Kościół kat. wykorzystał już wszelkie możliwe sposoby aby uzależnić od siebie swych wiernych i nie ma takiego pomysłu, który by wcześniej nie został przez niego zastosowany. I tak np.: skorzystał z poprzedzającej chrześcijaństwo idei zbawienia dusz tych wszystkich, którzy będą wierzyć w ich Boga i zapewnił sobie monopol na głoszenie i korzystanie z tejże idei („Poza Kościołem nie ma zbawienia"). Potrafił też wyegzekwować ogniem i mieczem owo prawo do wyłączności, tępiąc bezlitośnie tych, którzy sprzeciwiali się temu pomysłowi, bądź mieli inne poglądy co do jego realizacji. Kościół ów skorzystał też z wymyślonej wcześniej idei piekła dla potępionych grzeszników, oraz tych, którym nie po drodze z jego światłymi naukami i doprowadził do perfekcji tę ideę, strasząc nią przez wiele wieków swych wiernych i osiągając dzięki temu wymierne korzyści. Sam pomysł podziału na potępionych i błogosławionych przez Boga, jest nie do przecenienia.

- Ateiści nie znają i nie mają tradycji spowiedzi świętej, która stanowi doskonałe narzędzie władzy nad wiernymi. Duszpasterze, którzy znają dzięki niej ich wszystkie grzechy, siłą rzeczy panują nad ich sumieniami, a co za tym idzie również w dużym stopniu nad ich życiem. Służby specjalne wszystkich krajów mogą tylko marzyć o tak rozwiniętej inwigilacji swych poddanych.

Nie można też zapominać o pomniejszych (ale też ważnych) pomysłach, które przyciągają wiernych do kościołów i uczestnictwa w obrządkach religijnych: święte sakramenty, bez których nie może się obejść żaden wierny, święte msze, służące Kościołowi do nieustannego kształtowania sumień swoich owieczek, rozbudowana do granic możliwości obrzędowość, liturgia i rytuał, których bogata forma zastępuje właściwą treść religii. Także wielgaśne świątynie, wywierające swym ogromem zapierający dech w piersiach zachwyt wiernych, nieustannie powtarzana ofiara z „krwi i ciała" Zbawiciela (co prawda niezgodna z Pismem św., ale kto by się tym przejmował!).

Także wiele innych ciekawych pomysłów, które poszły już w zapomnienie, chociaż były nadzwyczaj skuteczne i przyniosły Kościołowi niewyobrażalne wręcz korzyści. Np.: handel odpustami (obecnie błogosławieństwami), olbrzymie korzyści, jakie dawał kolejny (coraz częściej wyznaczany) „Rok święty", także te które płynęły z bardzo opłacalnego dla Kościoła kultu relikwii, obecnie tylko kultu świętych obrazów (co prawda niezgodnego z Dekalogiem, ale kto by się tym przejmował!), jak i cudownych miejsc, oraz licznych pielgrzymek do nich. Na tyle licznych, że choć w jakiejś części wynagradzają Kościołowi dawniejsze (obecnie utracone) zyski. Niestety nie stosuje się już popularnej kiedyś i bardzo skutecznej anatemy, interdyktu i ekskomuniki. Jakie to było widowisko!

„Przy rzucaniu klątwy, ksiądz w żałobnej szacie z zapaloną świecą, wygłaszał ze stopni ołtarza formułę anatemy: "Aby w domu, na ulicy, na roli, jedząc, robiąc i chodząc, był przeklęty; aby zdrowego członka nie miał od wierzchu głowy aż do stopy nożnej, aby wnętrzności jego wypłynęły i robactwo ciało jego stoczyło; aby dom jego był spustoszony, a sam wymazany został z księgi żywota i z diabłem jeno mieszkał". (Władysław Kopaliński Drugi kot w worku).

Zaniechano też (ze szkodą dla Kościoła) bardzo dochodowych procesów o czary i palenia czarownic na stosie. A przecież był to tak genialny pomysł, że chyba żaden inny mu nie dorównuje. „Od XIII do XIX w. chrześcijański Kościół palił czarownice /../ Po uśmierceniu owych nieszczęśników klar zagrabiał ich mienie i nierzadko był to prawdziwy powód wszczynania procesów o kacerstwo i czary" /../ „w 1199 r. papież Innocenty III zarządził, aby wszelkie mienie należące do skazanych heretyków podlegało konfiskacie na rzecz Kościoła; ten następnie dzielił się nim zarówno z lokalnymi urzędnikami, jak i z oskarżycielami ofiar, w nagrodę za ich szczerość" (Karlheinz Deschner Opus diaboli, Sam Harris Koniec wiary).

Po namyśle muszę przeprosić Waszą Ekscelencję za ten lapsus: oczywiście jest mnóstwo innych, równie genialnych pomysłów, zasługujących na uznanie dla ich pomysłodawców. Święta Matka Kościół na pewno im tego nie zapomni. Tak, że w tym aspekcie owego porównania, Kościół już nie ma tak kolosalnej przewagi nad niewiernymi i niewierzącymi jak to onegdaj bywało. Nawet ewangelicki biskup Troilus u schyłku XVIII w. wyraził głębokie zatroskanie „naszą epoką obojętności i wolnomyślności", w której nie chciano już palić kobiet oskarżonych o czary. Ale też nie jest tak do końca źle; wczesna indoktrynacja dzieci jednak robi swoje i dzięki niej kościoły nadal są pełne wiernych po brzegi. A tej możliwości ateiści są na szczęście pozbawieni.

- Ciekawe czy ateiści będą w stanie znaleźć w swych szeregach ludzi tak bardzo oddanych sprawie, jacy bardzo często trafiają się w łonie Kościoła i dzięki swemu niebywałemu zaangażowaniu i odwadze, przyczyniali się do coraz to bardziej rosnącej potęgi tej świętej instytucji. Np. taki biskup Ambroży: „Gdy w 388 r., z poduszczenia swego biskupa, chrześcijanie spalili synagogę w Kallinikon nad Eufratem, a później cesarz Teodozjusz nakazał jej odbudowę na koszt biskupa, Ambroży zaprotestował: "Oświadczam, że podpaliłem synagogę; tak, że wydałem im takie polecenie, by nie było więcej takiego miejsca, w którym przeczy się Chrystusowi… Co stoi wyżej, pojecie porządku czy interes religii?" /../ Wszedł do historii religii jako prawy chrześcijanin, który się nie ugiął nawet przed cesarzem" (Uta Ranke-Heinemann Eunuchy do raju). I miał ponadczasową rację: po dziś dzień liczy się przede wszystkim interes religii.

Albo papież Innocenty III, który „był człowiekiem niesłychanie ambitnym, pysznym, o niezaspokojonej żądzy bogactw i gotowym za pieniądze do każdej transakcji /../ zalecił również zwyczaj tworzenia dla Izraelitów odrębnych dzielnic (tzw. getta)". Czy też Bonifacy VIII, który "polecił świętej inkwizycji tępić wszystkich, którzy głosili wyższość ludzi uprawiających dobrowolne ubóstwo nad resztą duchowieństwa, żyjącego z intratnych beneficjów", itd. itd. Długo można by wyliczać tych wszystkich, którzy się przyczynili do potęgi Kościoła. Wątpię aby ateiści znaleźli tak oddanych ludzi pośród swoich szeregów. Do tego trzeba mieć klasę, charakter i wybitny umysł.

- Ateiści nie mają żadnego wpływu na swe władze wybierane aktualnie w demokratycznych wyborach. Dzięki zapobiegliwości i mądrości hierarchów naszego Kościoła, nawet wtedy, kiedy on sam przestał być władzą absolutną dla większości ludzi podlegających jego wpływom, zapewnił sobie uprzywilejowaną pozycję, nawet w krajach, w których istnieje rozdział Kościoła od Państwa. W tych krajach będących jakoby neutralnymi światopoglądowo, Kościół i tak ma najwięcej do powiedzenia (włącznie z wpływem na prawodawstwo), a religijne symbole wiszą w każdym urzędzie państwowym i placówkach użytku społecznego. Natomiast prezydenci i parlamentarzyści kończą swą przysięgę słowami: „Tak mi dopomóż Bóg". Czy np. ateiści mogą żądać od naszych władz, aby wprowadzili religioznawstwo do programu nauczania? Nie mogą, bo to wg hierarchów kościelnych jest „łamanie sumień" młodych ludzi. A Kościół kat. może żądać od władz, aby religia została objęta obowiązkowym egzaminem maturalnym (i znając nasze realia, prędzej czy później tak się stanie).

Wiadomym nam wszystkim jest, jakie korzystne skutki dla instytucji Kościoła przynosi taka sytuacja. Zresztą sama historia potwierdza najdobitniej, iż najlepszy sojusz, który zawsze przynosił Kościołowi najwięcej korzyści, to sojusz ołtarza z tronem. Dlatego nigdy nie potępił on żadnego z totalitarnych systemów — jeśli tylko współpracował on z Kościołem na niwie ideowej — ani żadnego z dyktatorów i wielkich zbrodniarzy ludzkości, jeśli tylko byli gorliwymi wyznawcami tego samego Boga i tej samej religii. Jeśliby natomiast porównać wpływ religii na ludzkość, z wpływem ateizmu na ludzkość, to ten drugi jest tak znikomy, iż można go śmiało nazwać - jak to ktoś trafnie określił — ateizmem w „krótkich spodenkach". Jest doprawdy niepoważny. Następny punkt dla religii.

- Czy istnieje w świadomości ludzi określenie „wojujący katolik"? Nie istnieje. Istnieje natomiast pejoratywne określenie „wojujący ateista", chociaż historia pokazuje jednoznacznie, iż jest ono fałszywe w jej kontekście, bo najwięcej wojen, bitew, pogromów i rzezi odbywało się z pobudek religijnych, a ludzie wierzący — nie ateiści — wyrządzali (i wyrządzają) swym bliźnim najwięcej krzywd i cierpienia. Dzieje się tak dzięki czarnemu pijarowi dla jednych (ateiści), a chwaleniu nadzwyczajnych zasług dla drugiej strony — ludzi Kościoła i wiernych z nim związanych. Długo mógłbym jeszcze wyliczać Waszej Ekscelencji atuty naszej religii i naszego Kościoła, świadczące o wyższości naszej organizacji na organizacją ateistów, jednakże będę kończył ów raport, nie chcąc wystawiać na szwank cierpliwość Waszej Ekscelencji. Podsumuję go w ten sposób:


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (155)..   


« Felietony i eseje   (Publikacja: 10-12-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Nieudane autodafe
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9488 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365